Rebecca Solnit

1961 – , Estados Unidos

Trad.  Clara Ministral

Una guía sobre el arte de perderse

Desde hace muchos años me ha conmovido el azul del extremo de lo visible, ese color de los horizontes, de las cordilleras remotas, de cualquier cosa situada en la lejanía. El color de esa distancia es el color de una emoción, el color de la soledad y del deseo, el color del allí visto desde el aquí, el color de donde no estás. Y el color de donde nunca estarás. Y es que el azul no está en ese punto del horizonte del que te separan los kilómetros que sean, sino en la atmósfera de la distancia que hay entre tú y las montañas. “Anhelo”, dice el poeta Robert Hass, “porque el deseo está lleno de distancias infinitas”. (…)
En su retrato de Ginebra de Benci, de 1474, Leonardo pintó solamente una estrecha franja con unos árboles azules y un horizonte azul en el fondo, detrás de los árboles amarronados que enmarcan el pálido y adusto rostro de la mujer cuyo vestido va atado con un cordón del mismo azul, pero a él le encantaban los efectos atmosféricos. Escribió que, cuando se pintan edificios y se quiere “representarlos en una pintura con distancia de uno á otro [el] aire se debe fingir un poco grueso […]. Esto supuesto, se debe pintar el primer edificio con su tinta particular y propia […]; el que esté más remoto debe ir menos perfilado y algo azulado; el que haya de verse más allá se hará con más azul, y al que deba estar cinco veces más apartado, se le dará una tinta cinco veces más azul”. Parece que los pintores estaban entusiasmados con el azul de la distancia, y que los pintores estaban entusiasmados con el azul de la distancia, y mirando estos cuadros uno puede imaginarse un mundo en el que podría ir caminando por un terreno cubierto de hierba verde, troncos de árbol marrones y casas blancas, y entonces, en algún momento, llegar al país azul: la hierba, los árboles y las casas se volverían azules, y quizá al mirar al propio cuerpo uno vería que también es azul, como el dios hindú Krishna.

Trad. Ada Trzeciakowska

przewodnik po sztuce gubienia się

Od wielu lat porusza mnie błękit dalekich kresów widnokręgu, kolor horyzontów, odległych pasm górskich, tego wszystkiego co kryje się gdzieś w oddali. Kolor tej odległości to kolor emocji, kolor samotności i pragnienia, kolor tamtych krain widziany stąd, kolor miejsca, w którym ciebie nie ma. I kolor miejsca, w którym nigdy się nie znajdziesz. Bo przecież niebieski nie kryje się w tym punkcie na horyzoncie, od którego dzieli Cię ileś kilometrów, lecz w aurze odległości dzielącej Cię od gór. «Pożądam», mówi poeta Robert Hass, «ponieważ pragnienie jest pełne nieskończonych odległości». (…)
Na portrecie Ginebry de Benci z 1474 r. Leonardo namalował tylko wąski pas z niebieskimi drzewami i błękitnym horyzontem w tle, za brązowawymi drzewami obramowującymi bladą, posępną twarz kobiety, której suknia przewiązana jest sznurem namalowanym tym samym błękitem, a miał zamiłowanie do efektów atmosferycznych. Pisał, że gdy maluje się budynki i chce się «przedstawić je na obrazie w pewnej odległości od siebie powietrze musi być optycznie wydawać bardziej gęste […]. Pierwszy budynek powinien być namalowany właściwą sobie farba[…]; ten bardziej oddalony, powinien być słabiej zarysowany i nieco niebieskawy; ten, który ma być widziany na dalszym planie, powinien być wykonany z większą domieszką błękitu, a ten, który ma być pięciokrotnie dalej, powinien zostać namalowany farbą pięciokrotnie bardziej niebieską». Wydaje się, że malarze byli miłośnikami błękitu odległości, a patrząc na te obrazy można sobie wyobrazić świat, w którym można by wędrować przez krainę pokrytą zieloną trawą, pośród brązowych pni drzew i białych domów, by wreszcie dotrzeć do niebieskiej krainy: trawa, drzewa i domy stałyby się niebieskie, a być może patrząc na własne ciało zobaczylibyśmy, że ono również jest niebieskie, jak hinduski bóg Kriszna.

A Field Guide to Getting Lost

For many years, I have been moved by the blue at the far edge of what can be seen, that color of horizons, of remote mountain ranges, of anything far away. The color of that distance is the color of an emotion, the color of solitude and of desire, the color of there seen from here, the color of where you are not. And the color of where you can never go. For the blue is not in the place those miles away at the horizon, but in the atmospheric distance between you and the mountains. “Longing,” says the poet Robert Hass, “because desire is full of endless distances.” (…)
In his 1474 portrait of Ginevra de’Benci, Leonardo painted just a narrow band of blue trees and blue horizon at the back, behind the brownish trees that frame the pale stern woman whose bodice laces up with a lace the same blue, but he loved atmospheric effects. He wrote that when painting buildings, “to make one appear more distant than another, you should represent the air as rather dense. Therefore make the first building . . . of its own color; the next most distant make less outlined and more blue; that which you wish to show at yet another distance, make bluer yet again; and that which is five times more distant make five times more blue.” The painters seemed to have become smitten with the blue of distance, and when you look at these paintings you can imagine a world where you could walk through an expanse of green grass, brown tree trunks, of whitewashed houses, and then at some point arrive in the blue country: grass, trees, houses become blue, and perhaps if you look down at yourself, you too would be blue as the Hindu god Krishna.

Björk Guðmundsdóttir

1965 -, Islandia

Trad. Ada Trzeciakowska

UnrAvel

cuando estás lejos
mi corazón se deshilacha
lentamente se deshace
en un ovillo

el diablo lo recoge
con una sonrisa malvada
nuestro amor
en un ovillo

él nunca nos lo devolverá

así que cuando regreses
tendremos que hilar un amor nuevo

Directora: Lynn Fox (2003)

Tłum. Ada Trzeciakowska

UnrAvel

gdy jesteś daleko
moje serce się rozsnuwa
pruje się powoli
na kłębek przędzy

a diabeł zwija ją
w śmiechu szczerząc zęby
naszą miłość
na kłębek przędzy

nigdy nam jej nie zwróci

dlatego gdy powrócisz
będziemy musieli utkać sobie nową miłość.

UnrAvel

while you are away
my heart comes undone
slowly unravels
in a ball of yarn

devil collects it
with a grin
our love
in a ball of yarn

he’ll never return it
so when you come back
we’ll have to make new love

W. S. Merwin

1927- 2019, EE. UU.

Trad. Ada Trzeciakowska

Reconocimiento

El pájaro de ceniza ha aparecido en la ventana
y los caminos se darán la vuelta, enlutados.
A qué distancias sobrevivimos, el fuego
con su única ala
y yo con mi corazón ennegrecido.

Volví a casa como una telaraña a su araña
para sonsacar de las moscas de la casa
sus canciones. Entré
en los espejos llenos de cicatrices como cajas de cerillas,
la mirada de los marcos y el tic-tac
en las vigas. Las sombras
habían crecido mucho y se aferraron
a las faldas de las lámparas.
Nada
recordaba quién era yo.

Los muertos giran en sus cerraduras y
me despierto como una mano en un pomo. Mañana
avanza sobre las paredes viejas, y allí
está mi abrigo lleno de oscuridad en su sitio
en la puerta.
Bienvenida a casa,
memoria

Polaroids de Andréi Tarkovsky

Tłum. Ada Trzeciakowska na podst. tłum. Franka Wygody

ROZPOZNANIE

Ptak z popiołu pojawił się w oknie,  
drogi odwrócą się w żałobie.  
Tyle razem przeszliśmy, ogień  
ze swym skrzydłem  
i ja z mym osmalonym sercem.  

Wróciłem do domu jak nić do pająka  
by wydobyć od domowych much
ich piosenki. Wszedłem
przez lustra całe w bliznach jak pudełka zapałek,  
spojrzenia ram i tykanie  
wśród belek. Cienie  
bardzo urosły i trzymają się  
spódnic lamp.  
Nic  
nie pamięta, kim byłem.  

Umarli obracają się w zamkach, a  
ja budzę się jak dłoń na klamce. Jutro  
maszeruje na stare mury, a tam mój  
płaszcz pełen ciemności wisi na swoim miejscu
na drzwiach.  
Witaj w domu,
pamięci.

Recognition

The bird of ash has appeared at windows
And the roads will turn away, mourning.
What distances we survived, the fire
With its one wing
And I with my blackened heart.

I came home as a web to its spider,
To tear the flies of my household
Their songs. I walked
In on the mirrors scarred as match-boxes,
The gaze of the frames and the ticking
In the beams. The shadows
Had grown a lot and they clung
To the skirts of the lamps.
Nothing
Remembered who I was.

The dead turn in their locks and
I wake like a hand on a handle. Tomorrow
Marches on the old walls, and there
Is my coat full of darkness in its place
On the door.
Welcome home,
Memory.

Halina Poświatowska

1935-1967, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

***

Tú amor mío estás ciego
por eso no te culpo
pero yo tenía un par de ojos videntes
en vano
con estos ojos videntes
no he visto tu corazón
con estas manos prensiles
no lo he agarrado
y se me ha escurrido
como la tierra a dios
para ir dando tumbos por las órbitas
de la soledad
ahora eres distante
como la Vía Láctea
clara de noche
insomne de frío

***

Ty miły jesteś ślepy
więc cię nie winię
ale ja miałam dwoje oczu widzących
na nic
widzącymi oczami
nie dostrzegłam twojego serca
chwytnymi rękami
nie ujęłam
i wymknęło mi się
jak ziemia bogu
żeby zataczać się po orbitach
samotności
i stałeś się odległy
jak Mleczna Droga
widna już nocą tylko
bezsenna z chłodu.

Fotografía de Laura Makabresku

W. S. Merwin

1927- 2019, EE. UU.

Trad. Ada Trzeciakowska

Las montañas

Hay días cuando pienso que el futuro se pone
detrás de las montañas
entonces me acuesto
temiendo las partidas

y una pesada
red cae sobre mí cuando me despierto
lejos
lejos en la noche
desplazado
y todo el aire
alrededor de mí te llora
aun
cuando tú sigues allí

y el perro ladra
detrás de eso
a una distancia desconocida

sin parar

Tłum. Frank Wygoda

Góry

Są takie dni gdy myślę że przyszłość zachodzi
za górami
wtedy układam sam siebie
bojąc się odejść

i ciężka
sieć na mnie spada gdy się budzę
daleko
daleko w nocy
przeniesiony
i całe powietrze
wokół płacze za tobą
nawet
gdy wciąż tam jesteś

i pies szczeka
poza tym
w nieznanej odległości

dalej i dalej

Fotos propias

The Mountains

There are days when I think the future sets
beyond the mountains
then I lay me down
 in fear of departures

and a heavy
net drops on me when I wake
far
far in the night
borne on
and the whole air
around me crying for you
even
when you are still there

and a dog barking
beyond it
at an unknown distance

on and on

Ana Blandiana

1942 – , Rumanía

Trad. Viorica Patea y Natalia Carbajosa

¿Recuerdas la playa?

¿Recuerdas la playa
revestida de cristales amargos
sobre los que
no podíamos caminar descalzos?
¿El modo en que
mirabas el mar
y decías que me escuchabas?
¿Recuerdas
las gaviotas histéricas
girando en el tañido
de campanas de iglesias invisibles
y los peces como santos patrones,
el modo en que
corriendo, te alejabas
hacia el mar
y me gritabas que te hacía falta
distancia
para contemplarme?
La nieve
se apagaba
enredada entre las aves
en el mar;
con una desesperanza casi alegre
yo miraba
tus huellas en el mar
y el mar se cerraba como un párpado
sobre el ojo, dentro del cual yo esperaba.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Pamiętasz plażę

Pamiętasz plażę
pokrytą gorzkimi kryształkami,
po których
nie mogliśmy spacerować boso?
Sposób w jaki
patrzyłeś na morze
i mówiłeś, że mnie słuchasz?
Pamiętasz
mewy histeryczki
krążące w uderzeniach
dzwonów niewidzialnych kościołów
i ryby jak święci patroni,
sposób w jaki
biegnąc, oddalałeś się
ku morzu
i krzyczałeś, że potrzebujesz
dystansu
żeby na mnie patrzeć?
Śnieg
topił się
wplątany w ptaki
w morzu;
z desperacją prawie radosną
patrzyłam
na twoje ślady na morzu
a morze zamykało się jak powieka
na oku, wewnątrz którego czekałam ja.

Fotogramas de La mujer del lago de Yoshishige Yoshida

Îţi aduci aminte plaja?

Îţi aduci aminte plaja
Acoperită cu cioburi amare
Pe care
Nu puteam merge desculţi?
Felul în care
Te uitai la mare
Şi spuneai că m-asculţi?
Îţi aminteşti
Pescăruşii isterici
Rotindu-se-n dangătul
Clopotelor unor nevăzute biserici
Cu hramuri de peşti,
Felul în care
Te îndepărtai alergând
https://Versuri.ro/w/mf17
Înspre mare
Şi-mi strigai că ai nevoie
De depărtare
Ca să mă priveşti?
Ninsoarea
Se stingea
Amestecată cu păsări
În apă,
Cu o aproape bucuroasă disperare
Priveam
Urmele tălpilor tale pe mare
Şi marea
Se-nchidea ca o pleoapă
Peste ochiul în care-aşteptam.

Ana Blandiana

1942 – , Rumanía

Trad. Viorica Patea y Antonio Colinas

Un caballo joven

Nunca he llegado a entender en qué mundo vivo.
Cabalgaba sobre un caballo tan joven y feliz como yo
y al galope sentía su corazón batir
contra mis piernas
Y el mío, latiendo incansable en el galope,
todo lo atravesaba, sin que yo advirtiera
que mi montura descansaba
sobre el esqueleto de un caballo
haciéndose pedazos en segundos
mientras yo seguía cabalgando;
sobre un joven caballo de aire
en un siglo que ya no era el mío.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Młody koń

Nie udało mi się zrozumieć na jakim świecie żyję.
Mknęłam na koniu tak młodym i szczęśliwym jak ja
a w galopie czułam jak jego serce uderza
o moje uda
A moje, bijąc niestrudzenie w galopie,
przeszywało wszystko, tak, że nawet nie spostrzegłam,
że siodło spoczywa
na szkielecie konia
rozpadającym się na strzępy w kilka chwil
podczas gdy ja dalej mknęłam;
na młodym powietrznym koniu
w wieku, który dłużej nie był mój.

Fotogramas de Elisa y Marcela de Isabel Coixet

Un cal tânăr

N-am reuşit niciodată să ştiu pe ce lume sunt.
Încălecam un cal tânar şi fericit ca şi mine
Şi în galop îi simţeam între pulpe
Inima zvâcnind
Şi inima mea zvâcnea în galop neobosită,
Fără să observe că între timp
Şeaua mea se sprijinea
Doar pe scheletul unui cal
Care în viteză se dezmembra risipindu-se
Şi eu continuam să călăresc
Un cal tânar de aer
Într-un secol care nu mai era al meu.

Marcin Świetlicki

1961 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

El lunes negro

El instante en el que se encienden a la vez todas
las farolas de la ciudad. El instante cuando dices
aquel inconcebible ´no´ y de repente no sé qué hacer
a continuación: ¿morir? ¿salir? ¿no reaccionar?
El instante al sol cuando te observo desde la ventana del autobús,
tu cara es distinta a la que tienes cuando sabes que te miro
-ahora no me ves, miras la nada, el cristal
brillante detrás del que se supone que estoy yo-.
No más yo, no conmigo, no de esta forma, no aquí.
Puede pasar de todo, porque aquí pasa de todo.
Todo lo determinan tres posturas básicas:
hombre sobre mujer, mujer sobre hombre o la de ahora
-mujer y hombre separados por la luz.

Fotogramas de My Blueberry Nights (2007) de Wong Kar-Wai

Czarny Poniedziałek

Moment, kiedy się zapalają jednocześnie wszystkie
lampy uliczne w mieście. Moment, kiedy mówisz
to niepojęte «nie» i nagle nie wiem co z tym robić
dalej: umrzeć? wyjechać? nie zareagować?
Moment w słońcu, kiedy cię obserwuję z okna autobusu,
masz inną twarz niż w chwilach, kiedy wiesz, że patrzę
-a teraz mnie nie widzisz, patrzysz w nic, w błyszczącą
szybę, za którą niby jestem. Już nie ja, nie ze mną,
nie ten sposób, nie tutaj. Może zdarzyć się
wszystko, bo wszystko się wydarza. Wszystko określają
trzy podstawowe pozycje: mężczyzna na kobiecie,
kobieta na mężczyźnie albo to, co teraz
-kobieta i mężczyzna przedzieleni światłem.

Ulalume González de León

1932-2009, México

Discontinuidad

Un pájaro
mientras miras por la ventana

cómo toma enero el jardín
cruza el aire (y se lleva
prendida a su retina
tu imagen
y vuela tan aprisa
se aleja tantos años tantas leguas
que llega hasta un país un invierno equivocados:

en su bosque nevado
entre azules del frío y del silencio
el lobo se detiene y escucha

mezclado a las mareas subterráneas
urdidoras de primavera
el remoto latido de tu sangre en este cuarto)

te asomas entonces al jardín
(te inclinas sobre la distancia
recién abierta entre tú y tú
y tienes miedo
de conocer el país de no estar juntos)
Un infinito instante
te espero (Cambia el pájaro de espacio
Pierde el lobo el rastro levísimo
de tus pies en la nieve) Te vuelves

hacia mí y entras en mis ojos
con el jardín y enero
y un mirlo que atraviesa el cielo blanco

Tłum. Ada Trzeciakowska

Brak ciągłości

kiedy patrzysz przez okno
jak styczeń zajmuje ogród

przecina powietrze (i zabiera
przywarty do siatkówki
twój obraz
y ulatuje tak prędko
oddala się o tyle lat tyle mil
że dociera do krain i zimy niewłaściwych:

w jego zaśnieżonym lesie
wśród błękitu zimna i ciszy
wilk zatrzymuje się i nadsłuchuje

zmieszanego z podziemnymi przypływami
-prządkami wiosny-
odległego bicia serca w twojej krwi w tym pokoju)

Wychylasz się do ogrodu
(nachylasz się nad świeżo otwartym dystansem
między tobą i tobą
i boisz się poznać krainę, w której nie jesteśmy razem)
Nieskończoną chwilę
czekam na Ciebie (Przemieszcza się ptak
Gubi wilk ulotny ślad
twoich stóp na śniegu) Obracasz się

do mnie i wchodzisz moimi oczyma
wraz z ogrodem i styczniem
i kosem który przecina białe niebo

A %d blogueros les gusta esto: