Piedad Bonnett

1951 – , Colombia

Educación sentimental

Aprende la lección: mata los pájaros
no sea que al verlos volando en tu jardín
quieras volar.
Luego cierra tus ojos al paisaje.
Ponte piel sobre piel y cuenta las baldosas
y cuenta las palabras
no prodigues
no llores ni mires hacia atrás
y corre respirando con método con ritmo
sin resbalar jamás
hasta la muerte.

Fotogramas de Al final de la escapada, Banda aparte de J-L. Godard; Los 400 golpes de F. Truffaut; Soñadores de B. Bertolucci

Tłum. Ada Trzeciakowska

Edukacja sentymentalna

Odrób lekcje: zabij ptaki
byś, gdy zobaczysz je latające w ogrodzie
sam nie zechciał latać.
Potem zamknij oczy na krajobraz.
Załóż skórę na skórę i policz płytki
i policz słowa
nie marnuj ich
nie płacz i nie oglądaj się za siebie
biegnij oddychając metodycznie w rytm
nie wpadając w poślizg nigdy
aż do śmierci.

Henrik Nordbrandt

1945 – 31 de enero de 2023, Dinamarca

Trad. Francisco Uriz (1931- 10 de enero de 2023)

NUESTRO AMOR ES COMO BIZANCIO

Nuestro amor es como Bizancio
tuvo que haber sido
la última noche. Tuvo que haber habido
me imagino
un resplandor en los rostros
de los que se agolpaban en las calles
o formaban pequeños grupos
en las esquinas de las calles y en las plazas
hablando en voz baja,
un resplandor que tuvo que haberse parecido
al que tiene tu cara
cuando te echas el pelo hacia atrás
y me miras.

Me imagino que no hablarían
mucho y solo de cosas
bastante indiferentes,
que tratarían de hablar
y se detuvieron
sin haber llegado a decirse
lo que querían
y lo intentaron de nuevo
y lo volvieron a dejar
y se miraron mutuamente
y bajaron la mirada.

Los iconos muy antiguos, por ejemplo,
tienen el mismo resplandor
que el flamígero fulgor de una ciudad en llamas
o el brillo que la muerte inminente
deja en las fotografías de muertos prematuros
en el recuerdo de los supervivientes.

Cuando me vuelvo hacia ti
en la cama, tengo la sensación
de entrar en una iglesia
que fue quemada
hace mucho tiempo
y donde solo ha quedado
la oscuridad en los ojos de los iconos
plenos de las llamas que los aniquilaron.

Collage propio

Tłum. Ada Trzeciakowska

NASZA MIŁOŚĆ JEST JAK BIZANCJUM

Nasza miłość jest jak Bizancjum
było zapewne
ostatniej nocy. Był
zapewne
blask na twarzach ludzi
tłoczących się na ulicach
lub stojących w grupkach
na rogach ulic i placach
wspólne, ciche rozmowy
zapewne przypominał on
blask twojej twarzy
gdy odgarniasz włosy do tyłu
i patrzysz na mnie.

Domyślam się, że nie rozmawiali
za dużo, a jeśli już to o sprawach
całkiem nieistotnych,
że próbowali rozmawiać
lecz utknęli w martwym punkcie
nie mówiąc tego co chcieli
i próbowali ponownie
i znów się poddali
i spojrzeli na siebie
i odwrócili wzrok.

Bardzo stare ikony na przykład
mają ten blask w sobie
jak łuna płonącego miasta
lub blask nadchodzącej śmierci
trwający na fotografiach przedwcześnie zmarłych
we wspomnieniach tych, którzy pozostali.

Kiedy obracam się do ciebie
w łóżku, mam wrażenie, że
wchodzę do kościoła
który dawno temu
strawił ogień
a gdzie pozostała
tylko ciemność w oczach ikon
pełnych płomieni, które je pożarły.

VORES KÆRLIGHED ER SOM BYZANTIUM

Vores kærlighed er som Byzantium
må have været
den sidste aften. Der må have været
forestiller jeg mig
et skær over ansigterne
på dem der flokkedes i gaderne
eller stod i små grupper
på gadehjørner og torve
og talte lavmælt sammen
der må have mindet
om det skær dit ansigt har
når du stryger håret tilbage fra det
og ser på mig.

Jeg forestiller mig de ikke har talt
ret meget, og om ret
ligegyldige ting,
at de har forsøgt at tale
og er gået i stå
uden at have fået sagt hvad de ville
og har forsøgt igen
og opgivet det igen
og set på hinanden
og slået øjnene ned.

Meget gamle ikoner f.eks.
har det skær over sig
som ildskæret fra en brændende by
eller det skær kommende død
efterlader på fotografier af tidligt døde
i de efterladtes erindring.
Når jeg vender mig mod dig
i sengen, har jeg en følelse
af at træde ind i en kirke

Vladimír Holan

1905-1980, República Checa

Trad. Clara Janés

Pasaste por allí

Es una mísera pista de patinaje de suburbio,
regada con cucharones de Nochebuena
y helada el día de Reyes…
En su rincón un viejecito hace sonar el gramófono.
Como tiene un solo disco, lo repite una y otra vez.
Con gran ternura, soplando, le quita la nieve de encima
y, cuidadosamente, pone en marcha la música,
que tiembla como una yegua al ser montada
o como láminas de oro de la infinita falsedad
que hubiera hecho oír sucesivamente
algo oxidado hacía tiempo…

Toda la apariencia del viejo es asotanada,
pero a la vez protuberante,
como si tuviera el traje en la buhardilla,
sin cesar hace dar vueltas al mismo disco,
pero años ha dejó de cambiar la aguja
poniendo cara casi de conspirador,
ya que captó con nitidez
que también la vida lo repinchaba
siempre con aquella misma y única púa
desde que, antaño, había decidido ahorrar en ella
y no quemarse por algo que ya no daba de sí…

Fotografías de André Kertész, fotograma del Pianista de R. Polański

Tłum. Ada Trzeciakowska

Szedłem koło

To nędzne, podmiejskie lodowisko,
polewane wigilijną łyżką
które mróz ściął w dniu Trzech Króli…
W kącie siedzi staruszek z gramofonem.
Ma tylko jedną płytę, obraca ją stale
czule zdmuchując z niej śnieg
i ostrożnie puszcza muzykę,
która trzęsie się jak klacz nim pozwoli się dosiąść
lub złote płatki niezliczonych fałszów,
które byłyby przesłuchiwane jeden po drugim
przez coś, co dawno już zardzewiało.

Wszystko na staruszku jest jakby zapadnięte,
ale jednocześnie sterczące,
jakby jego ubrania leżały na strychu,
ciągle puszcza tę samą płytę,
choć już dawno przestał zmieniać igłę,
z miną nieco spiskową,
bo czuje wyraźnie,
że nawet życie kłuje go
ciągle tym samym kolcem,
choć już dawno postanowił na nim zaoszczędzić
i nie kłopotać się tym, z czego już nic nie będzie.

ŠEL JSI KOLEM 

Je to bědné , předměstské kluziště ,
polévané štědrovečerní lžicí
a zmrzlé na Tři krále …
V jeho koutku vyhrává stařík na gramofon .
 Že má jen jednu desku , obrací ji stále ,
přeněžně sfoukává s jejího povrchu sníh
a opatrně spouští její hudbu ,
která se třese jako kobyla před připouštěním
nebo jako lístkové zlato nesčíslné falše ,
která by byla vyslýchána každá zvlášť
něčím už dávno zrezivělým .

Celý zjev staříka je podsklepní ,
ale současně vystouplý ,
jako by měl šaty na půdě ,
stále obrací touž desku ,
ale už dávno přestal vyměňovat jehlu ,
tváře se při tom trochu spiklenecky ,
neboť on dobře cítí ,
že i život ho zprobodává
stále týmž a jedním ostnem ,
když se už dávno rozhod na něm šetřit
a nepeklit se s něčím , co už nevykřeje .




Francisco Brines

1932 – 2021, España (Oliva)

Recuerdo de la belleza humana

No la rosa, que existe en el olor,
ni el verso que ha entregado, en su milagro,
una invisible luz, y se hace el mundo,
ni el mar, que es un sólido espacio.

Dime si te destruye mi mirada,
tan suave como el aire,
posada como el tiempo.
¿Qué añade tu belleza a la belleza?
Si tú no hubieras sido, nada sería tú,
como el posible Dios es solo uno,
y mi mirada (el tiempo) te destruye.
Tu belleza es aún más:
puede darse a quien mira,
y hacerse humilde, y torpe, porque existo.
No se puede expresar desde esta vida,
pues no hay comparación, nada
que signifique lo que es.
Si acaso confesarte mi deseo
de ser yo tú,
y así ofrecerte al fin lo que mereces
cuando acercas tus manos a las mías:
saber que me mirabas con mis ojos.

Fotograma de Hiroshima Mon Amour de Alain Resnais

Tłum. Ada Trzeciakowska

wspomnienie ludzkiego piękna

Nie róża, która istnieje w zapachu,
ani wiersz, który przyniósł, jak cud,
niewidzialne światło, i staje się światem,
ani morze, które jest litą przestrzenią.

Powiedz mi, czy moje spojrzenie cię niszczy,
tak łagodne jak powietrze,
opadające jak czas.
Co dodaje twoje piękno do piękna?
Gdybyś nie istniała, nic nie byłoby tobą,
gdyż Bóg możliwy jest tylko jeden,
a moje spojrzenie (czas) cię niszczy.
Twoje piękno jest czymś więcej:
oddaje się temu, kto patrzy,
i staje się pokorne, i nieporadne, bo ja istnieję.
Nie można go wyrazić w tym życiu,
bo nie ma porównania, nic
co mogłoby oznaczać to, czym jest.
Jeśli już, to wyznałbym moje pragnienie:
chciałbym być tobą
i ofiarować ci wreszcie to, co tobie należne
gdy przysuwasz swoje ręce do moich:
świadomość, że patrzyłaś na mnie moimi oczami.

Piedad Bonnett

1951 – , Colombia

Los estudiantes

Los saludables, los briosos estudiantes de espléndidas sonrisas
y mejillas felposas, los que encienden un sueño en otro sueño
y respiran su aire como recién nacidos,
los que buscan rincones para mejor amarse
y dulcemente eternos juegan ruleta rusa,
los estudiantes ávidos y locos y fervientes,
los de los tiernos cuellos listos frente a la espada,
las muchachas que exhiben sus muslos soleados
sus pechos, sus ombligos
perfectos e inocentes como oscuras corolas,
qué se hacen
mañana qué se hicieron
qué agujero
ayer se los tragó
bajo qué piel
callosa, triste, mustia
sobreviven.

Tłum. Ada Trzeciakowska

studenci

Tryskający zdrowiem, pełni werwy studenci o promiennych uśmiechach
i pluszowych policzkach, ci którzy rozpalają sen w innym śnie
i napełniają płuca powietrzem jak noworodki,
ci, którzy szukają zakamarków, by kochać się lepiej
i słodko wieczni grają w rosyjską ruletkę,
studenci łapczywi i szaleni i żarliwi,
ci z delikatnymi szyjami gotowymi na ostrze szabli,
dziewczęta, wystawiające swe słoneczne uda
piersi, pępki
doskonałe i niewinne jak ciemne korony kwiatów,
co się z nimi stanie
jutro co się z nimi stało
jaka dziura
wczoraj ich połknęła
pod jaką skórą
stwardniałą, smutną, zwiędłą
przeżyją.

Tomasz Różycki

1970 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

la caída

¡Mirad, dioses! Qué luz tan maravillosa:
se puede ver a través de la piel, cuánta oscuridad
han bebido nuestros cuerpos a lo largo del invierno.
Si de verdad has de cambiar tu vida,
ponte derecho al sol. Deja que beba
de ti como de una botella. Que trague la oscuridad,
arroje la vasija vacía en los matorrales
y tambaleándose caiga triunfante
detrás de una cementera, detrás del negro horizonte,
como un avión que arde en vuelo,
del cual, cada tanto, se despega algún
objeto informe: ala, pluma, hombre.

Collage propio (a partir de un fotograma de Estratos de la imagen de Lois Patiño)

Upadek

Spójrzcie, bogowie! Światło tak wspaniałe –
widać przez skórę, ile nasze ciała
napiły się ciemności przez tę zimę.
Jeśli już musisz życie swe odmieniać,
stań prosto w słońcu. Niech ono wypije
z ciebie jak z flaszki. Niech wyssie tę ciemność,
puste naczynie niech wyrzuci w krzaki
i zataczając się triumfalnie spadnie
za cementownię, za czarny horyzont,
jak gorejący w locie odrzutowiec,
z którego co raz jakiś się odrywa
bezkształtny przedmiot: skrzydło, pióro, człowiek.

José Watanabe

1946-2007, Perú

El devoto

En este profundo depósito
de catedral, hieráticos
como una triste cuadrilla de obreros de yeso
los santos esperan al restaurador.
En un altar y otro
fueron deteriorándose, atacados por las moscas,
las polillas y los abusos
de la fe.
Aquí ya no son San Francisco, San Valentín, San Judas,
cualquiera es cualquiera, bultos
humanos, desfigurados y sin nombre, esperando
al viejo restaurador
que murió hace tiempo.
Estos anónimos
que fueron rezados, celebrados, contemplados
con infinita devoción
son ahora mis santos. Aquí soy el único fiel y el prelado.
Ante ellos me arrodillo
Y rezo con más solidaridad que fe.

Imágenes del blog recuerdo abandonado

Tłum. Ada Trzeciakowska

wyznawca

W tym przepastnym katedralnym
depozycie, hieratyczni święci
-jak smutna ekipa tynkarzy-
oczekują na konserwatora.
Na wielu ołtarzach
niszczeli, atakowani przez muchy,
mole i nadużycia
wiary.
Tutaj nie są już św. Franciszkiem, św. Walentym, św. Judą,
są kimkolwiek, ludzkimi
bryłami, zniekształconymi i bezimiennymi, oczekującymi
na starego konserwatora,
który dawno temu zmarł.
Te anonimowe figury
do których modlono się, czczono, kontemplowano
z bezgranicznym oddaniem
są teraz moimi świętymi. Jestem tu jedynym wiernym i prałatem.
Przed nimi klękam
I modlę się, bardziej solidarnie niż z wiarą.

Tomasz Różycki

1970 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

El pelele

¿Volverá a declinar el verano? – claman los titulares
e informativos locales. Por supuesto, con él también
se vendrán abajo los sucesivos planes de mudanza
a algún país cálido, del cambio de las condiciones

de vida por unas donde la avispa obstinada
del verano se caiga sucesivamente en cada vaso
de la terraza, y por la tarde un panal de miel
descienda lentamente al horizonte para derramarse

repentinamente por las ventanas vacías. Se vendrán abajo los sueños
con abandonar la zona de la sombra. A ella no la proyectan
los objetos, son ellos los que se escapan de ella
por un instante como chispas para como una chispa consumirse

con un siseo, un gimoteo. Por supuesto que el verano decaerá,
junto con las hojas y nuestra civilización. Entretanto
el amor, aquel pelele que precipitamos del tejado,
ha aprendido a volar y va dando golpecitos al alféizar.  

Kukła

Czy lato znów upadnie? – wołają nagłówki
oraz media lokalne. Oczywiście, padną
wraz z nim także kolejne plany przeprowadzki
do ciepłych krajów, zmiany tutejszych warunków

bytowania na takie, gdzie uparta osa
lata wpada po kolei do każdej szklanki
na tarasie, a wieczorem miodowy plaster
spływa powoli na horyzont, żeby rozlać

się naraz w pustych oknach. Upadną marzenia
o opuszczeniu strefy cienia. On z przedmiotów
tu nie pada, to one wypadają z cienia
na moment niczym iskry, by jak iskra spłonąć

z sykiem, kwileniem. Jasne, że lato upadnie,
z liśćmi i naszą cywilizacją. Tymczasem
miłość, ta kukła, którą zrzuciliśmy z dachu,
nauczyła się latać, stuka o parapet.

Tomasz Różycki

1970 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

El amor

El amor -una guerra química en el organismo-.
El hipotálamo, parte del diencéfalo
conduce fuera cohorte tras cohorte
de hormonas en su gran misión suicida
de hacer reír al césar. De aquí la sangre más vivaz,
el sudor, el temblor de las manos etc. etc,
De aquí el olor a quemado cuando ya no te quiere, cuando se va.
El cuerpo recoge asiduamente las astillas,
los tarugos de la puerta cerrada de golpe, para formar
de ellos una pira funeraria en la arder.
De aquí también el enmarañamiento. Mientras allí lejos
apartas los cabellos, yo soy la mano.

Fotogramas de La novia de Paula Ortiz

Miłość

Miłość, wojna chemiczna w organizmie.
Hipotalamus, część międzymózgowia
wyprowadza kohortę za kohortą
hormonów w wielkiej samobójczej misji
rozśmieszenia cezara. Stąd żywsza krew,
pot, drżenie dłoni itepe itede.
Stąd swąd, gdy już cię nie chce, kiedy odchodzi.
Ciało pracowicie zbiera drzazgi,
szczapy z zatrzaśniętych drzwi, by ułożyć
z nich stos żałobny, na którym się spali.
Stąd też splątanie. To, że tam daleko
odgarniasz włosy, a ja jestem ręką.

A %d blogueros les gusta esto: