Halina Poświatowska

1935-1967, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

***

en tus perfectísimos dedos
no soy más que un temblor
canto del follaje
bajo el roce de tus cálidos labios

el olor irrita -dice: existes-
el olor irrita -hiende la noche-
en tus perfectísimos dedos
soy luz

ardo con verdes lunas
sobre un día muerto y enceguecido
de golpe sabes – son rojos mis labios

-con un sabor salado llega la sangre-

Fotografías de Laura Makabresku

***

w twoich doskonałych palcach
jestem tylko drżeniem
śpiewem liści
pod dotykiem twoich ciepłych ust

zapach drażni – mówi: istniejesz
zapach drażni – roztrąca noc
w twoich doskonałych palcach
jestem światłem

zielonymi księżycami płonę
nad umarłym ociemniałym dniem
nagle wiesz – że mam usta czerwone

– słonym smakiem nadpływa krew –

Ángel Bonomini

1929-1994, Argentina

Oficio y finalidad

Repetir una y otra vez
aquello de que se carece
a fin de que a fuerza de insistirlo
quede creado:
dibujar en el aire
hasta que el sonido del rasgo
se convierta en silencio.
Y así, cada piedra contenga su rostro:
y cada instante de sordera contenga su voz;
y cada partícula de obscuridad
revele el sol de su presencia,
y cada gota de muerte
devenga semilla.
Se trata de buscar la palabra
para callarla.

Fotogramas de Hand Held Day de Gary Beydler. «La imagen interna que está en el espejo funciona como contrapunto del poderoso ilusionismo del cine, recordándonos sobre todo que nos están mostrando un lugar en el que no podemos entrar del todo. Este espacio interno es cronológicamente sincrónico respecto a ese marco mayor, pero espacialmente está colocado en otro espacio» (PUNTO DE VISTA 2018 (1): CORRESPONDENCIAS, PELÍCULAS COMO CARTAS. GARY BEYDLER por Benjamin Lord)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Fach i zadanie

Powtarzać raz por raz
to, czego nam brak
by, siłą nalegań
zostało stworzone:
rysować w powietrzu
kreski i linie aż
przemienią się w ciszę.
I tak, każdy kamień zawrze swą twarz:
a każda chwila głuchoty zawrze swój głos;
a każda cząstka ciemności
objawi słońce swej obecności,
i każda kropla śmierci
stanie się zalążkiem.
To kwestia szukania słowa
po to, by zbyć je milczeniem.

Jean-Luc Nancy

1940 – 2021, Francia

Trad. Daniel Álvaro

58 INDICIOS SOBRE EL CUERPO: EXTENSION DEL ALMA

1
El cuerpo es material. Es denso. Es impenetrable. Si se lo penetra, se lo disloca, se lo agujerea, se lo desgarra.

2
El cuerpo es material. Es aparte. Distinto de los otros cuerpos. Un cuerpo empieza y termina contra otro cuerpo. Incluso el vacío es una especie muy sutil de cuerpo.

3
Un cuerpo no está vacío. Está lleno de otros cuerpos, pedazos, órganos, piezas, tejidos, rotulas, anillos, tubos, palancas y fuelles. También está lleno de sí mismo: es todo lo que es.

5
Un cuerpo es inmaterial. Es un dibujo, es un contorno, es una idea.

6
El alma es la forma de un cuerpo organizado, dice Aristóteles. Pero el cuerpo es precisamente lo que dibuja esta forma. Es la forma de la forma, la forma del alma.

9
El cuerpo es visible, el alma no lo es. Se ve que un paralítico no puede mover su pierna correctamente. No se ve que un mal hombre no puede mover su alma correctamente: pero se debe pensar que es el efecto de una parálisis del alma. Y que es preciso luchar contra ella y hacerla obedecer. Este es el fundamento de la ética, mi querido Nicómaco.

10
El cuerpo es también una prisión para el alma. Allí purga una pena cuya naturaleza no es fácil de discernir, pero que fue muy grave. Por eso el cuerpo es tan pesado y tan penoso para el alma. Necesita digerir, dormir, excretar, sudar, ensuciarse, lastimarse, caer enfermo.

11
Los dientes son los barrotes del tragaluz de la prisión. El alma se escapa por la boca en palabras. Pero las palabras son todavía efluvios del cuerpo, emanaciones, pliegues ligeros del aire salido de los pulmones y calentado por el cuerpo.

12
El cuerpo puede volverse hablante, pensante, sonante, imaginante. Todo el tiempo siente algo. Siente todo lo que es corporal. Siente las pieles y las piedras, los metales, las hierbas, las aguas y las llamas. No para de sentir.

13
Sin embargo, la que siente es el alma. Y el alma siente, en primer lugar, el cuerpo. De todas partes ella siente que él la contiene y la retiene. Si el cuerpo no la retuviera, se escaparía completamente en forma de palabras vaporosas que se perderían en el cielo.

18
El cuerpo es simplemente un alma. Un alma arrugada, grasa o seca, peluda o callosa, áspera, flexible, crujiente, graciosa, flatulenta, irisada, nacarada, pintarrajeada, cubierta de organdí o camuflada de caqui, multicolor, cubierta de mugre, de llagas, de verrugas. Es un alma en forma de acordeón, de trompeta, de vientre de viola.

19
La nuca es regida y es necesario sondear los corazones. Los lóbulos del hígado recortan el cosmos. Los sexos se mojan.

20
Los cuerpos son diferencias. Por consiguiente, son fuerzas. Los espíritus no son fuerzas: son identidades. Un cuerpo es una fuerza diferente de muchas otras. Un hombre contra un árbol, un perro delante de un lagarto. Una ballena y un pulpo. Una montaña y un glaciar. Tú y yo.

21
Un cuerpo es una diferencia. Como es diferencia de todos los otros cuerpos -mientras que los espíritus son idénticos- nunca termina de diferir. También difieren de sí. ¿Cómo pensar cerca el uno del otro al bebe y al anciano?

22
Diferentes, los cuerpos son todos algo deformes. Un cuerpo perfectamente formado es un cuerpo molesto, indiscrete en el mundo de los cuerpos, inaceptable. Es un diseño, no es un cuerpo.

28
Un cuerpo: un alma lisa o arrugada, grasa o magra, lampiña o peluda, un alma con chichones o heridas, un alma que danza o se hunde, un alma callosa, húmeda, caída al suelo…

Fuego de Claire Denis (sobre las correspondencias entre el cine de Claire Denis y los ensayos de Jean-Luc Nancy)

Tłum. Ada Trzeciakowska

58 przesłanek za Ciałem: rozszerzeniem duszy

1
Ciało jest materialne. Jest gęste. Jest nieprzeniknione. Jeśli się je penetruje, to dochodzi do zwichnięcia, przedziurawienia, rozerwania.

2
Ciało jest materialne. Jest osobne. Odróżnia się od innych ciał. Ciało zaczyna się i kończy innym ciałem. Nawet próżnia jest bardzo subtelnym rodzajem ciała.

3
Ciało nie jest puste. Jest pełne innych ciał, kawałków, organów, części, tkanek, stawów, pierścieni, rur, dźwigni i miechów. Jest też przepełnione sobą: jest wszystkim, czym jest.

5
Ciało jest niematerialne. Jest rysunkiem, jest konturem, jest ideą.

6
Dusza jest formą zorganizowanego ciała, mówi Arystoteles. Ale ciało jest właśnie tym, co rysuje tę formę. Jest formą formy, formą duszy.

9
Ciało jest widoczne, dusza nie. Widzimy, że paralityk nie może prawidłowo poruszać nogą. Nie widzimy, że zły człowiek nie może prawidłowo poruszać swoją duszą: ale należy sądzić, że jest to efekt paraliżu duszy. I że trzeba z nią walczyć i zmusić do posłuszeństwa. Oto podstawa etyki, mój drogi Nikomaszu.

10
Ciało jest również więzieniem dla duszy. Tam oczyszcza się z kary, której charakter nie jest łatwy do ustalenia, ale która była bardzo surowa. Dlatego ciało jest tak ciężkie i tak bolesne dla duszy. Potrzebuje trawić, spać, wydalać, pocić się, brudzić, ranić, chorować.

11
Zęby to kraty więziennego świetlika. Dusza ucieka przez usta za sprawą słów. Ale słowa to wciąż wycieki z ciała, emanacje, lekkie fałdy powietrza z płuc ogrzewane przez ciało.

12
Ciało może stać się mówiące, myślące, brzmiące, wyobrażające. Cały czas coś czuje. Czuje wszystko, co cielesne. Czuje skóry i kamienie, metale, zioła, wody i płomienie. Nigdy nie przestaje czuć.

13
Jednak to właśnie dusza czuje. A dusza czuje przede wszystkim ciało. Wszędzie czuje, że ono ją zawiera i przytrzymuje. Gdyby ciało jej nie utrzymało, wyparowałaby zupełnie poprzez słowa, które przepadłyby w przestworzach.

18
Ciało jest po prostu duszą. Duszą pomarszczoną, tłustą lub suchą, owłosioną lub zrogowaciałą, szorstką, giętką, chrupiącą, zgrabną, płaską, opalizującą, perłową, malowaną, pokrytą organdyną lub kamuflażem khaki, wielobarwną, pokrytą brudem, wrzodami, brodawkami. Jest to dusza w kształcie akordeonu, trąbki, brzucha violi.

19
Kark jest posuszny i niezbędne jest badanie sondą serc. Płaty wątroby zarysowują krawędzie kosmosu. Narządy płciowe wilgotnieją.

20
Ciała są różnicami. Zatem są też siłami. Dusze nie są siłami: są tożsamościami. Ciało to siła odmienna od wielu innych. Człowiek wobec drzewa, pies względem jaszczurki. Wieloryb i ośmiornica. Góra i lodowiec. Ty i ja.

21
Ciało jest różnicą. Ponieważ jest różnicą wszystkich innych ciał – podczas gdy dusze są identyczne – nigdy nie przestaje się zachodzić w nim różnica. Różne jest też od siebie. W jaki sposób można postawić dziecko i staruszka obok siebie?

22
Odmienne, wszystkie ciała są nieco zdeformowane. Doskonale uformowane ciało to ciało denerwujące, niedyskretne w świecie ciał, nie do przyjęcia. Jest to wzór, a nie ciało.

28
Ciało: dusza gładka lub pomarszczona, gruba lub chuda, bez zarostu lub owłosiona, dusza z wypustkami lub ranami, dusza tańcząca lub tonąca, dusza zrogowaciała, wilgotna, upadła na ziemię…

Aurora Luque

1962 – , España

Me lo dedico a mí misma, con cariño el día de mi cumpleaños.

Aproar

Vino la poesía de improviso.
A mí, que me sentía
malquerida por ella
 -porque yo no la quise a su capricho
me dijo: Túmbate y mira al cielo.
Vuelve al ciclo del huerto,
vuelve al mar mitológico.
¿No adorabas de niña las mochilas?
Da la espalda al vecino vertedero
de datos, ruido y prosa.
Traduce a ver si puedes-
esa gracia del mundo
que es aullido y sonrisa.
Métete ya en un barco
con proa de dragón.
Fuiste vikinga, sí,
aunque no lo sepas.
Así que bebe océano,
come islas y duerme ya en los bosques
que metí entre tus sueños
de once años.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Zwróć Dziób łodzi

Poezja przyszła nagle.
Do mnie, choć czułam się
przez nią niekochana
-bo nie kochałam ulegając jej kaprysom
rzuciła do mnie: Połóż się i popatrz w niebo.
Na powrót wpisz się w cykl sadu
cofnij się do mitologicznego morza.
Czy w dzieciństwie nie uwielbiałaś plecaków?
Odwróć się tyłem do pobliskiego śmietnika
pełnego danych, szumu i prozy.
Przełóż na słowa, zobacz czy możesz –
ten urok świata,
jego skowyt i uśmiech.
Wskakuj więc do łodzi
o smoczym dziobie.
Byłaś wikingiem, tak,
choć o tym nie wiesz.
Więc pij ocean,
jedz wyspy i śpij w lasach
które zasadziłam w twych snach
jedenastoletniej dziewczynki.

Roberto Juarroz

1925-1995, Argentina

Quinta Poesía vertical

(en recuerdo de Alejandra Pizarnik)

54

La avalancha de los muertos,
la avalancha de los que se suicidan
por su mano o por otra,
porque vivir es un suicidio,
la avalancha de las sombras
que en vano amontonamos
en los rincones de la tierra,
la avalancha de lo que no sabemos ni pensar,
hace que cada tanto extendamos un brazo
y hagamos una señal en el vacío.

Y aunque el brazo no resiste
y se desmorona como los gestos de los tímidos,
la señal queda rodando por el aire
como un golpe de viento,
como la hilacha de un fúnebre planeta
que gira hacia algo menos que el olvido.

Sólo un desequilibrio de las cosas,
un fugaz desnivel inexplicable
permite todavía
este naufragio sin barco, sin mar y sin playa,
sin espectador, sin fondo y sin náufrago,
esta historia que nadie cuente y nadie escucha,
esta falla sin importancia del abismo.
Sólo queda la señal como un detalle.

Fotografías de Francesca Woodman

Tłum. Ada Trzeciakowska

Piąte Poezje pionowe

(pamięci Alejandry Pizarnik)

54

Lawina umarłych,
lawina tych, którzy się zabijają sami
własną lub cudzą ręką,
bo życie to samobójstwo,
lawina cieni
które na próżno składamy
w szczelinach ziemi,
lawina tego, o czym nawet myśleć nie umiemy,
sprawia, że co chwilę wyciągamy rękę
i w próżnię wysłyłamy znaki.

I chociaż ramię nie daje rady
i rozpada się jak gesty ludzi nieśmiałych,
znak krąży w powietrzu dalej
jak podmuch wiatru,
jak strzęp żałobnej planety
wirując ku czemuś mniej niż zapomnieniu.

Tylko brak równowagi wśród rzeczy,
ulotna, niewytłumaczalna nierówność
nadal zezwala na
tę morską katastrofę bez statku, bez morza i bez plaży,
bez widza, bez dna i bez rozbitka,
tę historię, której nikt nie opowiada i nikt nie słucha,
tę zapadlinę bez grozy otchłani.
Zostaje tylko znak jak drobna pamiątka.

Charles Simic

1938 – 2023 , Serbia/ EE. UU

Trad. Martín López-Vega

Picnic nocturno

El cielo, vasto y estrellado,
hogar de cada uno de nuestros oscuros pensamientos,
abría su puerta a una oscuridad aún mayor.
Tú, como un vendedor que llega con retraso
y sólo le queda su propio corazón palpitante
en la extendida palma de la mano.

Todo está imbuido de Dios
(dijo ella susurrando
como si su fantasma pudiera oírnos):
los umbrosos bosques que nos rodean,
nuestros propios rostros, que no podemos ver,
incluso el pan que comemos.

Divagabas sobre las particularidades
de tu insignificancia cósmica
sin dejar de dar pequeños tragos de vino tinto.
En el silencio posterior podían oírse
sus pequeños dientes afilados masticar la corteza.
Luego, para acabar, se humedecía los labios.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Nocny piknik

Niebo, ogromne i bez gwiazd –
dom wszystkich naszych ciemnych myśli –
otwierało drzwi na jeszcze większą ciemność.
A tobie, jak spóźnionemu domokrążcy,
zostało tylko własne serce bijące
na wyciągniętej dłoni.

Wszystko jest przesiąknięte boską istotą –
powiedziała stłumionym głosem
jakby jego duch mógł nas podsłuchać-
ciemny las wokół nas,
nasze twarze, których nie widzimy,
nawet chleb, który właśnie jemy.

Rozmyślałeś nad specyfiką
swej kosmicznej znikomości
sącząc łyk po łyku czerwone wino.
Gdy nastała chwila ciszy, usłyszałeś
jej małe, ostre ząbki przeżuwają skórkę –
a na koniec zwilżyła językiem usta.

Night Picnic

There was the sky, starless and vast—
Home of every one of our dark thoughts—
Its door open to more darkness.
And you, like a late door-to-door salesman,
With only your own beating heart
In the palm of your outstretched hand.

All things are imbued with God’s being
She said in hushed tones
As if his ghost might overhear us
The dark woods around us,
Our faces which we cannot see,
Even this bread we are eating.

You were mulling over the particulars 
Of your cosmic insignificance
Between slow sips of red wine.
In the ensuing quiet, you could hear
Her small, sharp teeth chewing the crust—
And then finally, she moistened her lips.

Juan Gelman

1930-2014, Argentina

no cesa

A ver si esta pena se deshace
en cuatro pájaros, uno
que toque tu cristal
con mano suave. Es
lo oculto que a veces
saca cabeza y pía
en el incendio de lo andado.
Tanto se vive sin vivir.
Bracea la medialma en órbitas
de voces, frases, la marea
de lo que se perdió.
Allá lo arriba, aquí
la lengua del burlado.
Una inocencia pasa
a horcajadas de la culpa, cae
el otoño en
la muerte íntima.

Dibujos de Judith Roston Freilich

Tłum. Ada Trzeciakowska

Nie ustaje

Zobaczmy, czy ból się rozpadnie
na cztery ptaki, jeden
niech dotknie twej szyby
łagodnym ramieniem. Jest
tym co ukryte, co czasem
wystawia łepek i kwili
w pożodze tego co przebyliśmy.
Przeżywamy tyle nie doświadczając.
Półduszy macha skrzydłami na orbitach
głosów, zdań, pływów
tego, co utracone.
Tam, to co w górze, tu
język wyszydzonych.
Niewinność uchodzi
okrakiem na winie, jesień
zapada w
intymną śmierć.

Halina Poświatowska

1935-1967, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

***

un recuerdo más
acabo de escribir una palabra

soy una palabra mayor
dos
tres
un poema

mayor -qué significa ser mayor-

en la abstracción llamada historia
me han asignado un rango estrecho
de allí – hasta ahora
crezco

en la abstracción llamada economía
me han ordenado vivir

en la abstracción llamada tiempo:
yerro
me pierdo
e yerro

en el Museo Metropolitano
en el departamento de escultura egipcia
una piedra sonríe con labios de mujer

Fotograma de Altered States de Ken Russell

***

jeszcze jedno wspomnienie
przed chwilą napisałam słowo

jestem starsza o słowo
o dwa
o trzy
o wiersz

starsza – co to znaczy starsza

w abstrakcji którą nazwano historia
wyznaczono mi wąski przedział
stąd – dotąd
rosnę

w abstrakcji którą nazwano ekonomia
nakazano mi żyć

w abstrakcji którą nazwano czas –
błądzę
gubię się
i błądzę

w Metropolitan Museum
w dziale egipskiej rzeźby
kamień uśmiecha się kobiecymi ustami

Francisco Brines

1932 – 2021, España (Oliva)

EL PORQUÉ DE LAS PALABRAS

A Fernando Delgado

No tuve amor a las palabras;
si las usé con desnudez, si sufrí en esa busca,
fue por necesidad de no perder la vida,
y envejecer con algo de memoria
y alguna claridad.

Así uní las palabras para quemar la noche,
hacer un falso día hermoso,
y pude conocer que era la soledad el centro de este mundo.
Y solo atesoré miseria,
suspendido el placer para experimentar una desdicha nueva,
besé en todos los labios posada la ceniza,
y así pude aceptar la cobardía porque era fiel y era digna del hombre.

Hay en mi tosca taza un divino licor
que apuro y que renuevo;
desasosiega, y es
                            remordimiento;
tengo por concubina a la virtud.
No tuve amor a las palabras,
¿cómo tener amor a vagos signos
cuyo desvelamiento era tan solo
despertar la piedad del hombre para consigo mismo?
En el aprendizaje del oficio se logran resultados:
llegué a saber que era idéntico el peso del acto que resulta de lenta reflexión y el gratuito,
y es fácil desprenderse de la vida, o no estimarla,
pues es en la desdicha tan valiosa como en la misma dicha.

Debí amar las palabras;
por ellas comparé, con cualquier dimensión del mundo externo:
el mar, el firmamento,
un goce o un dolor que al instante morían;
y en ellas alcancé la raíz tenebrosa de la vida.
Cree el hombre que nada es superior al hombre mismo:
ni la mayor miseria, ni la mayor grandeza de los mundos,
pues todo lo contiene su deseo.

Las palabras separan de las cosas
la luz que cae en ellas y la cáscara extinta,
y recogen los velos de la sombra
en la noche y los huecos;
mas no supieron separar la lágrima y la risa,
pues eran una sola verdad,
y valieron igual sonrisa, indiferencia.
Todo son gestos, muertes, son residuos.

Mirad el sigiloso ladrón de las palabras,
repta en la noche fosca,
abre su boca seca, y está mudo.

Jerry Uelsmann (1934-2022, Estados Unidos)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Dlatego Słowa

Dla Fernando Delgado

Nie żywiłem miłości do słów;
jeśli używałem ich otwarcie, jeśli cierpiałem w tym poszukiwaniu,
to tylko po to, by nie stracić życia,
i zestarzeć się z okruchem pamięci
i odrobiną jasności.

Tak złączyłem słowa, by noc spłonęła
a dzień nastał piękny i fałszywy
i tak dowiedziałem się, że to samotność była ośrodkiem świata.
A ja zaś gromadziłem tylko nędzę,
zawiesiwszy przyjemność, by doświadczyć nowego nieszczęścia,
scałowaływałem ze wszystkich warg osiadły popiół,
i tak oto uznałem bojaźń, bo była wierna i godna człowieka.

Chropowaty kubek kryje boski trunek,
wychylam go i napełniam ponownie;
budzi niepokój i jest
                                       wyrzutem sumienia;
za konkubinę mam cnotę.
Nie żywiłem miłości do słów,
jak kochać mgliste znaki
których odsłanianie było jedynie
budzeniem litości nad samym sobą?
Terminując w zawodzie osiąga się rezultaty:
zrozumiałem, że taka sama jest waga czynu wynikającego z powolnej
refleksji i tego próżnego,
i łatwo żyć w oderwaniu od życia, albo go nie szanować,
bo w nieszczęściu jest ono równie cenne jak w czasie szczęśliwym.

Powinienem był kochać słowa;
przez nie porównywałem, z dowolnym wymiarem świata zewnętrznego:
morze, niebieski firmament,
rozkosz lub ból, które momentalnie obumierały;
i dzięki nim dosięgnąłem tenebrowego korzenia życia.
Człowiekowi wydaje się, że nic nie przewyższa samego człowieka:
ani największa nędza, ani największa świetność światów,
bowiem wszystko to zawiera się w jego pragnieniu.

Słowa oddzielają od rzeczy
światło, które na nie pada, i wygasłą skorupę,
i zbierają zasłony cienia
w nocy i rozpadlinach;
lecz nie zdołały oddzielić łez od śmiechu,
jedną prawdą będąc,
zasługując na ten sam uśmiech, zobojętnienie.
Wszystko to puste gesty, śmierci, marne resztki.

Spójrzcie, jak skrada się złodziej słów,
jak pełza w mroku nocy,
otwiera swe suche usta, jest niemy.

Urszula Kozioł

1931 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

EL RESPLADECER

Toda nuestra existencia es el resplandecer

con nuestro resplandor sustentamos a ambas: la palabra
y la estrella
que vigila sobre el oscuro camino
en el cual en la noche de pavor
nos abrimos paso el uno hacia el otro

Serie Endangered de Tamara Dean

ŚWIECENIE

Całe to nasze bycie jest świeceniem

tym świeceniem wspomagamy i swoje słowo
i gwiazdę
która czuwa nad ciemnym duktem
jakim w noc przerażenia
przedzieramy się wzajem ku sobie.

Charles Simic

1938 – 2023 , Serbia/ EE. UU

Trad. Martín López-Vega

VIA DEL TRITONE

Caminaba a solas bajo el sol
soportando el calor del mediodía romano
por la via del Tritone cuando vi una casa
con las contraventanas cerradas cuya visión
me apeno profundamente. Yo podría
haber nacido allí y allí mismo haberme quedado, sin consuelo.

Los muros ocres, la vieja puerta destrozada
que estuve tentado de abrir y no lo hice,
sabedor a priori de la frescura de su portal,
del jardín con una palmera al fondo,
de las escaleras en la penumbra según entras, a la izquierda.

Contraventanas cerradas a frescas habitaciones en penumbra
con techos imposiblemente altos,
aquí y allá un espejo desvaído
y mi rostro pálido y contraído que me saluda
y me asusta una y otra vez.

“Has encontrado lo que estabas buscando”,
esperaba que alguien me hubiese susurrado.
Pero no había nadie ni nada allí
ni en la calle, que estaba desierta
por culpa de ese monstruoso calor que da vida
a recuerdos falsos y tritones.

Fotogramas de La gran belleza de Paolo Sorrentino y El vientre del arquitecto de Peter Greenaway

Tłum. Ada Trzeciakowska

VIA DEL TRITONE

W Rzymie, na ulicy o tej nazwie.
szedłem samotnie w słońcu,
w skarze południa, gdy zobaczyłem dom
z zamkniętymi okiennicami, którego widok
sprawił mi dotkliwy ból, jak gdybym
urodził się tam i pozostał niepocieszony.

Ochrowe ściany, poobijane stare drzwi.
Kusiło mnie, by je otworzyć, lecz cofnąłem się,
znając już przyjemny chłód korytarza,
ogród z palmą na tyłach.
I ciemne schody po lewej stronie.

Zamknięte okiennice chłodnych, zacienionych pokoi
z niemożliwie wysokimi sufitami.
I tu i tam lustro przeżarte przez wilgoć
i moja blada i zniekształcona twarz
witająca mnie i strasząca raz za razem.

«Znalazłeś to, czego szukasz»,
liczyłem, że ktoś szepnie.
Lecz nie było nikogo, ani żywej duszy
w domu ani na opustoszałej ulicy
w tym potwornym upale, który ożywia
tylko fałszywe wspomnienia i rodzi trytony.

VIA DEL TRITONE

In Rome, on the street of that name.
I was walking alone in the sun
In the noonday heat, when I saw a house
With shutters closed, the sight of which
Pained me so much, I could have
Been born there and left inconsolably.

The ochre walls, the battered old door
I was tempted to push open and didn’t,
Knowing already the coolness of the entrance,
The garden with a palm tree beyond.
And the dark stairs on the left.

Shutters closed to cool shadowy rooms
With impossibly high ceilings.
And here and there a watery mirror
And my pale and contorted face
To greet me and startle me again and again.

„You found what you were looking for,“
I expected someone to whisper
But there was no one, neither there
Nor in the street, which was deserted
In that monstrous heat that gives birth
To false memories and tritons.

Halina Poświatowska

1935-1967, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

***

Levanté una gran cruz negra
y ardí en el fuego del amor
en vano Bizancio
se retorcía sus flácidos dedos
las aureolas de los mártires rodaron por el cielo
una llama iluminó la tierra
la gente miraba inquisitivamente
hacia la estrella Venus
creía entender

Fotogramas del vídeo Mea culpa de Enigma

***

postawiłam sobie wielki czarny krzyż
i spłonęłam w ogniu miłości
na próżno Bizancjum
załamywało wiotkie palce
aureole męczenników toczyły się po niebie
ziemię oświetlił płomień
ludzie badawczo
patrzyli w stronę gwiazdy Wenus
zdawało im się że rozumieją

José Lezama Lima

1910-1976, Cuba

Analecta del reloj

X y XX

(…) Claro está que la discontinuidad tiene la misma raíz que la esencia perfectible, es solo el arco tenso. Es imposible representarse la corriente del devenir que choca con la discontinuidad. La poiesis es la forma o máscara de esa discontinuidad, es la única forma de provocar la visibilidad de lo creativo. (…) Me parece feliz la frase de Valéry, aristocracia discontinua, hablando de Mallarmé. Así como Platón no pudo llegar en el Parménides a una definición de la unidad, podemos seguir pensando en la continuidad misteriosa, casi diríamos anteriormente resuelta de la poesía. Discontinuidad aparente; enlace difícil de las imágenes. Continuidad de esencias; prolongación del discurso y solución incomprensible de los enlaces, que nos hacen pensar en que el papel en que se apoyan desaparecería, seguiría trazando los signos en el aire, que de ese modo afirmaría su necesidad, su presencia incontrovertible, ¿es entonces el papel una red?; pero añadamos ¿el pensamiento pescado tiene que ser un pez muerto?
¿La poesía tiene que ser discontinuidad o un ente? ¿Es lo más valioso de ella el momento en que se verifica su ruptura? ¿Es posible una adaptación al no ser y después constituirse en ente? Si acaso existiera una proliferación incesante de lo discontinuo, no sabemos si tendríamos la suficiente fuerza óptica y si ello pudiera nacer con una imantación coincidente. O tal vez pudiéramos integrar un cuerpo de semejanzas cuando uno de sus extremos se humedece en las desemejanzas más laboriosas. Por eso creemos que algún día tendrá una justificación óntica el tamaño de un poema. Es decir, el tiempo que resiste en palabras la fluencia de la poesía, puede convertirse en una sustancia establecida entre dos desemejanzas, entre dos paréntesis que comprenden a un ser sustantivo, que hace visible en estática momentánea una terrible fluencia, limitada entre el eco que se precisa y una coincidencia en el no ser, con los enemigos de nuestro cuerpo y de nuestra conciencia, que están prestos a destruirse en un ruido arenoso, pero que es la única nube que puede trasladar la piedra del río al espejo asustado de nuestra conciencia, despertada en el amanecer de lo desconocido incorporado como soplo.

Fotograma de Stromboli de Roberto Rossellini

Tłum. Rajmund Kalicki

Wazy orfickie

X i XX

(…) Oczywiście, że brak continuum, nieciągłość, ma to samo źródło, co każda istota niedoskonała; jest tylko napiętym łukiem. Nie sposób ukazać ciągłego strumienia przemijania zderzającego się z nieciągłością. Poiesis jest formą lub maską owej nieciągłości, jest jedyną formą unaocznienia tego, co twórcze. (…) Nieciągła arystokracja, określenie Paula Valéry’ego w odniesieniu do Mallarmégo wydaje mi się nadzwyczaj trafne. Tak jak Platon nie był w stanie ogarnąć w Parmenidesie pojęcia jedni, tak i my możemy tylko rozmyślać o tajemniczej, można by rzec ustalonej uprzednio, ciągłości poezji. Pozorna nieciągłość; znojne połączenia obrazów. Ciągłość prawd istotnych; trwałość myśli i niepojęte rozwiązanie owych łączeń, które każą nam myśleć, że wspierający je papier znika, że kreślą dziwne figury w powietrzu, aby w ten sposób dać świadectwo swej niezbędności, dowód swego nieodwracalnego istnienia. Czyżby papier był zatem siecią? I dodajmy: czy złowiona myśl musi być śniętą rybą?
Czy poezja powinna być nieciągłością, czy też bytem? Czy najcenniejsza jest w niej owa chwila, kiedy słowa się urywają? Czy można przystosować się do niebytu, a potem stać się bytem? Gdyby przypadkiem owa nieciągłość nieustannie się rozszerzała, nie wiemy nawet, czy starczyłoby nam sil, żeby to dostrzec, i czy owo rozszerzanie się nie przerodziłoby się we wzajemne przyciąganie. A może potrafilibyśmy utworzyć z podobieństw ciało, którego jeden kraniec nurzałby się jeszcze w mozolnych niepodobieństwach. Dlatego wierzymy, że pewnego dnia rozmiar wiersza znajdzie swe ontyczne usprawiedliwienie. Znaczy to, że czas, jaki poezja więzi w słowach, może przekształcić się w materię wtłoczoną między dwa niepodobieństwa, dwie otchłanie zawierające jakiś byt, który przez swój chwilowy bezruch unaocznia cały ów okrutny strumień przemijania między echem i niebytem, wrogami naszego ciała i naszej świadomości, łatwo zniszczalnymi w piaszczystym poszumie – strumień, który jest zarazem jedyną siłą zdolną przynieść rzeczny kamień przed wylęknione zwierciadło naszej świadomości, przebudzonej pod tchnieniem nieznanego.

Inger Christensen

1935-2009, Dinamarca

Trad. Francisco J. Uriz

ESO

EL ESCENARIO                                                         conexidades

… si l’Être est caché,  
cela même est un trait de l’Être  
M. MERLEAU-PONTY

1
Según se va describiendo el escenario  
se hace cada vez más evidente que  
no se describe sino que se oculta  
Por ejemplo, la palabra desierto es  
en sí misma un desmentido de sí misma  
(de sí misma un desmentido en sí misma)
Y cuando se dice que las palabras vuelan  
(como pájaros que llenan un espacio  
que desaparece interminablemente)  
seguro que es para ocultar el hecho
de que las palabras no forman una unidad  
con el mundo que describen.
Las palabras no tienen alas.
Y no tienen flores ni las tendrán  
pero cogen las eventuales flores  
y las colocan en un jardín
que a su vez ellas vuelven a colocar  
en una imagen de un jardín  
que a su vez vuelven a colocar  
en una imagen, etc.
Las palabras se quedan donde están
mientras el mundo desaparece
Esto es una crítica del idioma que usamos
Porque es una crítica de las circunstancias objetivas.  
 

Avec comme pour langage  
rien qu’un battement aux cieux  
STÉPHANE MALLARMÉ

2
Lo que se escribe es siempre otra cosa
Y lo que se describe es de nuevo otra cosa  
Entre ambos está lo indescrito
que tan pronto como es descrito  
abre nuevos territorios indescritos  
Es indescriptible
Aunque la oscuridad esté definida por luz  
y la luz por oscuridad  
siempre queda un resto fuera.
Y aunque este resto «sea definido”  
como jardines arrasados
detrás de las verjas de hierro que crecen
siempre queda la lógica
Pero aunque la lógica no esté definida
sino oculta bajo capas de jardines
pintada de jardín a jardín
queda siempre una inquietud
una desesperación
un pulso sin cuerpo
Esto es una crítica del cuerpo
porque es una crítica de la vida.
  
(…)  

vous êtes déjà mortes au monde
SADE

4
«Yo” no tengo ganas de más decorados  
«Yo” no tengo ganas de más anécdotas
                                    sobre montañas pintadas  
«Yo” no quiero ver surgir más universos
                                    dentro de los límites de lo sensato  
«Yo” no quiero oír más alarmas de incendios  
                                    cada vez que sale el sol  
 
«Yo” no quiero desaparecer  
«Yo” soy la que ha escrito lo anterior
                                    y la que escribe lo siguiente  
«Yo” no quiero hacer como si estuviese muerta  
Tengo miedo
Esto es una crítica de toda «poética”
porque es una crítica del miedo ante la impotencia fáctica

 les causes sont peut-être  
inutiles aux effets
SADE

5
He tratado de relatar un mundo que no existe  
para que existiese. El aire que está inmóvil en el aire  
sobre los campos de los alrededores de la ciudad a los que ya no voy.  
La alegría de una distancia a la que te has acostumbrado. El sosiego  
         de una
desazón a la que te has acostumbrado. Como durante fiebre alta  
el júbilo de que no significas nada.
 
He tratado de mantener el mundo a distancia. Ha sido fácil.
Estoy acostumbrada a mantener el mundo a distancia. Soy foras-
tera. Como mejor me encuentro es siendo forastera. De esa manera  
me olvido del mundo. De esa manera ya no lloro ni me encolerizo  
más. De esa manera el mundo se vuelve blanco e indiferente.
 
Y yo camino por cualquier parte. Y permanezco completamente inmóvil.
De esa manera me acostumbro a estar muerta.
 
Esto es una crítica del poder del hombre sobre el idioma  
porque es una crítica del poder del idioma sobre el hombre.  
 
(…)

… la pleine réalité : J’imagine  
le début d’un livre…
PHILIPPE SOLLERS 

8
La felicidad es el cambio que me ocurre  
cuando describo el mundo  
Le ocurre al mundo
La felicidad es el cambio que me ocurre  
cuando tengo miedo  
Le ocurre al mundo
Yo puedo, p. ej., tener miedo del mundo
miedo porque el mundo se compone entre otras cosas
de mí que perezco rápidamente
La felicidad es este cambio
la felicidad es que me ocurre a mí
esta desintegración lenta pena
esta seguridad
en ella estoy totalmente inquieto  
en ella estoy inconmensurablemente mudo  
en ella estoy sordo y ciego y tonto sin sentimientos  
En ella empiezo yo a desbarrar sobre el mundo

Tłum. Ada Trzeciakowska

to

SCENA                                                         spójności

… si l’Être est caché,  
cela même est un trait de l’Être  
M. MERLEAU-PONTY

1
W miarę opisywania sceny
staje się coraz bardziej jasnym, że  
nie opisuje się, lecz ukrywa   
Na przykład, słowo opustoszały
samo w sobie jest zaprzeczeniem samego siebie  
(samo z siebie jest zaprzeczeniem w samym sobie)
A kiedy mówi się, że słowa ulatują  
(jak ptaki, które wypełniają przestrzeń  
która znika bez końca)  
jest to z pewnością ukrywanie faktu
że słowa nie stanowią jedności  
ze światem, który opisują.
Słowa nie mają skrzydeł.
I nie mają kwiatów, ani nigdy ich nie będą miały  
ale zrywają potencjalne kwiaty  
i umieszczają je w ogrodzie
który z kolei umieszczają z powrotem  
w obrazie ogrodu  
który z kolei umieszczają z powrotem  
w obrazie itp.
Słowa pozostają tam, gdzie są
podczas gdy świat znika
To jest krytyka zastosowania języka
Ponieważ jest to krytyka faktycznego stanu rzeczy.

Avec comme pour langage  
rien qu’un battement aux cieux  
STÉPHANE MALLARMÉ

2
To, co zapisane, jest zawsze czymś innym
A to, co jest opisane, to znów coś innego  
Pomiędzy nimi znajduje się to, co nieopisane
co jak tylko jest opisywane  
odkrywa nowe, nieopisane terytoria  
Jest nieopisywalne
Choć ciemność jest definiowana poprzez światło  
a światło poprzez ciemność  
zawsze zostaje poza jakaś resztka.
A nawet jeśli ta resztka jest «definiowana»  
jak zrównane z ziemią ogrody
rosnącące za żelaznym ogrodzeniem
zawsze pozostaje logika
Ale nawet gdyby logika nie została zdefiniowana
ale ukryta pod warstewami ogrodów
namalowana od ogrodu do ogrodu
zawsze pozostaje niepokój
rozpacz
puls bez ciała
To jest krytyka ciała
ponieważ jest to krytyka życia.
 
(…)

vous êtes déjà mortes au monde
SADE

4
«Ja» nie życzę sobie więcej dekoracji.  
«Ja» nie życzę więcej anegdot
                                    o namalowanych górach  
«Ja» nie chcę patrzeć jak powstają kolejne wszechświaty
                                    w granicach rozsądku  
«Nie chcę słyszeć więcej alarmów przeciwpożarowych.  
                                    za każdym razem, gdy wschodzi słońce  
 
«Ja» nie chcę zniknąć  
«Ja» jestem tą osobą, która napisała to, co powyżej
                                    i tą, która pisze to, co następuje
«Ja» nie chcę udawać martwej 
Boję się
Jest to krytyka wszelkiej «poetyki».
ponieważ jest to krytyka lęku przed faktyczną bezsilnością

 les causes sont peut-être  
inutiles aux effets
SADE

5
Starałam się opowiedzieć historię o świecie, który nie istnieje  
po to, by istniał. Powietrze, które wisi nieruchome w powietrzu  
nad polami wokół miasta, do którego już nie przychodzę.  
Radość z odległości, do której nawykłam. Spokój  
niepokoju, do którego nawykłam. Jak podczas wysokiej gorączki  
radość, że nic nie znaczysz.
 
Starałam się trzymać świat na dystans. Było łatwo.
Nawykłam do trzymania świata na dystans. Jestem cudzo-
ziemką. Najlepiej czuję się jako cudzoziemka. Tym sposobem  
zapominam o świecie. Tym sposobem już nie płaczę i nie złoszczę się
więcej. Tym sposobem świat staje się biały i obojętny.
 
A ja chodzę wszędzie. I pozostaję w całkowitym bezruchu.
Tym sposobem oswajam się z byciem martwą.
 
To jest krytyka władzy człowieka nad językiem  
ponieważ jest to krytyka władzy języka nad człowiekiem.
   
(…)

… la pleine réalité : J’imagine  
le début d’un livre…
PHILIPPE SOLLERS 

8
Szczęście to przemiana, która przydarza się mnie  
kiedy opisuję świat  
Przydarza się światu
Szczęście to przemiana, która przydarza się mnie  
kiedy się boję  
Przydarza się światu
Ja mogę, na przykład, bać się świata
odczuwać strach, ponieważ świat składa się między innymi  
ze mnie, która szybko obumiera
Szczęściem jest ta przemiana
szczęściem jest to, że przydarza się to mnie
ten powolny rozpad żałość
ta pewność
w niej jestem zupełnie niespokojny  
w niej jestem niezmiernie niemy
w niej jestem ślepy, głuchy i tępy pozbawiony uczuć  
w niej zaczynam opowiadać bajki o świecie

Transl. Susanna Nied

IT

STAGES connectivities




Adam Zagajewski

1945 – 2021 , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

si rusia

Si Rusia hubiera sido fundada
por Anna Ajmátova, si
Mandelstam fuese su legislador
 y Stalin, sólo un personaje marginal
en una épopeya georgiana perdida,
si Rusia se hubiera quitado la piel de oso peludo,
si pudiera vivir en la palabra y no
en el puño, si Rusia, si Rusia

Fotogramas de L’histoire du cinéma y Vrai faux passeport de Jean-Luc Godard

Gdyby Rosja

Gdyby Rosja została założona
przez Annę Achmatową, gdyby
Mandelsztam był prawodawcą
a Stalin tylko marginesową
postacią w zaginionym gruzińskim
eposie, gdyby Rosja zdjęła swoje
nastroszone niedźwiedzie futro,
gdyby mogła żyć w słowie, a nie
w pięści, gdyby Rosja, gdyby Rosja

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Recomiendo la lectura este artículo: «La cantidad de personas expulsadas de sus hogares por la guerra, la miseria o el caos político asciende a 84 millones en todo el mundo, el doble que hace una década. Y de acuerdo con las Naciones Unidas, 274 millones de personas necesitarán ayuda humanitaria en 2022, más de cuatro veces la cifra de hace una década».

Trad. Ada Trzeciakowska

Tan poco

Nuestros pobres muertos
nos miran con sus
ojos vacíos
ven todo lo que aún nos va a pasar
mas ni siquiera ellos nos pueden ayudar
ni tampoco advertir
si de la guerra, y de la paz

tan poco hemos aprendido

Niewiele

Nasi biedni zmarli
patrzą na nas swoimi
pustymi oczami
widzą wszystko, co nas jeszcze spotka –
lecz nawet oni nie mogą nam pomóc
ani nas ostrzec
skoro i wojna, i pokój

niewiele nas nauczyły

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Recomiendo la lectura este artículo de Alastair Wilson, profesor y filósofo de la ciencia

Trad. Ada Trzeciakowska

LA escarcha

gris escarcha del susurro, fósil de la desesperación. Quién oirá
el silente salmo de la tierra, voces mudas de los planetas
llamándose, despedidas de las galaxias. Soles negros
se van hundiendo en sí mismos
en un silencio

inhumano.

Punto magnético (1996)

Fotograma de Melancolía de Lars von Trier

Szron

szary szron szeptu, skamielina rozpaczy. Kto dosłyszy
cichnący psalm ziemi, nieme nawolywanie się
planet, pożegnania galatyk. Czarne słońca
zapadają się w siebie
w nieludzkim

milczeniu.

Magnetyczny punkt (1996)

Anxo Pastor

1959- , España (Pontevedra)

una hoja

Una hoja empujada por el viento
se acerca
toma la calle
avanza
y gira para decirte
que ya no es una hoja.

Es un ruido lejano
un grito desgajado
de hombres extraviados
de sí mismos.

La hoja es ahora
una piedra de sal
una palabra
el abismo
de una palabra.

de Hierba respirada (2018)

Montaje propio

Tłum. Ada Trzeciakowska

Liść

Liść gnany wiatrem
zbliża się
pędzi ulicą
do przodu przed siebie
i zawraca, by powiedzieć ci
że nie jest już liściem.

Tylko odległym hukiem
urwanym krzykiem
ludzi którzy utracili
samych siebie.

Liść jest teraz
kamieniem soli
słowem
przepaścią ze
słowa.

Anne Sexton

1928-1974, EE. UU.

Trad. José Luis Reina Palazón

El cuarto de mi vida

Aquí,
en la habitación de mi vida
los objetos cambian sin cesar.
Ceniceros para llorar,
el hermano de pena de las paredes de madera,
las cuarenta y ocho teclas de la máquina de escribir,
cada una un ojo que nunca se cierra,
los libros cada uno un concursante de un concurso de belleza,
la silla negra, un ataúd de perros de Naugahyde,
los enchufes en la pared,
esperando como una colmena,
la alfombra dorada
una conversación de talones y dedos del pie,
la chimenea
un cuchillo esperando a uno para clavarse,
el sofá, exhausto por el trabajo de una ramera,
el teléfono
dos flores echando raíces en su entrepierna,
las puertas
que se cierran y abren como almejas del mar,
las lámparas
que me señalan,
iluminando el suelo y la risa.
Las ventanas,
las ventanas hambrientas
que hincan los árboles como uñas en mi corazón.
Cada día doy de comer al mundo exterior,
a pesar de que los pájaros explosionan
a derecha e izquierda.
También doy de comer al mundo de aquí dentro,
ofreciendo al escritorio galletas de perro.
A pesar de todo, nada es como parece.
Mis objetos sueñan y llevan trajes nuevos,
impulsados, como parece, por todas las palabras en mi mano
y por el mar que rompe en mi garganta.

El fabuloso destino de Amélie Poulain (2001) de Jean-Pierre Jeunet

Tłum. Ada Trzeciakowska

pokój mojego życia

Tutaj,
w pokoju mojego życia
przedmioty wciąż się przeobrażają.
Popielniczki, w które można się wypłakać,
boazeria ścian jak siostra łącząca się w bólu,
czterdzieści osiem klawiszy maszyny do pisania
a każdy jak oko, które nigdy się nie zamyka,
książki, wszystkie jakby brały udział w konkursie piękności,
czarne krzesło, trumna dla psa ze skaju od Naugahyde,  
gniazdka w ścianie
wyczekujące niczym ul,
złoty dywan
dyskusja palców i obcasów,
kominek
nóż, czekający, aż ktoś go chwyci,
kanapa, wykończona wyczerpaniem dziwki,  
telefon
dwa kwiaty zakorzeniające się w jej kroczu,
drzwi
otwierające się i zamykające jak morskie małże,
światła
łypiące na mnie,
oświetlające podłogę i zarazem śmiech.
Okna,
głodujące okna
wbijające drzewa jak gwoździe prosto w serce.  
Każdego dnia karmię świat tam na zewnątrz
choć ptaki wybuchają
na prawo i lewo.
Karmię świat także tutaj,
częstując biurko ciasteczkami dla szczeniąt.
Jednak nic nie jest takie, jakie się wydaje.  
Przedmioty śnią i wkładają nowe szaty,
popychane, jak sądzę, przez słowa w moich rękach  
i morze, huczące mi w gardle.

The room of my life

Here,
in the room of my life
the objects keep changing.
Ashtrays to cry into,
the suffering brother of the wood walls,
the forty-eight keys of the typewriter
each an eyeball that is never shut,
the books, each a contestant in a beauty contest,   
the black chair, a dog coffin made of Naugahyde,   
the sockets on the wall
waiting like a cave of bees,
the gold rug
a conversation of heels and toes,
the fireplace
a knife waiting for someone to pick it up,
the sofa, exhausted with the exertion of a whore,   
the phone
two flowers taking root in its crotch,
the doors
opening and closing like sea clams,
the lights
poking at me,
lighting up both the soil and the laugh.
The windows,
the starving windows
that drive the trees like nails into my heart.   
Each day I feed the world out there
although birds explode
right and left.
I feed the world in here too,
offering the desk puppy biscuits.
However, nothing is just what it seems to be.   
My objects dream and wear new costumes,
compelled to, it seems, by all the words in my hands   
and the sea that bangs in my throat.