La hermosura de la vida no acaba, y así nos lo parece a los humanos. Y amamos las cosas que aquí se continúan, los cuerpos que ocuparán, con más belleza, nuestro sitio, y vamos ya llegando a la quietud difícil, y aceptarán nuestro silencio en comprensión, porque nosotros antes habremos comprendido y aceptado la noche ya sin fin y sin estrellas.
Quizá hayas venido, ahora que nuestros cuerpos se han amado con furia y alegría, para escuchar de mí esta verdad sencilla, y que aún desconoces: ningún hombre es feliz.
Rtograma de Altered States de Ken Russell
Tłum. Ada Trzeciakowska
Perwersja
Piękno życia nie ma końca, tak nam, ludziom, się wydaje. Kochamy rzeczy, które trwają tutaj, ciała, które zajmą, jeszcze piękniej, nasze miejsca, i dochodzimy do trudnego stanu wyciszenia, oni zaś nasze milczenie przyjmą ze zrozumieniem, bo wcześniej i my zdążymy już zrozumieć i zaakceptować tę noc bez końca już i bez gwiazd.
A może przyszłaś, teraz, gdy nasze ciała kochały się z furią i radością, by usłyszeć ode mnie tę prostą prawdę, która wciąż jest ci obca: żaden człowiek nie jest szczęśliwy.
El cuarto, oscuro; y la ventana abierta en la noche desnuda del estío. El canto seco de la tierra ciega es de cristal, y lo dicen los grillos; hay un enjambre azul de altas estrellas que no vuelan, y hay unos leves hilos que nuestros ojos unen con belleza. Desde mi ardiente soledad yo miro las sombras de este cuarto, tan espesas, y el campo no visible al que yo aflijo con ese pensamiento del que vela sabiéndose de carne. ¿Algo es mío? Muy lejos, se reúnen las casas, son inciertas y agrupadas sus luces junto al mar: hay un ritmo de olas negras y sordas. La alegría gobierna, en esos territorios, el vivir. Yo respiro la oscuridad tan mía, mi vida no está cerca del agua ni del cielo, ni tampoco de aquello que deseo.
Tłum. Ada Trzeciakowska
Nokturn
Pokój, ciemny; i okno otwarte na nagą sierpniową noc. Sucha śpiew ślepej ziemi jest ze szkła, świerszcz tak szepcze, jest i wysokich gwiazd rój niebieski który nie potrafi latać, i nikłe nitki które oczy nasze wiążą z pięknem. Z żaru samotności zerkam na cienie w tej izbie, tak gęste, i na niewidoczne pole, które nękam myślą bezsennego i śmiertelnego śtworzenia. Czy coś jest moje? Hen daleko, zbierają się domy, niepewne ich światła stłoczone na brzegu: rytm wybijają czarne i głuche fale. Na tym terenie radość rządzi i życie. Oddycham ciemnością tak bardzo moją, me życie nie toczy się blisko ani wody ani nieba, ani też tego, czego bym pragnął.
No la rosa, que existe en el olor, ni el verso que ha entregado, en su milagro, una invisible luz, y se hace el mundo, ni el mar, que es un sólido espacio.
Dime si te destruye mi mirada, tan suave como el aire, posada como el tiempo. ¿Qué añade tu belleza a la belleza? Si tú no hubieras sido, nada sería tú, como el posible Dios es solo uno, y mi mirada (el tiempo) te destruye. Tu belleza es aún más: puede darse a quien mira, y hacerse humilde, y torpe, porque existo. No se puede expresar desde esta vida, pues no hay comparación, nada que signifique lo que es. Si acaso confesarte mi deseo de ser yo tú, y así ofrecerte al fin lo que mereces cuando acercas tus manos a las mías: saber que me mirabas con mis ojos.
Fotograma de Hiroshima Mon Amour de Alain Resnais
Tłum. Ada Trzeciakowska
wspomnienie ludzkiego piękna
Nie róża, która istnieje w zapachu, ani wiersz, który przyniósł, jak cud, niewidzialne światło, i staje się światem, ani morze, które jest litą przestrzenią.
Powiedz mi, czy moje spojrzenie cię niszczy, tak łagodne jak powietrze, opadające jak czas. Co dodaje twoje piękno do piękna? Gdybyś nie istniała, nic nie byłoby tobą, gdyż Bóg możliwy jest tylko jeden, a moje spojrzenie (czas) cię niszczy. Twoje piękno jest czymś więcej: oddaje się temu, kto patrzy, i staje się pokorne, i nieporadne, bo ja istnieję. Nie można go wyrazić w tym życiu, bo nie ma porównania, nic co mogłoby oznaczać to, czym jest. Jeśli już, to wyznałbym moje pragnienie: chciałbym być tobą i ofiarować ci wreszcie to, co tobie należne gdy przysuwasz swoje ręce do moich: świadomość, że patrzyłaś na mnie moimi oczami.
No tuve amor a las palabras; si las usé con desnudez, si sufrí en esa busca, fue por necesidad de no perder la vida, y envejecer con algo de memoria y alguna claridad.
Así uní las palabras para quemar la noche, hacer un falso día hermoso, y pude conocer que era la soledad el centro de este mundo. Y solo atesoré miseria, suspendido el placer para experimentar una desdicha nueva, besé en todos los labios posada la ceniza, y así pude aceptar la cobardía porque era fiel y era digna del hombre.
Hay en mi tosca taza un divino licor que apuro y que renuevo; desasosiega, y es remordimiento; tengo por concubina a la virtud. No tuve amor a las palabras, ¿cómo tener amor a vagos signos cuyo desvelamiento era tan solo despertar la piedad del hombre para consigo mismo? En el aprendizaje del oficio se logran resultados: llegué a saber que era idéntico el peso del acto que resulta de lenta reflexión y el gratuito, y es fácil desprenderse de la vida, o no estimarla, pues es en la desdicha tan valiosa como en la misma dicha.
Debí amar las palabras; por ellas comparé, con cualquier dimensión del mundo externo: el mar, el firmamento, un goce o un dolor que al instante morían; y en ellas alcancé la raíz tenebrosa de la vida. Cree el hombre que nada es superior al hombre mismo: ni la mayor miseria, ni la mayor grandeza de los mundos, pues todo lo contiene su deseo.
Las palabras separan de las cosas la luz que cae en ellas y la cáscara extinta, y recogen los velos de la sombra en la noche y los huecos; mas no supieron separar la lágrima y la risa, pues eran una sola verdad, y valieron igual sonrisa, indiferencia. Todo son gestos, muertes, son residuos.
Mirad el sigiloso ladrón de las palabras, repta en la noche fosca, abre su boca seca, y está mudo.
Jerry Uelsmann (1934-2022, Estados Unidos)
Tłum. Ada Trzeciakowska
Dlatego Słowa
Dla Fernando Delgado
Nie żywiłem miłości do słów; jeśli używałem ich otwarcie, jeśli cierpiałem w tym poszukiwaniu, to tylko po to, by nie stracić życia, i zestarzeć się z okruchem pamięci i odrobiną jasności.
Tak złączyłem słowa, by noc spłonęła a dzień nastał piękny i fałszywy i tak dowiedziałem się, że to samotność była ośrodkiem świata. A ja zaś gromadziłem tylko nędzę, zawiesiwszy przyjemność, by doświadczyć nowego nieszczęścia, scałowaływałem ze wszystkich warg osiadły popiół, i tak oto uznałem bojaźń, bo była wierna i godna człowieka.
Chropowaty kubek kryje boski trunek, wychylam go i napełniam ponownie; budzi niepokój i jest wyrzutem sumienia; za konkubinę mam cnotę. Nie żywiłem miłości do słów, jak kochać mgliste znaki których odsłanianie było jedynie budzeniem litości nad samym sobą? Terminując w zawodzie osiąga się rezultaty: zrozumiałem, że taka sama jest waga czynu wynikającego z powolnej refleksji i tego próżnego, i łatwo żyć w oderwaniu od życia, albo go nie szanować, bo w nieszczęściu jest ono równie cenne jak w czasie szczęśliwym.
Powinienem był kochać słowa; przez nie porównywałem, z dowolnym wymiarem świata zewnętrznego: morze, niebieski firmament, rozkosz lub ból, które momentalnie obumierały; i dzięki nim dosięgnąłem tenebrowego korzenia życia. Człowiekowi wydaje się, że nic nie przewyższa samego człowieka: ani największa nędza, ani największa świetność światów, bowiem wszystko to zawiera się w jego pragnieniu.
Słowa oddzielają od rzeczy światło, które na nie pada, i wygasłą skorupę, i zbierają zasłony cienia w nocy i rozpadlinach; lecz nie zdołały oddzielić łez od śmiechu, jedną prawdą będąc, zasługując na ten sam uśmiech, zobojętnienie. Wszystko to puste gesty, śmierci, marne resztki.
Spójrzcie, jak skrada się złodziej słów, jak pełza w mroku nocy, otwiera swe suche usta, jest niemy.
Dentro de la mortaja de esta casa, en esta noche yerma con tanta soledad, mirando sin nostalgia lo que en mi vida es ido, lo que no pudo ser, esta ruina extensa del pasado, también sin esperanza en lo que ha de venir aún a flagelarme, solo es posible un bien: la aparición del ángel, sus ojos vivos, no sé de qué color, pero de fuego, la paralización ante el rostro hermosísimo. Después oír, saliendo del silencio y en tanta soledad, su voz sin traducción, que es solo un fiel entendimiento sin palabras. Y el ángel hace, cerrándose en mis párpados y cobijado en ellos, su aparición postrera: con su espada de fuego expulsa el mundo hostil, que gira afuera, a oscuras. Y no hay Dios para él, ni para mí.
Zbigniew Beksiński
Tłum. Ada Trzeciakowska
Anioł wiersza
Do Cesara Simona
W fałdach domu tego całunu, w tę noc jałową od samotności, bez żalu patrzę na to, co życiu mym wygasłe, na to, co być nie mogło, na te rozległe ruiny przeszłości, nie pokładając już nadziei w tym, co dopiero spadnie na mnie i wychłosta pociechą jest mi tylko jedno: objawienie się anioła, jego oczy żywe, nie wiem jakiego koloru, ale z ognia, paraliż przed najpiękniejszym obliczem. To, że usłyszę, tryskający z ciszy i na samotność zdany, głos jego bez tłumaczenia, wierne pojmowanie bez słów. A wtedy anioł, powiekami mymi oddzielony i nimi okryty, ukazuje się: ognistym mieczem wypędza świat wrogi, co wiruje poza mną, w ciemnościach. I nie będzie Boga dla mnie, ani dla niego.
He de entrar en la luz que está ciega, en donde la ignorancia borrará el conocer. No habrá respuesta nunca. Afuera ha de seguir la luz del sol que da goce y tortura a los humanos, viviendo en la pregunta que ahora mismo, porque en la luz no ciega habito todavía, dirijo al mundo amado.
He de entrar en la Luz, esa luz ciega, y estoy aquí, llenos de amor los ojos, mendigando qué soy, por qué, como si fuese un dios, el sol es mío.
Foto propia
Tłum. Ada Trzeciakowska
Nim zanurzę się w świetle
Muszę zanurzyć się w świetle, co oślepło, gdzie ignorancja unicestwia wiedzę. Nie poznam nigdy żadnej odpowiedzi. Na zewnątrz trwać musi słońce i jego światło, źródło radości i tortur dla ludzi, gdy zadaję pytania, które teraz, bo w nieoślepłym świetle ciągle żyję, kieruję do ukochanego świata.
Muszę zanurzyć się w świetle, tym oślepłem światło, a nadal tutaj, przepełnione miłością oczy, żebrzą o odpowiedź czym jestem, dlaczego, jakbym był bogiem, słońce jest moje.
Y cómo he madurado. Bajo esta luz ya muerta soy el otoño. Hay una luz, que es frío, negra, negro.
Aguardaban mis ojos aquí que el cielo fuera brasa y siempre aparecían los astros, puros, vivos, en el mismo lugar (y antes que el hombre fuera y que fuese la flor y el ave), con la exacta hermosura de lo eterno nacido. Nada importaba entonces pasar. La luz permanecía y era eterna. La juventud del mundo, su gozoso latido, daba en sí testimonio de mi vida. ¿Quién podría apagar las llamas de mis ojos? Destellaba el vivir, y yo testimoniaba la existencia.
Ahora miro este cielo y veo que su luz también ha envejecido. Los astros no eran jóvenes. Ni eternos. Y no he testificado, con mi vivir, ninguna permanencia. El Espíritu negro me dará su cobijo, y el Espíritu blanco, naciendo de él, conocerá la esencia de la Luz, su Inexistencia.
Christine Ellger
Tłum. Ada Trzeciakowska
rezygnacja świadka
Jakże dojrzałem. W tym martwym już świetle jestem jesienią. Jest jakieś światło, która jest zimna, czarne, czarna.
Czekały tu moje oczy, aż niebo stanie się żarem i zawsze pojawiały się gwiazdy, czyste, żywe, w tym samym miejscu (i zanim człowiek nastał i nastał ptak i kwiat), z ścisłym pięknem tego co narodzone na wieki. Wtedy przemijanie nie miało znaczenia. Światło trwało i było wieczne. Młodość świata, jego radosne tętno, samo w sobie było świadectwem mojego życia. Któż mógłby zgasić płomienie moich oczu? Życie pobłyskiwało, i stałem się świadectwem istnienia.
Teraz patrzę na to niebo i widzę, że jego światło też się zestarzało. Gwiazdy nie były młode. Ani wieczne. A ja nie dałem świadectwa, moim życiem, żadnemu trwaniu. Czarny Duch udzieli mi schronienia, a biały Duch, mający w nim początek, pozna istotę Światła, jego Nieistnienia.
A Centrax Runner por haber sugerido el poema y aportar las imágenes
Superficies en contacto
Cuando dos superficies entran en contacto y una de ellas se pone en movimiento existe una fuerza que se opone, dicha fuerza recibe el nombre de fricción y es la causa de que se produzca calor cuando se frota una superficie contra otra.
Desperté sobre una plancha, millones de mariposas blancas aleteando alrededor de mi cuello: como una nube de arroz sobre un novio en negro y una novia en blanco en las escalinatas de una catedral.
Afuera el ruido blanco de un televisor sin señal: estática. Desperté sobre una plancha, estática, como una ecuación con dos incógnitas.
Lo que no conozco, lo que no intuyo es cómo atajar este problema.
¿Tú crees que el mobiliario de los parques sobreviva a los planes sexenales y a las promesas de campaña? ¿Tú crees que la vida tal y como la conocemos siga un plan cósmico?
Hubo una vez un parque con una resbaladilla gigante: una mole de concreto porcelanizada, lisa y brillante.
Dice el ingeniero que habrá que plantearse un problema. Plantearse un problema es una forma de entrar en movimiento. Los ingenieros se plantean problemas y sonríen. Hay problemas con soluciones y problemas sin soluciones: problemas redondos y alegres que rebosan: se deslizan en las conversaciones de los que menos tienen, se esparcen esporádicos, ¿cuántas formas posibles de fecundación habrá en el plan cósmico?
Un problema puede ser el desgaste de los materiales: otro problema puede ser, cuánto dura una ficción al ponerse en contacto con una realidad posible e imposible al mismo tiempo: como cuando tu mano izquierda no sabe lo que hace tu mano derecha y al revés: el revés es una hermosa y blanca ficción. ¿Puede la vida sobrevivir en una luna donde llueve metano y otros gases?
Como en los chistes puede que haya ficciones blancas y ficciones coloridas o coloradas. Más vale una vez colorada que cien descoloridas, eso mi abuela decía y parecía una ley de la física, una verdad científica probada por ingenieros y mentes brillantes. Otro problema podría plantearse así: dígame usted, señor, señora, señorita ¿cuánto calor produce la fricción entre dos superficies conocidas o desconocidas? Si el movimiento produce fricción y la fricción calor, ¿Por qué estoy tan fría? Pensó y pensó mientras mariposas blancas aleteaban alrededor de su cuello. Otro y otro y otro y la anémona se quedó pensando en los miles y millones de problemas que podría plantearse y cada problema era una mariposa blanca aleteando alrededor del cuello de una ballena blanca y hambrienta varada en una plancha de disección.
Las bacterias que pueden sobrevivir en charcos de ácido a veces son las que menos tienen. La vida en una luna de Saturno es como rara como los organismos que respiran nitrógeno e hidrocarburos y excretan metano. El plan sexenal impulsará traer hidrocarburos de charcos lejanísimos y bacterias para los que menos tienen. La vida como la conocemos es una fricción infinita de fuerzas que se caen bien y de fuerzas que se repelen: de fuerzas que danzan y de fuerzas que se paralizan sobre planchas de disección infinitas.
Gráficas de Centrax Runner, collage propio a partir de un fotograma de Mediterráneo de Jean-Daniel Pollet
Z podziękowaniami dla Centrax Runnera:
Tłum. Ada Trzeciakowska
Stykające się płaszczyzny
Kiedy dwie płaszczyzny stykają się ze sobą a jedna z nich zaczyna się poruszać, działa na nie przeciwna siła, którą nazywamy tarciem i która jest przyczyną powstawania ciepła, kiedy jedna z płaszczyzn ociera się o drugą.
Obudziłam się na stalowym blacie, miliony białych motyli trzepotały wokół mojej szyi: jak chmura ryżu nad panem młodym w czerni i panną młodą w bieli na schodach katedry.
Na zewnątrz biały szum telewizora bez sygnału: statyka. Obudziłam się stalowym blacie, statyczna, jak równanie z dwiema niewiadomymi.
To, czego nie wiem, czego nie przeczuwam, to jak rozwiązać ten problem.
Jak myślicie, czy wyposażenie placów zabaw parku przetrwa sześcioletnie plany i wyborcze obietnice? Czy uważasz, że życie, takim jakie je znamy, jest zgodne z kosmicznym planem?
Był sobie kiedyś park z gigantyczną zjeżdżalnią: masa porcelanowego betonu, gładka i lśniąca.
Inżynier mówi, że trzeba będzie sformułować problem. Formułowanie problemu jest sposobem na wprowadzenie go w ruch. Inżynierowie formułują problemy i uśmiechają się. Istnieją problemy z rozwiązaniami i problemy bez rozwiązań: okrągłe i radosne problemy, które wylewają się: wślizgują się w rozmowy tych, którzy mają najmniej, rozpierzchają się sporadycznie, ile możliwych form zapłodnienia zawiera się w kosmicznym planie?
Jednym z problemów może być zużycie materiałów: innym problemem może być to, jak długo trwa fikcja w zetknięciu z rzeczywistością możliwą i niemożliwą zarazem: jak wtedy, gdy lewa ręka nie wie, co robi prawa i na odwrót: a na odwrocie piękna biała fikcja. Czy życie może przetrwać na księżycu, na którym pada metan i inne gazy?
Podobnie jak w przypadku humoru być może istnieją fikcje białe i podkolorowane lub czarne. Lepsza raz podkolorowana niż sto bezbarwnych, tak mawiała moja babcia i wydawało mi się to prawem fizyki, naukową prawdą potwierdzoną przez inżynierów i genialne umysły. Kolejny problem można by sformułować tak: niech mi pan powie, proszę pana, proszę pani, ile ciepła wytwarza tarcie między dwiema znanymi lub nieznanymi ciałami? Jeśli ruch wytwarza tarcie, a tarcie wytwarza ciepło, to dlaczego jest mi tak zimno? Rozmyślała bez przerwy, podczas gdy białe motyle trzepotały wokół jej szyi. Jeszcze jeden i kolejny i ukwiał rozmyślał o tysiącach i milionach problemów, które może sobie stworzyć. a każdy problem był białym motylem trzepoczącym się na szyi głodnego białego wieloryba, który utknął na stalowym blacie sekcyjnym.
Bakterie, które mogą przetrwać w morzach kwasu, czasami są tymi, które mają najmniej. Życie na księżycu Saturna jest tak rzadkie, jak organizmy oddychające azotem i węglowodorami oraz wydalające metan. Sześcioletni plan będzie dążył do dostarczenia węglowodorów z odległych mórz i bakterii dla tych, którzy mają najmniej. Życie, takie jakim je znamy, to nieskończone ścieranie się sił, które się lubią i sił, które się odpychają: sił, które tańczą i sił, które leżą sparaliżowane na nieskończonych stalowych blatach sekcyjnych stołów.