Antonio Martínez Sarrión 

1939 – 2021, España (Albacete-Madrid)

En colaboración con LaReversible

EL CINE DE LOS SÁBADOS

maravillas del cine galerías
de luz parpadeante entre silbidos
niños con su mamá que iban abajo
entre panteras un indio se esfuerza
por alcanzar los frutos más dorados
ivonne de carlo baila en scherezade
no sé si danza musulmana o tango
amor de mis quince años marilyn
ríos de la memoria tan amargos
luego la cena desabrida y fría
y los ojos ardiendo como faros

Fotogramas de Cinema Paradiso de Giuseppe Tornatore

Tłum. Ada Trzeciakowska

SOBOTNIE KINO

dziwa i cuda kinowe galerie
migoczące światłem wśród gwizdów
dzieciarnia i mamy schodzące w dół
w towarzystwie panter Hindus pręży się
by dosięgnąć do złocistych owoców
ivonne de carlo tańczy w scherezadzie
nie wiem czy orientalny taniec czy tango
miłość moich nastoletnich lat marilyn
rzeki pamięci grząskie i gorzkie
potem późna kolacja zimna i mdła
i oczy płonące niczym reflektory


Antonio Rodríguez Jiménez

1978 – , España (Albacete)

de la mera existencia

Tras la violencia de la cacería,
se reagrupa en un claro la manada.
Ya viene el aire limpio del olor del peligro
y amamantan las madres a sus crías.
Pacen tranquilamente los adultos y nadie
podría imaginar que hace muy poco
eran solo pavor, galope ciego.
 Atrás quedó la sangre de los miembros
menos afortunados, naturaleza muerta
alimentando el ciclo de la vida.
No hay espacio en la paz de los rumiantes
para albergar tristeza
ni para la memoria.
Esto es su tiempo: instantes sucesivos
de placidez y alarma. Es el decurso
de seres sin relato,
de la mera existencia.

del Los signos del derrumbe (2014)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Najczystsze istnienie

Po brutalnej przemocy polowania,
stado przegrupowuje się na polanie.
Powietrze wolne od zapachu zagrożenia
a matki karmią piersią swoje młode.
Dorosłe pasą się spokojnie, trudno
wyobrazić sobie, że tuż przed chwilą
były tylko trwogą, ślepym galopem.
Została za nimi krew osobników
mających mniej szczęścia, martwa natura
bezwiednie podtrzymująca cykl życia.
W spokoju przeżuwaczy nie ma miejsca
na gromadzenie smutku
ani na kult pamięci.
To jest ich czas: sukcesywne momenty
beztroski i strachu. Upływ czasu
u stworzeń bez historii,
najczystszego istnienia.

Antonio Rodríguez Jiménez

1978 – , España (Albacete)

Lo indecible

Bronislaw Maj describe en un poema*
un paisaje con niebla sobre el Vístula.
El Vístula y la niebla ya son en sí el poema.
La música y la historia lo son todo.
El lenguaje lo es todo.

Habla sobre el milagro de poder entenderse
diciendo apenas nada.
Habla sobre el valor simple de un gesto.

Hay un ramo de lirios en el cuarto
que casi puede olerse en las palabras.
Eso también lo es todo.

Líneas curvas conectan sensaciones
con la dulce cadencia de las sílabas.
En el centro reposa
—león blanco nacido del asombro-
con todas sus promesas lo indecible.

del Nuestro sitio en el mundo (2020)

* El poema en cuestión se puede leer aquí.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Niewypowiedziane

Bronisław Maj opisuje w wierszu*
widok na zasnutą mgłą Wisłę.
Wisła i mgła stanowią same w sobie wiersz.
Muzyka i historia są wszystkim.
Język jest wszystkim.

Mówi o cudzie rozumienia się
nie mówiąc prawie nic.
Mówi o skromnej wadze gestu.

W pokoju leży bukiet konwalii,
którego zapach można poczuć w słowach.
To również jest wszystkim.

Zakrzywione linie łączą wrażenia
słodką kadencją sylab.
Na środku spoczywa,
niczym biały lew narodzony ze zdumienia,
to co niewypowiedziane i wszystkie jego obietnice.

Ana Martínez Castillo

1978 – , España (Albacete)

Yo era la niña que gritaba

Yo era la niña que gritaba.
Le gritaba al aire y a los perros.
Le gritaba a la vida y a las moscas.
Era yo mil veces mil. Mil locas en mil balcones. Mil locas sin dientes para morder, con ganas de aire y agua, con tanta sed. Labios y lenguas y voces al viento mil veces mil, esa era yo.
La niña sedienta de viento.

Del poemario Bajo la sombra del árbol en llamas (2016)

Chanson d’Armor Jean Epstein (1934)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Byłam dziewczynką, który krzyczała.

Byłam dziewczynką, który krzyczała.
Krzyczała na powietrze i na psy.
Krzyczała na życie i na muchy.
To byłam ja tysiąc razy tysiąc. Tysiąc wariatek na tysiącach balkonów. Tysiąc bezzebnych wariatek, złakniona powietrza i wody, tak ogromnie spragniona. Usta i języki i głosy na wiatr tysiąc razy tysiąc, taka byłam ja.
Dziewczynka spragniona wiatru.

Ana Martínez Castillo

1978 – , España (Albacete)

Moriré y nadie lo sabrá nunca.

Moriré y nadie lo sabrá nunca.
Moriré en secreto, a la sombra del incendio, con las pupilas llenas de barro, acurrucada en un sueño que se sueña muy despacio.

Del poemario Bajo la sombra del árbol en llamas (2016)

Nova Ofelia. Epi Neuraska y JJ Doc  (l’Espai d’Art Contemporani de Castelló)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Umrę i nikt się nigdy nie dowie.

Umrę i nikt się nigdy nie dowie.
Umrę w sekrecie, w cieniu płomieni, ze źrenicami pełnymi błota, zwinięta we śnie, który się śni zbyt wolno.

Gracia Aguilar Almendros

1982 – , España

Sueño

La luz de aquella ciudad era blanca,
caminaba con esa sensación
de los primeros viajes,
cuando no hay quehaceres aún.
La mañana se deslizaba
ligera y fácil.

Entré en la catedral,
había allí una oscuridad silvestre,
húmeda y fresca,
olía a hojas mojadas,
se oía
un culebreo de animales
cálidos y pequeños.

Subí al altar, quité
la imagen de la virgen,
me puse yo, desnuda,
a mirar desde allí,
a la ciudad,
a la luz y a vosotros.
Los ojos ya
pura contemplación,
la mente poseía
la cadencia del mundo,
la de los pájaros
en el aire.

Y yo solo miraba,
y era mamífera y era agua,
y era pequeña y era eterna.
Y detrás de la puerta, estaba el mar.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Sen

Światło tamtego miasta było białe,
szłam i ogarniało mnie wrażenie, że
to czas pierwszych podróży,
kiedy jeszcze zajęć brak.
Poranek płynął
lekki i przyjemny.

Weszłam do katedry,
panowała tam leśna ciemność,
wilgotna i świeża,
pachniało mokrymi liśćmi,
dobiegał szelest
wijących się zwierząt
ciepłych i maleńkich.

Wspięłam się na ołtarz, zdjęłam
obraz dziewicy,
położyłam się ja, naga,
by spoglądać stamtąd,
na miasto,
na światło i na was.
Oczy już
czystą kontemplacją się stały,
umysł przyswoił sobie
kadencję świata,
tą ptaków
w powietrzu.

A ja patrzyłam tylko,
byłam ssakiem i byłam wodą,
byłam maleńka i byłam wieczna.
Za wrotami, było morze.