Su obra está profundamente marcada por la huella de la guerra, la opresión y el genocidio. Ficowski fue el portavoz en Polonia de la poesía gitana y judía. Descubrió, defendió y tradujo la poesía de los gitanos polacos, los judíos y también la de los poetas yidis (editor de Papusza, especialista en Bruno Schulz, traductor de Federico García Lorca). En 2022 la editorial Confuencias publicó una selección de su poesía «Lectura de cenizas» en traducción de Elzbieta Bortkiewicz (traductora de Bruno Schulz, Adam Zagajewski entre otros).
1924 – 2006, Polonia
Trad. Ada Trzeciakowska
Paso de gansos salvajes
En octubre de aves caídas en la noche más profunda un destello de luz cegadora o más bien ornamento in absentia en los oscuros túneles de la conjetura letanías en vuelo o más bien procesiones sonoras santo santo santo súplicas de gansos salvajes oración de pura biología
se llevan de mis ojos la noche estrecha levantándola más amplia al alto espacio del más allá Veo a ciegas
su graznido anunciando que se acercan volando blancos blancos pese al omnívoro negro blancos
A los ángeles les es más fácil Pueden sobrevolar la oscuridad
W opadłym z ptactwa październiku nocą zupełną smuga ślepego blasku czy raczej ornament zaoczny w ociemniałych tunelach domysłu przelatujące litanie czy raczej procesje dźwięków święty święty święty supliki dzikich gęsi modlitwa czystej biologii
zdejmują mi z oczu ciasną noc unoszą ją szerzej w wysoką przestrzeń ponadwidzialną Widzę na oślep
gęgot oznajmujący że lecą białe lecą białe białe pomimo czerni wszystkożernej białe
Hubo tantas palabras indiferentes y duras y en las caras sólo muecas
un día ahora nos cuesta más vivirlo más que a nuestros padres pavor y desgarro febriles bebemos la vida a lengüetadas
derribados inmaduros con la boca abierta bañados en sangre
sin haber llegado a la época de floración
II Hubo desgarro odio mutua antipatía y mueca hubo un callejón sin salida y rostro plano de los muros cacarañado por la andanada arrojados de los vagones de ganado un rebaño empujado a golpes y rugidos y cerca sólo las patas de los perros las patas de los perros las patas de los perros
Sé que no se debe ser así lo sé, lo sé. pero cuando un amigo me tiende la mano cubro mi cabeza como si de un golpe se tratara me protejo de un gesto humano
me protejo de un arrebato de ternura.
III
«Nuestras voces secas cuando murmuramos ingenuos en voz baja como el viento en la hierba seca o las patitas de rata entre los trastos viejos de nuestros sótanos vacíos…»
Poetas que midieron su vida en cucharitas de café son como trajes de pájaros en pares o trajes de piel de los animales que brillan y el agua corre por ellos
cuando cierran la puerta allí dentro son como figuras de yeso con dulces sonrisas de idiotas dicen «¿la verdad? ¿qué es la verdad?» levantan los ojos al cielo se encogen de hombros son criaturas que tienen dos lenguas dos caras y entrañas artificiales giran sobre sus espinas dorsales giran sus caras planas sobre sus espinas el viento está soplando el viento está soplando
aprieto los párpados
chirrían mis ojos inquietos con sus suaves hocicos tocan mi corazón
La segunda estrofa del poema abre El último día del verano de Tadeusz Konwicki, película desgarradora e intimista, premiada en el Festival de Venencia (cine experimental), precursora de la Nueva Ola Polaca. Dos personas solitarias y anónimas, heridas por el pasado, se reúnen en una playa desierta. Ambas viven obsesionadas por traumáticos recuerdos de la Segunda Guerra Mundial. Pero, aunque hacen todo lo posible por comunicarse, al final se impone el silencio.
Drugą strofa wiersza rozpoczyna się Ostatni dzień lataTadeusza Konwickiego, film rozpisany na dwoje aktorów, kameralny i bolesny, prekursor Nowej Fali, pierwszy polski film nagrodzony na Festiwalu w Wenecji.
głosy
I
Było tyle słów obojętnych i ostrych i na twarzach tylko grymas
dzień teraz trudniej nam przeżyć niż naszym rodzicom przerażenie i rozdarcie chłeptanie życia gorączkowe
strąceni niedojrzali z otwartymi ustami ociekamy krwią
I nie było pory rozkwitania.
II
Było rozdarcie nienawiść niechęć wzajemna i grymas był zaułek ślepy i płaskie twarze murów dziobate od salwy
wywalani z bydlęcych wagonów stado pędzone razami i rykiem a obok tylko łapy psów łapy psów łapy psów
Ja wiem nie trzeba tak ja wiem ja wiem ale kiedy przyjaciel wyciągnie rękę zasłaniam głowę jak przed ciosem zasłaniam się przed ludzkim gestem
zasłaniam się przed odruchem czułości.
III
«Suche nasze głosy kiedy szemramy cicho i naiwnie jak wiatr w wyschniętej trawie lub szczurze łapki w rupieciach naszych pustych piwnic…»
Poeci którzy wymierzyli swe życie łyżeczką od kawy są jak ubranka ptaków po dwa albo futrzane ubranka zwierząt które lśnią i spływa po nich woda
kiedy zamykają drzwi tam wewnątrz jak gipsowe figury ze słodkimi uśmiechami idiotów mówią «prawda? co to jest prawda?» wznoszą oczy do nieba wzruszają ramionami a są to stworzenia które mają po dwa języki dwa oblicza i sztuczne wnętrzności kręcą się dokoła na kręgosłupach obracają płaskie twarze na kręgosłupach wieje wiatr wieje wiatr
era julio bochorno se desconchaba la pintura correosa en las paredes
olía a tilo en el parque municipal cubierto de hollín
yo impío quería llorar una pradera para ella cuando agonizando ella desdeñaba jadeante el vacío y terrible más allá
en un abrir y cerrar de ojos volvió en sí al pueblo quise conseguir para ella suplicando en la última hora un árbol una nube un pájaro
veo sus diminutos pies en unas zapatillas de papel
me senté entre la mesa y el féretro impío quise un milagro en una jadeante ciudad industrial en la segunda mitad del siglo XX esta cosa sacada de mí a la luz llora
Fotografías de Tony Luciani
KRZYKNĄŁEM NA NIĄ…
krzyknąłem na Nią przed dziesięciu laty
odeszła w pantoflach z czarnego błyszczącego papieru
«nie tłumacz się -powiedziała- nie trzeba»
krzyknąłem na Nią w pustym szpitalnym korytarzu
był lipiec upał łuszczyła się farba olejna na ścianach
pachniały lipy w miejskim pokrytym kopciem parku
ja bezbożny chciałem dla niej wypłakać łąkę kiedy konając odpychała zdyszana puste i straszne zaświaty
wróciła na mgnienie oka do siebie na wieś chciałem dla niej wyżebrać w ostatniej godzinie drzewo chmurę ptaka
widzę jej stopy drobne w czarnych papierowych pantoflach
siedziałem między stołem i trumną bezbożny chciałem cudu w przemysłowym zdyszanym mieście w drugiej połowie XX wieku ta rzecz płacze wyjęta ze mnie na światło
las pinturas palidecen reptan se desvanecen blanquean en la desembocadura caen a un agujero negro
el 20 de octubre de 1850 vino al mundo Artur Rimbaud
Temporada en el infierno qué época tan bella el cielo y el infierno
aún viva la metáfora florecía en el interior de la metafísica
maravillosamente insólitas jugaban las letras y las palabras A noir E blanc I rouge O bleu U vert
A partir de ahí la poesía empezó a tener fiebre delirar entre dos guerras blanquearon las imágenes blanquearon las metáforas
A blanc E blanc I blanc O blanc U blanc
en el destello de la bomba atómica blanquearon los ojos las bocas blanqueó el cuerpo del mundo
Altered States de Ken Russell; créditos de varias películas de Godard; cartel y fotograma de Hiroshima mon amour de M. Duras, foto propia del Museo de la Paz en Hiroshima; collage de Matthieu Bourel;
***
Słabnie poeta obrazy tracą siłę
farby bledną pełzną rozpływają się bieleją u ujścia spływają do czarnej dziury
20 października 1850 roku przyszedł na świat Artur Rimbaud
Sezon w piekle jaka piękna epoka piekło niebo
żywa jeszcze metafora rozkwitała we wnętrzu metafizyki
zjawiskowo niezwykłe bawiły się litery i słowa A noir E blanc I rouge O bleu U vert
Od tej chwili poezja zaczęła gorączkować majaczyć między dwoma wojnami zbielały obrazy zbielały metafory
A blanc E blanc I blanc O blanc U blanc
w błysku bomby atomowej zbielały oczy usta zbielała postać świata
Un joven agachado sobre el negro espejo del agua contempla el rostro del muerto su rostro que yace allí rostro con ojos cerrados su perfil sobre el fondo del traje plateado la boca entreabierta el rojo desvaneciéndose en los labios sombra en la cuenca del ojo soledad retirada del mundo el limitarse a su reflejo el presentimiento del hombre contemporáneo
de Escudo de telaraña
Narciso de Caravaggio y una reinterpretación moderna. Autor desconocido.
Narciso
Młodzieniec pochylony nad czarnym lustrem wody wpatruje się w leżącą tam twarz umarłego swoją twarz z zamkniętymi oczami profil na tle srebrniejącej sukni usta rozchylone niknąca czerwień na wargach cień w oczodole samotność odcięcie od świata ograniczenie się do swego odbicia przeczucie współczesnego człowieka
no sois responsables ni del mundo ni del fin del mundo os han quitado de los hombros un peso sois como pájaros y niños
divertíos y se divierten
olvidan que la poesía contemporánea es la lucha por el aliento
Rabbit – Jeff Koons, en mayo de 2019 se vendía en la casa de subastas Christie’s de New York por 91,1 millones de dólares. En ese momento el conejo-globo de Koons se convertía en la obra más cara vendida por un artista vivo en una subasta.
Zdjęcie ciężaru
Przyszedł do was i mówi
nie jesteście odpowiedzialni ani za świat ani za koniec świata zdjęto wam z ramion ciężar jesteście jak ptaki i dzieci bawicie się
i bawią się
zapominają że poezja współczesna to walka o oddech
En la esfera de copas reina una agitación permanente
El árbol señalado para la tala con un marco blanco del exterminio aún respiraba ramas y ramitas se agarraban a las nubes que se alejaban flotando
Las hojas temblaban se marchitaban presentían la muerte
Los árboles no llevan una vida errante en busca de comida no pueden huir de la sierra ni del hacha
En la esfera de copas reina una agitación permanente
Talar un árbol es ejecutar sin protocolo una sierra mecánica resoplando con el serrín como un relámpago entra en la corteza la carne la médula
cayó el árbol alcanzado en el costado aplastando con su peso muerto las hierbas el césped los tallos esbeltos claros telarañas vibrantes
junto con el árbol ejecutaron su sombra transparente ambigua imagen seña que aparece a la luz de la luna del sol
Las raíces laboriosas no presentían aún la pérdida del tronco ni la copa
lentamente llega la aérea muerte del árbol a su reino subterráneo
las raíces de los árboles vecinos se tocan se relacionan se fusionan
los únicos seres vivientes y sintientes junto con los hombres y animales creados a la imagen y semejanza de los dioses Los árboles no pueden ponerse al amparo de nosotros
Los niños paridos sin dolor en las clínicas madurando en las discotecas desgarrados por la luz artificial y ruido con la mirada fijada en las pantallas no hablan con los árboles
Talados quemados yacen uno junto a otro envenenados muertos los árboles de la infancia verdean encima de nosotros en mayo arrojan las hojas sobre las tumbas en noviembre crecen dentro de nosotros hasta la muerte
drzewo naznaczone na ścięcie białym znakiem zagłady jeszcze oddychało konary i gałęzie wczepiały się w odpływające chmury
liście drżały więdły przeczuwały śmierć
Drzewa nie przenoszą się z miejsca na miejsce w poszukiwaniu pokarmu nie mogą uciec przed piłą i toporem
w strefie koron panuje nieustanny niepokój
ścięcie drzewa to egzekucja pozbawione ceremoniału
mechaniczna piła
mechaniczna piła parskając trocinami błyskawicznie wchodzi w korę miąższ rdzeń
ugodzone w bok runęło drzewo gniotąc martwym ciężarem trawy zioła wiotkie jasne odziomki drżące pajęczyny
razem z drzewem stracono jego cień przezroczysty wieloznaczny obraz znak
pojawiający się w świetle słońca księżyca
Pracowite korzenie nie przeczuwały jeszcze utraty pnia i korony
powoli dociera nadziemna śmierć drzewa do podziemnej krainy korzenie sąsiednich drzew dotykają się wchodzą w związki ze sobą zrastają się
jedynie obok ludzi i zwierząt istoty żywe czujące stworzone na obraz i podobieństwo bogów Drzewa Nie mogą się ukryć przed nami
Dzieci rodzone bezboleśnie w klinikach dojrzewające w dyskotekach rozdzierane sztucznym światłem i dźwiękiem wpatrzone w ekran telewizora nie rozmawiają z drzewami
Ścięte spalone leżące pokotem zatrute martwe drzewa dzieciństwa zielenią się nad naszymi głowami w maju zrzucają liście na groby w listopadzie rosną w nas do śmierci
Cuando ya habían afeitado a todas las mujeres del transporte cuatro obreros barrieron y apilaron el cabello con unas escobas de madera de tilo
Bajo los cristales limpios yace el cabello rígido de las asfixiadas en las cámaras de gas entre el cabello hay agujas para el pelo y peines de hueso
No deja que se entrevea la luz no lo mece el viento no lo acaricia una mano ni la lluvia ni unos labios
En grandes cajas se amontona el cabello seco de las asfixiadas y una pequeña trenza gris con su lazo de la que tiran en la escuela los chiquillos traviesos.
Fragmentos de las exposiciones en el Museo de Auschwitz: Libro de los Nombres de las víctimas asesinadas, datos específicos (fotos propias). Fotograma de la película alemana «Lore» (2012).
Warkoczyk
Kiedy już wszystkie kobiety z transportu ogolono czterech robotników miotłami zrobionymi z lipy zamiatało i gromadziło włosy
Pod czystymi szybami leżą sztywne włosy uduszonych w komorach gazowych w tych włosach są szpilki i kościane grzebienie
Nie prześwietla ich światło nie rozdziela wiatr nie dotyka ich dłoń ani deszcz ani usta
W wielkich skrzyniach kłębią się suche włosy uduszonych i szary warkoczyk mysi ogonek ze wstążeczką za który pociągają w szkole niegrzeczni chłopcy
Transl. Adam Czerniawski
Pigtail
When all the women in the transport had their heads shaved four workmen with brooms made of birch twigs swept up and gathered up the hair
Behind clean glass the stiff hair lies of those suffocated in gas chambers there are pins and side combs in this hair
The hair is not shot through with light is not parted by the breeze is not touched by any hand or rain or lips
In huge chests clouds of dry hair of those suffocated and a faded plait a pigtail with a ribbon pulled at school by naughty boys.
Asesinado con una tabla de madera en un basurero Pier Paolo intenta levantarse de entre los muertos se arrastra
encerrados entre las manos lleva genitales humanos sangriento como un polluelo en el nido delante del trono del Señor
y esta tierra azul extremadamente bella esta herida en el universo este forúnculo en el seno de la vía láctea escupe sangre y esperma
fuiste tú Pier Paolo quien dijo “Un hombre sabe ver de lejos a un hombre matando a otro hombre. Es testigo de su actuación, se distancia de ella…”
un hombre vio de lejos a otro hombre matándote a ti La Terra vista dalla Luna il porcile un mocoso imberbe giovane di primo pelo aprendiz de panadero con ardientes ojos de Fornarina apretó las nalgas el recto del paraíso
demasiado joven para la soga para la pena de muerte un amorino consumidor de la mierda del mundo uno de los héroes de Saló o los 120 días de Sodoma
creado a la imagen y semejanza de Dios Pier Paolo espera el día del juicio final
Mural de Ernest Pignon
Zakatrupiony
Zakatrupiony deską na śmietniku Pier Paolo próbuje z martwych wstać czołga się
w stulonych dłoniach niesie ludzkie krwawe przyrodzenie jak pisklę w gnieździe przed tron Pana
i ziemia ta niebieska nieziemsko piękna we wszechświecie rana karbunkuł w łonie drogi mlecznej pluje krwią i spermą
to ty Pier Paolo powiedziałeś «Człowiek widzi z daleka człowieka, który zabija innego człowieka. Jest świadkiem działania, dystansuje się odeń…»
jakiś człowiek widział z daleka innego człowieka który zabijał ciebie La Terra vista dalla Luna il porcile ledwie opierzony żółtodziób giovane di primo pelo piekarczyk z palącymi oczami Fornariny zwarł pośladki odbytnicę raju
niedorosły jeszcze do powroza do wyroku śmierci amorino spożywający gówno świata jeden z bohaterów Salo czyli 120 dni Sodomy
stworzony na obraz i podobieństwo Boga Pier Paolo czeka na sąd ostateczny
tiene una lengua bella y retorcida como una serpiente en el paraíso
brota pura de la boca del filósofo alejada de la «realidad» como el alma del cuerpo
entonces la deposita en su lengua el político el sacerdote el activista
la rumia y la escupe sobre las cabezas de los ciudadanos
la idea crece en las bocas el periodista recoge la idea de la boca del político la condimenta con saliva arrogancia provocación y la defeca a través de los medios «de comunicación de masas»
la idea crece en la boca la idea llega hasta el pavimento
sale a la calle se tambalea como una prostituta borracha a la derecha a la izquierda
la idea pasa de mano en mano a los ojos de un mundo enmudecido se transforma en instrumento del crimen
y qué hace el filósofo
calla y se va sin mirar tras de sí
como si no escuchara estas palabras:
«No es lo que entra en la boca lo que hace impuro al hombre pues lo que lo corrompe es lo que de ella sale… «
Pero lo mejor es describir lo blanco por medio de lo gris un pájaro por medio de una piedra los girasoles en diciembre
los antiguos eróticos solían ser descripciones del cuerpo describían esto y aquello por ejemplo las pestañas
pero el rojo se debe describir por medio del gris el sol por la lluvia las amapolas en noviembre la boca por la noche
la descripción más plástica del pan es la descripción del hambre hay en él un húmedo y poroso centro un cálido interior girasoles en la noche el pecho el vientre los muslos de Cibeles
la descripción del agua manantial transparente es la descripción de la sed de la ceniza del desierto provoca un espejismo las nubes y los árboles entran en el espejo
la carencia el hambre la ausencia del cuerpo es la descripción del amor es el erótico contemporáneo
Fotograma de Un perro andaluz; Josef Sudek; Saul Leiter; foto propia
Szkic do erotyku współczesnego
A przecież biel najlepiej opisać szarością ptaka kamieniem słoneczniki w grudniu
dawne erotyki bywały opisami ciała opisytwały to i owo na przykład rzęsy
a przecież czerwień powinno opisywać się szarością słońce deszczem maki w listopadzie usta nocą
najplastyczniejszym opisem chleba jest opis głodu jest w nim wilgotny porowaty ośrodek ciepłe wnętrze słoneczniki w nocy piersi brzuch uda Kybele
źródlanym przezroczystym opisem wody jest opis pragnienia popiołu pustyni wywołuje fatamorganę obłoki i drzewa wchodzą w lustro
brak głód nieobecność ciała jest opisem miłości jest erotykiem współczesnym
Transl. M. J. Krynsky and R. A. Maguire
Draft of a modern love poem
And yet white is best described by gray bird by stone sunflowers in December
love poems of old were descriptions of the flesh described this and that for instance eyelashes
and yet red should be described by gray the sun by rain poppies in November lips by night
the most tangible description of bread is a description of hunger in it is the damp porous core the warm interior sunflowers at night the breasts belly thighs of Cybele
a spring-clear transparent description of water is a description of thirst ashes desert it produces a mirage clouds and trees move into the mirror
Lack hunger absence of flesh is a description of love is a modern love poem
me gustan las viejas las viejas feas malignas ellas: sal de la tierra no les da asco la basura humana son ellas que conocen el revés de la medalla del amor de la fe
las viejas vienen y van mientras los dictadores se hacen los graciosos mostrando sus manos en sangre
las viejas feas madrugan compran carne frutas pan lavan hacen la cocina se quedan en las calles con brazos cruzados y se callan
las viejas son inmortales
Hamlet se agita dentro de su red Fausto hace un juego vil y ridículo Raskolnikov bate con su hacha las viejas son irrebatibles sonríen levemente
muere el dios las viejas se levantan sin hacerle caso cada día compran pan vino pescado se muere la civilización las viejas se levantan junto con el sol abren las ventanas
tiran la basura se muere el hombre las viejas lavan al difunto entierran a sus muertos siembran flores sobre sus tumbas
me gustan las viejas las viejas feas malignas
creen en la vida eterna ellas: sal de la tierra corteza del árbol ojos de humildes bestias
cobardía y heroísmo grandeza y mezquindad a todo le dan una dimensión conforme a las exigencias del día de su día cotidiano
sus hijos descubren América perecen en las Termópilas crucificados se desangran conquistan el Cosmos
las viejas salen a las calles junto con el sol compran leche pan carne todavía falta pimienta para el guiso las viejas abren las ventanas
sólo los tontos se ríen de las viejas de las viejas feas malignas
porque ellas son mujeres hermosas las buenas viejas hermosas
como huevos secretos sin misterio bolas rodando incansablemente
las viejas son momias como de gatos sagrados
pequeñas todas arrugadas y cada día más secas manantiales frutas o gordas budas ensimismadas
cuando mueren se les escapa una pobre lágrima juntándose con una sonrisa feliz de jovenzuela
Foto de Tony Luciani de su madre de 93 años que sufre demencia
Opowiadanie o starych kobietach
Lubię stare kobiety brzydkie kobiety złe kobiety
są solą ziemi
nie brzydzą się ludzkimi odpadkami znają odwrotną stronę medalu miłości wiary
przychodzą i odchodzą dyktatorzy błaznują mają ręce splamione krwią ludzkich istot
stare kobiety wstają o świcie kupują mięso owoce chleb sprzątają gotują stoją na ulicy z założonymi rękami milczą
stare kobiety są nieśmiertelne
Hamlet miota się w sieci Faust gra rolę nikczemną i śmieszną Raskolnikow uderza siekierą stare kobiety są niezniszczalne uśmiechają się pobłażliwie
umiera bóg stare kobiety wstają jak co dzień o świcie kupują chleb wino rybę
umiera cywilizacja stare kobiety wstają o świcie otwierają okna usuwają nieczystości
umiera człowiek stare kobiety myją zwłoki grzebią umarłych sadzą kwiaty na grobach
lubię stare kobiety brzydkie kobiety złe kobiety
wierzą w życie wieczne są solą ziemi korą drzewa są pokornymi oczami zwierząt
tchórzostwo i bohaterstwo wielkość i małość widzą w wymiarach właściwych zbliżonych do wymagań dnia powszedniego
ich synowie odkrywają Amerykę giną pod Termopilami umierają na krzyżach zdobywają kosmos
stare kobiety wychodzą o świcie do miasta kupują mleko chleb mięso przyprawiają zupę otwierają okna
tylko głupcy śmieją się ze starych kobiet brzydkich kobiet złych kobiet
bo to są piękne kobiety dobre kobiety stare kobiety są jajem są tajemnicą bez tajemnicy są kulą która się toczy
stare kobiety są mumiami świętych kotów
są małymi wysychającymi źródłami pomarszczonymi owocami albo tłustymi owalnymi buddami
kiedy umierają z oka wypływa łza i łączy się na ustach z uśmiechem młodej dziewczyny
Después del fin del mundo tras la muerte me encontré en medio de la vida que me creaba construía la vida la gente los animales los paisajes
decía esto es una mesa esto es una mesa en la mesa está el pan un cuchillo el cuchillo sirve para cortar el pan con el pan se alimentan las personas
hay que amar al hombre de noche y de día aprendía que hay que amar al hombre respondía
decía esto es una ventana esto es una ventana al otro lado de la ventana hay un jardín en el jardín veo un pequeño manzano el pequeño manzano florece caen las nubes comienzan a formarse las frutas maduran mi padre coge una manzana ese hombre que arranca una manzana es mi padre
me senté en el umbral de casa esa viejecita que arrastra con una soga una cabra es más necesaria y valiosa que las siete maravillas del mundo quien piensa y siente que ella es innecesaria es un genocida
esto es un hombre esto es un árbol esto es pan
las personas se alimentan para vivir me repetía la vida humana es importante la vida humana tiene un gran peso la vida humana tiene gran valor su valor sobrepasa el de todas las cosas que creó el hombre el hombre es un gran tesoro repetía obstinado
decía esto es agua acariciaba con la mano las olas y conversaba con un río oh agua decía oh agua buena soy yo
el hombre hablaba al agua hablaba a la luna a las flores a la lluvia hablaba a la tierra a los pájaros al cielo
callaba el cielo callaba la tierra cuando escuchaba una voz proveniente de la tierra del agua y del cielo era la voz de otro hombre
Fotografías de Josef Sudek
W środku życia
Po końcu świata po śmierci znalazłem się w środku życia stwarzałem siebie budowałem życie ludzi zwierzęta krajobrazy
to jest stół mówiłem to jest stół na stole leży chleb nóż nóż służy do krajania chleba chlebem karmią się ludzie
człowieka trzeba kochać uczyłem się w nocy w dzień co trzeba kochać odpowiadałem człowieka
to jest okno mówiłem to jest okno za oknem jest ogród w ogrodzie widzę jabłonkę jabłonka kwitnie kwiaty opadają zawiązują się owoce dojrzewają mój ojciec zrywa jabłko ten człowiek który zrywa jabłko to mój ojciec
siedziałem na progu domu ta staruszka która ciągnie na powrozie kozę jest potrzebniejsza i cenniejsza niż siedem cudów świata kto myśli i czuje że ona jest niepotrzebna ten jest ludobójcą
to jest człowiek to jest drzewo to jest chleb
ludzie karmią się aby żyć powtarzałem sobie życie ludzkie jest ważne życie ludzkie ma wielką wagę wartość życia przewyższa wartość wszystkich przedmiotów które stworzył człowiek człowiek jest skarbem powtarzałem uparcie
to jest woda mówiłem gładziłem ręką fale i rozmawiałem z rzeką wodo mówiłem dobra wodo to ja jestem
człowiek mówił do wody mówił do księżyca do kwiatów deszczu mówił do ziemi do ptaków do nieba
milczało niebo milczała ziemia jeśli usłyszał głos który płynął z ziemi wody i nieba to był głos drugiego człowieka
Los pájaros que vuelan por esta habitación se transforman en silencio
los versos se convierten en cosas oscuras físicas literales se puede atarlos al cuello
me visita aquí mi doble duplo der Doppelganger
se burla de mí en el abrigo vuelto de mi verso revienta de risa
es éste -pienso- del que dicen que grita como yo pero con mesura que defeca como yo pero educadamente que llora como yo pero más bellamente
la gente que pasa por esta habitación habla en voz baja a hurtadillas toca los muebles los lomos de los libros ya leídos miran la pluma el peine las gafas el ya místico cuerpo de la fiel compañera de la vida el manuscrito inacabado de un poema
parí un demonio en el desierto se arrastraba por la arena lo parí por el ano salió gimiendo de la inexistencia de mí un duramen amarillo y negro resplandeciente pesado aburrido cubierto de mucosidad que se transformó en un ojo aletargado por la sangre el cuerpo que sale de mi cuerpo que me abandona que me vacía que me transforma en nada en un negro agujero
los críticos aviesos pasan por esta habitación leen él manuscrito inacabado del poema con repugnancia este énfasis artificial estas secreciones esta bilis esta sangre este agua este exhibicionismo se encogen de hombros abandonan el taller del poeta que se quitó
Bocetos de William Kentdrige
Klatka II 1974
Ptaki które przelatują przez ten pokój zmieniają się w ciszę
wiersze przechodzą w rzeczy ciemne fizyczne dosłowne można je wiązać u szyi
odwiedza mnie tu mój sobowtór dwojnik der Doppelganger
natrząsa się ze mnie w moim przenicowanym płaszczu wierszu pęka ze śmiechu
to ten —myślę— o którym mówią że krzyczy tak jak ja ale z umiarem że wypróżnia się tak jak ja ale kulturalniej że płacze tak jak ja ale piękniej
ludzie którzy przechodzą przez ten pokój mówią ciszej ukradkiem dotykają mebli grzbietów przeczytanych książek patrzą na pióro grzebień na szkła na mistyczne już ciało wiernej towarzyszki życia na rękopis nie skończonego wiersza
rodziłem diabla na pustyni wlókł sie po piasku rodziłem go odbytem z niebytu wyłaził ze mnie stękając twardziel żółtoczarny lśniący ciężki nudny powleczony śluzem przemieniał się w nalane krwią oko ciało wychodzące z mojego ciała opuszczające mnie pustoszące przemieniające mnie w nic w czarną dziurę
zoile którzy przechodzą przez ten pokój odczytują rękopis nie skończonego wiersza z niesmakiem ten sztuczny patos te wydzieliny ta żółć ta krew ta woda ten ekshibicjonizm wzruszają ramionami opuszczają warsztat poety który odebrał sobie