Agua humeante de la piscina, un ojo de vidrio -la puerta-. Detrás el cruce y el acero. De este lugar todavía puedo sacar algo, de esta mirada, de los árboles que encalvecen: tiraba el balón a los chavales, columpiaba a los niños risueños, me adhería al viento. Me propuse no jurar nunca hacer promesas Como voy a morir, no debo amar. Como amo, no debo morir. Ahora observo cómo el tiempo se ablanda, la pantalla sobre el agua marca cada vez menos grados en el exterior. En un momento volveremos, nos rodeará el duro aire. Subiremos al coche mi hija y yo, ella cansada de tanto empujar el agua pesada, clorada se quedará dormida a medio camino.
Collage propio
Rondo
Parująca woda basenu, przeszklone oko – drzwi. Za nimi skrzyżowanie i stal. Z tego miejsca mogę jeszcze coś wyciągnąć, z tego spojrzenia, łysiejących drzew: rzucałem piłkę chłopakom, huśtałem śmiejące się dzieci, przylegałem do wiatru. Wpajałem sobie, by nigdy się nie zarzekać, nie przysięgać. Skoro umrę, nie powinienem kochać. Skoro kocham, nie powinienem umierać. Teraz patrzę, jak mięknie czas, wyświetlacz nad taflą wskazuje coraz niższą temperaturę na zewnątrz. Za chwilę powrócimy, otoczy nas twarde powietrze. Wejdziemy z córką do auta, która zmęczona odpychaniem ciężkiej, chlorowanej wody zaśnie w połowie drogi
Ya hace demasiado frío para leer. Cierro los ojos frente este lugar, un mundo gobernado por gente fea y desconocida, me acerco al radiocasete y bajo la música. No puedo sentirme feliz porque no puedo estar en otro lugar que no sea éste. Que estoy enfermo, me di cuenta cuando me desperté junto a la ventanilla del autobús en que recorría por las noches de punta a punta esta ciudad que respira silenciosamente, oscura como el hígado.
Przypadek
Jest już za zimno, żeby czytać. Zamykam oczy nad tym miejscem, światem, którym rządzą brzydcy, obcy mi ludzie, podchodzę do magnetofonu i ściszam muzykę. Nie mogę czuć się szczęśliwy, bo nie potrafię być w innym miejscu niż tu. Że jestem chory, uświadomiłem sobie, gdy przebudziłem się przy szybie autobusu, którym wieczorami jeździłem z końca w koniec tego cicho oddychającego, ciemnego jak wątroba miasta.
Miro con prismáticos al hombre que me mira con prismáticos: -es mi enemigo.
Muchas veces pienso en los pensamientos de la mujer que piensa en mí junto a otro año. Es mi amada
El color de su deseo es como el color de mi sangre oscura. El aspecto de mis sueños es el aspecto de sus caderas. Es nuestra alianza.
Precisamente la última tarde descubrí un atajo a través de campos y zarzas, en lugar del camino principal por el que siempre iba hacia ella. Es mi destino.
Collage propio (a partir de la imagen de Paul Haviland)
Tłum. T. Korzeniowski
Mój los
Patrzę przez lornetkę na człowieka patrzącego na mnie przez lornetkę: to mój wróg.
Często rozmyślam o myślach kobiety myślącej o mnie obok kolejnego roku. To moja kochanka.
Kolor jej snu ma barwę mojej ciemnej krwi. Krąg moich snów to krągłość jej bioder. To nasze przymierze.
Dopiero ostatniego wieczora odkryłem drogę na skróty przez podwórza i ciernie, zamiast szerokiej drogi, którą zawsze szedłem ku niej. To mój los.
En la mesa de la cocina un pequeño vaso de medicina su revelación las ramas brotan de tu amor nacen del aire plantadas dentro echados los dulces dados de las cosas. las hemos perdido como el habla el oído la memoria el jardín el silencio que no responde.
Na stole w kuchni mały kubek po lekach jego objawienie gałęzie wyrastają z twojej miłości tworzą się z powietrza zasadzone w środku rzucone słodkie kości rzeczy. Straciliśmy je jak mowę słuch pamięć ogród ciszę która nie odpowiada.
Y los días y las horas en esta ciudad me circundan como el negro círculo de un estanque sobre cuya lisa superficie la muda y afiebrada rama de mi vida consigue, a veces, oscilar…
A dni i godziny w tym mieście otaczają mnie jak czarny krąg stawu, na którego gładkim lustrze niemej i trawionej gorączką gałęzi mego życia udaje się, czasem, rozkołysać…
Qué hermoso contraste. De la cara de la chica negra Rebota la tristeza de la luz Y abraza La colada tendida, donde Caen las manzanas de la memoria.
Huele a menta en lugares, Que nunca han sido, Resucitando el agua rauda. El molino le da una apariencia de profundidad
Al lado dos cachorros ahogados (fruta extraña)
Su mirada esconde el universo del purgatorio, Polvo fino de la tierra en la que danzan los brotes furiosos La reconciliación de los lugares que piden salvación.
De Huellas.Pasos (2016)
Collage propio a partir de la imagen de Isabel Muñoz, fotogramas de La infancia de Iván, fotografía de Bernard Plossou
***
Jaki piękny kontrast. Od twarzy czarnej dziewczynki Odbija się smutek światła I obejmuje Schnącą bieliznę, gdzie Spadają jabłka pamięci.
Mięta pachnie w miejscach, Których nigdy nie było, Wskrzeszając wartką wodę. Młyn rzuca na nią pozór głębi
Obok dwa utopione szczeniaki (dziwny owoc)
W jej spojrzeniu jest czyśćcowe uniwersum, Miałkość ziemi, w której tańczą gniewne pędy Jednanie się miejsc Proszących o zbawienie.
El sol agujerea la nube, se derrama sobre la pradera. El viento recoge del aire torpes pájaros, en el fango de la orilla, el barco hace agua opaca en la que aplaude el pasado.
No me mata el amor, la muerte no me asusta. Soy ellos yo mismo.
Gama
Słońce dziurawi chmurę, wylewa się na łąkę. Wiatr zrywa z powietrza ociężałe ptaki, w błocie przy brzegu łódź nabiera matowej wody, w której klaszcze przeszłość.
Nie zabija mnie miłość, nie przeraża śmierć. Bo sam nimi jestem.
Nueve lunas. En cada callejón una luna, en cada callejón un soñador, en cada callejón una ventana feliz, en cada callejón una triste farola solitaria.
Y mi alma dentro de un acordeón: él se contrae y se estira, ella canta. Como una nube de canela en cada callejón eres derramada.
Los perros siguen nuestras huellas cubos de basura se llenaron y entienden, y quien venga a redimirnos se dará la vuelta, pues ya estamos redimidos.
Obra de Katia Chausheva
Tłum. T. Korzeniowski.
dziewięć Księżyców
Dziewięć księżyców. Na każdej uliczce księżyc, na każdej uliczce jeden marzyciel, na każdej uliczce okno pełne szczęścia, na każdej uliczce smutna opuszczona latarnia.
Moja dusza wewnątrz akordeonu: on składa się i rozciąga, ona śpiewa. Jak chmura cynamonu na każdej uliczce jesteś rozsypana.
Psy podążają naszym śladem kubły na śmieci wypełniły się i rozumieją, a kto przyjdzie nas wyzwolić zawróci, gdyż jesteśmy wyzwoleni.
Diez (posibles) razones para la tristeza del pensamiento (I)
La infinitud del pensamiento es también una «infinitud incompleta». Está sometida a una contradicción interna para la que no puede haber ninguna solución. Nunca sabremos hasta dónde llega el pensamiento en relación con el conjunto de la realidad. No sabemos si lo que parece indefinido no es, en realidad, ridículamente estrecho e irrelevante. ¿Quién puede decirnos si buena parte de nuestra racionalidad, de nuestro análisis y de nuestra organizada percepción no se compone de ficciones pueriles? ¿Durante cuánto tiempo, para cuántos millones de personas fue plana la Tierra? Somos capaces, desde luego, de examinar y formular «cuestiones primordiales». —¿Cómo surgió el cosmos? ¿Tiene sentido nuestra vida? ¿Existe Dios?—. Este impulso a la interrogación engendra la civilización humana, sus ciencias, sus artes, sus religiones. Pero no hay nada que identifique más íntimamente a Marx con la inocencia de la Ilustración que su afirmación de que la humanidad sólo se hace preguntas para las que no habrá respuesta. Lo contrario es lo que más se acerca a la verdad. Es «Pilatos burlón». En frentes absolutamente decisivos no llegamos a ninguna respuesta satisfactoria, mucho menos concluyente, por inspirado y coherente que sea el proceso de pensamiento, ya sea individual o colectivo, ya sea filosófico o científico. Esta contradicción interna (aporia), esta destinada ambigüedad, es inherente a todos los actos de pensamiento, a todas las conceptualizaciones e intuiciones. Escuchad atentamente el tumulto del pensamiento y oiréis, en su centro inviolado, duda y frustración. Éste es un primer motivo para el Schwermut, para la pesadumbre.
Mathieu Luca
Tłum. O. i W. Kubińscy
Dziesięć (możliwych) przyczyn smutku myśli (I)
Nieskończoność myśli jest również „niepełną nieskończonością». Podlega nierozwiązywalnej wewnętrznej sprzeczności. Nigdy nie dowiemy się. jak daleko sięga myśl względem sumy rzeczywistości. Nie wiemy, czy to, co wydaje się bez końca, nic jest w istocie absurdalnie zawężone i nieistotne. Kto nam wyjaśni, czy nasz racjonalizm, analiza i uporządkowana percepcja nie sprowadzają się nade wszystko do infantylnej fikcji? Jak długo, dla ilu milionów ludzi Ziemia była płaska? Zaprawdę, potrafimy pomyśleć i sformułować „ostateczne pytania” — „Jak powstał kosmos? Czy nasze życie ma sens? Czy Bóg istnieje?”. Potrzeba zadawania pytań leży u źródeł ludzkiej cywilizacji, nauki, sztuki i religii. Nic jednak nie zbliża bardziej Marksa do niewinności oświecenia niż twierdzenie, że ludzkość zadaje sobie tylko takie pytania, na które znajdzie odpowiedź. Bliższe prawdy jest chyba twierdzenie odwrotne. To „drwiący Piłat’». Bez względu na poziom natchnienia, logiki procesu myślenia, jednostkowego czy zbiorowego, filozoficznego czy naukowego, w kwestiach fundamentalnych nie potrafimy uzyskać żadnych satysfakcjonujących, a tym bardziej ostatecznych odpowiedzi. Ta wewnętrzna sprzeczność (aporia), ta nieunikniona dwuznaczność wpisana jest w każdy akt myślenia, w każdą konceptualizację i przeczucie. Wystarczy się wsłuchać w bieg myśli, by usłyszeć —w samym sercu -wątpliwości i frustrację. I to jest pierwszy powód, dla którego jest nam ciężko na sercu, pierwsza przyczyna Schwermut.
Hoy, 14 de octubre, cumpliría años Hannah Arendt. En La Condición Humanaescribe: «La poesía, cuyo material es el lenguaje, quizás es la más humana y menos mundana de las artes, en la que el producto final queda muy próximo al pensamiento que lo inspiró. El carácter duradero de un poema se produce mediante la condensación, como si el lenguaje hablado en su máxima densidad y concentración fuera poético en sí mismo. En este caso el recuerdo, Mnēmosynē, madre de las musas, se transforma directamente en memoria, y el medio del poeta para lograr la transformación es el ritmo, mediante el cual el poema se fija en el recuerdo casi por sí mismo. Esta contigüidad al recuerdo vivo capacita al poema para permanecer, para retener su carácter duradero, al margen de la página impresa o escrita, y aunque la «calidad» de un poema puede estar sujeta a una variedad de modelos, su «memoriabilidad» determinará de manera inevitable su carácter duradero, es decir, su posibilidad de quedar permanentemente en el recuerdo de la humanidad. De todas las cosas del pensamiento, la poesía es la más próxima a él, y un poema es menos cosa que cualquier otra obra de arte; no obstante, incluso un poema, no importa el tiempo que exista como palabra viva hablada en el recuerdo del bardo y de quienes le escuchan, finalmente será «hecho», es decir, transcrito y transformado en una cosa tangible entre cosas, porque la memoria y el don de recuerdo, de los que surge todo deseo de ser imperecedero, necesita cosas tangibles para recordarlas, para que no perezcan por sí mismas».
Trad. Alberto Ciria
[5] Cansancio
Crepúsculo vespertino: quedamente quejumbrosa suena aún la llamada de los pájaros que yo creé. Grises paredes se derrumban mientras mis manos se reencuentran. Lo que llegué a amar no puedo asirlo. Lo que me rodea no puedo dejarlo. Todo se hunde. El crepúsculo se cierne. Nada puede someterme: así viene a ser el curso de la vida.
Trad. Anacleto Ferrer
[5] Cansancio
Al caer la tarde – Un suave lamento Suena aún en el piar de los pájaros Que convoqué. Las paredes cenicientas Se desmoronan, Mis manos Se reencuentran. Aquello que amé No lo puedo contener, Lo que me rodea No lo puedo abandonar. Todo declina. El lubricán asciende. Nada me domina – Es el curso de la vida.
[5] Müdigkeit
Dämmernder Abend – Leise verklagend Tönt noch der Vogel Ruf Die ich erschuf. Graue Wände Fallen hernieder, Meine Hände Finden sich wieder. Was ich geliebt Kann ich nicht fassen, Was mich umgibt Kann ich nicht lassen. Alles versinkt. Dämmern steigt auf. Nichts mich bezwingt – Ist wohl des Lebens Lauf.
Tłum. Ada Trzeciakowska
[5] Zmęczenie
Zbliża się wieczór- W kwileniu ptaków, które przywołałam słychać cichą skargę. Szare ściany walą się, moje ręce odnajdują się. Tego co kochałam nie mogę objąć. Tego co mnie otacza nie mogę porzucić. Wszystko się zapada. Zmierzch nadciąga. Nic mnie nie powstrzyma- to pewnie bieg życia.
Gran Barbara Sukova en papel de Hannah Arendt en la película dirigida por Margarethe von Trotta.
Dime ¿qué te gustaría? Tenemos aquí frutas, queso, vino, semillas, unas cuantas especias, una calle femenina y también un julio masculino, y Cracovia, un poco de luz, hemos dejado atrás una época
genial y terrible, ante nosotros tenemos unas vistas a otra todavía más genial y más terrible. Y para elegir tenemos tres tipos de vida: podemos ser ricos y felices, después
felices pero pobres, o tan solo felices y al diablo con las finanzas. Lo pregunto mientras caen las multinacionales, se derrumban las exposiciones y los imperios, las leyendas del fútbol
empiezan a hacer faltas. Ya ha llegado la hora de abandonar todo esto y de hacer locuras.
La gran comilona de Marco Ferreri
Ostrygi i daktyle
Powiedz mi, jak byś chciała? Mamy tu owoce, ser, wino, nasiona, mamy trochę przypraw i kobiecą ulicę oraz męski lipiec, i Kraków, trochę światła, za sobą epokę
genialną i straszliwą, przed sobą widoki na jeszcze genialniejszą i jeszcze straszliwszą. I mamy do wyboru trzy rodzaje życia: możemy być bogaci i szczęśliwi, potem
szczęśliwi ale biedni, lub tylko szczęśliwi i pal diabli finanse. Pytam o to w chwili, kiedy się rozpadają korporacje, walą wystawy i imperia, legendy futbolu
zaczynają faulować. Nadeszła już pora, żeby to wszystko rzucić i trochę oszaleć.
Melancolía, saca tu dulce pico ya; no cebes tus ayunos en mis trigos de luz. Melancolía, basta! Cuál beben tus puñales la sangre que extrajera mi sanguijuela azul!
No acabes el maná de mujer que ha bajado; yo quiero que de él nazca mañana alguna cruz, mañana que no tenga yo a quién volver los ojos, cuando abra su gran O de burla el ataúd.
Mi corazón es tiesto regado de amargura; hay otros viejos pájaros que pastan dentro de él… Melancolía, deja de secarme la vida, y desnuda tu labio de mujer…!
Tłum. Ada Trzeciakowska
Struś
Melancholio, wyjmij już swój słodki dziób; nie czyń zadość postom w moich łanach światła. Melancholio, basta! Jakże piją krew twoje sztylety, jakby ssała moja błękitna pijawka!
Nie tamuj ożywczych soków schodzącej kobiety, chcę by z nich narodził się jutro jakiś krzyż, jutro, gdy nie będę miał na kogo spojrzeć, kiedy trumna otworzy swoje pełne drwiny O.
Moje serce to skorupa podlana goryczą; są tam inne stare ptaki pasące się wewnątrz… Melancholio, nie wysysaj ze mnie życia, i odsłoń swoje kobiece usta…!
1.Buster Keaton 2 y 3. Luis Buñuel, fotograma de El perro andaluz y La edad de oro.