Anna Kamieńska

1920-1986, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Que Existes

No corriendo levemente como en un sueño
sino abriéndose paso entre una niebla densa
con la bola de oscuridad a sus pies
por los peñascos por los matorrales
solo cuelgan harapos luminosos
de las ramas suplicantes
con la fuerza de la debilidad
¿y si no llega?
rastreará reptará se arrastrará
y con los labios agrietados
sin plegarias sin palabras
encontrará el corazón del mundo
 
Cuando nos encuentre como en el campo de batalla
medio abrazados
sollozaremos dolorosamente de felicidad

Collages propios con fotografías de Sandra Bartocha y fotogramas de La notte de Michelangelo Antonioni (1961)

że jesteś

Nie biegnąc lekko jak we śnie
ale brnąc w ciężkiej mgle
z kulą ciemności u nóg
przez głazy przez chaszcze
tylko świecące łachmany wiszą
na błagalnych gałęziach
z mocą słabości
co jeśli nie doleci
to dopełznie doczołga się dociśnie
i wargami popękanymi
bez modłów bez słów
odszuka serce świata
 
Odnalezieni jak na pobojowisku
wpół objęci
zapłaczemy boleśnie ze szczęścia

Anna Kamieńska

1920-1986, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

cuaderno de notas 1973-1979

La experiencia de la belleza arde dentro de sí misma y nada resulta de ella. Es un valor que es suficiente en sí mismo. Lo único que importa es que esté ahí. No se puede absorber a la belleza, consumirla para más tarde. La belleza que es imposible de poseer nos enseña sobre nuestro propio ser, sobre la propia existencia. p.164

Mi Cantar de los Cantares. En un sueño mi amor me lleva por los pasillos de la noche. En profunda oscuridad se cruzan los trenes, trenes ciegos y amordazados. Llevan gritos y terror. p.185

La poesía expresa el dolor de la vida, sea cual sea la concepción que tengamos de ella, sea cual sea la función variable que le atribuyamos en un momento dado. O, en otras palabras, es un esfuerzo por superar el dolor. p.187

Musil (sobre Rilke) «Ser incluido a través de las cosas más diminutas en las cosas más grandes». p.189


Siempre percibo algo sospechoso en el concepto de la belleza, tal vez porque temo que la «belleza» sublime deje atrás la realidad en la que todo está entremezclado, donde no existen ni la belleza ni la bondad puras. El concepto de la belleza niega así la verdad de un mundo complejo e intrincado, niega la verdad misma.

8 de agosto ¡¿No hay otra forma de librarse del dolor que un dolor nuevo y fresco que alcanza el mismo cielo?

«La noche de los sentidos» de San Juan de la Cruz. Ahí ya no hay poesía, porque la poesía necesita cosas, esa escalera de las cosas por la que suben y bajan los ángeles de la poesía.

(…) El tercer ojo. El ojo que ve la verdad entre dos polos opuestos. p.206

Autor desconocido

Notatnik 1973-1979

Doznanie piękna spala się w sobie i nic z niego nie wynika. Jest to wartość, która wystarcza sama sobie. Ważne jest tylko to, że jest. Nie można piękna skonsumować najeść się go na zapas. Piękno, którego nie można mieć uczy nas samego bycia, samego istnienia. p.164

 Moja Pieśń nad Pieśniami. We śnie mój miły prowadzi mnie korytarzami nocy. Mijają się tam pociągi w głębokiej ciemności, ślepe, zakneblowane pociągi. Wiozą krzyk i przerażenie. p.185

Poezja wyraża ból życia, jakkolwiek byśmy ją pojmowali, jaką przypisywalibyśmy jej aktualnie zmienną funkcję. Lub inaczej – jest wysiłkiem przezwyciężania bólu. p.187

Musil (o Rilkem) „Być włączonym sprawami najdrobniejszymi w rzeczy największe”. p.189


Wyczuwam zawsze coś podejrzanego w pojęciu piękna. Może wynika to z obawy, że wysublimowane „piękno» pozostawia poza sobą realną rzeczywistość, w której wszystko jest zmieszane, gdzie nie ma czystego piękna ani czystego dobra. Pojęcie piękna zaprzecza w ten sposób prawdzie o złożonym, skomplikowanym świecie, zaprzecza prawdzie.

8 sierpnia Czy nie ma innego sposobu pozbycia się bólu jak nowy, świeży ból do samego nieba?!

Noc zmysłów» św. Jana od Krzyża. Tam nie ma już poezji, bo poezja potrzebuje rzeczy, tej drabiny rzeczy, po której wstępują i zstępują aniołowie poezji.

(…)
Trzecie oko. Oko widzące prawdę pomiędzy dwoma biegunami przeciwieństw. p206

T.S. Eliot

1888-1965, Gran Bretania/ EE. UU.

Trad. José Emilio Pacheco

Burnt Norton

I

El tiempo presente y el tiempo pasado
Acaso estén presentes en el tiempo futuro
Y tal vez al futuro lo contenga el pasado.
Si todo tiempo es un presente eterno
Todo tiempo es irredimible.
Lo que pudo haber sido es una abstracción
Que sigue siendo perpetua posibilidad
Sólo en un mundo de especulaciones.
Lo que pudo haber sido y lo que ha sido
Tienden a un solo fin, presente siempre.
Eco de pisadas en la memoria,
Van por el corredor que no seguimos
Hacia la puerta que no llegamos nunca a abrir
Y da al jardín de rosas. Así en tu mente
Resuenan mis palabras.
Pero no sé
Con cuál objeto perturbamos el polvo
Que vela el cuenco en donde están los pétalos
De rosa.
Y otros ecos
Habitan el jardín. ¿Vamos tras ellos?
De prisa, dijo el pájaro: encuéntralos, encuéntralos,
Al dar vuelta a la esquina, tras la primera puerta,
En nuestro primer mundo. ¿Vamos en pos
Del engaño del tordo? En nuestro primer mundo.
Allí estaban, solemnes, invisibles;
Se movían sin premura sobre las hojas muertas,
Bajo el calor de otoño, en el aire vibrante.
Y el pájaro silbó en contestación
A la inaudible música oculta entre las plantas
Y el destello de una mirada no vista cruzó el espacio.
Porque las rosas tenían aspecto de flores contempladas.
Eran como nuestros huéspedes, aceptados y aceptantes.
Así pues, avanzamos, y ellos, en procesión formal,
Caminaron también por el desierto sendero
Hasta llegar a la rotonda con el seto de arbustos.
Y miraron entonces el estanque drenado.
Seco el estanque, seco el concreto, pardos los bordes.
Y se llenó el estanque de agua solar,
En silencio, en silencio se alzaron lotos,
La superficie brilló desde el corazón de la luz
Y ellos quedaron tras nosotros reflejándose en el estanque.
Luego pasó una nube y se vació el estanque.
Váyanse, dijo el pájaro, porque las frondas estaban llenas de niños
Que alegremente se ocultaban y contenían la risa.
Váyanse, váyanse, dijo el pájaro: el género humano
No puede soportar tanta realidad.
El tiempo pasado y el tiempo futuro,
Lo que pudo haber sido y lo que ha sido
Tienden a un solo fin, presente siempre.

de Cuatro cuartetos

Fotogramas de las adaptaciones de The Secret Garden

Tłum. Czesław Miłosz

Burnt Norton

I
Czas teraźniejszy i czas, który minął,
Razem obecne są chyba w przyszłości,
A przyszłość jest zawarta w czasie, który minął.
Jeżeli wszelki czas jest teraźniejszy wiecznie,
Niczym okupić nie daje się czas.
Co mogło było być, jest abstrakcją
I ciągle trwa jako możliwość
Jedynie w świecie spekulacji.
Co mogło było być i to, co było,
Jeden ma kres, teraźniejszy wiecznie.
Echo stąpania dudni nam w pamięci
Przejściem, w któreśmy sami nie wchodzili nigdy,
Ku drzwiom zamkniętym, których nie otwieraliśmy nigdy,
Do różanego ogrodu. Tak echem w pamięci
Są wam i moje słowa.
A na co i po co
Z misy płatków różanych otrząsamy pył,
Tego już nie wiem.
Inne także echa
Mieszkają w ogrodzie. Czy mamy tam iść?
Śpiesz, mówił ptak, znajdź ich, znajdź ich,
Oni tuż, tuż. Więc przez pierwszą bramę
W pierwszy nasz świat, czy mamy tam iść
Za oszukaństwem drozda? W nasz najpierwszy świat.
Tam byli oni, dostojni, niewidzialni,
Sunąc bez dźwięku po warstwach suchych liści
W jesiennym upale, i powietrze drgało,
I wołał ptak do wtóru niesłyszalnej
Muzyce ukrytej w zaroślach ogrodu,
I niewidziany promień oczu minął nas, bo róże
Miały wygląd kwiatów, na które ktoś patrzy.
Stały tam niby goście uprzejmie przyjęci.
Szliśmy i goście z nami, rząd za rzędem,
Pustą aleją, pod szpaler bukszpanu,
Żeby zaglądnąć w sadzawkę bez wody.
Sucha sadzawka, suchy beton, rdza na skraju,
Woda ją napełniła słonecznego światła
I łagodnie, łagodnie wstawał lotos,
I powierzchnia mieniła się tym sercem światła,
Ich twarze tuż za nami, w sadzawce odbite.
A wtedy przeszedł obłok i sadzawka pusta.
Idź, mówił ptak, bo dzieci w listowiu
Skryły się, szepcząc, powstrzymując śmiech.
Idź, idź, idź, mówił ptak: ludzki gatunek
Znieść nie umie niczego, co zbyt rzeczywiste.
Co mogło było być i to, co było,
Jeden ma kres, teraźniejszy wiecznie.

z Cztery kwartety

BURNT NORTON

Time present and time past
Are both perhaps present in time future,
And time future contained in time past.
If all time is eternally present
All time is unredeemable.
What might have been is an abstraction
Remaining a perpetual possibility
Only in a world of speculation.
What might have been and what has been
Point to one end, which is always present.
Footfalls echo in the memory
Down the passage which we did not take
Towards the door we never opened
Into the rose-garden. My words echo
Thus, in your mind.
                              But to what purpose
Disturbing the dust on a bowl of rose-leaves
I do not know.
                        Other echoes
Inhabit the garden. Shall we follow?
Quick, said the bird, find them, find them,
Round the corner. Through the first gate,
Into our first world, shall we follow
The deception of the thrush? Into our first world.
There they were, dignified, invisible,
Moving without pressure, over the dead leaves,
In the autumn heat, through the vibrant air,
And the bird called, in response to
The unheard music hidden in the shrubbery,
And the unseen eyebeam crossed, for the roses
Had the look of flowers that are looked at.
There they were as our guests, accepted and accepting.
So we moved, and they, in a formal pattern,
Along the empty alley, into the box circle,
To look down into the drained pool.
Dry the pool, dry concrete, brown edged,
And the pool was filled with water out of sunlight,
And the lotos rose, quietly, quietly,
The surface glittered out of heart of light,
And they were behind us, reflected in the pool.
Then a cloud passed, and the pool was empty.
Go, said the bird, for the leaves were full of children,
Hidden excitedly, containing laughter.
Go, go, go, said the bird: human kind
Cannot bear very much reality.
Time past and time future
What might have been and what has been
Point to one end, which is always present.

(No. 1 of Four Quartets)

Anna Kamieńska

1920-1986, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Oración a Andrei Rublev, el santo pintor de iconos

San Andrés del pincel bañado en oro
Tu maestro decía
guárdate del pecado
guárdate de la impureza
pero, sobre todo, guárdate de la tristeza
La tristeza es el viento seco de la estepa
Sopla y deja a su paso
Un alma asolada por el dolor
Las hierbas encanecidas se tumban
Y sólo el ajenjo siembra la amarga semilla
 
San Andrés de bronce y púrpura
Tu maestro seguía rezando
guárdate de la tristeza
Pero, sobre todo, guárdate de la desesperación
La desesperación sube como el mar
Y de repente te parecerá, hombre
que no hay salvación para ti
Ya rehúyes el trabajo y lel consuelo
Por eso que murmure la alegría
en el estudio del artista
Mezcla con entusiasmo las pinturas
sin pereza con un pincel dorado
en la pupila de Dios
deja penetrar una gota de luz
viste a la Virgen con sus ropas
y al Niño hazlo
todo sonrisas de la infancia

San Andrés de los ángeles del silencio
San Andrés sobre el tablero vacío
un tablero vacío como el sueño de un muerto
San Andrés que enmudecido aguardas
hasta que el mismo tablero abra su párpado
y mire con ojo humano
Pronto los ángeles amables se precipitan
traen luminosas claridades
Tú, viejo ángel entre ellos
con el plumón blanco de tu vejez
te apresuras
porque el fin está cerca
y tantas obras en júbilo esperan

San Andrés del tiempo icónico
con obediencia y humildad pintaste el infierno
monstruos condenados y demonios
Pero no querías atemorizar al hombre
Así que te fuiste muy entristecido
sin siquiera mirar atrás
como Moisés que volvió su rostro
de su tierra para morir antes
Y entonces la llama del tiempo borró tu pintura
Y descendió el poderoso ángel del consuelo
sobre la pared vacía y grande como Rusia
San Andrés del pincel celestial
Amén

Iconos de Andréi Rublev y fotogramas de la fascinante Andréi Rublev de Andréi Tarkovsky (1966)

Modlitwa do Andrzeja Rublowa świętego ikonotwórcy

Święty Andrzeju pędzla maczanego w złocie
Twój mistrz powiadał
strzeż się grzechu
strzeż się nieczystości
lecz nade wszystko strzeż się smutku
Smutek jest suchym wiatrem stepu
Przewieje a zostaje po nim
dusza żałością spustoszona
Kładą się osiwiałe trawy
i tylko piołun gorzkie sieje ziarno

Święty Andrzeju brązu i purpury
Twój mistrz dalej powiadał
Strzeż się smutku
lecz nade wszystko strzeż się rozpaczy
Rozpacz podnosi się jak morze
I nagle zda ci się człowiecze
nie ma dla ciebie ocalenia
Lenisz się już do pracy i pociechy
Dlatego radość niech szumi
w pracowni artysty
Ochoczo mieszaj farby
nieleniwo pędzelkiem złotym
w źrenicę Boga
wpuść kropelkę światła
odziej w szaty Madonnę
i Dzieciątko uczyń
całe w uśmiechach niemowlęctwa

Święty Andrzeju aniołów milczenia
Święty Andrzeju ponad pustą deską
nad deską pustą jak sen umarłego
Święty Andrzeju niemo czuwający
aż sama deska otworzy powiekę
i spojrzy ludzkim wzrokiem
Wnet pośpieszają uprzejme anioły
światłości niosą
Ty stary anioł pośród nich
porosły białym puchem swej starości
śpieszysz się
bo już koniec bliski
a tyle dzieła ku radości czeka

Święty Andrzeju czasu ikonnego
Posłusznie kornie malowałeś piekło
maszkary potępieńców i szatanów
Ale nie chciałeś przestraszyć człowieka
Odszedłeś przeto wielce zasmucony
nie oglądając się za siebie zgoła
jak Mojżesz który twarz obrócił
od swej krainy aby prędzej umrzeć
I wtedy płomień czasu starł twe malowidło
I zstąpił smagły anioł pocieszenia
na pustą wielką niby Rosja ścianę
Święty Andrzeju pędzla niebieskiego
Amen

Leszek Kołakowski

1927-2009, Polonia (exilio en Inglaterra desde 1968)

Si Dios no existe: sobre Dios, el diablo, el pecado y otras preocupaciones de la llamada filosofía de la religión (frg.)

La idea principal se reduce a esto: lo que pertenece al pasado o al futuro no existe, por definición, más que en el recuerdo o en la esperanza, es decir, subjetivamente; mientras tanto, el presente, cuando se escudriña atentamente, disminuye hasta quedar reducido a un punto evasivo e inalcanzable que, por definición, desaparece en cuanto tratamos de capturarlo. Así pues, lo que es «en» el tiempo, nunca «es»; puede hablarse de ello como de algo que fue o que será, y, sin embargo, esas palabras no tienen sentido más que cuando está implicado un sujeto que percibe. Las cosas que no tienen memoria deben la continuidad de su identidad sólo a nuestras mentes, ya que en sí mismas no tienen ni pasado ni futuro, ni, por tanto, identidad alguna. Dotamos al mundo de cosas corruptibles, de duración y, por ello, de subsistencia, pero en este mismo acto de crearlo mentalmente, nos percatamos de nuestra propia falta de identidad, excepto de la que nos proporciona la memoria. Esto equivale a decir que lo que es, es intemporal. Y así, volvemos a los grandes iniciadores de la metafísica europea, Parménides y Heráclito, quienes, desde lados opuestos, pusieron en movimiento esta vertiginosa peonza de conceptos: lo que cambia no es; lo que es, es más allá del tiempo; si no existe nada más allá del tiempo, nada existe.

1 Foto propia 3 Fotograma de Cat People 5 Foto de Anita Hamremoen

Jeśli Bóg nie istnieje (frg.)

 Główna idea sprowadza się do tego oto: cokolwiek należy do przeszłości albo do przyszłości, nie istnieje na mocy definicji, chyba w pamięci albo antycypacji, a więc subiektywnie; tymczasem to, co teraźniejsze, przy bliższym badaniu kurczy się do nieuchwytnego punktu, który z definicji znika, gdy tylko próbujemy go schwytać. Tym samym wszystko, co jest „w» czasie, nigdy nie „jest»; można mówić o tym jako o czymś, co było albo będzie, lecz powiedzenia takie mają sens tylko wtedy, gdy zakłada się podmiot postrzegający. Rzeczy, które nie mają pamięci, zawdzięczają swoją ciągłą tożsamość tylko naszym umysłom, w sobie natomiast nie mają przeszłości ani przyszłości, a więc żadnej zgoła tożsamości. To my obdarzamy trwaniem świat rzeczy podlegających zniszczeniu, i w ten sposób utrzymujemy go w istnieniu; lecz w tym samym akcie umysłowego tworzenia świata zdajemy sobie sprawę z braku tożsamości własnej, jeśli ma ona być czymś więcej niż treścią osobniczej pamięci. To zaś tyle znaczy, że cokolwiek jest, jest bezczasowe. Tak to powracamy do wielkich inicjatorów europejskiej metafizyki, Parmenidesa i Heraklita, którzy z dwóch przeciwnych stron wprawili w ruch tę zawrotną karuzelę pojęć: tego, co się zmienia, nie ma; co jest, jest poza czasem; jeśli nie ma niczego poza czasem, to nic nie istnieje.