W. H. Auden

1907-1973, Inglaterra/Estados Unidos

Trad. Eduardo Iriarte

La historia de la verdad

En aquellos tiempos en que ser era creer,
la Verdad era el súmum de muchos creíbles,
más previa, más perpetua, que un león con alas de murciélago,
un perro con cola de pez o un pez con cabeza de águila,
en absoluto como los mortales, en tela de juicio por sus muertes.

La Verdad era su modelo mientras se afanaban en construir
un mundo de objetos perdurables en los que creer,
sin creer que la loza de barro y la leyenda,
el pórtico y la canción, eran veraces o embusteros:
la Verdad ya existía para ser cierta.

Esto ahora que, práctica como los platos de cartón,
la Verdad es convertible en kilovatios,
lo último por lo que nos regimos es un antimodelo,
alguna falsedad que cualquiera puede desmentir,
una nada en cuya existencia nadie tiene por qué creer.

Lara Porzak

Tłum. Jan Prokop

Historia prawdy

Wtedy gdy być znaczyło wierzyć,
Prawda była najważniejszą z rzeczy do uwierzenia,
Bardziej podstawową i powszechną niż lew o skrzydłach nietoperza,
Pies z rybim ogonem lub orlogłowa ryba,
Te bowiem podawała w wątpliwość jako śmiertelne śmierć.

Prawda stanowiła wzór, gdy trudzono się, by zbudować
Świat rzeczy trwałych, aby móc w nie wierzyć,
Nie troszcząc się o prawdziwość lub nieprawdę
Glinianych skorup legendy, portalów czy pieśni:
Prawda bowiem wystarcza sama, aby być prawdziwa.

Dziś gdy praktyczną jak papierowy talerz
Prawdę przeliczyć można na kilowaty,
Naszą ostatnią zabawką jest antymodel,
Jakaś nieprawda, w którą każdy wkłada swoje kłamstwo,
Nic, w które nikt nie musi wierzyć, jest przed nami.

The History of Truth

In that ago when being was believing
Truth was the most of many credibles
More first, more always, than a bat-winged lion,
A fish-tailed dog or eagle-headed fish,
The least like mortals, doubted by their deaths.
 
Truth was their model as they strove to build
A world of lasting objects to believe in,
Without believing earthenware and legend,
Archway and song, were truthful or untruthful:
The Truth was there already to be true.
 
This while when, practical like paper dishes,
Truth is convertible to kilo-watts,
Our last to do by is an anti-model,
Some untruth anyone can give the lie to,
A nothing no one need believe is there.

Kenneth Rexroth

1905-1982, Estados Unidos

Trad. Robert Rivas

La ciudad de la luna

X

Buda tomó algunas hojas de otoño
 En sus manos y le preguntó 
 A Ananda si estas eran todas
 Las hojas rojas que había.
 Era otoño y las hojas
 Caían alrededor por todas partes,
 Más de las que podrían jamás
 Contarse. Así que Buda dijo,
 «Te he dado 
 Un manojo de verdades. Aparte
 De estas hay muchos
 Miles de otras verdades, más
 De las que alguna vez puedan ser contadas.»

Tłum. Czesław Miłosz

Miasto księżyca

X

Budda wziął kilka liści jesiennych
W rękę i zapytał
Anandy, czy to wszystkie
Czerwone liście, jakie są.
Ananda odpowiedział, że jest jesień
I naokoło pełno spadających liści,
Więcej, niż można policzyć. Budda
Rzekł tedy: dałem wam
Garstkę prawd. Oprócz nich
Są jeszcze tysiące prawd,
Więcej, niż można policzyć.

The City of the Moon

X

Buddha took some Autumn leaves
in his hand and asked
Ananda if these were all
the red leaves there were.
Ananda answered that it
was Autumn and leaves
were falling all about them,
more than could ever
be numbered. So Buddha said:
“I have given you
a handful of truths. Besides
these, there are many
thousands of other truths, more
that can ever be numbered.”

Pablo Neruda

1904-1973, Chile

La verdad

Os amo idealismo y realismo,
como agua y piedra
sois
partes del mundo,
luz y raíz del árbol de la vida.

No me cierren los ojos
aun después de muerto,
los necesitaré aún para aprender,
para mirar y comprender mi muerte.

Necesita mi boca
para cantar después, cuando no exista.
Y mi alma y mis manos y mi cuerpo
para seguirte amando, amada mía.

Sé que no puede ser, pero esto quise.

Amo lo que no tiene sino sueños.

Tengo un jardín de flores que no existen.

Soy decididamente triangular.

Aún echo de menos mis orejas,
pero las enrrollé para dejarlas
en un puerto fluvial del interior
de la República de Malagueta.

No puedo más con la razón al hombro.

Quiero inventar el mar de cada día.

Vino una vez a verme
un gran pintor que pintaba soldados.
Todos eran heroicos y el buen hombre
los pintaba en el campo de batalla
muriéndose de gusto.

También pintaba vacas realistas
y eran tan extremadamente vacas
que uno se iba poniendo melancólico
y dispuesto a rumiar eternamente.

Execración y horror! Leí novelas
interminablemente bondadosas
y tantos versos sobre
el Primero de Mayo
que ahora escribo sólo sobre el 2 de ese mes.

Parece ser que el hombre
atropella el paisaje
y ya la carretera que antes tenía cielo
ahora nos agobia
con su empecinamiento comercial.

Así suele pasar con la belleza
como si no quisiéramos comprarla
y la empaquetan a su gusto y modo.

Hay que dejar que baile la belleza
con los galanes más inaceptables,
entre el día y la noche:
no la obliguemos a tomar la píldora
de la verdad como una medicina.

Y lo real? También, si duda alguna,
pero que nos aumente,
que nos alargue, que nos haga fríos,
que nos redacte
tanto el orden del pan como el del alma.

A susurrar! ordeno
al bosque puro,
a que diga en secreto su secreto
y a la verdad: No te detengas tanto
que te endurezcas hasta la mentira.

No soy rector de nada, no dirijo,
y por eso atesoro
las equivocaciones de mi canto.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Prawda

Kocham was idealizmie i realizmie,
jak kamień i woda
jesteście
częścią świata,
światłem i korzeniem drzewa życia.

Nie zamykajcie mi oczu
nawet gdy umrę,
będą mi ciągle potrzebne by móc się nauczyć,
by zobaczyć i zrozumieć własną śmierć.

Potrzebne mi usta,
by śpiewać potem, kiedy przestanę istnieć.
I dusza, i ręce, i ciało,
by nadal kochać cię, najmilsza.

Wiem, to się nie uda, ale tak chciałem.

Kocham to co posiada tylko marzenia .

Mam ogród pełen nieistniejących kwiatów.

Jestem zdecydowanie trójkątny.

Ciągle żal mi moich uszu,
ale zwinąłem je, i zostawiłem
w pewnym rzecznym porcie
Republiki Malaguety.

Nie daję już rady z rozumem na ramieniu.

Chciałbym wymyśleć morze dnia codziennego.

Pewnego razu odwiedził mnie
wielki malarz malujący żołnierzy.
Wszyscy byli bohaterami a poczciwina
malował ich na polu walki
gdy umierali zachwyceni.

Malował także realistyczne krowy
i były tak przesadnie krowami,
że aż człowiek wpadał w melancholię,
gotowy żuć i przeżuwać po wieki.

Koszmar i potworność! Czytałem powieści
pełne nieskończonej dobroci
i tyle wierszy o dniu Pierwszego Maja,
że teraz piszę tylko o drugim dniu tego 
miesiąca.

Zdaje się, że człowiek
tratuje krajobraz,
zaś droga, która niegdyś sięgała nieba,
teraz przygniata nas
swoim handlowym zacięciem .

Tak zazwyczaj dzieje się z pięknem,
jakbyśmy nie chcieli go kupić,
więc opakowują nam je na swoją modłę.

Powinniśmy pozwolić pięknu tańczyć
z najbardziej niestosownymi kochankami,
wirować między dniem i nocą:
nie zmuszajmy go do zażycia
pigułki prawdy jak lekarstwa.

A rzeczywistość? Również, bez wątpienia,
ale niech nas podnosi,
niech nas podźwignie, niech wstrząśnie nami,
niech nam wytyczy,
porządek chleba ale i duszy.

Szepcie! Rozkazuję
najczystszym lasom,
by powierzyły wam swój sekret
a prawdzie mówię: Nie zwlekaj tyle
bo stwardniejesz na kłamstwo.

Nie jestem przełożonym, niczym nie rządzę,
zbieram tylko błędy własnej pieśni.

Árbol de Rafał Ołbiński