María Ángeles Pérez López

Enhorabuena a María Ángeles Pérez López quien acaba de ganar el Premio Nacional de la Crítica Literaria en poesía castellana por el poemario Incendio mineral.

1967 – , España (Valladolid)

***(Por las mañanas marcho a cazar el bisonte)

Por las mañanas marcho a cazar el bisonte,
me cubro con la piel primera de mi mundo,
las flechas son del hombre que acompaña
su sueño y lo acompasa con el mío,
él marcha por su lado y su vereda
para escribir su parte de la historia.
En la mía estoy sola como siempre,
oliendo el miedo atroz y ese reguero
de huellas que conducen al combate.
Esas otras mujeres no cazaban
-las que miran desde antes y sonríen-,
alentaban el fuego y su videncia
ocultas en la sombra de su vientre,
maternas y cubiertas de maíz.
Pero ahora los tiempos son distintos,
la tribu no conoce la memoria,
he aprendido las marcas del venablo
y entonces hago mío el sufrimiento
de atrapar, de arrojar al animal
hasta su muerte escrita desde siempre
y llevarlo arrastrando, desollada,
también yo desteñida de su sangre.
Cuando vuelvo a la tarde me siento a llorar
porque advertí que el miedo es infinito,
y traigo roturadas sobre el rostro
las mías, las heridas de la lucha.
Soy responsable entonces de un pedazo
inmenso del dolor de la contienda,
de que cumplan su plazo algunas leyes
como la universal ferocidad,
de un trozo de la carne y de la lágrima
con que el bisonte sirve mi sustento.

Fotograma de Langosta de Yorgos Lanthimos

Tłum. Ada Trzeciakowska

***(Nad ranem wyruszam upolować bizona)

Nad ranem wyruszam upolować bizona,
okrywam się pradawną skórą mego świata,
strzały są mężczyzny, który podziela
jego sen synchronizując go z moim,
on idzie swoją ścieżką, w swoja stronę
by zapisać swoją kartę w historii.
W mojej jestem bowiem jak zawsze sama,
wietrząc dziki fetor lęku i smugę
śladów prowadzących na pole walki.
Nie, tamte kobiety nie polowały
– patrzą z tamtych czasów uśmiechając się-,
dbały o ogień i o dar widzenia,
zawsze skryte w cieniu swojego brzucha,
troskliwe i pokryte kukurydzą.
Teraz jednak nadeszły inne czasy,
plemię straciło wspomnienia i pamięć,
przyszło mi nauczyć się blizn po włóczni
i uczynić moimi ból i trudy
pochwycenia, wrzucenia zwierzęcia w śmierć,
która była mu pisana od zawsze
i wlokę je za sobą, obdarta
ze wstydu, cała zbroczona jego krwią.
Kiedy wracam wieczorem zasiadam do płaczu
zrozumiawszy, że trwoga nie ma końca,
i, że mam już wyorane na twarzy
moje i tylko moje bitewne rany.
I ja też jestem odpowiedzialna za
ogrom cierpienia wpisanego w walkę,
za dopełnienie się pewnych prawideł
jak ogólne okrucieństwo i dzikość,
za kęs tego oto mięsa i za łzę
dopóki bizon służy mi za strawę.

Eugenio Montale

1896-1981, Italia

Trad. Jorge Guillén

Agave en la roca

Oh iracundo soplar de siroco
que el reseco terreno verdeamarillo
quemas;
y por el cielo lleno
de lívidas luces
cruza algún copo
de nube, y se pierde.
Perplejas horas, estremecimientos
de una vida que huye
como agua entre los dedos;
inasibles sucesos,
luces—sombras, emociones
de las delicadas cosas de la tierra;
oh áridas alas del aire
ahora soy yo
la agave que arraiga en la grieta
del escollo
y rehúye el mar de los brazos de algas
que abre anchas gargantas y agarra rocas;
y en la agitación
de mi ser, con mis cerrados capullos
que ya no pueden estallar hoy sufro
el tormento de mi inmovilidad.

Tłum. Cezary Geroń

Agawa na skale

O gniewny podmuchu sirocco
który żółtozieloną wyschłą ziemię
palisz;
górą niebem pełnym
słabych świateł
przepływa jakiś
strzęp chmury i znika.
Trudne godziny, dreszcze
życia, które jak woda
ucieka między palcami;
niepochwytne zdarzenia,
światła-cienie, poruszenia
rzeczy chwiejnych na ziemi;
ach suche skrzydła powietrza
teraz ja jestem
agawą co się chwyta szczeliny
w skale
ramionom alg ucieka i morzu
co otwiera głębokie gardziele i na skały się wspina;
i w niepokoju
co wszystko ogarnia, jak pąk zamknięty
co się otworzyć nie może, odczuwam
dziś mój bezruch jak mękę.

Fotografías de Sebastiao Salgado

L’agave su lo scoglio

O rabido ventare di scirocco
che l’arsiccio terreno gialloverde
bruci;
e su nel cielo pieno
di smorte luci
trapassa qualche biocco
di nuvola, e si perde.
Ore perplesse, brividi
d’una vita che fugge
come acqua tra le dita;
inafferrati eventi,
luci-ombre, commovimenti
delle cose malferme della terra;
oh alide ali dell’aria
ora son io
l’agave che s’abbarbica al crepaccio
dello scoglio
e sfugge al mare da le braccia d’alghe
che spalanca ampie gole e abbranca rocce;
e nel fermento
d’ogni essenza, coi miei racchiusi bocci
che non sanno più esplodere oggi sento
la mia immobilità come un tormento.

Transl. Jonathan Galassi

The Agave on the Reef

O rabid sirocco
gale that bums
thè parched land’s yellowgreen;
and in the sky alive
with pale lights
a few cloud columns pass
and are lost.
Worried hours, vibrations
of a life that flees
like water through thè fingere;
unsnared events,
light-shadows, shaldngs
of thè wobbling things of earth;
oh arid wings of air
today I am
thè agave that takes root
in thè crevice of thè rock
and in thè algae’s arms escapes thè sea
that opens its huge jaws and mouths thè boulders;
and in thè ferment of every
essence, with my furled-up buds
that no longer explode, today I feel
my rootedness as torment.

Aníbal Núñez

1944 – 1987, España

Aquella música

Aquella música que nunca
acepta su armonía es armonía:
arpegios que se miran en la luna,
trinos que se regalan el oído
son sucia miel, no música

Tienes ejemplos en las olas
que saben que su próxima batida
en el acantilado no es la última
ni la mejor de todas
y en la lluvia
que da su aroma a tierra agradecida
y no puede sentirlo

De la lucha
contra tus propios ídolos
nace toda, la única
armonía celeste: lluvia, olas
son insatisfacción, son melodía,
inagotable música.

Fotos propias: El monte Aso (Aso-san)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Ta muzyka

Muzyka, która nigdy nie akceptuje
swojej harmonii jest harmonią:
Arpeggio, przeglądające się w księżycu,
Tryle, które cieszą nasze uszy
są jak brudny miód, nie muzyka

Inne przykłady znajdziesz u fal
które wiedzą, że kolejne uderzenie
w klif nie będzie ich ostatnim
ani najbardziej udanym ze wszystkich
i u deszczu
który oddaje swój zapach wdzięcznej ziemi
a nie może go poczuć

Z walki
przeciwko twoim własnym bożkom
rodzi się, ta jedyna
niebiska harmonia: deszcz, fale
są wyrazem niezadowolenia, są melodią,
niekończącą się muzyką.