Cristina Peri Rossi

1941, Uruguay/España

ALEJANDRA ENTRE LAS LILAS

He de morir de cosas así*
ALEJANDRA PIZARNIK
(suicidada el 27 de setiembre de 1972)

I

Quizás fuera el nombre
dulce de Alejandra
o esas lilas de los muros
soplando en la noche densa
o fuera
la nocturna cacería
de palabras deslizándose
en el vidrio
que te precipitó a la muerte
en la solitaria
duración de un grito
a medianoche
cómplice de nombres oscuros
impronunciables.

X

Después de haberte leído
los puntos y las comas
las metáforas tristes
y las niñas que llevabas
a lomos de los versos
sus pubis rosados
humedeciéndote el vestido
y los silencios
ah los silencios
esos silencios
que las niñas no hacen
porque gritaban
cuando tú las invitabas
a andar en barca
o cuando les regalabas
caballitos de juguete.

*VÉRTIGOS O CONTEMPLACIÓN DE ALGO QUE TERMINA

Esta lila se deshoja.
Desde sí misma cae
y oculta su antigua sombra.
He de morir de cosas así.

Collage a partir de un fotograma de Liberté de Albert Serra

Trad. Ada Trzeciakowska

Alejandra wśród bzów

Od czegoś takiego muszę umrzeć.*

ALEJANDRA PIZARNIK
(samobójstwo 27 września 1972)

I

Może było to
słodkie imię Alejandra
albo tamte liliowe bzy murów
które natchnęły cię gęstą nocą
czy też
nocne polowanie
na słowa prześlizgujące się
po szkle
tym co popchnęło cię ku śmierci
w samotnej
przeciągłości krzyku
o północy
wspólniczce ciemnych
niewymawialnych imion.

X

Po przeczytaniu ciebie:
te kropki i przecinki
smutne metafory
i dziewczęta, które woziłaś
na grzbiecie wersów
ich różowe łona
zraszające ci sukienkę
i ciche pauzy
ah pauzy
te pauzy
których dziewczęta nie robią
bo krzyczały
kiedy zapraszałaś je
na spacer łódką
lub gdy dawałaś im w prezencie
koniki na biegunach.

*ZAWROTY GŁOWY LUB KONTEMPLACJA CZEGOŚ, CO SIĘ KOŃCZY

Bez zrzuca płatki.
Sam od siebie odpada
i ukrywa swój prastary cień.
Od czegoś takiego muszę umrzeć.

Jorge Boccanera

1952 – , Argentina

ALEJANDRA PIZARNIK ABRE SU CUADERNO DE APUNTES

A Jorge Arturo

El hombre que saca la cabeza del agua,
           es un pez y se asfixia.
El pez que mete la cabeza en el agua,
           es un hombre y se ahoga.

El poeta escribe en la línea del agua,
           y se asfixia,
           y se ahoga.

Collage propio

ALEJANDRA PIZARNIK OTWIERA notatnik

dla Jorge Arturo

Człowiek, który wynurza głowę z wody,
            jest rybą i dusi się.
Ryba, która zanurza głowę w wodzie,
            jest człowiekiem i tonie.

Poeta pisze na linii wody,
           i dusi się,
           i tonie.

Amelia Biagioni

1916-2000, Argentina

Cavante, andante

A veces
soy la sedentaria.
 
Arqueóloga en mí hundiéndome,
excavo mi porción de ayer
busco en mi fosa descubriendo
lo que ya fue o no fue
soy predadora de mis restos.
 
Mientras me desentierro y me descifro
Y recuento mi antigüedad,
pasa arriba mi presente y lo pierdo.
 
Otras veces
me desencorvo con olvido
pierdo el pasado y soy la nómada.
 
Exploradora del momento que me invade,
remo sobre mi canto suyo
rumbo al naufragio en rocas del callar,
o atravieso su repentino bosque mío
hacia el claro de muerte.
 
Y a extremas veces
mientras sobrecavándome
descubro al fondo mi
fulgor inmóvil ojo
de cerradura inmemorial,
 
soy ave llave en el cenit
ejerciendo
mi remolino.

Cuaderno de Samineh Alafar con fotogramas de Sergei Parajanov

Tłum. Ada Trzeciakowska

Cavante, andante

Czasem,
wiodę tryb życia osiadły..

Archeolożka w samej sobie zatapiam się,
odkopując porcję wczorajszego dnia,
przegrzebuję własny grób odkrywając
co było lub czego nie było,
ja drapieżnik własnych szczątków.

Podczas gdy odkopuję się i rozpoznaję
robię rachunki z trwania,
a teraźniejszość przesuwa się nade mną i tracę ją.

Innym razem
rozprostowuję się w niepamięci
tracę przeszłość, staję się koczownikiem.

Badaczka porwana przez chwilę,
wiosłuję na mej pieśni
by rozbić się o skały ciszy,
lub przecinam jej nagły mój las
w drodze na polanę śmierci.

A w skrajnych przypadkach,
gdy kopiąc zbyt głęboko
odkrywam na dnie mój
niewzruszony blask,
odwieczną dziurkę od klucza,

staję się ptakiem kluczem w zenicie
wciąganym przez
swój wir.

Amelia Biagioni

1916-2000, Argentina

Acorde

Oh infierno
te agradezco
la causa perdida
la tiniebla entre los dientes
las manos de humo
y esa espalda acosándome.
Te agradezco
el crepúsculo de piedra que no cesa.
Te agradezco
que existas cuando respiro.
Porque eres el recinto
donde encuentro,
retenidos por el ojo y el fuego
los nombres y las formas
de la dicha.

Oh cielo
te he buscado sin tregua sin miedo,
te he perseguido sin piedad,
universo tras universo
hasta en la piedra virgen,
en el feliz cuchillo
y en el cuervo azul
y al fin te hallé
aquí, en el pecho del vacío.
Eres la palabra asombrosa
la que sólo yo escucho
y nada más me deja oír,
la que suena y suena, y suena
y no fue ni será pronunciada.

Trad. Ada Trzeciakowska

Zgoda (Akord)

Och piekło
dziękuję ci
za przegraną sprawę
za mrok między zębami
za dłonie z dymu
i za te nękające mnie plecy.
Dziękuję ci
za nieustający zmierzch z kamienia
Dziękuję ci,
że jesteś gdy oddycham.
Bo strefą jesteś
gdzie mogę odnaleźć
zatrzymane przez oko i ogień
nazwy i formy
szczęścia.

Och niebo
szukałam cię bez wytchnienia bez lęku,
poszukiwałam bez litości,
wszechświat po wszechświecie
nawet w dziewiczym kamieniu,
w szczęśliwym nożu
i w błękitnym kruku
aż końcu odnalazłam cię
tutaj w sercu pustki
Jesteś słowem co oszałamia
a które słyszę tylko ja
i co nic więcej nie pozwala mi usłyszeć
tym, które brzmi i brzmi i brzmi
a nie było i nie będzie wymówione.

Amelia Biagioni

1916-2000, Argentina

La llovizna

Yo, con la vaga frente en la balada
y el talón en el musgo de los siglos,
yo, que inventé el otoño lentamente
y gris y lentamente soy su vino,
yo, que ya agonizaba cuando el hombre
me amó para nombrarme «la llovizna»,
yo, que cruzando su durar lo nublo
de eternidad y de melancolía,
yo, que debo medir la soledad
entera, y desandar todo el recuerdo
y más, y gris y lentamente el día
señalado asperjar el fin del tiempo,
yo, a veces, mientras limo tristes mármoles
y herrumbro amantes, pienso que en la tierra
no existo, que tan sólo voy cayendo,
así, de la nostalgia de un poema.

Trad. Ada Trzeciakowska

Mżawka

Ja z czołem zabłąkanym w balladzie
i piętą w mchu wieków,
Ja, która wymyśliłam jesień nieśpiesznie
i na szaro i nieśpiesznie jej winem jestem,
ja, która dogorywałam już kiedy człowiek
pokochał mnie i nazwał mżawką,
ja, która przecinając jego trwanie chmurzę go
wiecznością i melancholią,
ja, która muszę być miarą zupełnej
samotności, i przemierzyć ponownie wspomnienie
i wiele więcej, i na szaro i nieśpiesznie dzień
wskazując na opadanie rosy kresu czasu,
a, czasem, gdy szlifuję smutne marmury
i pokrywam rdzą kochanków, myślę, że na ziemi
nie istnieję, że padam zaledwie,
tak, ot z nostalgii jakiegoś wiersza.

Fotografías de José Vicente Morcillo Morcillo (Munera)

Amelia Biagioni

1916-2000, Argentina

Bosque

Mi sombra
mi pasión
mi razón
mi relámpago
me dijeron
que hay en el universo cuatro hambres

Mis hambres
me gritaron
que el universo no se calma con gemidos
sino con actos

Mis actos
me mostraron
que el universo es un oscuro andante bosque
donde todo movimiento es cacería.

Trad. Ada Trzeciakowska

Las

Mój cień
moje uniesienie
mój rozsądek
mój grom
zapowiedziały mi, że we wszechświecie są cztery głody

Moje głody
wykrzyczały, że
wszechświata nie ukoimy jękami
lecz czynami

Moje czyny
pokazały mi
że wszechświat jest ciemnym tułaczym lasem
gdzie każdy ruch to polowanie

Langosta de Yorgos Lanthimos (2015)

Paul Celan

1920-1970, Rumanía/Alemania

Trad. José Luis Reina Palazón

De ambos

De ambos los cuerpos descicatrizados,
de ambos la hoja de muerte sobre el desnudo,
de ambos los irreales rostros.
A tierra halados por
la más blanca raíz
del más blanco
árbol.

Mi montaje con textos de A. Pizarnik, J. Clarionol, Sylvia Plath.

Tłum. Jacek Buras

Obojga

odbliźnione ciała,
obojga klepsydry na nagości,
obojga odrzeczywistnione oblicza.

Wyciągnięte na ląd przez
najbielszy korzeń
najbielszego
drzewa