Krzysztof Karasek

1937 – , Polonia

El día de su cumpleaños

Trad. Ada Trzeciakowska

pájaros

Pájaros de sangre se posaron en mis manos
los llevaba delante de mí bulliciosos y trémulos
instalados en los nidos de mis manos los llenaban hasta el borde
Pastaban deprisa
ávidos
adivinando el amor
Cuando llegaste te los enseñé
pájaros blancos
pendiendo inertes
del rojo que cubrió sus cuerpos
Lo comprendiste
Liberaste el blanco
y sacudiendo el rojo dijiste
Largoooooooooooooooo

Imágenes de Laura Makabresku (Kamila Kansy, 1987, Polonia)

Ptaki

Ptaki krwi usiadły mi na rękach
niosłem je przed sobą zgiełkliwe rozedrgane
siedziały w gniazdach dłoni wypełniały je po brzegi
Pasły się szybko
Zachłanne
odgadywały miłość
Kiedy przyszłaś pokazałem ci je
białe ptaki
zwisające i bezwładne
od czerwieni która je obsiadła
Zrozumiałaś
Uwolniłaś białe
i strząsając czerwień powiedziałaś:
Siooooooooooooooooo



Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

A este poema ha aludido hoy Adam Michnik al recoger el Premio Princesa de Asturias de Comunicación y Humanidades 2022.

(….) Desde las páginas del diario que fundó, Gazeta Wyborcza, en la actualidad uno de los periódicos de mayor difusión de Europa central, Michnik siempre ha defendido el diálogo por encima de toda clase de divisiones entre las más diversas culturas, razas, ideologías, sociedades y etnias. También es un firme defensor del ingreso de su país en la Unión Europea. El reportero pasó seis años en las prisiones del régimen comunista polaco y fue uno de los impulsores de la reconciliación nacional, tomando como ejemplo el modelo español de los Pactos de la Moncloa a los que se ha referido expresamente como “camino hacia la democracia a través del diálogo y el consenso”. (fuente y el discurso completo)

Trad. Ada Trzeciakowska

Los fascistas cambian de camisa

Los fascistas vuelven a cambiar de camisa.
Cambian sus camisas negras por las horas blancas
por manchas blancas en los periódicos póstumos de una ciudad vaciada,
de cuyas páginas se han quitado las últimas huellas de sangre
sin que se convirtiera en bandera.

El cerebro reventado de un animal aplastado por las orugas de un tanque,
el cerebro reventado de la costa,
el cerebro reventado del océano,
el cerebro reventado del mundo provisional,
los fascistas vuelven a cambiar de camisa
de la suya y de la de sus víctimas.

En las camisas blancas se aprecian menos las huellas del cerebro,
En las camisas negras se aprecian menos las huellas de sangre.

Los fascistas vuelven a cambiar de camisa póstuma del mundo provisional
y recogen de la consigna sus banderas protectoras,
en blanco y negro,
que incluso como obituarios suelen resultar falsas.

de Organismo colectivo (1975)

Caricatura de Artur Szyk (1894-1951)

Faszyści zmieniają koszule

Faszyści znowu zmieniają koszule.
Czarne koszule zmieniają na białe godziny
na białe plamy w pośmiertnych gazetach opustoszałego miasta,
z którego stronic wywabiono ostatnie ślady krwi
nie przemienionej na sztandar.

Rozpryśnięty mózg zmiażdżonego gąsienicami czołgu zwierzęcia,
rozpryśnięty mózg wybrzeża,
rozpryśnięty mózg oceanu,
rozpryśnięty mózg tymczasowego świata,
faszyści znowu zmieniają koszule
swoje i swoich ofiar.

Na białych koszulach mniej widoczne są ślady mózgu,
na czarnych koszulach mniej widoczne są ślady krwi.

Faszyści znowu zmieniają pośmiertne koszule tymczasowego świata
i odbierają z przechowalni swoje ochronne, czarno-białe
sztandary,
które nawet jako nekrologi bywają fałszywe.

z Organizm zbiorowy (1975)

Krzysztof Karasek

1937 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

INFORME DE LA CAÍDA DE íCARO

Sobrevolaba un mundo muerto
donde el entusiasmo crea milagros
y todo lo envuelve en pinturas doradas de la esperanza
Pasaba por las capas de aire y las capas de tierra
imágenes y postimágenes se desplegaron en mí
pasé por una capa de arena
Cada vez más hondo, al interior de la tierra
yo era un topo
estaba mordiendo el último rayo de la luz jónica
apagaba en mi mano
la escoria de la última estrella
huyendo de mí a las profundidades de la tierra, hormigas

¿Cómo superar este geotropismo? Pasé por
una capa de putrefacción
y aún no he llegado a la mitad del vuelo
Oh planear sobre los abismos
al otro lado del habla-hierba
al otro lado de la trama de las cosas, allí
donde se extiende el reino del hambre
hambre amarilla y hambre verde
se abrían las puertas de los siete sentidos
Planeaba en el tiempo y a través del tiempo
me engullía el espacio
me inclinaba hacia la tierra, en un vuelo precipitado
percibiendo ya las partículas
de granos de arena, el polvo de la tierra
me inclinaba hacia mí mismo
yo que surgí del polvo
en polvo me convertía

«A medio camino a media frase
medio-hombre medio-mujer
medio-animal medio-hombre
medio-amigo medio-enemigo
medio-pez medio-búho
medio-aliento medio-palabra
medio-rosa medio-cebolla
medio-valle medio-montaña
medio-niño medio-anciano
medio-estrella medio-roca
medio-porvenir medio-pasado
no nacido ya pero aún muerto
medio-Apolo medio-Dionisio
medio-diablo medio-ángel
medio-odio medio-amor
mediovida mediomuerte».

-Te reconozco, dijo la Esfinge. –
Ahora te voy a comer.

Imágenes de Icaro, fotolibro de Irene Zottola

SPRAWOZDANIE Z UPADKU IKARA

Leciałem nad martwym światem
kędy zapał tworzy cudy
i obleka w nadziei złote malowidła
mijałem warstwy powietrza, warstwy ziemi
rozwijały się we mnie widoki i powidoki
minąłem warstwę piachu
Coraz głębiej, w głąb ziemi
byłem kretem
podgryzałem ostatnią belkę jońskiego światła
gasiłem w ręku
żużel ostatniej gwiazdy
uciekającej przede mną w głąb ziemi, mrówki

Jak pokonać ten geotropizm? Minąłem
warstwę gnilną
a nie dotarłem jeszcze do połowy lotu
O szybowanie ponad przepaściami
po drugiej stronie mowy-trawy
po drugiej stronie zmowy rzeczy, tam
gdzie rozciąga się królestwo głodów
głód żółty i głód zielony
otwierały bramy siedmiu zmysłów
Szybowałem w czasie i poprzez czas
pochłaniała mnie przestrzeń
pochylałem się ku ziemi, w stromym locie
dostrzegając już drobiny
ziarenek piasku, kurz ziemi
pochylałem się ku sobie
z prochu powstały
obracałem się w proch

„W pół drogi w pół zdania
wpół mężczyzna wpół kobieta
wpół zwierzę wpół człowiek
wpół przyjaciel wpół wróg
wpół ryba wpół sowa
wpół oddechu wpół słowa
wpół róża wpół cebula
wpół dolina wpół góra
wpół dziecko wpół starzec
wpół gwiazda wpół skała
wpół przyszły wpół wczorajszy
nienarodzony już jeszcze umarły
wpół Apollo wpół Dionizos
wpół diabeł wpół anioł
wpół nienawiść wpół miłość
wpółżycia wpółśmierć”

– Poznaję ciebie – powiedział Sfinks. –
Teraz ciebie zjem.



Krzysztof Karasek

1937 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

reducción

Antes me esforzaba por enriquecer mi mundo, hoy me esfuerzo por reducirlo. Reducirlo a elementos inalienables, pan, bolsa de viaje, imagen de mi familia a la mesa, debajo de los párpados, un libro, algunos objetos sencillos necesarios durante el viaje hacia uno mismo, recuerdo de la infancia, imágenes que me llevo, lavadas por el fluir del tiempo; es el único equipaje que llevo conmigo.
La reducción abarca círculos cada vez más amplios de mi mundo. Elementos inalienables: aire, fuego, agua. Oscuridad y luz. Y también vino y pan. Los restos de la forma de alguien atrapados en la pupila, guardados en la caja de la memoria, un pájaro en una rama, rostro de alguien y benévola rama del cielo inclinadas sobre mí, este es el territorio hacia el cual navego con mi mirada. ¿Y el infierno? Son despertares repentinos del espacio, grietas que se asientan sobre las cosas, que flotan en el mar ardiente del aire, con el cielo claro del día. Los llevo bajo mi corazón, colgado de la cinta azul de la desesperación con la que he ceñido mi noche.

Ilustraciones de Gabriel Pacheco

redukcja

Kiedyś trudziłem się nad wzbogaceniem mojego świata, dziś trudzę się nad jego redukcją. Sprowadzeniem go do niezbywalnych elementów, chleb, torba podróżna, obraz rodziny przy stole, uniesiony w oczach, jakaś książka, kilka prostych przedmiotów koniecznych w podróży ku sobie, wspomnienie z dzieciństwa, obrazy zabrane ze sobą, wypłukane przez strumień czasu; to jedyny ekwipunek, który ze sobą zabieram.
Redukcja obejmuje coraz to szersze kręgi mojego świata. Elementy niezbywalne: powietrze, ogień, woda. Ciemność i światło. I jeszcze wino i chleb. Szczątek czyjegoś kształtu uwięzły w źrenicy oka, przechowany w pudle pamięci, ptak na gałęzi, czyjaś twarz pochylona nade mną, przychylająca mi gałąź nieba, oto kraj, ku któremu żegluję spojrzeniem. A piekło? To nagłe przebudzenia przestrzeni, szczeliny osiadające na rzeczach, pływające w płonącym morzu powietrza, przy czystym niebie dnia. Noszę je pod sercem, na błękitnej tasiemce rozpaczy, którą przewiązana jest moja noc.



Krzysztof Karasek

1937 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Zorzal

5.

«…un pájaro en el follaje. ¡Oh, vuela!»

Lo dijo Henryk sentado
en el último escalón de la escalera de la biblioteca.
El sol operaba sobre sus destrozadas manos
algunos rayos quedaron atrapados en su pelo
y trataron de prenderle fuego con un hilo verde.
Y luego citó ese famoso pasaje
del séptimo libro de «La Ilíada»:

Ciudades combadas como conchas en las costas de tierra negra,
en las que el eco filamentoso se derrama contra el flujo del aire-
he aquí las farolas que yacen enrolladas en caracoles
y las torres fluyen gota a gota hacia el cielo como una fría estalactita de ladrillo.
La piel del globo se arruga, se hunde por los bosques y se resquebraja
en las grietas los truenos subterráneos mutilan el cielo bajo,
bostezan sangrientos atardeceres junto al hocico abierto de la tierra
y el sol negro ha menguado hasta la forma de corazón humano.*

Y nosotros, que estábamos sentados al pie de la escalera
experimentamos una extraña sensación;
que el mundo se había separado de nosotros a través de estas estrofas,
que se había abierto una grita, una brecha,
imposible de enterrar.
El viento seguía arremolinándose, pero las velas ya
se marchitaban y la garza
de sangre se enfriaba en el aire
lleno de rejas, se volvía gris la fibra de esos años,
y las cosas viejas se oxidaban de nuevos colores.
Y, además, esta segunda frase,
cuyo paganismo impactaba, como tocada en la lluvia, en una estación
Noche de Walpurgis, que el sueño descamaba de nuestros dedos.

¿QUÉ HAGO AQUÍ? Y:
¿NO VOY A REPETIRME?

Algo se estaba desmoronando. En el aire fresco de la mañana
las puertas de la biblioteca seguían cerradas,
pero yo ya pude oír el ruido del mar
cuando irrumpía en nuestro silencio,
espumosas olas se precipitaban una tras otra,
llevando a lomos motas de espuma,
cual, vista de lejos, podía pasar por el alba,
las olas se solapaban entre sí
como los versos de una antigua oración de los bárbaros,
oí el grito de las gaviotas y el rompeolas
se estaba quebrando en el primer frescor de la luz.
            
Y entonces el giro del gatillo me abrió
la tensa piel de la sangre, y vi
el viejo eco de los años retornar con una nueva ola,
el interior de la biblioteca palpitaba de oscuridad,
aún podía oír sus pasos, silenciosos y prudentes,
cuando se deslizaban encima de la acera y se alejaban sofocados por el canto,
Homero de veintitrés años con la cabeza atravesada,
y el crujido de una bala suspendida en el oscuro pasillo. Murciélagos
pasaban volando bajo el techo
cruzando las líneas de sus vuelos;
como si el vuelo fuera una discusión que mantenían
con el océano aéreo. Permanecimos
intimidados, sin saber
que tal cosa pudiera existir a plena luz del día,
la caverna palpitaba de oscuridad y barullo multilingüe,
sin saber si volver atrás o dar un paso
-el chasquido de la cerradura desapareció hacía tiempo-
nos encontrábamos en el borde de la luz, dijo Henryk –
un pozo de oscuridad se abría ante nosotros.

Y entonces oí la voz del zorzal
que parecía llegar desde detrás de la valla:
es primavera
y los rayos del sol palpitan en las colinas,
y desde detrás de un arbusto la voz del zorzal
llamaba de vuelta los viejos recuerdos;
Pero aquí había oscuridad y la ilusión se esfumó pronto
el zumbido de los coches y el estruendo de la ciudad
nos arrebañó bajo sus alas.
Tal que, aun si nos fuéramos de aquí,
no podríamos llevar con nosotros
esa zona de las tinieblas que
existía dentro de nosotros -o más allá de nosotros- y que
abrió en nosotros aquella grieta.

* Fragmento del poema Espectro de Tadeusz Gajcy, poeta que tradujo a Homero y falleció a los veintitrés años durante el Levantamiento de Varsovia en 1944.

Collage propio

Drozd

5.

„…ptak w listowiu. O, leci!”

Powiedział to Henryk siedząc
na ostatnim stopniu bibliotecznych schodów.
Słońce operowało na jego strzaskanych rękach
kilka promieni uwięzło mu we włosach
i próbowało podpalić je zieloną strugą.
A potem zacytował ów sławny pasaż
z siódmej księgi „Iliady”:

Miasta pogięte jak muszle na czarnoziemnych wybrzeżach,
w których się echo strzępiaste wylewa pod strumień wiatru –
oto latarnie uliczne w ślimaki skręcone leżą
i wieże cieką ku niebu w ceglasty zimny stalaktyt.
Marszczy się skóra globu, lasami zapada i pęka
w szczelinach grzmoty podziemne niebo kaleczą niskie,
ziewają krwiste zachody przy ziemi rozwartym pyskiem
i czarne słońce zmalało do kształtu serca człowieka*.

I my, którzy siedzieliśmy u podnóża schodów
doznaliśmy dziwnego uczucia;
że świat oddzielił się od nas przez te strofy,
że powstała szczelina, wyłom,
którego już nie sposób zasypać.
Wiatr kołował jeszcze, lecz już żagle
wiotczały i czapla
krwi stygła w powietrzu
pełnym krat, szarzało włókno tych lat,
i stare rzeczy rdzewiały od nowych barw.
I jeszcze tę drugą frazę,
której poganizm porażał, jak na deszczu grane, na podmiejskiej stacji
Walpurgiennachte, które sen złuszczał z naszych palców.

CO JA TU ROBIĘ? I:
CZY SIĘ NIE POWTÓRZĘ?

Coś rozpadało się. W świeżym powietrzu poranka
drzwi biblioteki były jeszcze zamknięte,
lecz ja słyszałem już szum morza
jak wdziera się w naszą ciszę,
spienione bałwany pędziły jeden za drugim,
niosąc na swoich grzbietach drobiny piany,
która z tej odległości mogła uchodzić za brzask,
fale nakładały się na siebie
jak wersy starej modlitwy barbarzyńców,
słyszałem krzyk mew i falochron
łamał się w pierwszej świeżości światła.
            
I wtedy obrót spustu otworzył mi krwi
napiętą skórę, i ujrzałem
stare echo lat powracające z nową falą,
wnętrze biblioteki tętniło mrokiem,
słyszałem jeszcze jego kroki, ciche i rozważne,
jak szybują ponad chodnikiem i oddalają się stłumione przez pieśń,
Homer dwudziestotrzyletni z głową po pocisku,
i chrzęst kuli zawieszonej w ciemnym korytarzu. Nietoperze
przebiegały pod sufitem
krzyżując linie swoich lotów;
jakby lot miał być dyskursem, który prowadziły
z powietrznym oceanem. Staliśmy
onieśmieleni, nie wiedząc
że coś takiego mogło istnieć w pełnym blasku dnia,
pieczara tętniła mrokiem i różnojęzycznym gwarem,
nie wiedząc czy nie cofnąć się jeszcze, czy postąpić krok
– szczęk zamka umilkł już dawno –
staliśmy na granicy światła, powiedział Henryk –
przed nami otwierała się studnia mroku.

I wtedy usłyszałem głos drozda,
dochodził jakby zza ogrodzenia:
jest wiosna
i promienie słońca tętnią na wzgórzach,
a zza krzaka głos drozda
przywołuje powrót dawnych wspomnień;
Lecz tu był mrok i złudzenie wkrótce prysło
szum samochodów i gwar miasta
zagarnął nas pod swoje skrzydła.
Że, nawet gdybyśmy stąd odeszli,
nie zdołalibyśmy nie unieść ze sobą
tej sfery mroku, która
istniała w nas – lub poza nami – i która
wytworzyła w nas to rozdarcie.

* Fragment wiersza Widmo Tadeusza Gajcego, poeta tłumaczył Homera, zmarł w czasie Powstania Warszawskiego w wieku 23 lat.

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Recomiendo la lectura este artículo: «La cantidad de personas expulsadas de sus hogares por la guerra, la miseria o el caos político asciende a 84 millones en todo el mundo, el doble que hace una década. Y de acuerdo con las Naciones Unidas, 274 millones de personas necesitarán ayuda humanitaria en 2022, más de cuatro veces la cifra de hace una década».

Trad. Ada Trzeciakowska

Tan poco

Nuestros pobres muertos
nos miran con sus
ojos vacíos
ven todo lo que aún nos va a pasar
mas ni siquiera ellos nos pueden ayudar
ni tampoco advertir
si de la guerra, y de la paz

tan poco hemos aprendido

Niewiele

Nasi biedni zmarli
patrzą na nas swoimi
pustymi oczami
widzą wszystko, co nas jeszcze spotka –
lecz nawet oni nie mogą nam pomóc
ani nas ostrzec
skoro i wojna, i pokój

niewiele nas nauczyły

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Recomiendo la lectura este artículo de Alastair Wilson, profesor y filósofo de la ciencia

Trad. Ada Trzeciakowska

LA escarcha

gris escarcha del susurro, fósil de la desesperación. Quién oirá
el silente salmo de la tierra, voces mudas de los planetas
llamándose, despedidas de las galaxias. Soles negros
se van hundiendo en sí mismos
en un silencio

inhumano.

Punto magnético (1996)

Fotograma de Melancolía de Lars von Trier

Szron

szary szron szeptu, skamielina rozpaczy. Kto dosłyszy
cichnący psalm ziemi, nieme nawolywanie się
planet, pożegnania galatyk. Czarne słońca
zapadają się w siebie
w nieludzkim

milczeniu.

Magnetyczny punkt (1996)

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Puertas

una palabra vacua, una palabra impronunciable: tiempo. He aquí
que no recordaste a tiempo aquella lengua y te quedaste
a la sombra del árbol
de la puerta. En el bosque de la ceniza, en la selva cenicienta
encontraste amigos
de ojos de los árboles. En las puertas que abren los rasgos
del rostro. La mujer de la noche te injertó en sí misma. En el bosque
de los muertos, en el bosque de las lenguas muertas
se perdió tu manuscrito, tu cuerpo, nombres
y sueños. Y no los encontraste: esa página
del mundo, la hoja recién arrancada,
ya no se podía leer. Lo que ha quedado, una palabra
vacua: tiempo,
página ilegible

en el acta de acusación

Soberanos de la nada (1985)

Francesca Woodman (1958-1981, EE.UU.)

Drzwi

czcze słowo, słowo nie do wymówienia: czas. Oto
nie przypomniałeś sobie w porę tego języka i zostałeś
w cieniu drzewa
drzwi. W lesie popiołu, w puszczy popielcowej
spotkałeś przyjaciół
o oczach drzew. W drzwiach otwierających rysy
twarzy. Kobieta nocy wcieliła cię w siebie. W lesie
 umarłych, w lesie martwych języków
zginął twój rękopis, twe ciało, imiona
1 sny. Nie odnalazłeś ich jednak: ta strona
świata, karta świeżo wydarta,
była już nie do odczytania. To co pozostało, czcze
słowo: czas,
nieczytelna strona

w akcie oskarżenia

Niepodlegli nicości (1985)

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

***

¿Los poemas? ¿Las voces?
Quejidos cervunos y lobunos.
¿A través de mí fluye el flujo
de la belleza
? Del desaliento y pena.

Por eso callo.

Soberanos de la nada (1985)

Miriam Sweeney Subversion

***

Wiersze? Głosy?
Skargi samie i wilcze.
Przeze mnie płynie strumień
piękności
? Zwątpienia i żalu.

Dlatego milczę.

Niepodlegli nicości (1985)

Leszek Szaruga

1946 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

hoy

poeta hoy quién es cada
uno que de las palabras saca
los granos de la esperanza o del amor aquel
quien sabe que el mundo termina
en el dolor el corazón
se parte y la llama consume el alma

ahora deberíamos agregar algunas
imágenes de los niños-soldado en áfrica
bombardeos en siria atentados
terroristas como por ejemplo
el de ayer en burgas donde murieron
seis judíos y el conductor
del autobús búlgaro

y solo es eso pregunta tan
fácil es sí respondo es
el destino humano toda historia
del mundo en este dolor y fuego

Fotografías de Gerhard Richter y Sebastiao Salgado

dzisiaj

poeta dzisiaj kim jest każdym
kto ze słów wyłuskuje
ziarenka nadziei lub miłości tym
kto wie że świat się kończy
bólem serce
pęka i płomień duszę trawi

teraz trzeba by dodać kilka
obrazów dzieci-żołnierzy w afryce
bombardowań w syrii zamachów
terrorystycznych jak choćby
wczoraj w burgas gdzie zginęło
sześcioro żydów i bułgarski

kierowca autobusu
i co to tylko tyle pyta to aż takie
proste tak odpowiadam to jest
los człowieczy cała historia
świata w tym bólu i ogniu

Leszek Szaruga

1946 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Libro

La cosa es que no sé explicarme con claridad
Y constantemente debo empezar desde el principio
En especial en lo que respecta a las declaraciones de amor,
Pero también al currículo y a las plegarias:
Todos ellos siguen inacabados
Quizás este sea el motivo de incesantes cambios:

Cambian las mujeres, el sentido de la vida, los dioses,
Pero también los paisajes y el significado de las palabras.
Por eso el gran libro que me he propuesto
Tiene tantas variantes escritas en borrador
Suspendidas en mitad de la frase, a veces ininteligibles,
Como cada descripción de lo que precede la destrucción

Księga

Rzecz w tym, że nie umiem się wysłowić
I wciąż zaczynać muszę od początku
Dotyczy to szczególnie mych wyznań miłosnych
Lecz także życiorysu i modlitw –
Wszystko to ciągle jest niedokończone
W tym też chyba przyczyna nieustannych zmian:

Zmieniają się kobiety, sens życia, bogowie
A także krajobrazy i znaczenia słów
Dlatego wielka księga, która zamierzyłem
Ma aż tyle wariantów pisanych na brudno
Zawieszonych w pół zdania, czasem nieczytelnych
Jak każdy opis tego, co poprzedza zagładę

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Trad. Abel Murcia

Para no herir a nadie

No por vergüenza,
sino para no herir a nadie
oculto en ocasiones mis miserias. A veces
hacemos lo mismo con la verdad

Soberanos de la nada (1988)

Michelangelo Antonioni  y Monica Vitti; Bibi Anderson y Liv Ullmann en Persona de I. Bergman

Żeby nikogo nie zranić

Nie ze wstydu,
lecz by nikogo nie zranić
ukrywam czasem swą nędzę. Niekiedy
czynimy tak z prawdą.

Niepodlegli nicości (1988)

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

De Max Hölzer*

te adentras cada vez más en estas puertas abiertas
puertas que se abren dentro de ti
inmortales
invidentes
visiones
árboles
que se abren tan desgarradamente
carne trémula
con el tremor de espada amorosa no partida en dos
como el agua
cuando al moribundo en cada gesto y aliento tuyo
te arropa con su virginal follaje
aún consintiendo la partida
y se vuelven a cerrar en sí mismas
en la esencia suya
en la inexistencia
¿de las puertas? ¿astas?
¿árboles?
de rasgos ideales
marchitos en ti desde hace siglos
amados

Soberanos de la nada (1988)

*Max Hölzer (1915-1984, Austria) fue uno de los principales poetas alemanes surrealistas de mediados del siglo XX, aunque su obra no ha sido traducida ampliamente y sigue siendo poco conocida fuera de su tierra natal. Durante la década de 1950, Hölzer fue uno de los pocos poetas alemanes que cultivó el surrealismo de forma independiente. En Viena, entre 1950 y 1952, colaboró ​​con Edgar Jené en la edición y publicación de Surrealistische Publikationen , la primera revisión literaria surrealista y dadaísta en lengua alemana. En esta publicación, Hölzer presentó las primeras traducciones al alemán de obras de poetas franceses Bretón, Péret y Lautréamont, entre otros. En ese momento, Alemania no tenía un fuerte movimiento surrealista, pero con sus colegas escritores KO Götz, Rudolf Wittkopf y Dieter Wyss, Hölzer ayudó a crear un marco de élite para el surrealismo. Aunque la mayoría de los surrealistas alemanes en la posguerra entablaron un intercambio amistoso de ideas, nunca se materializó ningún equivalente alemán a la comunidad surrealista parisina.

En 1959, Hölzer publicó Im Labryinth: Französische Lyrik nach dem Symbolismus , una antología de poemas simbolistas que había traducido del francés. Nueve años más tarde colaboró ​​con Matthew y Ruth Mead en Amfortiade y Other Poems , una colección de poemas de Hölzer traducidos al inglés y publicados en una edición limitada de 250 copias. Más tarde en su vida, Hölzer incursionó en el estudio de la Kabala, cuyo trabajo tuvo un gran impacto en su producción poética. https://www.encyclopedia.com/arts/educational-magazines/holzer-max-1915-1984

Lunariae: Portfolio con 8 aguatintas iluminados a mano por Pablo Palazuelo y poemas de Max Hölzer

Z Maxa Holzera

wchodzisz coraz głębiej w te otwarte drzwi
w drzwi otwierające się w tobie
nieśmiertelne
niewidome
widma
drzewa
które otwierają się tak przejmująco
ciało dreszczu
dreszczu mieczem miłosnym nie przedzielone na dwoje
jak woda
kiedy umierającego z każdym oddechem i poruszeniem
swoim dziewiczym otula cię listowiem
jeszcze pozwalając na odejście
i zamykają się znowu w sobie
w istocie swojej
w nieistnieniu
drzwi? drzewca?
drzewa?
o idealnych rysach
obumarłych w tobie przed wiekami
ukochanych

Niepodlegli nicości (1988)

Meditation in Kastilien Libro con poemas de Max Hölzer y 7 litografías de Eduardo Chillida. Fue Max Holzer quien en 1968 presentó a Chillda a Martin Heidegger, en consecuencia este publicó el texto «El arte y el espacio» ilustrado con grabados de Chillida.

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Pero, ante todo

Rezo
con humildes palabras
para que desaparezcan: el hambre, la mutilación,
enfermedades sin culpa y penas;

pero, ante todo,
oh, Todopoderoso del Principio,
Que nos cargaste de libertad,
dejándonos por resolver
todos los asuntos humanos e inhumanos,

Oh Todopoderoso,
Cuyo Nombre
tan raras veces oso invocar,

antes dame muerte
que un día,
en nombre de cualquier fe
tenga que matar,

prívame del habla,
si algún día,
en nombre de cualquier verdad

quiera envanecerme.

Soberanos de la nada (1988)

Fotomontaje de Zdzisław Beksiński

Ale nade wszystko

Modlę się
ubogimi słowami
aby zniknęły: głód, kalectwo,
niezawinione choroby i cierpienia;

ale nade wszystko,
o, Wszechmogący Początku,
Który obarczyłeś nas wolnością,
nam samym pozostawiając do rozstrzygnięcia
wszystkie nasze ludzkie i nieludzkie sprawy,
o, Wszechmogący,

Którego Imienia
tak rzadko ośmielam się wzywać,
raczej uśmierć mnie,

niż gdybym kiedykolwiek,
w imię jakiejkolwiek wiary
musiał zabijać,

pozbaw mnie mowy,
gdybym kiedykolwiek,
w imię jakiejkolwiek prawdy

chciał się wywyższać.

Niepodlegli nicości (1988)

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

A…

la ternura dolorosa como despedida

tú -ni siquiera hablas dormida-
yo -aun dormido no dejo de callar-
entre nosotros no la espada yace sino la sangre -concebida
entre nosotros- yace el temor
el arrullo de palomas único eco de nuestras charlas
(¿levantará ese peso la blanca paloma del susurro?)
como si mi mujer fueras y mi única hija
sangre de mi sangre
mortal enfermedad
verso blanco
conversar contigo me acerca el mundo
conversar contigo al mundo aleja

tan cercano como el alba

Soberanos de la nada (1988)

Fotograma de Secretos de un matrimonio (1973) de Ingmar Bergman

Do…

tkliwość dotkliwa jak pożegnanie

ty – nawet nie mówisz przez sen
ja – nawet we śnie nie przestaję milczeć
między nami nie miecz leży ale krew – poczęta
między nami leży lęk
gruchanie gołębi jedyne echo naszych rozmów
(czy uniesie ten ciężar biały gołąb szeptu?)
jakbyś i żoną była i moim jedynym dzieckiem
krwią z mojej krwi
śmiertelną chorobą
wierszem białym
rozmowa z tobą przybliża mi świat
rozmowa z tobą świat oddala

bliski jak świt

Niepodlegli nicości (1988)