Jacek Napiórkowski

1966, Polonia

***

Me has admitido en tu púrpura.
Un labio -verano-, el otro -otoño-.
Ventanas rotas en la catedral de la noche –
tus blasfemias y las mías.
Succionábamos el mar.
Cuando azotaba la lluvia, cuando ardía la niebla,
y los tejados esperaban el fin del mundo.
Me marcaste con palabras de amor,
Aún las tengo en la espalda, marcas
de tus dientes y alas.

Tłum. Ada Trzeciakowska

***

Dopuściłaś mnie do swojej purpury.
Jedna warga – lato, druga warga – jesień.
Powybijane okna w katedrze nocy –
twoje i moje bluźnierstwa.
Ssaliśmy morze.
Kiedy zacinał deszcz, kiedy paliła mgła,
a dachy czekał)’ na koniec świata.
Naznaczyłaś mnie słowem miłości,
mam je wciąż na plecach, ślady
twoich skrzydeł i zębów.

Halina Poświatowska

1935-1967, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

***

Levanté una gran cruz negra
y ardí en el fuego del amor
en vano Bizancio
se retorcía sus flácidos dedos
las aureolas de los mártires rodaron por el cielo
una llama iluminó la tierra
la gente miraba inquisitivamente
hacia la estrella Venus
creía entender

Fotogramas del vídeo Mea culpa de Enigma

***

postawiłam sobie wielki czarny krzyż
i spłonęłam w ogniu miłości
na próżno Bizancjum
załamywało wiotkie palce
aureole męczenników toczyły się po niebie
ziemię oświetlił płomień
ludzie badawczo
patrzyli w stronę gwiazdy Wenus
zdawało im się że rozumieją

Henri-Pierre Roché/François Truffaut

1879-1959, Francia / 1932-1984, Francia

Fragmento del guion de la película de François Truffaut Jules y Jim (1962). Guion de François Truffaut y Jean Gruault, adaptación de novela homónima de Henri-Pierre Roché.

Trad. José de la Colina

Jules y Jim

JULES : Albert fue herido en la guerra, en las trincheras.
ALBERT: Ahora las cosas van bien pero cuando volví en mí y vi al cirujano hurgándome en el cráneo, pensé en Oscar Wilde: «Dios mío, ahórrame los dolores físicos que de los morales yo me encargo.»
JULES: Lo que subleva de la guerra es que priva al hombre de su combate individual.  
JIM: Sí, es verdad, pero creo que al menos uno puede, al margen de la guerra, hacer la suya propia. Pienso en ese artillero que conocí en el hospital. Cuando volvía de su permiso, encontró a una muchacha en el tren; conversaron entre Niza y Marsella. Al saltar al andén, ella le dio su dirección. Y bien, durante dos años, todos los días, él le escribía frenéticamente, desde las trincheras, en papel de envolver, a la luz de las velas. Aun cuando llovían los obuses. Cartas cada vez más y más íntimas. Al comienzo, él encabezaba: «Querida señorita», y terminaba: «Mis sinceros respetos»; a la tercera carta, la llamaba «Mi pequeña hada» y le pedía una foto. Luego, «Mi hada adorable», luego, «Le beso las manos», luego «Le beso la frente». Después, le describe en detalle la foto que ella le ha mandado y le habla de su pecho que ha creído adivinar bajo la bata, y pronto, pasa al tuteo: «Te amo terriblemente.» Un día, escribe a la madre de la muchacha, pidiéndole la mano. A partir de entonces se convierte en su novio oficial sin haberla vuelto a ver. La guerra continúa y las cartas se hacen más íntimas. «Me apodero de ti, mi amor, tomo tus senos adorables. Te estrecho toda contra mí…» Cuando ella responde un poco fríamente a una de sus cartas, él se trastorna y le suplica que no se haga la coqueta porque él puede morir de un día a otro. Y dice la verdad.  
Vea usted, Jules, para comprender esta extraña violación por correspondencia, es necesario haber conocido toda la violencia de la guerra de trincheras, esa especie de locura colectiva y esa presencia de la muerte a cada minuto. Aquí tiene un hombre que, mientras participaba en la Gran Guerra, supo hacer su guerrita paralela, su combate individual, y conquistar totalmente a una mujer, por persuasión, a distancia. Cuando llegó al hospital, estaba, como usted, herido en la cabeza, pero no tuvo la misma suerte. Murió después de la trepanación, la víspera misma del armisticio. En su última carta a su novia desconocida, escribía: «Tus senos son los únicos obuses que amo.» Les mostraré una serie de fotos que tengo de él. Haciéndolas pasar rápidamente parece que él se mueve.  

Tłum. KK Carlos

JULES I JIM

JULES: Albert został ranny podczas wojny w jednym z okopów.  
ALBERT: Teraz jest już w porządku, ale gdy budziłem się i widziałem tych wszystkich lekarzy grzebiących w mojej czaszce, czułem się jak Oscar Wilde. Boże oszczędź mi bólu fizycznego. Z moralnym dam sobie radę.  
JULES: To co buntuje przeciwko wojnie to fakt, że pozbawia człowieka jego indywidualnej bitwy.
JIM: Tak, ale nawet w ferworze walki, toczy on własną bitwę. W szpitalu poznałem pewnego żołnierza. W pociągu, gdy odjeżdżał, poznał dziewczynę. Rozmawiali całą drogę pomiędzy Niceą a Marsylią. Zostawiła mu swój adres. Pisywał do niej codziennie, przez dwa lata. Przy świecach, podczas bitew. Jego listy stawały się coraz bardziej zażyłe. Na początku pisał: «Droga panno,» a kończył, «Z poważaniem.» Wkrótce nazywał ją «Moja mała Jagienko» i prosił o jej zdjęcie. Potem stała się jego «Najukochańszą Jagienką.» Pisał: «Całuję twoją dłoń.» Następnie: «Twoje czoło.» Wysłała mu zdjęcie, odpisał, że oczami wyobraźni widzi jej piersi przez sukienkę. Był coraz bardziej nieokrzesany. «Kocham cię na zabój.» Napisał do jej matki prosząc o jej rękę. Został jej narzeczonym, choć widział ją tylko ten jeden raz w pociągu. Wojna trwała, pisał jeszcze bardziej intymne listy «Pożądam cię najdroższa. Dotykam twoich cudownych piersi. Nasze nagie ciała splatają się.» Ona odpisywała bardziej stonowanie, on prosił, aby była z nim szczera bo w każdej chwili może zginąć. I nie mylił się
Ten szalony romans, korespondencyjny… mógł mieć miejsce tylko podczas wojny, gdzie śmierć czaiła się tuż za rogiem. Więc ten żołnierz walczył w wojnie jednocześnie tocząc bitwę o kobietę ze swoich marzeń i zwyciężył poprzez korespondencję. Również miał ranę głowy, kiedy go przywieźli. Miał jednak mniej szczęścia. Zmarł dzień przed ogłoszeniem rozejmu. W swoim ostatnim liście napisał «Twoje piersi są jedynymi bombami, które pokochałem». Mam tu gdzieś jego zdjęcia. Jeśli szybko je przerzucać, postacie zdają się poruszać.

Jules and Jim

JULES: Albert was wounded in the trenches.  
ALBERT: l’m OK now but when l woke up and found a surgeon digging in my skull l thought of Oscar Wilde: God, spare me physical pain! l can cope with moral suffering!  JULES: The disgusting part of war is it deprives a man of his own individual battle.
JIM: Yes but l think he can still wage it at the same time. l remember a gunner l met in the hospital. While on leave he met a girl in a train and they talked between Nice and Marseilles. As she left she gave him her address. For  years he frantically wrote her daily from the trenches on wrapping paper by candlelight. As the shells fell, his tone became more intimate. At first he wrote “Dear Miss” and ended with “My sincerest respects”. ln the next one he called her “My little fairy” and then it was “My adorable fairy” and then “l kiss your hands” then “l kiss your forehead”. Then he spoke of the photo she’d sent and of the breasts he imagined under her housecoat. Soon he said “l love you terribly”. One day he wrote her mother, asking for the girl’s hand. He became officially engaged without ever seeing her again. The war went on and the letters became more and more intimate “l clutch you to me, my love l hold your adorable breasts l clasp you to me naked”. When she replied a bit coldly he begged her not to be coy because he might die any moment. lt was true.
To understand this extraordinary deflowering by mail you need to know the violence of trench warfare the collective madness and the presence of death each second. Here’s a man who fought in the war and yet he also waged his own personal battle and completely conquered a woman from afar. He was hospitalized with a head wound like you, but wasn’t as lucky as you. He died after a trepanation on the eve of the armistice. ln his last letter to his unknown fiancée he wrote “Your breasts are the only grenades l love”.  l’ll show you some photos l have of him. He almost seems alive.

JULES ET JIM

JULES: Albert a été blessé â la guerre, dans les tranchées.   
ALBERT: Maintenant, ça va tout â fait, mais quand je me suis réveillé  et que j’ai vu le chirurgien fouiller dans mon crâne,  j’ai pensé à Oscar Wilde  «Mon Dieu, épargnez-moi les douleurs physiques.  Les douleurs morales, je m’en charge.»   
JULES: Ce qui est révoltant dans la guerre,  c’est qu’elle prive l’homme de son combat individuel.  
JIM: Oui, c’est vrai, mais je crois qu’il peut quand même,  en marge de la guerre, mener la sienne.  Je pense â cet artilleur que j’ai connu â l’hôpital.  En revenant de permission,  il a rencontré une jeune fille dans le train.  Ils se sont parlé entre Nice et Marseille.  En sautant sur le quai de la gare, elle lui a donné son adresse.  Eh bien, pendant deux ans, tous les jours,  il lui a écrit frénétiquement depuis les tranchées  sur du papier d’emballage â la lueur des bougies,  même quand les obus pleuvaient, des lettres de plus en plus intimes.  Au début, il commençait «Chère mademoiselle» et terminait par “Mes hommages respectueux.»  À la troisième lettre, il l’appelait «ma petite fée»  et lui demandait une photographie.  Puis ce fut » ma fée adorable» . Puis «je vous baise les mains» .  Puis «je vous baise le front» .  Plus tard, il lui détaille la photographie  qu’elle lui a envoyée, et lui parle de sa poitrine  qu’il a cru deviner sous le peignoir. Et bientôt, il passe au tutoiement.  «Je t’aime terriblement.» Un jour, il écrit  â la mère de cette jeune fille pour lui demander sa main.  Dès lors, il devient son fiancé officiel sans jamais l’avoir revue.  La guerre continue, et les lettres deviennent toujours plus intimes.  «Je m’empare de toi, mon amour, “je prends tes seins adorables,  je te presse absolument nue contre moi.»  Parce qu’elle répond un peu froidement â l’une de ses lettres, il s’emporte  et la prie de ne pas faire la coquette  parce qu’il peut mourir d’un jour â l’autre, et il dit vrai.   
Voyez-vous, Jules, pour comprendre  cet extraordinaire dépucelage par correspondance,  il faut avoir connu toute la violence de la guerre des tranchées.  Cette espèce de folie collective  et cette présence de la mort, minute par minute.  Voilâ donc un homme qui, tout en participant â la Grande Guerre,  a su mener sa petite guerre parallèle, son combat individuel,  et conquérir totalement une femme par la persuasion â distance.  Quand il est arrivé â l’hôpital, il était comme vous, blessé â la tête.  Mais il n’a pas eu votre chance.  Il est mort après la trépanation, la veille même de l’armistice.  Dans sa dernière lettre â sa fiancée inconnue, il écrivait  «Tes seins sont les seuls obus que j’aime.»  Je vous montrerai une série de photos que j’ai de lui.  En les regardant vite, on croit le voir bouger.   

Halina Poświatowska

1935-1967, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Únicamente acaríciame… (frg. de carta)

No es verdad que la nostalgia sepa callar. Susurro-Susurro-Susurro- de verdad oigo la nostalgia temblar, pulsación en la boca y después Hoja-Hoja- jirones del frio vivo un poco de nada, hasta el fondo de la nada, la tristeza partida en dos, en cuatro y más y más, finalmente, un ovillo amasado por mucho tiempo en las manos calientes. La nostalgia no anhela comprender nada, ya que ha crecido por encima de su anhelo. O incluso por encima de las Estrellas, Estrellas…

Únicamente acaríciame, libro que recoge correspondencia entre la poeta Halina Poświatowska y el escritor Ireneusz Morawski

Tylko mnie pogłaszcz… (fragm. listu)

To nieprawda, że tęsknota potrafi milczeć. Szept- Szept- Szept – ja naprawdę słyszę drgającą tęsknotę, puls w ustach i potem Liść – Liść – strzępy żywego chłodu trochę niczego, aż do dna niczego, smutek złamany na pół, na czworo i jeszcze raz, jeszcze raz, aż wreszcie kłębek toczony długo w gorących dłoniach.
Tęsknota nie pragnie niczego zrozumieć, bo wyrosła po(na)d miarę swojego pragnienia. Może nawet Gwiazd, Gwiazd…»

Tylko mnie pogłaszcz…, zbiór listów do Haliny Poświatowskiej, których autorem jest pisarz, Ireneusz Morawski.

Fotografía de Marit Beer

Halina Poświatowska

1935-1967, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

*** (coleaba la luna)

Coleaba la luna
contra mis rodillas restregaba
su pelaje áspero y corto

entonces estrujaste
levemente su garganta vacilona
con la mano enfadada y celosa

y cuando en la agonía
arrastraba
su corpazo alargado hacia la estufa

con extasiados labios
lamí gotas de sudor
de tus manos

*** (łasił się księżyc)

łasił się księżyc
ocierał o moje kolana
szorstką przyciętą sierścią

więc ty mu lekko
ścisnąłeś przekorne gardło
rozgniewaną bo zazdrość dłonią

a gdy w agonii
wlókł
podłużne cielsko pod piec

zachwyconymi ustami
zlizałam krople potu
z twoich rąk

Escena y fotograma de El desprecio de J.-L. Godard

Linda Gregg

1942-2019, EE.UU.

Trad. Bernardo Gómez (con algún cambio mío)

Adulta

A la tierra donde crecí feliz regresé 
cambiada. Ya no siento el opresivo peso de la pasión.
Me pregunto qué ocupará el lugar del deseo.
Yo podría ser el fantasma de mi propia vida que retorna
a los lugares donde mejor vivió. Que camina aquí y allá
asintiendo cuando veo algo que antes me importaba profundamente.
Ahora, desde mi casa escucho el ulular de los búhos
y me pregunto si lentamente encarnaré de nuevo.

Foto propia

Tłum. Czesław Miłosz

Dorosła

Wróciłam w okolice, gdzie byłam szczęśliwa,
Już odmieniona. Nie udręcza mnie już namiętność.
Ciekawe, co przyjdzie na miejsce pożądania.
Mógłby to być duch mego własnego życia
Odwiedzający miejsca, gdzie było mu najlepiej,
Chodzący to tu i tam, witający skinieniem
Wszystko, co było mu najbardziej bliskie.
Teraz jestem w moim domu, słucham, jak krzyczą sowy
I myślę, czy powoli znów się ucieleśnię.

Adult

I’ve come back to the country where I was happy 
changed. Passion puts no terrible strain on me now. 
I wonder what will take the place of desire. 
I could be the ghost of my own life returning 
to the places I lived best. Walking here and there, 
nodding when I see something I cared for deeply. 
Now I’m in my house listening to the owls calling 
and wondering if slowly I will take on flesh again.

Jeannette L. Clariond

1948 – , México

Nuestra descreencia (frg.)

Erotizo mis palabras
Porque no puedo
Erotizar mi cuerpo

Las lleno de color
De fruto
Al reventar

Erotizo lo que toco
Menos la carne
Pues es tan grande mi deseo

Que la carne
Si tocada
En agua ardería

Erotizo cada hoja
La tinta
El filo del cajón

Ardo en el teclado
En el mouse
En lo oblicuo del bolígrafo

Erotizo mi voz
Mis senos contra el vidrio
La máscara del Buda en el buró

La pobre cruz de Cristo
Su sangre
Sus espinas

Después de todo
Nada es pasión
Sino madero irredento
Sólo un madero irredento

En Leve sangre

Tłum. Ada Trzeciakowska

Nasza niewiara (frg.)

Erotyzuję słowa me
nie mogąc
zerotyzować ciała mego

Wypełniam je kolorem
pękającego
owocu

Erotyzuję to czego sięga dotyk mój
prócz ciała
bowiem tak wielkie jest me pragnienie

Iż ciało
Raz dotknięte
Spłonęłoby w wodzie

Erotyzuję każdą kartę
atrament
rant szuflady

Spalam się w klawiaturze
w myszce
w ukośnym geście pióra

Erotyzuję głos mój
Piersi me do szkła przyciśnięte
Maskę Buddy na biurku

Biedny krzyż Chrystusowy
Krew jego
Ciernie jego

Ostatecznie
Pasja to nic innego
jak nieodzyskany kawałek deski
zaledwie nieodzyskany kawałek deski

W Lekkiej krwi

Carteles de Wiktor Sadowski fotograma de la película The Pillow Book de Peter Greenaway