Raúl Zurita

1950 -, Chile

escena 472

El Paraíso vacío

Pero antes del final yo quería
todavía decirte algo más
de mis poemas,
contarte que abajo
sus movimientos son como
los flujos y los reflujos
del mar, escúchame Zura
yo necesitaba
todavía decirte que abajo
mis poemas son siempre el mar

Entonces ya al final proyectándose en los paredones del
mar como una película muda iba emergiendo el Paraíso

Mostrando miles de imágenes de Chile triturado debajo de
las cataratas con fotogramas de convoyes militares de
playas atestadas de gente de prisioneros hundidos entre
las olas

Mostrando las huecas rompientes las rodadas cataratas
donde millones de rostros con las bocas abiertas caían
girando mudos igual que una película insonora
iluminando abajo los oscuros paredones del mar como
una desolada alba como una desolada aurora como
un desolado cielo sobre el Paraíso vacío del amanecer

Tłum. Ada Trzeciakowska

Poezja Zurity jest opłakiwaniem martwych, płaczem nad przeklętym losem kraju -ofiary wojskowego reżimu. Stąd tez i jej forma, niczym nieustający, powracający lament. Za rządów Pinocheta zaginęli i zginęli prawie wszyscy przyjaciele poety. Zurita jest stałym kandydatem do literackiej nagrody Nobla. Chce by jego poezja stała się częścią natury, podlegała tym samym procesom korozji, wymywania się, wypalania przez słońce, stąd od wielu lat przygotowuje instalacje na zboczach gór, klifów czy pustyni Atacama.

SCENA 472

Pusty Raj

Ale przed końcem chciałem
jeszcze powiedzieć ci coś
o moich wierszach,
opowiedzieć ci, że pod spodem
ich poruszenia są jak
przypływy i odpływy
morza, posłuchaj mnie Zura
potrzebowałem
jeszcze powiedzieć ci, że pod spodem
moje wiersze są zawsze morzem.

Wtedy już pod koniec, wyświetlając się na ścianach morza
niczym niemy film powoli wyłaniał się Raj.

Ukazując tysiące obrazów zgniecionego Chile pod wodospadami
za pomocą zdjęć konwojów wojskowych
zatłoczonych plaż więźniów tonących wśród
fal

Ukazując puste falochrony, staczające się wodospady
gdzie miliony twarzy z otwartymi ustami spadły w dół
obracając się bezgłośnie jak film pozbawiony dźwięku
oświetlając ciemne ściany morza poniżej, niczym
niepocieszony świt niczym niepocieszony brzask niczym
niepocieszone niebo nad pustym Rajem poranka.


Óscar Hahn

1938 – , Chile

CANCIÓN DE AGOSTO

Amor mío

muchas cosas
pudieron haber pasado en agosto
pero no pasarán

muchas luciérnagas
pudieron haber brillado en los ojos
pero no brillarán

y el mes de agosto será enterrado
sin pompa ni circunstancia
sin flores ni cortejos

como tantos días
que nunca llegaron a ser árboles

como tantos árboles
que nunca llegaron a ser pájaros

como tantos pájaros
que nunca llegaron a volar

Fotografías de Helen Levitt (1913-2009)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Sierpniowa piosenka

Kochanie moje

mnóstwo rzeczy
mogło się zdarzyć w sierpniu
ale się nie zdarzy.

tyle świetlików
mogło błyszczeć w twoich oczach
ale nie zabłyśnie

a sierpień zostanie pochowany
bez pompy i zbędnych ceregieli
bez kwiatów i procesji

jak tyle dni
które nigdy nie stały się drzewami

jak tyle drzew
które nigdy nie stały się ptakami

jak tyle ptaków
które nigdy nie wzbiły się w powietrze

Raúl Zurita

1950 -, Chile

verás ciudades de agua II

Las ciudades de agua

Enteras de agua, las ciudades subían cubriendo el cielo
y los millones de puntos de luz de las ventanas de sus
rascacielos se espejeaban, como si fuera el mar, en la
inmensa plataforma del amanecer. No quise despertar a
mi compañera de cuarto y recordé que habíamos
discutido la noche anterior. Me había dicho que ya
estaba viejo para ciertas cosas y me indispuse. El
televisor había permanecido encendido y me asomé
con el torso desnudo a contemplar la calle. Hacía frío.
Abajo dos hombres reñían. Las ciudades de agua
flotaban encima del amanecer y sus reflejos se parecían
a esas líneas de luz que el sol proyecta en el fondo de
las piscinas. Los hombres se habían alejado
empujándose y la calle nuevamente había quedado
vacía. Las líneas de luz de los rascacielos suspendidos
habían comenzado a ensancharse y la imagen se había
vuelto transparente como si fueran lágrimas corriendo
sobre una inmensa mejilla. Había llorado y tal vez se
quedó dormida así, llorando en silencio. Las lágrimas
del cielo pensé, y cerré la ventana entrándome.
Incontables reflejos de lágrimas se iban cuajando sobre
el cielo y ahora las ciudades de agua formaban el
contorno de una mejilla. De una mejilla con lágrimas.
Me acerqué a despertarla, millones de figuras de agua
se iban dibujando en las ciudades suspendidas,
millones de rostros, de lágrimas, de bocas contraídas
que se fundían unas en otras. Eran infinitos puntos de
luz ondeando sobre el agua. La desperté. Su cara se
reflejaba en el enorme estanque del cielo. ¿Eres tú?

Película de Patricio Guzmán en la que participó Raúl Zurita. Cuenta el director: “El océano contiene la historia de la Humanidad entera. Adentro están las voces de la Tierra y también las voces que vienen del espacio. El agua recibe el impulso de los planetas y lo transmite a las criaturas vivientes. El agua, la frontera más larga de Chile, contiene también el secreto de un botón misterioso encontrado en su lecho. Chile, con sus 4.000 kilómetros de costa y el archipiélago más grande del mundo, nos propone un paisaje sobrenatural. Aquí están sus volcanes, sus montañas, sus glaciares. Aquí están las voces de los indígenas de la Patagonia, de los primeros navegantes ingleses y también de los presos políticos. Algunos dicen que el agua tiene memoria. Esta película demuestra que también tiene voz.“

Tłum. Ada Trzeciakowska

Poezja Zurity jest opłakiwaniem martwych, płaczem nad przeklętym losem kraju -ofiary wojskowego reżimu. Stąd tez i jej forma, niczym nieustający, powracający lament. Za rządów Pinocheta zaginęli i zginęli prawie wszyscy przyjaciele poety. Zurita jest stałym kandydatem do literackiej nagrody Nobla. Chce by jego poezja stała się częścią natury, podlegała tym samym procesom korozji, wymywania się, wypalania przez słońce, stąd od wielu lat przygotowuje instalacje na zboczach gór, klifów czy pustyni Atacama.

Ujrzysz wodne miasta II

Wodne miasta

Całe z wody, miasta wznosiły się zakrywając
niebo i miliony świetlistych punktów -okien
wieżowców- lśniły odbijając się, jakby były morzem
na ogromnej platformie świtu. Nie chciałem obudzić
koleżanki z pokoju i przypomniałem sobie, że
wczoraj w nocy sprzeczaliśmy się. Powiedziała mi,
że już jestem za stary na pewne rzeczy, co popsuło
 mi humor. Telewizor był ciągle włączony i z nagim
 torsem wyjrzałem na ulicę. Było zimno. Na dole
kłóciło się dwoje ludzi. Wodne miasta unosiły się
nad świtem a ich odblaski przypominały linie
światła, które słońce rzuca na dnach basenów.
Mężczyźni odeszli poszturchując się a ulica znów
opustoszała. Linie światła zawieszonych wieżowców
zaczęły rozszerzać się, obraz stał się przezroczysty,
jakby były łzami spływającymi po ogromnym
policzku. Płakała i być może zasnęła w płaczu,
łkając w ciszy. Łzy nieba, pomyślałem i zamknąłem
okno wchodząc się do środka. Niezliczone odblaski
łez zastygały na niebie i teraz miasta wody układały
się w zarys policzka. Policzka we łzach. Podszedłem,
żeby ją obudzić, miliony wodnych figur rysowały
się w zawieszonych miastach, miliony twarzy, łez,
zaciśniętych ust stapiających się z innymi. Były
nieskończonymi punktami światła kołyszącymi się
na wodzie. Obudziłem ją. Jej twarz odbijała się
w ogromnym stawie niebie. Czy to ty?

Zwiastun filmu Perłowy guzik najsłynniejszego dokumentalisty chilijskiego Patricio Guzmana. W filmie wziął udział Raúl Zurita. Dokument został nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem na Festiwalu w Berlinie w 2016. Autor snuje rozważania nad oceanem, kolebką życia, która stała się grobem dla ogromnej większości plemion zamieszkujących Patagonię i jej wysepki oraz dla tysięcy więźniów politycznych, których ciała zrzucano do morza z samolotów. Serdecznie polecam film i księżkę Artura Domosławskiego Gorączka latynoamerykańska.

Viñeta del cómic ¡Maldito Allende! de Jorge González y Olivier Brass


Raúl Zurita

1950 -, Chile

verás ciudades de agua I

Las ciudades de agua en tus ojos

a PW

Un hombre que agoniza te ha soñado, un hombre
que agoniza te ha seguido. Uno que quiso morir
contigo cuando tú quisiste morir.
Allí está mi cuerpo estrellado contra los arrecifes
cuando ahogándome te vi emerger y eternamente
cerca y eternamente lejos eras tú la inalcanzable
playa.
Todo en ti es doloroso.
Te saludo entonces y saludo a lo eterno que vive
en la derrota, a lo irremediablemente destruido,
al infinito que se levanta desde los naufragios,
porque si agua fueron nuestras vidas, piedras
fueron las desgracias.
No soy yo, son mis patrias las que te hablan: el
sonido de océano que describo, las estrellas de
la recortada noche.
Iluminada de la noche tu cara sube cubriendo
el amanecer. Abres los párpados, entre ellos
millones de hombres dejan el sueño, toman sus
autobuses, salen,
                              las ciudades de agua en tus ojos


a PW

Todo en ti está vivo y está muerto: el fulgor del
pasto en la aurora y el hilo de voz creciendo en
el diluvio, el feroz amanecer y la mansedumbre,
el grito y la piedra.
Todo mi sueño se levanta desde las piedras y te
mira.
Toda mi sed te mira, el hambre, el ansia infinita
de mi corazón.
Te miro también en el viento. En las nieves de
la cordillera sudamericana.
Allí está la calle en que esperé que amanecieras,
la noche póstuma, el país muerto en el que no
morimos. Allí están todas las heridas y golpes
cuando emergiendo del destrozado sueño volví
hacia ti los ojos y vi las desmesuradas estrellas
flotando en el cielo.
Tu cara ahora flota en el cielo, detrás corre un
río. Hay un hombre muy viejo.
Hay un hombre muy viejo en el medio del río
y tú lo miras
                              las ciudades de agua en tus ojos


a PW

Sabes que estás muerta para el amor y no amas.
Todos los puentes están rotos y tus padres ya
cansados se devuelven sobre sus pasos, ya no
vendrán a visitarte.
Han pasado miles de años de todo eso y ahora
acabas de despertar.
Somnolienta te tocas la cara y palpas bajo la piel
el trabajo de la calavera que te sobrevivirá como
en el fondo del lago la piedra sobrevive al cuello
a la que fue atada.
Sabes que estás muerta para el amor y no amas.
Te preparas entonces un café y enciendes con
distracción la radio, te sientas, te levantas de
nuevo, abres la ducha como un cotidiano rezo
matutino y sientes el antiguo golpe.
Como hace miles de años todos los puentes han
sido arrancados y no hay salida:
Sabes que estás muerta para el amor.
Sabes que estás muerta para el amor, pero él te
ama. Levantas la cara,
                                        las ciudades de agua en tus ojos

“El proyecto expositivo hace tangible o “material” la obra poética y visual de Raúl Zurita: Escritura, Voz e Imagen. Se presentaron a partir de la proyección del video Escritura en Nueva York de Juan Downey cielo a la suelo y el paisaje chileno en soporte drá la investigación específica del poeta que transita entre la escritural a la visual, desde el fonema poético al espacio geográfico. Es el desplazamiento de la palabra poética que adquiere monumentalidad y avanza hacia ámbitos expresivos, hacia el land art donde el verso se convierte en imagen que interviene visualmente el cielo y la tierra. Es una palabra amplificada y monumental que es coherente con la voz poética de Raúl Zurita, sometida a las fricciones del aire, el viento, el sol y las condiciones climáticas, lo que hace que la dimensión material de la palabra poética se vea afectada, y corroída por la “propia existencia corporea”

Tłum. Ada Trzeciakowska

Poezja Zurity jest opłakiwaniem martwych, płaczem nad przeklętym losem kraju -ofiary wojskowego reżimu. Stąd tez i jej forma, niczym nieustający, powracający lament. Za rządów Pinocheta zaginęli i zginęli prawie wszyscy przyjaciele poety. Zurita jest stałym kandydatem do literackiej nagrody Nobla. Chce by jego poezja stała się częścią natury, podlegała tym samym procesom korozji, wymywania się, wypalania przez słońce, stąd od wielu lat przygotowuje instalacje na zboczach gór, klifów czy pustyni Atacama.

Ujrzysz wodne miasta I

Wodne miasta w twych oczach.

dla PW

Konający człowiek śnił o tobie, konający
człowiek szedł za tobą. Ten, który chciał umrzeć
wraz z tobą, kiedy chciałaś umrzeć.
Tam leży moje ciało roztrzaskane o rafy,
gdy tonąc ujrzałem, że wynurzasz się i na wieki
blisko i na wieki daleko stałaś się nieosiągalną plażą.
Wszystko w tobie jest bolesne.
Pozdrawiam cię zatem i pozdrawiam to, co wieczne i co żyje
w klęsce, to co nieodwołalnie zniszczone,
nieskończoność wypływającą z zatopionych wraków,
bo jeśli wodą były nasze życia, kamieniami były nieszczęścia.
To nie ja, to moje ojczyzny przemawiają do ciebie:
szum oceanu, który opisuję, gwiazdy
z przyciętej nocy.
Oświetlona nocą, twoja twarz unosi się zakrywając
świt. Otwierasz powieki, a między nimi
miliony ludzi opuszczają sen, łapią swoje
autobusy, wychodzą,
wodne miasta w twych oczach.


dla PW

Wszystko w tobie jest żywe i martwe: połysk
traw w jutrzence i strumień głosu narastający w
potopie, drapieżny świt i potulność,
krzyk i kamień.
Cały mój sen podnosi się z kamieni i patrzy na ciebie.
Całe moje pragnienie patrzy na ciebie, głód,
nieskończone łaknienie serca.
Patrzę na ciebie na wietrze. W śniegach
południowoamerykańskiej kordyliery.
Jest tam ulica, na której czekałem, aż wstaniesz,
pośmiertnej noc, martwy kraj, w którym
my nie umarliśmy. Są tam wszystkie rany i ciosy,
gdy wynurzając się z rozdartego snu zwróciłem
oczy na ciebie i ujrzałem niezmierzone gwiazdy
unoszące się na niebie.
Twoja twarz unosi się teraz na niebie, za nią płynie
rzeka. Jest też bardzo stary człowiek.
Jest też bardzo stary człowiek na środku rzeki,
patrzysz na niego
                                        wodne miasta w twoich oczach


dla PW

Wiesz, że dla miłości jesteś martwa i nie kochasz.
Wszystkie mosty zostały zerwane a twoi rodzice,
zmęczeni, wracają się po swoich śladach, już nie
przyjdą do ciebie z wizytą.
Minęły tysiące lat od tego wszystkiego i właśnie
się obudziłaś.
Zaspana dotykasz twarzy i wyczuwasz pod skórą
pracę czaszki, która przeżyje cię jak
kamień na dnie jeziora przeżywa szyję
do której był przywiązany.
Wiesz, że dla miłości jesteś martwa i nie kochasz.
Przygotowujesz zatem kawę i włączasz z
roztargnieniem radio, siadasz, znów wstajesz,
odkręcasz kran prysznica niczym codzienną poranną
modlitwę i czujesz dawny cios.
Jak tysiące lat temu wszystkie mosty zostały
wyrwane i nie ma wyjścia:
Wiesz, że dla miłości jesteś martwa.
Wiesz, że dla miłości jesteś martwa, lecz on
cię kocha. Unosisz twarz
                                        wodne miasta w twoich oczach

Pablo Neruda

1904-1973, Chile

No hay olvido (sonata)

Si me preguntáis en dónde he estado
debo decir «Sucede».
Debo de hablar del suelo que oscurecen las piedras,
del río que durando se destruye:
no sé sino las cosas que los pájaros pierden,
el mar dejado atrás, o mi hermana llorando.
Por qué tantas regiones, por qué un día
se junta con un día? Por qué una negra noche
se acumula en la boca? Por qué muertos?

Si me preguntáis de dónde vengo, tengo que conversar con
                 cosas rotas,
con utensilios demasiado amargos,
con grandes bestias a menudo podridas
y con mi acongojado corazón.

No son recuerdos los que se han cruzado
ni es la paloma amarillenta que duerme en el olvido,
sino caras con lágrimas,
dedos en la garganta,
y lo que se desploma de las hojas:
la oscuridad de un día transcurrido,
de un día alimentado con nuestra triste sangre.

He aquí violetas, golondrinas,
todo cuanto nos gusta y aparece
en las dulces tarjetas de larga cola
por donde se pasean el tiempo y la dulzura.

Pero no penetremos más allá de esos dientes,
no mordamos las cáscaras que el silencio acumula,
porque no sé qué contestar:
hay tantos muertos,
y tantos malecones que el sol rojo partía,
y tantas cabezas que golpean los buques,
y tantas manos que han encerrado besos,
y tantas cosas que quiero olvidar.

Fotogramas de Tyrant Star de Diane Severin Nguyen.

Tłum. Zofia Szleyen

Nie ma zapomnienia

Jeśli mnie spytacie, gdzie bywałem,
winienem odpowiedzieć: „To się dzieje».
Winienem mówić o ziemi, którą zaciemniają głazy,
0 rzece, która niweczy się trwając;
nic nie wiem, prócz tego, co tracą ptaki
1 morze, co za mną zostało lub płacząca siostra.
Czemu tyle okolic, czemu jeden dzień
z drugim się łączy? Czemu noc czarna
w ustach się gromadzi? Czemu umarli?

Że mnie pytacie, skąd przybywam, muszę rozmawiać
                z rzeczami zdartymi,

z przedmiotami, co nazbyt żałosne,
z wielkimi bestiami, często przegniłymi
i z własnym, ściśniętym sercem.

Nie są to wspomnienia, które się krzyżują,
ni żółtawa gołąbka śpiąca w zapomnieniu,
tylko twarze we łzach,
tylko palce przy krtani
i to, co z liści się stacza:
ciemność jednego ubiegłego dnia,
dnia wykarmionego naszą smętną krwią.

Ot, tutaj fiołki, jaskółki,
wszystko, co lubimy i co się pojawia
na miłych pocztówkach z długim trenem,
po których spaceruje łagodność i czas.

Nie przekraczajmy jednak bariery tych zębów,
nie przegryzajmy skorup, które nakłada milczenie,
bo nie wiem, co odpowiedzieć:
tylu jest umarłych,
tyle falochronów ciętych przez czerwone słońce
i tyle głów przez statki obijanych
i tyle zaciśniętych dłoni na pocałunkach
i tyle spraw, o których pragnę zapomnieć.


Óscar Hahn

1938 – , Chile

Ningún lugar está aquí o está ahí …

Ningún lugar está aquí o está ahí
Todo lugar es proyectado desde adentro
Todo lugar es superpuesto en el espacio

Ahora estoy echando un lugar para afuera
estoy tratando de ponerlo encima de ahí
encima del espacio donde no estás
a ver si de tanto hacer fuerza si de tanto hacer fuerza
te apareces ahí sonriente otra vez

Aparécete ahí aparécete sin miedo
y desde afuera avanza hacia aquí
y haz harta fuerza harta fuerza
a ver si yo me aparezco otra vez si aparezco otra vez
si reaparecemos los dos tomados de la mano
en el espacio
donde coinciden
todos nuestros lugares

Solaris de S. Soderbergh (2002)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Żadne miejsce jest tutaj lub jest tam…

Żadne miejsce jest tutaj lub jest tam
Każde miejsce rzuca cień od środka
Każde miejsce jest warstwami kładzie się w przestrzeni

Teraz właśnie wyrzucam pewne miejsce na zewnątrz
staram się położyć je nad tam
nad przestrzenią, gdzie Ciebie nie ma
ciekawe czy od takiego siłowania się od takiego siłowania
zjawisz się tam uśmiechnięta raz jeszcze

Zjaw się tam zjaw się bez obawy
i z zewnątrz krocz aż do tutaj
i siłuj się siłuj
ciekawe czy zjawię się ja raz jeszcze czy zjawię się raz jeszcze
si zjawimy się ponownie obydwoje trzymając się za ręce
w przestrzeni
gdzie zbiegły
się wszystkie nasze miejsca

Óscar Hahn

1938 – , Chile

Tractatus de sortilegiis

En el jardín había unas magnolias curiosísimas, oye
unas rosas re-raras, oh,
y había un tremendo olor a incesto, a violetas macho,
y un semen volador de picaflor en picaflor.
Entonces entraron las niñas en el jardín,
llenas de lluvia, de cucarachas blancas,
y la mayonesa se cortó en la cocina
y sus muñecas empezaron a menstruar.
Te pillamos in fraganti limpiándote el polen
de la enagua, el néctar de los senos, ¿ves tú?
Alguien viene en puntas de pie, un rumor de pájaros
pisoteados, un esqueleto naciendo entre organzas,
alguien se acercaba en medio de burlas y fresas
y sus cabellos ondearon en el charco
llenos de canas verdes.
Dime, muerta de risa, adónde llevas
ese panal de abejas libidinosas.
Y los claveles comenzaron a madurar brillosos
y las gardenias a eyacular coquetamente, muérete,
con sus dureza y blanduras y patas
y sangre amarilla, ¡aj!
No se pare, no se siente, no hable
con la boca llena
de sangre:
que la sangre sueña con dalias
y las dalias empiezan a sangrar
y las palomas abortan cuervos
y claveles encinta
y unas magnolias curiosísimas, oye,
unas rosas re-raras, oh.

La teta asustada de Claudia Llosa (2009)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Tractatus de sortilegiis

W ogrodzie rosły najosobliwsze magnolie, czy słyszysz,
prze-przedziwne róże, och,
i był też straszny zapach kazirodztwa, męskich okazów fiołka,
i spermy unoszącej się od kolibrem do kolibra.
Wówczas do ogrodu weszły dziewczyny,
pełne deszczu, białych karaluchów,
i majonez zwarzył się w kuchni
a ich nadgarstki zaczęły miesiączkować.
Przyłapaliśmy cię in fragranti strzepującą kwiatowy pył
z halki, nektar z piersi, czy ty widzisz?
Ktoś skrada się na palcach, zgiełk zdeptanych
ptaków, szkielet rodzący się wśród organzy,
ktoś zbliżał się pośród kpin i truskawek
a jej włosy zafalowały w kałuży
pełnej zazielenionych siwych włosów.
Powiedz mi, martwa ze śmiechu, dokąd zabierasz
plaster od lubieżnych pszczół.
A goździki rozpoczęły swoje połyskliwe dojrzewanie
zaś gardenie wyrzucały z kokieterią nasienie, obyś umarł,
wraz twoimi twardościami i tkliwościami i łapami
i żółtą krwią, aj!
Nie zatrzymuj się, nie siadaj, nie mów
z ustami pełnymi
krwi:
bo krew śni o daliach
a dalie zaczynają krwawić
i gołębie poroniły kruki
i brzemienne goździki
i najosobliwsze magnolie, czy słyszysz,
przedziwne róże, och.

Dies irae de C. T. Dreyer (1943)

Transl. Edith Grossman

Tractatus de sortilegiis

Listen, in the garden there were some very curious magnolias,
oh, some really strange roses,
and there was a tremendous smell of incest, of macho violets,
and semen flying from hummingbird to hummingbird.
Then the girls came into the garden,
full of rain, of white cockroaches,
and the mayonnaise separated in the kitchen
and their dolls began to menstruate.
We caught you in fraganti, see, cleaning the pollen
from your petticoat, the nectar from your breasts.
Someone is coming on tiptoe, a sound of trampled
birds, a skeleton being born among the organdy,
someone was approaching among the jokes and strawberries
and her hair full of green reeds
floated in the pool.
Tell me, dying of laughter, where are you taking
that honeycomb made by libidinous bees.
And the carnations began to ripen brilliantly
and the gardenias to ejaculate coquettishly, die,
with their hardness and softness and paws
and yellow blood, ah!
Don’t stop, don’t sit down, don’t speak
with your mouth full
of blood:
for your blood is dreaming of dahlias
and the dahlias are beginning to bleed
and the doves abort crows
and pregnant carnations
and listen, some very curious magnolias,
oh some really strange roses.

Pablo Neruda

1904-1973, Chile

La verdad

Os amo idealismo y realismo,
como agua y piedra
sois
partes del mundo,
luz y raíz del árbol de la vida.

No me cierren los ojos
aun después de muerto,
los necesitaré aún para aprender,
para mirar y comprender mi muerte.

Necesita mi boca
para cantar después, cuando no exista.
Y mi alma y mis manos y mi cuerpo
para seguirte amando, amada mía.

Sé que no puede ser, pero esto quise.

Amo lo que no tiene sino sueños.

Tengo un jardín de flores que no existen.

Soy decididamente triangular.

Aún echo de menos mis orejas,
pero las enrrollé para dejarlas
en un puerto fluvial del interior
de la República de Malagueta.

No puedo más con la razón al hombro.

Quiero inventar el mar de cada día.

Vino una vez a verme
un gran pintor que pintaba soldados.
Todos eran heroicos y el buen hombre
los pintaba en el campo de batalla
muriéndose de gusto.

También pintaba vacas realistas
y eran tan extremadamente vacas
que uno se iba poniendo melancólico
y dispuesto a rumiar eternamente.

Execración y horror! Leí novelas
interminablemente bondadosas
y tantos versos sobre
el Primero de Mayo
que ahora escribo sólo sobre el 2 de ese mes.

Parece ser que el hombre
atropella el paisaje
y ya la carretera que antes tenía cielo
ahora nos agobia
con su empecinamiento comercial.

Así suele pasar con la belleza
como si no quisiéramos comprarla
y la empaquetan a su gusto y modo.

Hay que dejar que baile la belleza
con los galanes más inaceptables,
entre el día y la noche:
no la obliguemos a tomar la píldora
de la verdad como una medicina.

Y lo real? También, si duda alguna,
pero que nos aumente,
que nos alargue, que nos haga fríos,
que nos redacte
tanto el orden del pan como el del alma.

A susurrar! ordeno
al bosque puro,
a que diga en secreto su secreto
y a la verdad: No te detengas tanto
que te endurezcas hasta la mentira.

No soy rector de nada, no dirijo,
y por eso atesoro
las equivocaciones de mi canto.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Prawda

Kocham was idealizmie i realizmie,
jak kamień i woda
jesteście
częścią świata,
światłem i korzeniem drzewa życia.

Nie zamykajcie mi oczu
nawet gdy umrę,
będą mi ciągle potrzebne by móc się nauczyć,
by zobaczyć i zrozumieć własną śmierć.

Potrzebne mi usta,
by śpiewać potem, kiedy przestanę istnieć.
I dusza, i ręce, i ciało,
by nadal kochać cię, najmilsza.

Wiem, to się nie uda, ale tak chciałem.

Kocham to co posiada tylko marzenia .

Mam ogród pełen nieistniejących kwiatów.

Jestem zdecydowanie trójkątny.

Ciągle żal mi moich uszu,
ale zwinąłem je, i zostawiłem
w pewnym rzecznym porcie
Republiki Malaguety.

Nie daję już rady z rozumem na ramieniu.

Chciałbym wymyśleć morze dnia codziennego.

Pewnego razu odwiedził mnie
wielki malarz malujący żołnierzy.
Wszyscy byli bohaterami a poczciwina
malował ich na polu walki
gdy umierali zachwyceni.

Malował także realistyczne krowy
i były tak przesadnie krowami,
że aż człowiek wpadał w melancholię,
gotowy żuć i przeżuwać po wieki.

Koszmar i potworność! Czytałem powieści
pełne nieskończonej dobroci
i tyle wierszy o dniu Pierwszego Maja,
że teraz piszę tylko o drugim dniu tego 
miesiąca.

Zdaje się, że człowiek
tratuje krajobraz,
zaś droga, która niegdyś sięgała nieba,
teraz przygniata nas
swoim handlowym zacięciem .

Tak zazwyczaj dzieje się z pięknem,
jakbyśmy nie chcieli go kupić,
więc opakowują nam je na swoją modłę.

Powinniśmy pozwolić pięknu tańczyć
z najbardziej niestosownymi kochankami,
wirować między dniem i nocą:
nie zmuszajmy go do zażycia
pigułki prawdy jak lekarstwa.

A rzeczywistość? Również, bez wątpienia,
ale niech nas podnosi,
niech nas podźwignie, niech wstrząśnie nami,
niech nam wytyczy,
porządek chleba ale i duszy.

Szepcie! Rozkazuję
najczystszym lasom,
by powierzyły wam swój sekret
a prawdzie mówię: Nie zwlekaj tyle
bo stwardniejesz na kłamstwo.

Nie jestem przełożonym, niczym nie rządzę,
zbieram tylko błędy własnej pieśni.

Árbol de Rafał Ołbiński

Pablo Neruda

1904-1973, Chile

El barco

Pero si ya pagamos nuestros pasajes en este mundo
por qué, por qué no nos dejan sentarnos y comer?
Queremos mirar las nubes,
queremos tomar el sol y oler la sal,
francamente no se trata de molestar a nadie,
es tan sencillo: somos pasajeros.

Todos vamos pasando y el tiempo con nosotros:
pasa el mar, se despide la rosa,
pasa la tierra por la sombra y por la luz,
y ustedes y nosotros pasamos, pasajeros.

Entonces qué les pasa?
Por qué andan tan furiosos?
A quién andan buscando con revólver?

Nosotros no sabíamos
que todo lo tenían ocupado,
las copas, los asientos,
las camas, los espejos,
el mar, el vino, el cielo.

Ahora resulta
que no tenemos mesa.
No puede ser, pensamos.
No pueden convencernos.
Estaba oscuro cuando llegamos al barco.
Estábamos desnudos.
Todos llegábamos del mismo sitio,
Todos veníamos de mujer y de hombre.
Todos tuvimos hambre y pronto dientes.
A todos nos crecieron las manos y los ojos
para trabajar y desear lo que existe.

Y ahora nos salen con que no podemos,
que no hay sitio en el barco,
no quieren saludarnos,
no quieren jugar con nosotros.

Por qué tantas ventajas para ustedes?
Quién les dio la cuchara cuando no habían nacido?

Aquí no están contentos,
así no andan las cosas.

No me gusta en el viaje
hallar, en los rincones, la tristeza,
los ojos sin amor o la boca con hambre.

No hay ropa para este creciente otoño
y menos, menos para el próximo invierno.
Y sin zapatos cómo vamos a dar la vuelta
al mundo, a tanta piedra en los caminos?

Sin mesa dónde vamos a comer,
dónde nos sentaremos si no tenemos silla?
Si es una broma triste, decídanse, señores,
a terminarla pronto,
a hablar en serio ahora.

Después el mar es duro.

Y llueve sangre.

Mi videopoema, adaptación de El barco

Tłum. Ada Trzeciakowska

Statek

Ale przecież zapłaciliśmy już za nasze bilety w tym świecie
dlaczego, dlaczego nie dacie nam spocząć i zjeść?
Chcemy popatrzeć na chmury,
chłonąć słońce i zapach soli,
mówiąc szczerze nie mamy zamiaru nikomu przeszkadzać,
to jest takie oczywiste: jesteśmy pasażerami.

Wszyscy przemijamy a czas wraz z nami:
przemija morze, żegna się róża,
ziemia przechodzi przez cień i światło,
my i wy, wszyscy przemijamy, pasażerowie.

W takim razie co się z wami dzieje?
Skąd ta wściekłość?
Kogo szukacie z rewolwerem w ręku?

Nie wiedzieliśmy,
że wszystko jest już zajęte,
kieliszki, miejsca,
łóżka, lustra,
morze, wino, niebo.

Okazuje się,
że nie ma dla nas stołu.
To nie możliwe, myślimy.
Nie przekonacie nas.
Było ciemno, kiedy dotarliśmy do statku.
Byliśmy nadzy.
Wszyscy przybyliśmy z tego samego miejsca.
Wszyscy pochodzimy od kobiety i mężczyzny.
Wszyscy byliśmy głodni i wyrosły nam zęby.
Wszystkim urosły ręce i oczy,
by pracować i pragnąć tego, co istnieje.

A wy teraz mówicie, że nie możemy,
że nie ma miejsca na statku,
nie chcecie nas przywitać,
nie chcecie się z nami bawić.

Dlaczego dla was rezerwujecie wszystkie przywileje?
Czy ktoś wam podał łyżkę, kiedy jeszcze was nie było?

My tutaj nie jesteśmy zadowoleni,
nie tak świat został ułożony.

Nie lubię podróżować
natykać się, po kątach, na smutek,
wzrok bez miłości lub głodne usta.

Brak nam ubrań na zbliżającą się jesień
i tym bardziej, tym bardziej na przyszłą zimę.
A bez butów jak okrążymy świat,
skoro na dogach leżą kamienie?

Bez stołu, gdzie zjemy,
gdzie usiądziemy, skoro nie mamy krzesła?
Jeśli to jakiś smutny żart, niech się państwo zdecydują,
zakończyć go szybko,
i porozmawiać poważnie.

Potem morze staje się srogie.

I z nieba pada krew.