Olvido García Valdés

1950 – , España

***[Nadaba por el agua transparente]

Nadaba por el agua transparente
en lo hondo, y pescaba gozoso
con un pequeño arpón peces brillantes,
amigos, moteados.
Aquella agua tan densa, nadar
como un gran pez; vosotros,
dijo, me esperabais en casa.
Pensé entonces en Klee,
en la dorada. Ahora leo:
estás roto y tus sueños
se cuelan en tu vida, esa sensación
de realidad es muy fuerte; estas pastillas
te ayudarán.
Dorado pez,
dorada de los abismos, destellos
en lo hondo. Un sueño subterráneo
nos recorre, nos reúne,
nacemos y morimos, mas se repite
el sueño y queda el pez,
su densidad, la transparencia.

De Caza nocturna

Paul Klee El pez dorado (1925)

Tłum. Ada Trzeciakowska

***[Płynęłam przez przejrzystą wodę]

Płynęłam przez przejrzystą wodę
w głębinach, radośnie łowiłam
niewielkim harpunem lśniące ryby,
przyjaciół, cętkowanych.
Woda była taka gęsta, płynęłam
niczym wielka ryba; wy,
powiedział, czekaliście na mnie w domu.
Pomyślałam wtedy o Klee,
o złotogłowej doradzie. Czytam teraz:
już po tobie a sny
przenikają do twojego życia, wrażenie
rzeczywistości jest bardzo silne; te pastylki
pomogą ci.
Złota rybko,
złota główko z otchłani skrząca się
na dnie. Podziemny sen
przepływa przez nas i jednoczy,
rodzimy się i umieramy, lecz powtarza się
sen i pozostaje ryba,
jej gęstość i przejrzystość.

Roberto Juarroz

1925-1995, Argentina

Quinta Poesía vertical

(en recuerdo de Alejandra Pizarnik)

54

La avalancha de los muertos,
la avalancha de los que se suicidan
por su mano o por otra,
porque vivir es un suicidio,
la avalancha de las sombras
que en vano amontonamos
en los rincones de la tierra,
la avalancha de lo que no sabemos ni pensar,
hace que cada tanto extendamos un brazo
y hagamos una señal en el vacío.

Y aunque el brazo no resiste
y se desmorona como los gestos de los tímidos,
la señal queda rodando por el aire
como un golpe de viento,
como la hilacha de un fúnebre planeta
que gira hacia algo menos que el olvido.

Sólo un desequilibrio de las cosas,
un fugaz desnivel inexplicable
permite todavía
este naufragio sin barco, sin mar y sin playa,
sin espectador, sin fondo y sin náufrago,
esta historia que nadie cuente y nadie escucha,
esta falla sin importancia del abismo.
Sólo queda la señal como un detalle.

Fotografías de Francesca Woodman

Tłum. Ada Trzeciakowska

Piąte Poezje pionowe

(pamięci Alejandry Pizarnik)

54

Lawina umarłych,
lawina tych, którzy się zabijają sami
własną lub cudzą ręką,
bo życie to samobójstwo,
lawina cieni
które na próżno składamy
w szczelinach ziemi,
lawina tego, o czym nawet myśleć nie umiemy,
sprawia, że co chwilę wyciągamy rękę
i w próżnię wysłyłamy znaki.

I chociaż ramię nie daje rady
i rozpada się jak gesty ludzi nieśmiałych,
znak krąży w powietrzu dalej
jak podmuch wiatru,
jak strzęp żałobnej planety
wirując ku czemuś mniej niż zapomnieniu.

Tylko brak równowagi wśród rzeczy,
ulotna, niewytłumaczalna nierówność
nadal zezwala na
tę morską katastrofę bez statku, bez morza i bez plaży,
bez widza, bez dna i bez rozbitka,
tę historię, której nikt nie opowiada i nikt nie słucha,
tę zapadlinę bez grozy otchłani.
Zostaje tylko znak jak drobna pamiątka.

Olvido García Valdés

1950 – , España

***Levanta los ojos y pájaros

Levanta los ojos y pájaros, por azar,
cruzan el cielo y es del aire
su ausencia. La luz que nos alivia,
era de azar y noche
aquella claridad, un cantar que venía
sin música, porque era dentro
la música. Y breve. Se va viviendo
dentro de los ojos. Alarga
la polilla como un pavo
ceniza su abanico. Anima II. Lo que fue
del amor, ojo y patitas. Vio tesoros
de luz, donde están la nieve
y el granizo y el rocío y la lluvia
. Un vaso
de cristal, la penumbra en suspenso.
                                                                   Dime,
ven esta noche a mi sueño un instante,
ven que te oiga, con levísimas flores
madruga hasta mí por el silbido
del mirlo, ya que toda tu vida fue de estricta
(penosa, enferma) actividad, salvo estos años
(alma del corazón, cantares) últimos.

De La poesía, ese cuerpo extraño. Antología

Fernando Zóbel (1924-1984)

Tłum. Ada Trzeciakowska

***Podnosi oczy i ptaki

Podnosi oczy i ptaki, przez przypadek,
przecinają niebo, i do powietrza należy
ich nieobecność. Światło, które nas koi,
z przypadku i nocy była
tamta jasność, pieśnią, który napłynęła
bez muzyki, bo od wewnątrz była
muzyką. I krótką. Odpływa wciąż żyjąc
wewnątrz oka. Wydłuża
ćmę jak indyk
popieli swój wachlarz. Anima II. To, co było
z miłości, oka i łapek. Widział klejnoty ze
światła, tam, gdzie padał śnieg
i grad, rosa, i deszcz.
Szklane
naczynie, półmrok w zawieszeniu.
                                                            Powiedz,
przyjdź tej nocy do mego snu na chwilę,
przyjdź, bym mogła cię usłyszeć, z najbledszymi kwiatami
przyjdź o świcie poprzez gwizdanie
kosa, skoro całe twoje życie było ścisłym
(żałosnym, chorym) działaniem, oprócz tych lat
(duszy serca, pieśni) ostatnich.

Andrés Trapiello

1953 – , España (León)

… avara somnolencia,
de vacíos laureles y jardines,
agrias tardes eternas
que tienen del olvido
la misteriosa rueca!

AT

La carta

He encontrado la casa
donde te llevaré a vivir. Es grande,
como las casas viejas. Tiene altos
los techos y en el suelo,
de tarima de enebro, duerme siempre
un rumor de hojas secas
que los pasos avivan. A los ocres
de las paredes nada ya parece
retenerles aquí. Igual que frágiles
pétalos, largo tiempo olvidados
en un libro, amarillean todos.
Entre rejas, trenzado,
un rosal sin podar.
En el jardín pequeño, una fuente
y un fauno. Y me dicen
que también unos mirlos.
Cuando en los meses fríos de otoño,
al escuchar sus silbos
cobren vida tus ojos, en el verde
del agua miraré contigo
cómo mueren los días.
Cómo se vuelve polvo en los muebles
oscuros tu silencio
que azotará la lluvia
allí donde te encuentres.

Tłum. Ada Trzeciakowska

… zachłanna ospalość,
pustych wawrzynów i ogrodów,
cierpkie wieczne popołudnia,
które posiadły zapomnienia
sekretną kądziel!

AT

List

Znalazłem dom
gdzie zamieszkamy. Jest duży,
jak to stare domy. Ma wysoki
strop a na podłodze,
na ławie z jałowca, śpi zawsze
pomruk suchych liści,
podsycane przez kroki. Ochry
ścian chyba już nic
tu nie trzyma. Tak jak i delikatnych
płatków, dawno temu zapomnianych
w książce, pożółkły wszystkie.
Wpleciony między kraty,
Nieprzycięty krzak róży.
W małym ogrodzie, fontanna
I faun. Mówią,
że są też kosy.
Kiedy w chłodzie jesiennych miesięcy,
Słysząc ich pogwizdywania,
nabiorą życia twoje oczy, w zieleni
wody będę patrzył z tobą
jak umierają dni.
Jak pokrywa kurzem ciemne
meble twoje milczenie,
smagane deszczem
gdziekolwiek jesteś.

Fotos propias

Dieu sait quoi es una obra maestra de la etapa madura del director francés Jean- Daniel Pollet. Es una meditación poética sobre el trabajo de Francis Ponge, un escritor que siempre ha sido inseparable de la fascinación por el «mundo silencioso» que recorre las películas de Pollet. «Es un cine sin escenarios como una mesa que se ha limpiado. Es un cine donde las piedras, el agua, el fuego y las cosas vuelven a una nueva vida y viven una existencia que aún no se ha visto ni escuchado …» (Pascal Bonitzer, 1996).

Francisco Marcos-Marín

1946 – , España (Madrid)

Espacio ausente

Sobre el mantel la leve gota oscura
Es sólo el eco breve de la copa,
Como el hueco vacío de la almohada
Es un espacio ahora sin imágenes.
Las manos ya no sienten otras manos
Ni los cuerpos se buscan como entonces.
Aunque estamos aquí: seguimos vivos
En los mismos lugares que dejamos.

¿Es quizás la ilusión la que nos hace
Imaginar las cosas que ocurrieron?
Ocurrieron así, nadie lo dude:
En el mismo lugar, sombras distintas.

Carraspea el reloj, dando a las horas
La voz a la que están acostumbradas.
Nada nuevo hay en él, sólo parece
Que intenta recordar otras edades,
Sin lamentar el paso de los días.
¿Son las luces más tenues o no prende
Dentro del corazón el fuego el aire?
Vaga por ese hueco el mismo cuerpo,
El mismo espacio con distinta ausencia.

Agostino Arrivabene

Tłum. Ada Trzeciakowska

Nieobecna przestrzeń

Na obrusie ciemna i skromna kropla
To tylko krótkie echo kielicha,
Jak puste wgłębienie na poduszce
Jest przestrzenią bez obrazów.
Dłonie nie czują już innych dłoni
Ani ciała nie szukają się jak dawniej.
Choć jesteśmy tutaj: nadal żywi
W tych samych miejscach porzuconych.

Czy to złudzenie sprawia, że
Wymyślamy rzeczy, które się stały?
Stały się, niepodważalnie:
W tym samym miejscu, inne cienie.

Zegar zachrypł wybijając godziny
Głos który je do siebie przyzwyczaił.
Nie brzmi inaczej, wydaje się tylko,
Że chce przypomnieć inne czasy,
Bez żalu za utraconymi dniami.
Czy to światła tak zbladły czy ognia
Nie wznieca już w sercu powietrze?
Krąży po tym wgłębieniu to samo ciało,
Ta sama przestrzeń innym brakiem opisana.

Francisco Marcos-Marín

1946 – , España (Madrid)

***

Eran, fotografía, caminantes,
Miraban diferentes,
Ella con su pañuelo de colores
Y su ilusión de esposa,
Una estación sin trenes
Con columnas partidas a su espalda.
Buscaba él en el suelo lo que sólo
En su sonrisa se explicaba a medias,
Más llena de preguntas que de aciertos.
Y ningún tren y nada
En la caja vacía de las fotos
Con las caras de nombres que se pierden,
Donde todas las épocas se encuentran
Como si en un vestuario de teatro
Cupieran las memorias de la vida.

Tłum. Ada Trzeciakowska

***

Byli: fotografia, przechodnie,
Spoglądali w różne strony,
Ona w kolorowej chusteczce
Pełna złudzeń żona,
Dworzec kolejowy
I rozpołowiona kolumna za plecami.
Szukała na ziemi tego, co
uśmiech insynuował zaledwie,
raczej pełen pytań niż odpowiedzi.
I żaden pociąg i nic więcej
w pustym pudełku na zdjęcia:
na twarze imion, co się gubią,
a wszystkie czasy spotykają.
Jakby teatralna garderoba
mogła pomieścić wspomnienia.

Fotogramas de La mujer del lago (1966) de Yoshishige Yoshida

Eugenio Montale

1896-1981, Italia

Uno de los poemas escritos después de la muerte de la mujer del poeta, Drusilla Tanzi – la “Mosca” de sus poemas-, en 1963 a causa de una enfermedad degenerativa de la columna vertebral. Montale se casó con su musa y amiga en 1962, aunque la relación duró más de 30 años (Mosca estaba casada antes).

Xenia

Trad. Carlos Rispo

14

Dicen que la mía
es una poesía de no pertenencia.
Mas si era tuya, era de alguien:
de ti, que ya no eres forma, sino esencia.
Dicen que la poesía en su ápice
magnifica el Todo en fuga,
niegan que la tortuga
sea más veloz que el rayo.
Tú sola sabías que el movimiento
es lo mismo que la inercia,
que el vacío es lo lleno, que el azul limpio
es la más difusa de las nubes.
Así mejor entiendo tu largo viaje
aprisionada entre las vendas y los yesos.
Y sin embargo no me da sosiego
saber que nosotros, uno o dos, somos una sola cosa

Tłum. Hanna Cieśla

14

Mówią, że poezja moja
jest nieprzynależna.
Lecz skoro twoją, była przecież czyjąś;
twoją, która nie formą już jesteś, lecz esencją.
Mówią, że poezja najwznioślejsza to ta,
która sławi wieczne Przemijanie,
zaprzeczają, jakoby żółw
był szybszy od pioruna.
Ty jedna wiedziałaś, że ruch
nie różni się od bezruchu,
że pustka jest pełna, a jasność
jest najbardziej znaną z chmur.
W ten sposób lepiej rozumiem twoją długą podróż
uwięzionej w bandażach i gipsie.
A jednak nie daje mi spokoju ta myśl,
że razem czy oddzielnie jesteśmy tylko jednym.

Corsé de escayola de Frida Khalo.

14

Dicono che la mia
sia una poesia d’inappartenenza.
Ma s’era tua era di qualcuno:
di te che non sei più forma, ma essenza.
Dicono che la poesia al suo culmine
magnifica il Tutto in fuga,
negano che la testuggine
sia più veloce del fulmine.
Tu sola sapevi che il moto
non è diverso dalla stasi,
che il vuoto è il pieno e il sereno
è la più diffusa delle nubi.
Così meglio intendo il tuo lungo viaggio
imprigionata tra le bende e i gessi.
Eppure non mi dà riposo
sapere che in uno o in due noi siamo una sola cosa.

Transl. William Arrowsmith

14

They say my poetry
is one of nonbelonging.
But if it was yours, it was someone’s:
it was yours who are no longer form, but essence.
They say that poetry at its peak
glorifies the All in flight,
they say the tortoise
is no swifter than lightning.
You alone knew
that movement and stasis are one,
that the void is fullness and the clear sky
cloud at its airiest. So your long journey,
imprisoned by bandages and casts,
makes better sense to me.
Still, knowing we’re a single thing,
whether one or two, gives me no peace.