Marcin Świetlicki

1961 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Los grillos

Dije: conozco tal lugar
donde vienen a morir los gatos.
Pregunté: ¿quieres verlo?
Ella respondió: no quiero.

Dije: es limpio e importante.
Dije: es claro y primero.
Pregunté: ¿quieres verlo?
Ella respondió: no quiero.

Lo dijo de tal manera
que tuve que alejarme de ella.
Desde aquel momento
lentamente
avanzo hacia la salida

Fotogramas de La jetée de Chris Marker

świerszcze

Powiedziałem: znam takie miejsce,
gdzie przychodzą umierać koty.
Zapytałem: chcesz je zobaczyć?
Odpowiedziała: nie chcę.

Powiedziałem: jest czyste i ważne.
Powiedziałem: jest jasne i pierwsze.
Zapytałem: chcesz je zobaczyć?
Odpowiedziała: nie chcę.

Powiedziała to w taki sposób,
że musiałem odwrócić się od niej.
Od tamtej pory
powoli
zbliżam się do wyjścia

David Huerta

1949 – 3 de octubre de 2022, México

México pierde en dos días a sus dos grandes poetas, David Huerta y anteyer, Javier Raya con apenas 37 años.

El Remolino

Adentro, en las rajadas claridades
del remolino, el artista beckettiano
se agazapa, se curva, hecho un ovillo
de uranio, despidiendo toscos perfumes
de fenomenología. Sobre sus espaldas,
la tarde es un vaho de polimorfismo
perverso. El artista beckettiano
cierra los ojos para ver
la transparencia interior,
un dispositivo cómico que ha inventado
para contrarrestar el dolor de cabeza.
Circunda la escena
un teatro filosófico: alma, tiempo,
espacio, trascendencia, muescas
de sílabas. Samuel Beckett deja de escribir,
mete la mano en el remolino
y saca bolsas llenas de frías efigies
–monedas o máscaras de yeso.

Fotografía de la mano de William Kentridge por Daniel Ochoa de Olza

Tłum. Ada Trzeciakowska

Wir

Wewnątrz, wśród rozszczepionych jasności
wiru, Beckettowski artysta
kuli się, skręca, zwija w kłębek
uranu, wydzielając szorstkie wonie
fenomenologii. Na jego barkach,
wieczór jest wyziewem perwersyjnego
polimorfizmu. Beckettowski artysta
zamyka oczy chcąc dojrzeć
wewnętrzna przejrzystość,
wymyślony przez niego komiczny mechanizm
zwalczający ból głowy.
Scenę otacza
filozoficzny teatr: dusza, czas,
przestrzeń, transcendencja, karby
sylab. Samuel Beckett przerywa pisanie,
sięga ręką do wiru
i wyciąga siatki pełne zimnych podobizn
-monet lub gipsowych masek.

Francisco Brines

1932 – 2021, España (Oliva)

Antes de entrar en la luz

He de entrar en la luz que está ciega,
en donde la ignorancia borrará el conocer.
No habrá respuesta nunca.
Afuera ha de seguir la luz del sol
que da goce y tortura a los humanos,
viviendo en la pregunta que ahora mismo,
porque en la luz no ciega habito todavía,
dirijo al mundo amado.

He de entrar en la Luz, esa luz ciega,
y estoy aquí, llenos de amor los ojos,
mendigando qué soy,
por qué, como si fuese un dios, el sol es mío.

Foto propia

Tłum. Ada Trzeciakowska

Nim zanurzę się w świetle

Muszę zanurzyć się w świetle, co oślepło,
gdzie ignorancja unicestwia wiedzę.
Nie poznam nigdy żadnej odpowiedzi.
Na zewnątrz trwać musi słońce i jego światło,
źródło radości i tortur dla ludzi,
gdy zadaję pytania, które teraz,
bo w nieoślepłym świetle ciągle żyję,
kieruję do ukochanego świata.

Muszę zanurzyć się w świetle, tym oślepłem światło,
a nadal tutaj, przepełnione miłością oczy,
żebrzą o odpowiedź czym jestem,
dlaczego, jakbym był bogiem, słońce jest moje.

Marcin Świetlicki

1961 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

***

Las cartas comunican lo frío y negro. Me doy cuenta:
sólo sirvo de intermediario. Se quejan a Dios.
Permanezco inmóvil contra un viento intenso, el viento sopla a través de mí.
La culpa es mía.

Fotogramas de Las Armonías Werckmeister y La condena de Béla Tarr

***

W listach zimno i czarno. Uświadamiam sobie:
jedynie pośredniczę. Żalą się do Boga.
Stoję na wielkim wietrze, wiatr przewiewa przeze mnie.
Moja wina.

Francisco Brines

1932 – 2021, España (Oliva)

LA DIMISIÓN DEL TESTIGO

Y cómo he madurado. Bajo esta luz ya muerta
soy el otoño. Hay una luz, que es frío,
                                                                     negra, negro.

Aguardaban mis ojos aquí que el cielo fuera brasa
y siempre aparecían los astros, puros, vivos,
en el mismo lugar (y antes que el hombre fuera
y que fuese la flor y el ave),
con la exacta hermosura de lo eterno nacido.
Nada importaba entonces pasar.
La luz permanecía y era eterna.
La juventud del mundo, su gozoso latido,
daba en sí testimonio de mi vida.
¿Quién podría apagar las llamas de mis ojos?
Destellaba el vivir,
y yo testimoniaba la existencia.

Ahora miro este cielo
y veo que su luz también ha envejecido.
Los astros no eran jóvenes. Ni eternos.
Y no he testificado,
con mi vivir, ninguna permanencia.
El Espíritu negro me dará su cobijo,
y el Espíritu blanco, naciendo de él, conocerá la esencia de la Luz,
su Inexistencia.

Christine Ellger

Tłum. Ada Trzeciakowska

rezygnacja świadka

Jakże dojrzałem. W tym martwym już świetle
jestem jesienią. Jest jakieś światło, która jest zimna,
czarne, czarna.

Czekały tu moje oczy, aż niebo stanie się żarem
i zawsze pojawiały się gwiazdy, czyste, żywe,
w tym samym miejscu (i zanim człowiek nastał
i nastał ptak i kwiat),
z ścisłym pięknem tego co narodzone na wieki.
Wtedy przemijanie nie miało znaczenia.
Światło trwało i było wieczne.
Młodość świata, jego radosne tętno,
samo w sobie było świadectwem mojego życia.
Któż mógłby zgasić płomienie moich oczu?
Życie pobłyskiwało,
i stałem się świadectwem istnienia.

Teraz patrzę na to niebo
i widzę, że jego światło też się zestarzało.
Gwiazdy nie były młode. Ani wieczne.
A ja nie dałem świadectwa,
moim życiem, żadnemu trwaniu.
Czarny Duch udzieli mi schronienia,
a biały Duch, mający w nim początek, pozna istotę Światła,
jego Nieistnienia.

Francisco Brines

1932 – 2021, España (Oliva)

El nadador

En un sitio tan quieto, de soledad y de agua,
por dejar su fatiga más ligera,
el nadador parado
mira el cielo cayéndole en el pecho.
Le llegan muy lejanas las voces de la orilla,
el cristal de los niños
en la inmensa alegría de estas aguas Maternas,
en esa plenitud mojada de la Vida.
Y en el oído diestro acoge
la anchura de un silencio más hondo que los aires,
unas aguas tristísimas, hostiles.
Es en ese lugar, que no tiene destino
porque no tiene límites,
en donde nadará, sin aire y sal, su cuerpo
las aguas desoladas, frías, negras.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Pływak

w ostoi spokoju, z samotności i wody,
chcąc pozbyć się najlżejszej choć fatygi
zatrzymawszy się pływak
patrzy w niebo opadające mu na piersi.
Głosy do niego z brzegu dochodzą dalekie,
kryształ od dzieci
w niezmierzonej radości wód Matczynych,
w mokrej pełni Życia.
A w prawym uchu gości
rozległość ciszy głębszej niż wiatry,
wody przesmutne i złowrogie.
W miejscu tym pozbawionym przeznaczenia,
bo granic nie zna,
gdzie będzie płynąć, bez soli i powietrza, jego ciało
wody posępne są, czarne i zimne.

Francisco Brines

1932 – 20 de mayo 2021, España (Oliva)

Con quién haré el amor

En este vaso de ginebra bebo
los tapiados minutos de la noche,
la aridez de la música, y el ácido
deseo de la carne. Sólo existe,
donde el hielo se ausenta, cristalino
licor y miedo de la soledad.
Esta noche no habrá la mercenaria
compañía, ni gestos de aparente
calor en un tibio deseo. Lejos
está mi casa hoy, llegaré a ella
en la desierta luz de madrugada,
desnudaré mi cuerpo, y en las sombras
he de yacer con el estéril tiempo.

Vuelve la hora feliz. Y es que no hay nada
sino la luz que cae en la ciudad
antes de irse la tarde,
el silencio en la casa y, sin pasado
ni tampoco futuro, yo.
Mi carne, que ha vivido en el tiempo
y lo sabe en cenizas, no ha ardido aún
hasta la consunción de la propia ceniza,
y estoy en paz con todo lo que olvido
y agradezco olvidar.
En paz también con todo lo que amé
y que quiero olvidado.

Volvió la hora feliz.
Que arribe al menos
al puerto iluminado de la noche.

Fotografía propia

Trad. Ada Trzeciakowska

Z kim będę się kochać

Z tej szklanki ginu sączę
odgrodzone murem minuty nocy,
jałowość muzyki i cierpkie
pragnienie ciała. Istnieje tylko tam,
gdzie lód się cofa, krystaliczny
trunek i lęk przed samotnością.
Tej nocy zabraknie najemnej
kompanii, żadnych gestów pozornego.
gorąca w ledwie letnim pragnieniu. Daleko stąd
dziś mój dom, dotrę do niego
w niezamieszkałym świetle wczesnego poranka,
Rozbiorę moje ciało, i pośród cieni
będę leżał u boku niepłodnego czasu.

Powraca szczęśliwa godzina. I nie ma nic
prócz światła padającego na miasto
nim minie wieczór,
cisza w domu i, bez przeszłości
ani przyszłości, ja.
Moje ciało, które żyło w czasie
i wie to stawszy się popiołem, choć ogień
nie zdołał strawić jeszcze popiołu,
i żyję w zgodzie ze wszystkim co zapominam,
wdzięczny za to, że zapominam.
W zgodzie także ze wszystkim, co kochałem
i co chcę by zostało zapomniane.

Powróciła szczęśliwa godzina.
Obym dotarł przynajmniej
do oświetlonego portu nocy.

Francisco Brines

1932 – 20 de mayo 2021, España (Oliva)

Trastorno en la mañana

¿Qué sucede en los pinos, las palmeras?
He leído el poema de un amigo
y se han puesto a cantar todos los pájaros.
Lo leía en voz alta
y ellos sonaban con cantos de otros siglos.
Hay también flores que llenan la terraza bajo el azul:
míralas vivas, son rojas y son ácidas.
Un poema que suena como un pájaro
y es también flor.
Nunca vi una mañana
(que cantara, que oliera)
con tanta luz.

Fotografías propias

Trad. Ada Trzeciakowska

Anomalia o poranku

Co się dzieje wśród sosen, wśród palm?
Przeczytałem wiersz przyjaciela
i wszystkie ptaki buchnęły śpiewem.
Czytałem go na głos
a one wyśpiewywały pieśni z dawnych wieków.
Są też kwiaty, obsypują taras po sam błękit:
spójrz, są żywe, czerwone i kwaśne.
Wiersz, który brzmi jak ptak
i jest kwiatem.
Nigdy nie widziałem poranka
(który śpiewałby, które pachniałby)
takim światłem.

Francisco Brines

1932 – 20 de mayo 2021, España (Oliva)

LA DESPEDIDA DE LA luz

Vente, luz, a mis ojos,
descansa tu fatiga
en ellos, tan cansados,
alíviame, y acábate
en el amor del hombre.
Antes que se dilate
la sombra de la noche
en que habrás de morir
y yo morirme,
álzame tu pañuelo
que, tras las montañas,
es un fuego de rosas,
y dime que la vida
fue un día fiel, y largo,
que supo de mi amor,
y amaré este cansancio.

Fotografías propias y de Su Xinyu

Tłum. Ada Trzeciakowska

Pożegnanie ze światłem

Przyjdź, światło, do moich oczu,
Złóż w nich swój mozół,
takich znużonych,
ulżyj mi, i wypal się
w człowieczej miłości
Nim rozciągnie się
cień nocy
w którym trzeba ci umrzeć
a mnie skonać,
Podnieś chustkę ku mnie
która, za górami,
płonie ogniem róż,
I powiedz, że życie
było wiernym i długim dniem,
świadomym mojej miłości,
a pokocham to znużenie.

Marcin Świetlicki

1961 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Primera Nieve

Detrás de la pared un jardín pero por los ruidos
pareciera que hay un dormitorio más
los ratones lo han notado y han sacado
su ejército de esta casa

Un perro blanco gordo ángel blanco
te anunció ayer lo ahuyenté
barrí pedacitos del espejo roto
lavé los ojos encendí la lumbre

Entran salen me miran
y yo sonrío, aunque podría matar
cuando miraste por la ventana e hiciste seña con las cejas
decidí no salir para llevarte la contraria

Me defiendo y me quedo inventando el calor
tus trineos en la nevisca no conoceré el Reino
agarrado a la mesa no conoceré el Reino
agarrado a la mesa las pupilas las tengo blancas

Imágenes de Laura Makabresku y Masao Yamamoto

PIERWSZY ŚNIEG

Za ścianą ogród a takie odgłosy
jakby miał być tam jeszcze jeden pokój
myszy poczuły i wyprowadziły
swoje oddziały z tego domu

Biały pies tłusty biały anioł
wczoraj ciebie zwiastował odgoniłem go
zmiotłem okruchy stłuczonego lustra
przemyłem oczy napaliłem w piecu

Wchodzą wychodzą przyglądają się
ja się uśmiecham chociaż mógłbym zabić
gdy zajrzałaś przez okno i dałaś znak brwiami
postanowiłem na złość nie wychodzić

Bronię się i zostaję wymyślając ciepło
twoje sanie w zadymce nie zaznam Królestwa
trzymam się mocno stołu nie zaznam Królestwa
trzymam się mocno stołu źrenice mam białe

Louise Glück

1943 – , Estados Unidos

Trad. Abraham Gragera y R. Miguel Franco

Un mito sobre la entrega

Cuando Hades decidió que amaba a aquella chica
le construyó una réplica de la tierra;
todo era igual, incluso el prado,
pero con una cama.

Todo igual, hasta la luz del sol,
pues para una joven sería difícil
pasar tan deprisa de la luz a la total oscuridad.

Pensó en introducir la noche poco a poco,
primero como sombras de hojas que se agitan.
Después luna y estrellas. Y más tarde sin luna y sin estrellas.
Que Perséfone se vaya acostumbrando, pensó él,
al final lo encontrará reconfortante.

Un duplicado de la tierra
sólo que en él había amor.
¿No es amor lo que todos quieren?

Esperó largos años,
construyendo un mundo, observando
a Perséfone en el prado.
Perséfone, la que olfateaba, la que degustaba.
Si te apetece una cosa
te apetecen todas, pensó él.

¿No quiere todo el mundo sentir por la noche
el cuerpo amado, brújula, estrella polar,
oír la respiración tranquila que dice
estoy vivo y que significa también:
estás vivo porque me oyes,
estás aquí, a mi lado; y que cuando uno se gire,
se gire el otro?

Eso es lo que sintió el señor de las tinieblas
al mirar el mundo que había
construido para Perséfone. No se le ocurrió siquiera
que allí no se podría olfatear.
Ni comer, eso es seguro.

¿Culpa? ¿Terror? ¿Miedo de amar?
Él no podía imaginarse tales cosas,
ningún enamorado se las imagina.

Él sueña, se pregunta cómo llamar a ese sitio.
Piensa: El Nuevo Infierno. Después: El Jardín.
Al final decide que se llame
La infancia de Perséfone.

Una tenue luz despunta sobre la bien trazada pradera,
detrás de la cama. Él la coge en brazos. Quiere
decirle: Te quiero, nada puede dañarte

pero cree
que es mentira, y al final le dice
estás muerta, nada puede dañarte,
lo cual se le antoja
un inicio más prometedor, más verdadero.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Mit o oddaniu

Kiedy Hades ustalił, że kocha tę dziewczynę
stworzył dla niej replikę ziemi,
wszystko na niej było takie same, nawet łąka
tyle, że z łóżkiem.

Wszystko takie same, nawet światło słońca,
bo trudne byłoby dla tak młodej dziewczyny
nagłe przejście od jasności do kompletnych ciemności.

Wymyślił zatem, że noc wprowadzi pomału,
na początek jako cienie drżących liści.
następnie księżyc i gwiazdy. Aż w końcu ani księżyca ani gwiazd.
Niech Persefona powoli się z nią oswaja.
Ostatecznie przyniesie jej ona ukojenie, pomyślał.

Druga ziemia,
tyle, że pełna miłości.
Przecież wszyscy pragną miłości?

Czekał latami,
wznosząc świat, obserwując
Persefonę na łące.
Persefonę zaabsorbowaną smakami i zapachami.
Jeśli choć jedna rzecz ci smakuje
posmakują ci wszystkie, pomyślał.

Czy nie wszyscy pragną czuć obecność
ukochanego ciała, kompasu, polarnej gwiazdy,
słyszeć jej spokojny oddech, który mówi
jestem żywa, zatem i
ty jesteś żywy, skoro mnie słyszysz,
jesteś tu, przy mnie. I kiedy jedno z nich się obraca,
drugie również.

To właśnie czuł władca ciemności,
spoglądając na świat, który
stworzył dla Persefony. Nie przyszło mu na myśl,
że tu nie istnieją zapachy,
a już na pewno nie smakołyki.

Czy czuł winę? Przerażenie? Bał się miłości?
Tego nie mógł sobie wyobrazić;
nigdy żaden kochanek sobie tego nie wyobraża.

Śni tylko i rozmyśla jaką by tu nadać nazwę temu miejscu.
Na początku rozważa: Nowe piekło. Potem: Ogród.
Ostatecznie nazwie je
Dziewczęce lata Persefony.

Łagodne światło wschodzi nad łąką,
tuż za posłaniem. On bierze ją w ramiona.
Chciałby powiedzieć: Kocham cię, już nic więcej cię nie zrani.

Lecz zdaje sobie sprawę,
że to kłamstwo, zatem ostatecznie mówi
jesteś martwa, już nic więcej cię nie zrani
co jawi mu się jako
całkiem obiecujący początek, a przynajmniej bardziej zgodny z prawdą.

A Myth of Devotion

When Hades decided he loved this girl
he built for her a duplicate of earth,
everything the same, down to the meadow,
but with a bed added.

Everything the same, including sunlight,
because it would be hard on a young girl
to go so quickly from bright light to utter darkness

Gradually, he thought, he’d introduce the night,
first as the shadows of fluttering leaves.
Then moon, then stars. Then no moon, no stars.
Let Persephone get used to it slowly.
In the end, he thought, she’d find it comforting.

A replica of earth
except there was love here.
Doesn’t everyone want love?

He waited many years,
building a world, watching
Persephone in the meadow.
Persephone, a smeller, a taster.
If you have one appetite, he thought,
you have them all.

Doesn’t everyone want to feel in the night
the beloved body, compass, polestar,
to hear the quiet breathing that says
I am alive, that means also
you are alive, because you hear me,
you are here with me. And when one turns,
the other turns—

That’s what he felt, the lord of darkness,
looking at the world he had
constructed for Persephone. It never crossed his mind
that there’d be no more smelling here,
certainly no more eating.

Guilt? Terror? The fear of love?
These things he couldn’t imagine;
no lover ever imagines them.

He dreams, he wonders what to call this place.
First he thinks: The New Hell. Then: The Garden.
In the end, he decides to name it
Persephone’s Girlhood.

A soft light rising above the level meadow,
behind the bed. He takes her in his arms.
He wants to say I love you, nothing can hurt you

but he thinks
this is a lie, so he says in the end
you’re dead, nothing can hurt you
which seems to him
a more promising beginning, more true.

Louise Glück

1943 – , Estados Unidos

Trad. Andrés Catalán

La terquedad de Penélope

Un pájaro llega a la ventana. Es un error
considerarlos solamente
pájaros, muy a menudo son
mensajeros. Por eso, una vez
se precipitan sobre el alfeizar, se quedan
perfectamente quietos, para burlarse
de la paciencia, alzando la cabeza para cantar
pobrecita, pobrecita, un aviso
de cuatro notas, para volar luego
del alfeizar al olivar como una nube oscura.
¿Pero quién enviaría a una criatura tan liviana
a juzgar mi vida? Tengo ideas profundas
y mi memoria es larga; ¿por qué iba a envidiar esa libertad
cuando tengo humanidad? Aquellos
que tienen el corazón más diminuto son dueños
de la mayor libertad.

Fotografía de Laura Makabresku

Tłum. Ada Trzeciakowska

Upór Penelopy

Ptak podleciał do okna. To błąd
uważać go
za ptaka, tak często są przecież
posłańcami. Dlatego opadłszy
na parapet, siedzą
idealnie nieruchome, podnosząc główkę by zaśpiewać
biedulko, biedaczynko, swoje trzynutowe
ostrzeżenie, a potem sfruwają
jak czarna chmura z parapetu do gaju oliwnego.
Ale kto mógłby wysłać tak nieważkie stworzenie
by osądzić moje życie? Myśli moje są głębokie
a pamięć długotrwała; jaki powód mam by zazdrościć mu wolności
jeśli dane mijest człowieczeństwo? Ci,
których serca są najmniejsze
największą cieszą się wolnością.

Fotografías de Laura Makabresku

Penelope’s Stubbornness

A bird comes to the window. It’s a mistake
to think of them
as birds, they are so often
messengers. That is why, once they
plummet to the sill, they sit
so perfectly still, to mock
patience, lifting their heads to sing
poor lady, poor lady, their three-note
warning, later flying
like a dark cloud from the sill to the olive grove.
But who would send such a weightless being
to judge my life? My thoughts are deep
and my memory long; why would I envy such freedom
when I have humanity? Those
with the smallest hearts
have the greatest freedom.