Zbigniew Herbert

1924-1998, Polonia

28 de julio se cumplieron 25 años de la muerte de Zbigniew Herbert.

FOTOGRAFÍA*

Con ese muchacho inmóvil como la flecha del eleata
muchacho entre hierbas altas nada tengo en común
salvo la fecha de nacimiento las rayas de la mano

la fotografía la tomó mi padre antes de la segunda guerra médica
del follaje y las nubes deduzco que era agosto
los pájaros resonaban los grillos el olor de cereales olor de plenitud

abajo el río en los mapas romanos llamado Hípanis
la cuenca fluvial y el cercano trueno aconsejaban refugiarse entre los griegos
sus colonias en la costa no quedaban demasiado lejos

el muchacho sonríe confiado la única sombra que conoce
es la sombra del sombrero de paja la sombra del pino la sombra de la casa

y aquí el único resplandor es el resplandor del poniente

        pequeño mío mi Isaac agacha la cabeza
        solo un instante de dolor y después serás
        lo que quieras – golondrina lirio silvestre

        debo pues verter tu sangre pequeño mío
        para que inocente quedes en el relámpago estivo
        ya para siempre seguro como un insecto preso en el ámbar
        bello como una catedral de helechos en el carbón salvada

*El poema es una pregunta de índole religiosa dirigida a Dios, cuya voluntad no sólo es fuente de poder curativo, sino que también puede inspirar terror y miedo. El único y esperado hijo de Abraham, Isaac, debía, según el mandato de Yahvé, ser asesinado por su propio padre y sacrificado en el monte Moriah (…). La historia de Abraham e Isaac en el Antiguo Testamento fue objeto de un minucioso análisis por parte de Søren Kierkegaard en su libro. En él, el filósofo danés ve la paradoja de la fe condicionada por la suspensión teleológica de la ética. La ética no tiene finalidad fuera de sí misma, porque ella misma es un τέλος para todo. Abraham se enfrenta a Dios completamente solo, en una relación definida por Kierkegaard como absoluta. No puede apelar a la ética, cuyos principios son generales y, por tanto, universalmente válidos para todos. El asesinato de su amado hijo, después de todo, es incompatible con la ética. De ahí la profunda soledad de Abraham. El camino hacia el monte Moriah debió de ser un calvario para él, porque –tras haber transgredido los límites éticos- se quedó completamente solo con Isaac y con su fe. La paradoja, pues, es que el individuo, en un acto de fe, trasciende la ética, es decir, lo que es general y universal.
Las dos últimas estrofas del poema «Fotografía» de Herbert son una referencia evidente a la historia de Abraham e Isaac. Al igual que Kierkegaard, el poeta pone en boca del padre las palabras con las que podría haberse dirigido a su hijo cuando ambos se encontraban en el monte Moriah. En el Génesis, a la pregunta de Isaac por el animal para el sacrificio, Abraham responde: «Dios proveerá el cordero para el holocausto, hijo mío». (Génesis 22:8), y oculta así al muchacho la tragedia y el horror del acontecimiento hasta el último momento. (…) El tiempo histórico se transforma en el eterno ahora, ya que Isaac, asesinado por su padre, es comparado con un insecto en ámbar y con una catedral de helechos salvada en carbón. (…) La muerte de Isaac en el poema de Herbert es así una necesidad sufragada con el sufrimiento del niño, que es la condición sine qua non de su existencia fuera del tiempo (…).
El tiempo histórico, el tiempo de la aniquilación de la guerra, se cruza así en el poema «Fotografía» con el tiempo eterno. El niño es inmortalizado en la fotografía, inmóvil como la flecha de eleata, y por tanto (según la paradoja de Zenón de Elea) permanece en la inmovilidad (el movimiento de la flecha es una apariencia), (…). El movimiento existe, sin embargo, en el sentido de un cambio cualitativo aristotélico, ya que el muchacho, como el grano que madura, pronto tendrá que dar fruto, que es la aceptación de su propio destino. (…)
El sujeto enunciador lírico contempla la historia del muchacho de la fotografía desde una perspectiva posfáctica; las mismas huellas dactilares señalan la identidad de la persona, aunque los separa el abismo del tiempo. La fotografía fue tomada antes de la Segunda Guerra Mundial (del follaje y las nubes deduzco que era agosto), cuando el niño aún no había conocido el horror de la destrucción y la muerte; sin embargo, tanto el olor de cereal como el resplandor del poniente presagian la consumación del sacrificio; el resplandor del fuego y la mies madura para la siega. El orador tiende un puente temporal entre la historia contemporánea y la historia de Abraham e Isaac. La muerte del muchacho sería, pues, el cumplimiento del destino asignado por Dios, quien, sin embargo, le llama a la vida en la intemporalidad, es decir, en el eterno ahora (…). La pregunta a Dios está implícita y se refiere a la cuestión de preservar la fe ante la muerte de un niño inocente. Sin embargo, la diferencia es fundamental, porque en la Biblia es Abraham quien ha de ser el artífice de la acción, lo que significa que su fe (como padre del niño) es sometida a la prueba suprema, mientras que en la obra de Herbert el niño es víctima de la guerra. Para Hegel, la historia (y por tanto la guerra) era una necesidad a través de la cual el espíritu absoluto adquiría conciencia de sí mismo. El individuo, en cambio, sólo podía realizarse en la generalidad ética y en la comunidad, tesis inaceptable para Kierkegaard, que creía que la fe era la relación fundamental entre Dios y el individuo (no vinculada a ninguna generalidad como la ética hegeliana o el espíritu de la historia). En el poema de Herbert, la luminosidad del ámbar perdurable –hashmal*– representa una negación de la sombra asociada al tiempo histórico del Holocausto. Dios, como administrador del destino en nombre de la necesidad histórica, no le era próximo. Siguiendo a Kierkegaard, Herbert muestra la paradoja y el poder de la fe de Abraham, que trasciende la ética y lo general para cumplir la voluntad de Yahvé.

HALINA KOZDĘBA-MURRAY «Motivos filosóficos en la obra de Zbigniew Herbert»
*ámbar, pero también ángel, una entidad luminosa, eléctrica

Fotografía de Chevalier Bernard

FOTOGRAFia*

Z tym chłopcem nieruchomym jak strzała Eleaty
chłopcem wśród traw wysokich nie mam nic wspólnego
poza datą narodzin linią papilarną

to zdjęcie robił mój ojciec przed drugą wojną perską
z listowia i obłoków wnioskuję że był sierpień
ptaki dzwoniły świerszcze zapach zbóż zapach pełni

w dole rzeka na rzymskich mapach nazwana Hypanis
dział wód i bliski grom doradzał by schronić się u Greków
ich nadmorskie kolonie nie były zbyt daleko

chłopiec uśmiecha się ufnie jedyny cień jaki zna
to cień słomkowego kapelusza cień sosny cień domu
a jeśli łuna to łuna zachodu

        mój mały mój Izaaku pochyl głowę
        to tylko chwila bólu a potem będziesz
        czym tylko chcesz – jaskółką lilią polną

        więc muszę przelać twoją krew mój mały
        abyś pozostał niewinny w letniej błyskawicy
        już na zawsze bezpieczny jak owad w bursztynie
        piękny jak ocalała w węglu katedra paproci

*Wiersz jest pytaniem natury religijnej skierowanym do Boga, którego wola jest nie tylko źródłem ozdrowieńczej siły, lecz może także budzić grozę i lęk. Jedyny i długo oczekiwany syn Abrahama – Izaak, zgodnie z nakazem Jahwe miał zostać zamordowany przez własnego ojca i złożony w ofierze na górze Moria (…). Starotestamentowa historia Abrahama i Izaaka stała się przedmiotem gruntownej analizy Sørena Kierkegaarda w jego książce „Bojaźń i drżenie”. Duński filozof dostrzega w niej paradoks wiary, którego warunkiem jest teleologiczne zawieszenie etyki. Etyka nie ma żadnego celu poza sobą, ponieważ sama stanowi τέλος dla wszystkiego. Abraham staje wobec Boga zupełnie sam, w stosunku określonym przez Kierkegaarda jako absolutny. Nie może odwołać się do etyki, której zasady są ogólne, a tym samym powszechnie ważne dla wszystkich. Zamordowanie ukochanego syna pozostaje przecież w sprzeczności do etyki. Stąd dogłębna samotność Abrahama. Ścieżka wzwyż ku górze Moria musiała być dla niego męką, ponieważ – przekroczywszy granice etyczne – pozostał zupełnie sam z Izaakiem i ze swoją wiarą. Paradoks polega więc na tym, że jednostka w akcie wiary transcenduje etykę, a więc to, co ogólne i uniwersalne.
Ostatnie dwie strofy w wierszu Herberta „Fotografia” są oczywistym nawiązaniem do historii Abrahama i Izaaka. Podobnie jak Kierkegaard, poeta wkłada w usta ojca słowa, którymi mógł zwrócić się do syna, gdy obaj stanęli już na górze Moria. W Księdze Rodzaju, na pytanie Izaaka o zwierzę ofiarne, Abraham odpowiada: „Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój.” (Rdz 22, 8), a zatem do ostatniej chwili ukrywa przed chłopcem tragizm i grozę wydarzenia. (…) Czas historyczny zamienia się w wieczne teraz, ponieważ zamordowany przez ojca Izaak porównany zostaje do owadu w bursztynie i do ocalałej w węglu katedry paproci. (…) Śmierć Izaaka w wierszu Herberta jest więc koniecznością okupioną cierpieniem chłopca, które stanowi warunek sine qua non jego trwania poza czasem (…) .
Czas historyczny, czas wojennej zagłady przecina się zatem w wierszu „Fotografia” z czasem wiecznym. Chłopiec jest uwieczniony na zdjęciu, nieruchomy jak strzała Eleaty, a więc (zgodnie z paradoksem Zenona z Elei) pozostający w bezruchu (ruch strzały jest pozorem), (…). Ruch istnieje jednak w znaczeniu arystotelesowskiej zmiany jakościowej, ponieważ chłopiec, podobnie jak dojrzewające zboże, będzie musiał w niedługim czasie wydać plon, którym jest przyjęcie własnego losu. Także lilia, której kształt po śmierci miałby przybrać Izaak, odsyła do symboliki biblijnej, wskazując na niewinność chłopca, oraz jego królewską godność: „nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z lilii polnych.”
Osoba mówiąca w wierszu rozpatruje historię chłopca z fotografii z perspektywy post factum; te same linie papilarne wskazują na tożsamość osoby, jakkolwiek dzieli je otchłań czasu. Zdjęcie powstało przed II wojną światową (z listowia i obłoków wnioskuję, że był sierpień), gdy chłopiec nie znał jeszcze grozy zniszczenia i śmierci, a jednak tak zapach zbóż, jak i łuna zachodu są zapowiedzią dopełnienia ofiary; łuny pożaru i dojrzałego do zbioru żniwa. Osoba mówiąca tworzy pomost czasu między historią współczesną, a historią Abrahama i Izaaka. Śmierć chłopca byłaby zatem spełnieniem losu przeznaczonego mu przez Boga, który jednak powołuje go do życia w bezczasowości tj. w wiecznym teraz (…). Pytanie do Boga jest ukryte i dotyczy kwestii zachowania wiary w obliczu śmierci niewinnego dziecka. Różnica jest jednak zasadnicza, ponieważ w Biblii to Abraham ma być sprawcą czynu, co oznacza, że jego wiara (jako ojca dziecka) zostaje wystawiona na najwyższą próbę, podczas, gdy w utworze Herberta chłopiec jest ofiarą wojny. Dla Hegla historia (a więc także wojna) była koniecznością, dzięki której duch absolutny zyskiwał samoświadomość. Jednostka mogła natomiast uzyskać spełnienie tylko w ogólności etycznej i we wspólnocie – teza niemożliwa do przyjęcia dla Kierkegaarda, który uważał, że wiara jest fundamentalną relacją między Bogiem i jednostką (nie wiąże się z żadną ogólnością np. etyką heglowską, czy duchem dziejów). W wierszu Herberta świetlistość trwałego bursztynu haszmal stanowi zaprzeczenie cienia związanego z historycznym czasem Zagłady. Bóg, jako szafarz losu w imię konieczności historycznej nie był mu bliski. Idąc za Kierkegaardem Herbert ukazuje paradoks i siłę wiary Abrahama, który przekracza etykę i to, co ogólne, by spełnić wolę Jahwe.

HALINA KOZDĘBA-MURRAY «Wątki filozoficzne w twórczości Zbigniewa Herberta»

Robert Krajewski

1970 – 1991, Polonia

Robert fue un poeta que creció en la misma ciudad que yo, una mediana y postindustrial ciudad de provincia en Polonia central. También estudiábamos en el mismo instituto. Las clases de Lengua y Literatura nos marcaron a ambos. Nos enseñaba el profesor Włodzimierz Rutkowski, que convertía estas horas en obras de arte, en unas clases magistrales de nivel académico. Participábamos en los mismos concursos literarios solo que yo lo hice siete años más tarde. Robert murió a los 21 años a causa de un hematoma intracraneal cuya existencia ignoraba. Dejó 77 poemas, que los críticos incluyen dentro de la corriente de la imaginación envalentonada (junto con Roman Honet). Le obsesionaba la muerte, la búsqueda de la ternura en un mundo donde el amor es imposible. Su fuerza radica en la absoluta sinceridad que implica nihilismo y una postura crítica. Su último poemario (1991) se titula Algo de una tortura latente.

Trad. Ada Trzeciakowska

ESCALERA DE JACOB

no hay claridad omnipresente
y no puedo ver tus ojos

te sorprenderá
dicen con desprecio
que no he visto
ejecuciones realizadas con destreza
que no conocí el olor
de la cal muerta

en verdad
los veo a todos
cada día
mientras suben por una escalera alta
de uno en uno ascienden
a los cielos

también veo a un joven
que expiró bajo el látigo
va subiendo lentamente
peldaño a peldaño
se detiene en la cima
de la escalera de jacob
mira a mi lado
suspira 
y se lanza al cielo
agitando sus flacos brazos
como un pájaro alcanzado por una bala

vuela sólo un momento
cae de bruces con estrépito
muere
pero su espalda, endurecida por la sangre
se pone más y más
azul

Fotografías de Francesca Woodman (1958-1981)

Robert był poetą, który dorastał w tym samym mieście co ja – średniej wielkości, postindustrialnym, prowincjonalnym mieście w centralnej Polsce. Uczyliśmy się również w tym samym liceum. Zajęcia z języka i literatury odcisnęły piętno na nas wszystkich. Uczył nas profesor Włodzimierz Rutkowski, który potrafił zamienić te godziny w dzieła sztuki, w mistrzowskie wykady na poziomie akademickim. Braliśmy udział w tych samych konkursach literackich, tylko, że ja siedem lat później. Robert zmarł w wieku 21 lat z powodu krwiaka śródczaszkowego, o istnieniu którego nie wiedział. Pozostawił 77 wierszy, które krytycy zaliczają do nurtu wyobraźni ośmielonej (obok Romana Honeta). Jego obsesją była śmierć, poszukiwanie czułości w świecie, w którym miłość jest niemożliwa. Jego siła tkwi w absolutnej szczerości, która implikuje nihilizm i postawę krytyczną. Jego ostatni zbiór wierszy (1991) nosi tytuł Coś z utajonej kaźni.

drabina jakubowa

mówią z pogardą
że nie widziałem
sprawnie prowadzonych egzekucji
że nie czułem zapachu
gaszonego wapna

zaprawdę
widzę ich wszystkich
codziennie
jak po wysokiej drabinie
wchodzą pojedynczo
w niebiosa
widzę też chłopca
który skonał pod pejczem
idzie powoli
szczebel po szczeblu
przystaje u szczytu
jakubowej drabiny
ogląda się w moją stronę
wzdycha
i rzuca się w niebiosa
wymachując chudymi rękami
jak postrzelony ptak

leci tylko chwilę
upada na twarz z łoskotem
umiera
ale jego zrogowaciałe od krwi plecy
błękitnieją
coraz bardziej