Czesław Miłosz

1911-2004, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

la Estación

En el gran silencio de mi mes favorito
Octubre (el rojo de los arces, el marrón de los robles, en los abedules
Por aquí y por allá una hoja amarilleaba)
Celebré la detención del tiempo.

El vasto país de los muertos comenzaba por doquier:
Tras el recodo de la avenida, tras el césped de los parques,
Pero no tenía que entrar allí, no me llamaba.

Las lanchas retiradas en la orilla, los caminos en la pinocha,
El río fluía en la oscuridad, no había luces en la otra orilla.

Me dirigía al baile de fantasmas y hechiceros
Donde se presentaba una delegación con máscaras y pelucas
Y bailaba no reconocida en el cortejo de los vivos.

Fotogramas de El sanatorio de la clepsidra de Wojciech Jerzy Has

Sezon

W wielkiej ciszy mojego ulubionego miesiąca
Października (czerwień klonów, brąz dębów, na brzozach
Jeszcze tu i tam jasnożółty liść)
Celebrowałem zatrzymanie czasu.

Rozległe państwo umarłych zaczynało się wszędzie:
Za zakrętem alei, za trawnikami parków,
Ale nie musiałem tam wchodzić, nie wzywało mnie.

Motorówki wyciągnięte na brzeg, ścieżki w igliwiu,
Rzeka płynęła w ciemności, żadnych świateł po drugiej
[stronie.

Wybierałem się na bal duchów i czarowników
Na którym zjawia się delegacja w maskach i perukach
I tańczy nie rozpoznana w korowodzie żywych.

Anxo Pastor

1959- , España (Pontevedra)

ir hacia un fresno

conoces el secreto
y lo olvidas mientras
salta un mirlo a tus pies
y levanta la hierba con su pico
y levanta oscuridad
tú dentro del afuera
de las cortezas, de los surcos
de los mapas que deja el aire
en tu tronco
surcos inmensos, innombrables
de música, de arabescos
que ha dejado el aire el aire
que sostienes sobre
tu mesa inmensa de hojas

Collage propio

Tłum. Ada Trzeciakowska

idąc w stronę jesionu

znasz tajemnicę
i zapominasz ją, gdy
u twoich stóp podskakuje kos
i podnosi dziobem źdźbła trawy
i zgarnia ciemność
ty wewnątrz zewnętrznej warstwy
kory, bruzd
map, które powietrze pozostawia
na twoim pniu
ogromne, niewyrażalne bruzdy
muzyki, arabesek
pozostawionych przez powietrze
które podtrzymujesz nad
swym bezkresnym stołem z liści

Eugenio Montejo

1938-2008, Venezuela

En el bosque

En el bosque, donde es pecado hablar, pasearse,
no poseer raíz, no tener ramas,
¿qué puede hacer un hombre?

La soledad no basta para engañar al viento,
de ningún brazo se construye una puerta,
la piel, las uñas nunca sirven
para un nido de pájaros.

Y el viento lo sabe.

En el bosque, quien no ha logrado ser un árbol,
solo puede llegar de parte del otoño
a pedir unas hojas,
mejor si lleva harapos de mendigo,
algún morral raído, un palo, un perro
y ninguna esperanza.
Verá como lo trata el viento,
cómo su ofrenda le llenará las manos.

Fotos propias. Aranjuez.

Tłum. Ada Trzeciakowska

w lesie

W lesie, gdzie grzechem jest rozmawiać, przechadzać się,
nie posiadać korzeni, nie mieć gałęzi,
co może robić człowiek?

Samotność nie wystarczy, by zwieść wiatr,
z ramion nie da się wystrugać drzwi,
paznokcie ani skóra nie nadają się
na ptasie gniazdo.

I wiatr to wie.

W lesie, ten, komu nie udało się być drzewem,
może przychodzić tylko z jesienią
by prosić o liście,
najlepiej w żebraczych łachmanach,
z postrzępioną sakwą, psem, kijem
i pozbawiony nadziei.
Zobaczy, jak potraktuje go wiatr,
jak jego dar napełni mu ręce.

Paul Celan

1920-1970, Rumanía/Alemania

Trad. José Luis Reina Palazón

les globes

En los ojos extraviados – lee allí:

las órbitas de los soles, del corazón, el
bello-silbante en vano.
Las muertes y todo
lo nacido de ellas. La
cadena de las estirpes,
que yace aquí enterrada y
aquí todavía pende, en el éter,
abismos lindando. De todos
los rostros escritura donde se
incrustó silbante arena de palabra – algo minúsculo, eterno,
sílabas.

Todo,
lo más pesado incluso, era
vuelo, nada
lo retuvo.

Fotografía de Katia Chausheva

Tłum. Ryszard Krynicki

les globes

W zatraconych oczach – czytaj w nich:

 orbity słońc, serc,
 szumiąco-piękna nadaremność.
 Śmierci i wszystko
 co z nich zrodzone. Łańcuch
 pokoleń,
 który leży tu pogrzebany i
 który jeszcze tu wisi, w eterze,
 okalając przepaści. Pismo
 tych wszystkich twarzy, w jakie, świszcząc,
 wwiercał się piasek słów – krótkowieczność,
 sylaby.

 Wszystko,
 nawet najcięższe, było
 ulotne, nic
 nie chciało się zatrzymać.

Transl. Pierre Joris

les globes

In the muddled eyes—read there:

the sun’s, the heart’s ecliptics, the
gorgeously whizzing Fornothing.
The deaths and everything
they gave birth to. The
generation-chain,
that lies buried here and
that still hangs here, in the ether,
edging the abysses. All
the faces’ writing, into which
whirring wordsand drilled—Mini-eternal,
syllables.

Everything,
even the heaviest, was
fledged, nothing
held back.

LES GLOBES

 In den verfahrenen Augen – lies da:

 die Sonnen-, die Herzbahnen, das
 sausend- -schöne Umsonst.
 Die Tode und alles
 aus ihnen Geborene. Die
 Geschlechterkette,
 die hier bestattet liegt und
 die hier noch hängt, im Äther,
 Abgründe säumend. Aller
 Gesichter Schrift, in die sich
 schwirrender Wortsand gebohrt – Kleinewiges,
 Silben.

 Alles,
 das Schwerste noch, war
 flügge, nichts
 hielt zurück.

Paul Celan

1920-1970, Rumanía/Alemania

Trad. José Luis Reina Palazón

MUDOS OLORES DE OTOÑO. El
áster, sin tronchar, pasó,
entre país natal y abismo, a través
de tu memoria.

Un extraño extravío
tomó cuerpo allí mismo, tú
estuviste
a punto
de vivir.

Egon Schiele

Tłum. Ryszard Krynicki

NIEME WONIE JESIENI. Nie-
scięty aster szedł
pomiędzy ojczyzną a otchłanią przez
twoją pamięć.

Czyjeś cudze zatracenie
wyraziście się ucieleśniło, jakbyś
nieomal
żył.

Transl. John Felstiner

MUTE AUTUMN SMELLS. The
aster, unbent, passed
through your memory
between homeland and chasm.

A strange lostness was
bodily present, you came
near to
living.

STUMME HERBSTGERÜCHE. Die
 Sternblume, ungeknickt, ging
 zwischen Heimat und Abgrund durch
 dein Gedächtnis.

 Eine fremde Verlorenheit war
 gestalthaft zugegen, du hättest
 beinah
 gelebt.

José Ángel Valente

1929-2000, España

Me cruzas, muerte, con tu enorme
manto de enredaderas amarillas.

Me miras fijamente.
                                Desde antiguo
me conoces y yo a ti.

Lenta, muy lenta, muerte, en la belleza
tan lenta del otoño.

Si ésta fuese la hora
dame la mano, muerte, para entrar contigo
en el dorado reino de las sombras.

de Fragmentos de un libro futuro

collage propio (Francesca Woodman y foto propia)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Mijasz mnie, śmierci, pod ogromną
peleryną z żółtych pnączy.

Przyglądasz się.
                              Od dawien dawna
znasz mnie, a ja ciebie.

Wolna, wolna, śmierci, w
powolnym w pięknie jesieni.

Jeśli to ta godzina
podaj mi rękę, śmierci, bym wkroczył z tobą
w złotą krainę cieni.

Jacek Dehnel

1980 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Vuelven a mí como las personas

Con los años los árboles vuelven a mí como las personas,
como aquel, visto no sé cuándo, en qué país dios sabe:
sobre la exuberante hierba verde, inflada de otoño,
medio deshojado: una bola de oro calada,
y bajo ella un anillo amarillo, como el reflejo de la luna de agosto
en el estanque, una noche sin viento.

Hemos minado casi toda la belleza,
quien pise este campo puede perder la cara.

Pero el árbol es inocente en su belleza,
inocente es el color de la hierba, la forma
en que las hojas se posan sobre ella: como hilos de tapiz o
un enjambre de abejas de veinte quilates sobre las que
alguien echó el hechizo del sueño.

Entonces escribo sobre aquel árbol, sin poder escribir
sobre el que amé de indebido modo
y a quien perdí irremediablemente,
y alto era, dorado y hermoso,
tumbado en la hierba
como un reflejo
de algo más grande,
algo que las heladas quemarían pronto.

Fotografías de Hiro Chiba

Wracają do mnie jak ludzie

Drzewa wracają do mnie po latach jak ludzie,
jak tamto, widziane nie wiem kiedy, nie wiem w jakim kraju –
na trawie soczyście zielonej, napompowanej jesienią,
na wpół opadłe z liści: ażurowa złota kula,
a pod nią krąg żółci, jak odbicie sierpniowego księżyca
na stawie, w bezwietrzną noc
.
Zaminowaliśmy prawie całe piękno,
kto wchodzi na to pole, może stracić twarz.

Ale drzewo jest w swoim pięknie niewinne,
niewinny jest kolor trawy, sposób,
w jaki kładą się na niej liście: jak nici tapiserii albo
rój dwudziestokaratowych pszczół, na które
rzucono zaklęcie snu.

Piszę więc o tamtym drzewie, nie mogąc i nie chcąc pisać
o tym, kogo kochałem nie tak, jak należy,
i kogo straciłem niepowrotnie,
a był złoty i wysoki, i piękny,
i leżał na trawie
jak odbicie
czegoś większego,
co zaraz zetnie mróz.

Eugenio Montejo

1938-2008, Venezuela

lo nuestro

Mira setiembre: nada se ha perdido
con fiarnos de las hojas.
La juventud vino y se fue, los árboles no se movieron.
El hermano al morir te quemó en llanto
pero el sol continúa.
La casa fue derrumbada, no su recuerdo.
Mira setiembre con su pala al hombro
cómo arrastra hojas secas.

La vida vale más que la vida, sólo eso cuenta.
Nadie nos preguntó para nacer,
¿qué sabían nuestros padres?¿los suyos que supieron?
Ningún dolor les ahorró sombra y sin embargo
se mezclaron al tiempo terrestre.
Los árboles saben menos que nosotros
y aún no se vuelven.
La tierra va más sola ahora sin dioses
pero nunca blasfema.
Mira setiembre cómo te abre el bosque
y sobrepasa tu deseo.
Abre tus manos, llénalas con estas lentas hojas,
no dejes que una sola se te pierda.

Fotos propias. Aranjuez.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Wrzesień

Spójrz na wrzesień: nic nie stracono
zaufawszy liściom.
Młodość nastała i odeszła, a drzewa nie drgnęły.
Umierając brat oparzył cię płaczem
ale słońce nadal świeci.
Dom zburzono, ale nie pamięć o nim.
Spójrz na wrzesień jak z szuflą na ramieniu.
powłóczy suchymi liśćmi.

Życie jest warte więcej niż życie, tylko to jest ważne.
Nikt nas nie pytał o narodziny.
cóż wiedzieli nasi rodzice? ich rodzice? co wiedzieli?
Żaden ból nie oszczędził im cienia, a jednak
zmieszały się z ziemskim czasem.
Drzewa wiedzą mniej niż my
lecz jeszcze nie wracają.
Ziemia kroczy coraz bardziej samotna bez bogów
lecz nigdy nie złorzeczy.
Spójrz na wrzesień, jak otwiera las przed tobą
i wyprzedza twoje życzenie.
Otwórz ramiona, wypełnij je tymi powolnymi liśćmi,
nie dopuść, by choć jeden się utracił.

Ewa Jarocka

1980 – , Polonia

Poema del nuevo libro de Ewa «Sombras de los perros que gimen» nominado, hace pocos días, al Premio Literario Gdynia (unos de los premios más importantes de Polonia)

Trad. Ada Trzeciakowska

puedo demostrarlo

la tapa del frasco se ha aflojado.
tal vez alguien quiso abrir el tarro con un cuchillo,
introduciendo dentro un poco de cristal, es tan
insensato, meter el ojo en el interior, girar el fondo del frasco,
a ver si afloja la tapa y la vida sabe a frambuesa.
es el otoño quien se metió dentro, lo encierro ahora
en el frigorífico y lo relamo, no quiere hablar conmigo
porque maté una araña, aunque la pude haber domesticado.
no sé de amor, ¿qué le podría haber ofrecido?
¿segunda vida en la que alimentarla con azúcar
y dejar que coma carne? Yo misma
engulliría frambuesas, como si se tratara de una enfermedad.

Fotograma de Amélie de Jean-Pierre Jeunet

Wiersz z nowego tomiku Ewy «Cienie piszczących psów», kilka dni nominowano go do Nagrody Literackiej Gdynia.

mam na to papiery

pokrywka od słoika poluzowała się.
być może ktoś chciał otworzyć słój nożem,
wprowadzając do środka trochę szkła, to takie
niemądre, pchać oko do wnętrza, przekręcać dno słoika,
bo może pokrywka odskoczy, a życie będzie malinowe.
to jesień władowała się do środka, wciskam ją teraz
do lodówki i oblizuję, nie chce ze mną gadać,
bo zabiłam pająka, a mogłam go oswoić.
nie znam się na miłości, co mogłabym mu dać?
drugie życie, w którym karmiłabym go cukrem
i pozwoliłabym mu jeść mięso? sama
żarłabym maliny, jakby to była jakaś choroba.

Luis Cernuda

1902 – 1963, España

Sentimiento de otoño

Llueve el otoño aún verde como entonces
Sobre los viejos mármoles,
Con aroma vacío, abriendo sueños,
Y el cuerpo se abandona.

Hay formas transparentes por el valle,
Embeleso en las fuentes,
Y entre el vasto aire pálido ya brillan
Unas celestes alas.

Tras de las voces frescas queda el halo
Virginal de la muerte.
Nada pesa ganado ni perdido.
Lánguido va el recuerdo.

Todo es verdad, menos el odio, yerto
Como ese gris celaje
Pasando vanamente sobre el oro,
Hecho sombra iracunda.

Trad. Ada Trzeciakowska

Jesienne wrażenie

Pada jesień wciąż zielona jak wtedy
Na zielone marmury,
O zapachu pustki, otwierając sny,
a ciało siebie poddaje.

Są formy przezroczyste gdzieś w dolinie,
Urok w fontannach,
A wśród ogromu bladego powietrza lśnią
Błękitne skrzydła.

Po niedawnych głosach zostaje dziewicza
Poświata śmierci.
Nic nie ciąży co zdobyte czy stracone.
Wątłe idzie wspomnienie.

Wszystko jest prawdą, prócz nienawiści, surowej
Jak te szare kłęby
toczące się daremnie nad złotem, co
Gniewnym cieniem się stała.

Fotos propias (provincia de Albacete)