Oksana Lukashina / Oksana Łucyszyna

1974, Ucrania

Trad. Ada Trzeciakowska

***

él pide – no me ayudéis
ayudad a los soldados
ya no me hace falta nada
ni medicinas, ni calor, ni luz
ni un sorbo de agua antes de morir

no dejaré esta estancia
a no ser que abandone la estancia del cuerpo
pero me han dicho que no hay Dios
y aquel que existe, se parece demasiado al hombre
y el hombre – creo que existe,
¿deberá de existir?-

supuestamente he vivido mi vida
pero sigo sin saber nada

y esa noche me dolió tanto
que me olvidé de todo y de mí mismo también
no vi ni el cielo, ni el cosmos, ni la negrura
divina; sólo vi a unos soldados
sentí en mis huesos cómo querían beber

no me ayudéis más
ayudad a los que todavía pueden

dar a luz a los niños

Trad. Aneta Kamińska

***

on prosi – nie pomagajcie mnie
pomagajcie żołnierzom
mnie już niczego nie trzeba
ani leków ani ciepła ani światła
ani łyka wody przed śmiercią

nie wyjdę z tego pokoju
chyba że wyjdę z pokoju ciała
ale powiedziano mi że Boga nie ma
a ten który jest – zbyt podobny do człowieka
a człowiek – chyba jest,
chyba musi być?

podobno przeżyłem życie
ale i tak niczego nie wiem

a tej nocy tak mnie bolało
że zapomniałem o wszystkim i zresztą o sobie samym
nie widziałem ani nieba ani kosmosu ani Bożej
czerni; widziałem tylko żołnierzy
czułem w kościach jak oni chcą pić

nie pomagajcie mi więcej
pomagajcie tym którzy jeszcze mogą

rodzić dzieci

Tadeusz Różewicz

1921-2014, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

El derramar

Este susurro

se derrama la vida
de un mundo lleno de cosas
a la muerte

a través de mí
como por un agujero
en la realidad
este mundo se cuela
en el otro mundo

pienso hasta el final
aquel a quien
buscaba arriba
me espera abajo

en la madriguera
la transformación

el desidioso rugido
de las trompetas amasadas
de papel
enrolladas de periódico

el resucitar de entre los muertos
por despiste
en vano

Adaptación de Una soledad demasiado ruidosa de Bohumil Hrabal

Polecam drugą część eseju Dariusza Lebiody

przesypywanie

Ten szelest

przesypywanie się życia
ze świata pełnego rzeczy
do śmierci

to przeze mnie
jak przez dziurę
w rzeczywistości
przeciska się ten świat
na tamten świat

domyślam do końca
ten którego
szukałem na górze
czeka na dole

w norze
przemienienie

gnuśne porykiwanie
trąb ugniecionych
z makulatury
skręconych z gazet

z martwych wstawanie
w roztargnieniu
daremne



Tomasz Pułka

1988-2012, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Billete (calando)

– ¿En qué estás pensando?
que mi sueño tiene la forma de fibra óptica de ahí que
sea tanto una estación de tren como un guante un lazo
o una manzana fragmento de naturaleza muerta con tu
mirada porque no estás en el exterior sino dentro de mí
– ¿Estoy ahí?
eres como un hambre sagrada ligada a la muerte
como la necesidad de dar vueltas a la definición de la luz
y como un puñado de simples palabras volcadas sobre el vidrio
cuando la composición de los labios les impone un cambio.
– ¿Y eso es bueno?
Sin ofender, convendría crear la impresión del vacío
tan austero en contenido que incluso la premonición del fin
haría temer por la relatividad de las ideas que despiertan
tu espalda desnuda y el susurro desnudo sobre la piel.
– Pues, a dormir ya, cariño.

Jacek Malczewski El artista y la quimera (1906)


Bilet (calando)

– O czym myślisz?
że mój sen jest kształtem światłowodu więc jest
i dworcem rękawiczką kokardką lub jabłkiem
fragmentem martwej natury z twoim spojrzeniem
bo nie ma cię na zewnątrz więc tylko we mnie
– Jestem tam?
jesteś jak sakralny głód spokrewniony ze śmiercią
jak konieczność krążenia wokół definicji światła
i jak garść prostych słów podprowadzona na szkle
pod konieczność zmian dla kompozycji warg
– To dobrze?
bez obrazy ale dobrze byłoby stworzyć wrażenie
pustki tak oszczędnej w treści że nawet przeczucie
końca napawałoby lękiem o względność wyobrażeń
jaki dają twoje nagie plecy i nagi szept na skórze
– Więc śpijmy już kochanie.



Adam Gai

Página del autor

1941 – , Argentina/Israel

Localidades numeradas

Para ir a la guerra tuve que comprar con anticipación el boleto con el asiento numerado para no viajar de parado. La estación desbordaba de pasajeros. No todos iban a la misma guerra, yo elegí la final, porque era la decisiva. Al bajar del tren sentí el ruido de los cañones, pero estaban lejos. Me puse en camino. Las señales de tránsito eran precisas, la primera era un muerto tirado apuntando el brazo a la derecha. No pude correr como había planeado, había un embotellamiento de cadáveres y los semáforos no funcionaban. Hacía calor, mucho calor, un poco por el verano, un poco más por las explosiones. Me sentí en casa en ese terreno. No era la primera en la que participaba, desde hace años hay una guerra cada dos semanas y la gente se acostumbra, es como ir de picnic. A mi lado pasó una familia: esposo, esposa, cuatro chicos y el perro, con bolsas de comida, y una carpa para no morir a la intemperie. En un cruce nos separamos, yo me moría de sed. Por suerte había un kiosco, una mujer pálida atendía. Tuve que repetir tres veces que quería una latita de Indian Tonic y me di cuenta por qué. La mujer se había tapado los oídos con algodón, para no oír los estruendos. Me preguntó si conocía a la guerra, le dije que no, que vine después de leer el aviso en el periódico. Me preguntó a qué bando pertenecía. Le dije que a los dos, que no hago diferencias.
Veo venir una guerra, le doy la mano y le digo mucho gusto, encantada, me responde. Nos sacamos un selfi y me morí otra vez.

Fotogramas de La jeteé de Chris Marker y Vals con Bashir de Ari Folman

Tłum. Ada Trzeciakowska

Bilet z miejscówką

Aby dostać się na wojnę musiałem z wyprzedzeniem kupić bilet z miejscówką, nie chciałem stać. Stacja pękała w szwach. Nie wszyscy jechali na tę samą wojnę, ja wybrałem tę ostateczną, bo zdawała mi się decydująca. Gdy tylko wysiadłem z pociągu, z oddali doleciał mnie huk dział. Ruszyłem piechotą. Znaki wskazujące drogę były precyzyjne, pierwszym było leżące na ziemi ciało celujące ramieniem w prawo. Nie mogłem zjeść, tak jak to sobie zaplanowałem, zrobił się zator z trupów i sygnalizacja nie działała. Panował upiorny upał, częściowo z powodu lata, częściowo z powodu wybuchów. Poczułem się jak w domu. To nie była pierwsza wojna, w której brałem udział, od wielu lat co dwa tygodnie wybucha jakaś wojna i ludzie się w końcu przyzwyczajają, to prawie jak wyjazd na piknik. Minęła mnie jakaś rodzina: mąż, żona, czwórka dzieci i pies, nieśli torby z zakupami, namiot, żeby nie umrzeć pod gołym niebem. Na skrzyżowaniu się rozdzieliliśmy, umierałem z pragnienia. Na szczęście natknąłem się na kiosk, obsługiwała go jakaś blada kobieta. Dopiero gdy powtórzyłem trzy razy, że chcę puszkę Indian Tonic, zauważyłem, że ma zatkane watą uszy, żeby nie ogłuchnąć od huku wybuchów, Zapytała, czy wiem co to wojna, odpowiedziałem, że nie, że przyjechałem po przeczytaniu ogłoszenia w gazecie. Zapytała wtedy po której stronie stoję. Powiedziałam, że po obu, że nie widzę różnicy.
Widzę, jak nadciąga wojna, podaję jej rękę mówię, że bardzo mi miło, mnie też odpowiada. Robimy sobie selfi, wtedy umieram po raz kolejny.

Zbigniew Herbert

1924-1998, Polonia

Trad. Xaverio Ballester

DON COGITO Y LA IMAGINACIÓN

1

Don Cogito nunca acabó de fiarse 
de los artificios de la imaginación

el piano en la cumbre de los Alpes 
tocaba para él falsos conciertos

no apreciaba los laberintos 
la esfinge le inspiraba aversión

vivía en una casa sin sótano 
espejos ni dialéctica

las junglas de imágenes embarulladas 
no constituían su patria

si alguna vez se elevaba 
en las alas de la metáfora 
era para después caer como Ícaro 
en los brazos de la Gran Madre

adoraba las tautologías 
la explicación
ídem per idem

que el pájaro es pájaro 
la esclavitud esclavitud 
el cuchillo es cuchillo 
la muerte muerte

amaba
los horizontes planos 
la línea recta 
la atracción terrestre

2

Don Cogito quedará encuadrado 
en la categoría  minores

con indiferencia recibirá el veredicto 
de los venideros estudiosos de la letra

de la imaginación se servía 
para fines totalmente distintos

quería hacer de ella 
un instrumento para la compasión

anhelaba comprender a fondo

–  la noche de Pascal
–  la naturaleza del diamante
–  la melancolía de los profetas
–  la cólera de Aquiles
–  la demencia de los genocidas
–  los sueños de María Estuardo
–  el pavor de los neandertales
–  la desesperación de los últimos aztecas
–  la larga agonía de Nietzsche
–  la alegría del pintor de Lascaux
–  el auge y decadencia del roble
–  el auge y decadencia de Roma

revivir por tanto a los muertos 
preservar la alianza

la imaginación de Don Cogito 
sigue un movimiento pendular

con precisión hace el recorrido 
desde el sufrimiento hasta el sufrimiento

no hay en ella lugar
para los fuegos artificiales de la poesía

él querría permanecer fiel 
a su incierta claridad

Pan Cogito i wyobraźnia

1

Pan Cogito nigdy nie ufał
sztuczkom wyobraźni

fortepian na szczycie Alp
grał mu fałszywe koncerty

nie cenił labiryntów
sfinks napawał go odrazą

mieszkał w domu bez piwnic
luster i dialektyki

dżungle skłębionych obrazów
nie były jego ojczyzną

unosił się rzadko
na skrzydłach metafory
potem spadał jak Ikar
w objęcia Wielkiej Matki

uwielbiał tautologie
tłumaczenie
idem per idem

że ptak jest ptakiem
niewola niewolą
nóż jest nożem
śmierć śmiercią

kochał
płaski horyzont
linię prostą
przyciąganie ziemi

2

Pan Cogito będzie zaliczony
do gatunku minores

obojętnie przyjmie wyrok
przyszłych badaczy litery

używał wyobraźni
do całkiem innych celów

chciał z niej uczynić
narzędzie współczucia

pragnął pojąć do końca

– noc Pascala
– naturę diamentu
– melancholię proroków
– gniew Achillesa
– szaleństwa ludobójców
– sny Marii Stuart
– strach neandertalski
– rozpacz ostatnich Azteków
– długie konanie Nietzschego
– radość malarza z Lascaux
– wzrost i upadek dębu
– wzrost i upadek Rzymu

zatem ożywiać zmarłych
dochować przymierza

wyobraźnia Pana Cogito
ma ruch wahadłowy

przebiega precyzyjnie
od cierpienia do cierpienia

nie ma w niej miejsca
na sztuczne ognie poezji

chciałby pozostać wierny
niepewnej jasności

Fotogramas de Umberto D (1952) de Vittorio De Sica, cúspide del neorrealismo

Transl.  Alissa Valles

Mr Cogito And The Imagination

1

Mr Cogito has never trusted
the tricks of the imagination

the piano at the top of the Alps
played concerts false to his ear

he had no regard for labyrinths
the Sphinx filled him with disgust

he lived in a cellarless house
without mirrors or dialectics

jungles of tangled images
were never his homeland

he rarely got carried away
on the wings of a metaphor
he then plunged like Icarus
into the arms of the Great Mother

he adored tautologies
explanations
idem per idem

a bird is a bird
slavery slavery
a knife a knife
death is death

he loved
a flat horizon
a straight line
earth’s gravity

2

Mr Cogito
will be counted
among the species minores

he will receive indifferently
the verdict of men of letters

he employed the imagination
for wholly different purposes

he wanted to make of it
an instrument of compassion

he longed to understand fully

—Pascal’s night
—the nature of a diamond
—the prophets’ melancholy
—the wrath of Achilles
—the fury of mass murderers
—the dreams of Mary Stuart
—the fear of Neanderthals
—the last Aztecs’ despair
—Nietzsche’s long dying
—the Lascaux painter’s joy
—the rise and fall of an oak
—the rise and fall of Rome

in order to revive the dead
and maintain the covenant

Mr Cogito’s imagination
moves like a pendulum

it runs with great precision
from suffering to suffering

there is no place in it
for poetry’s artifical fires

he wants to be true
to uncertain clarity

Zbigniew Herbert

1924-1998, Polonia

Trad. Xaverio Ballester

PENSAMIENTOS DE DON COGITO SOBRE LA SANGRE

1

Don Cogito
leyendo un libro
sobre los horizontes de la ciencia
la historia del progreso intelectual
desde las tinieblas del fideísmo
hasta la luz de la sabiduría
se topó con un episodio
que ensombreció
su horizonte privado
con un nubarrón

una buena postilla
a la crasa historia
de los fatídicos errores de la humanidad

durante muchísimo tiempo
se mantuvo la convicción
de que el hombre porta consigo
una considerable reserva de sangre

un barrilete abombado
de veinte y pico litros
– una nadería

a partir de aquí es fácil entender
las desbordantes descripciones de batallas
los campos rojos como coral
las impetuosas corrientes de crúor
el cielo que repite
abyectas hecatombes

y asimismo un universal
tratamiento médico
al enfermo
se le abría una arteria
y alegremente se dejaba caer
el valioso fluido
sobre una palangana de estaño

no todos lo aguantaban
Descartes agonizante susurró
Messieurs épargnez

2

ahora sabemos con exactitud
que por el cuerpo de cada persona

ya condenado o verdugo
circulan apenas
unos cuatro o cinco litros
de aquello que fuera llamado
alma del cuerpo

unas pocas botellas de borgoña
un jarrón
solo un cuarto
de la capacidad de un cubo

poco

a Don Cogito
le sorprende en su ingenuidad
que este descubrimiento
no provocara una revolución
en el ámbito de las costumbres

cuando menos debería haber fomentado
un ahorro juicioso

ya no se puede como antes
malgastarla y derrocharla

en los campos de batallas
en las plazas de las ejecuciones

en verdad que hay muy poca
menos que agua petróleo
que reservas energéticas

sin embargo sucedió algo bien distinto
se extrajeron unas consecuencias ignominiosas

en vez de moderación
derroche

tan ajustada medición
reforzó a los nihilistas
y dio mayores bríos a los tiranos
ahora saben con precisión
que el hombre es frágil
y fácilmente se puede desangrar

cuatro cinco litros
es una cantidad insignificante

así pues el triunfo de la ciencia
no comportó nutrición espiritual alguna
ni principio de comportamiento
ni norma moral

constituye muy pequeño consuelo
piensa Don Cogito
que los esfuerzos de los investigadores
no puedan cambiar el curso de los acontecimientos

tienen prácticamente el mismo peso
que el suspiro de un poeta

y la sangre
sigue corriendo

supera el horizonte del cuerpo
las fronteras de la fantasía

– quizá esté por venir un diluvio

Transl. John Carpenter and Bogdana Carpenter

Mr. Cogito Thinks About Blood

1

Reading a book
on the horizons of science
the history of the progress of thought
from the murk of faith
to the light of knowledge
Mr. Cogito came upon an episode
that has darkened
his private horizon
with a cloud

a tiny contribution
to the obese history
of fatal human errors

for a long time
the conviction persisted
man carries in himself
a sizable reservoir of blood

a squat barrel
twenty-odd liters –
a trifle

from this we can understand
the effusive descriptions of battles
fields red as coral

gushing torrents of gore
a sky that repeats
infamous hecatombs

and also the universal
method of cure

the artery
of a sick man was opened
and the precious liquid
let lightheartedly out
into a tin basin

not everyone lived through it
Descartes whispered in agony
messieurs épargnez –

2

now we know exactly
that in the body of each man
the condemned and the executioner
scarcely flows
four to five liters
of what used to be called
the body’s soul

a few bottles of burgundy
a pitcher
one-fourth
of the capacity of a pail

very little

Mr. Cogito
is naively astonished
this discovery
did not create a revolution
in the domain of customs

at least it should incline
people to reasonable thrift

we may not
wastefully squander as before
on battlefields
on places of execution

really there isn’t much of it
less than water oil
our resources of energy

but it happened otherwise
shameful conclusions were drawn

instead of restraint
wastefulness

the precise measurement
strengthened nihilists
gave a greater impetus to tyrants
now they know exactly
that man is fragile
and it is easy to drain him of blood

four to five liters
an amount without significance

therefore the triumph of science
did not bring for thought
a principle of behavior
a moral norm

it is small consolation
thinks Mr. Cogito
that the exertions of scientists
have not changed the course of affairs

they hardly weigh as much
as the sigh of a poet

and the blood
continues to flow

goes beyond the horizons of the body
the limits of fantasy

— probably there will be a deluge

Pan Cogito myśli o krwi

1

Pan Cogito
czytając książkę
o horyzontach nauki
dzieje postępu myśli
od mroków fideizmu
do światła wiedzy
natknął się na epizod
który zaćmił
prywatny horyzont Pana Cogito
chmurą

drobny przyczynek
do opasłej historii
fatalnych ludzkich omyłek

bardzo długo
utrzymywało się przekonanie
że człowiek nosi w sobie
spory rezerwuar krwi

pękatą beczułkę
dwadzieścia parę litrów
– bagatela

stąd można zrozumieć
wylewne opisy bitew

pola czerwone jak koral
wartkie strumienie posoki
niebo które powtarza
nikczemne hekatomby

a także powszechną
metodę leczenia

chorym
otwierano tętnice
i lekkomyślnie spuszczano
drogocenny płyn
do cynowej misy

nie wszyscy wytrzymywali
Kartezjusz szeptał w agonii
Messieurs épargnez

2

teraz wiemy dokładnie
że w ciele każdego człowieka
skazańca i kata
płynie zaledwie
cztery pięć litrów
tego co nazywano duszą ciała

kilka flaszek burgunda
dzbanek
jedna czwarta
pojemności wiadra

mało

Pan Cogito
dziwi się naiwnie
dlaczego to odkrycie
nie wywołało przewrotu
w dziedzinie obyczajów

powinno przynajmniej skłonić
do rozsądnej oszczędności

nie wolno jak dawniej
rozrzutnie szafować
na polach wojen
na placach kaźni

naprawdę jest tego niewiele
mniej niż wody nafty
zasobów energetycznych

stało się jednak inaczej
wyciągnięto wnioski haniebne

zamiast powściągliwości
rozrzutność

ścisły pomiar
umocnił nihilistów
dał większy rozmach tyranom
wiedzą teraz dokładnie
że człowiek jest kruchy
i łatwo go wykrwawić

cztery pięć litrów
wielkość bez znaczenia

tak więc tryumf nauki
nie przyniósł obroku duchowego
zasady postępowania
moralnej normy

to mała pociecha
myśli Pan Cogito
że wysiłki badaczy
nie zmieniają biegu rzeczy

ważą zaledwie tyle
co westchnienie poety

a krew
płynie dalej

przekracza horyzont ciała
granice fantazji

– będzie chyba potop

Randall Jarell

1914-1965, EE.UU.

Trad. Raúl Racedo

La muerte del artillero de la cúpula blindada

Desde el sueño de mi madre caí en el Estado,
y me encorvé en su vientre
hasta que mi mojada piel se heló.
A seis millas de tierra, separado
de su sueño de vida,
me desperté ante una negra barrera antiaérea
y la pesadilla de los caza.
Cuando morí me lavaron de la torreta
con una manguera.

Tłum. Michał Sprusiński

Śmierć strzelca z wieżyczki bombowca

Wprost ze snu matki wpadłem w Państwo; w jego brzuchu
Kuliłem się, aż mokrą sierść oszklił mi całkiem
Lód. Sześć mil ponad ziemią, śnionym przez nią życiem,
Zbudził mnie czernią ostrzał i koszmar myśliwców.
Po śmierci wypłukali mnie z wieżyczki szlauchem.

Fotograma de la maravillosa A vida y muerte (1946) de Michael Powell y Emeric Pressburger 

The death of the ball turret gunner

From my mother’s sleep I fell into the State,
And I hunched in its belly till my wet fur froze
Six miles from earth, loosed from its dream of life,
I woke to black flak and the nightmare fighters.
When I died they washed me out of the turret with a hose.

Max Blecher

1909-1938, Rumanía

Trad. Joaquín Garrigós

Pastoral

Hay una extensión de plantas con dedos de agua
Bébetela y mira
Las sayas de encaje de la leche cruda
Los gigantes subterráneos se han ahogado en el azul
Y los lagos bocas abiertas se han petrificado
Cuatro bueyes debajo de un árbol, desafiando la realidad
Se ponen de rodillas y se adornan los cuernos
Con flores de mandrágora
Pasa por las nubes la perfección del llanto
Y los corderillos maman en las ubres de la lluvia
El planeta del sueño se extiende por los campos
Por la onda del manantial corren los últimos reflejos
Como las últimas palabras lúcidas de un moribundo
Mientras tú embrujas, veo
Con los huesecillos ornamentales y fatales de
Nuestro amor.

Fotogramas de Sombras de los ancestros olvidados (1964) del gran director de origen armenio Serguéi Paradzhánov. Una película que ofrece una visión poética de los mitos de los hutsul, que habitan los Cárpatos Ucranianos, en un balanceo constante entre la dimensión real, onírica y mitológica.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Pastorałka

Istnieje przedłużenie roślin z wodnymi palcami
Wypij je i patrz
Koronkowe halki z surowego mleka
Podziemni giganci utonęli w błękicie
A jezior otwarte usta skamieniały
Cztery woły pod drzewem, rzucając wyzwanie rzeczywistości
klękają i przyozdabiają rogi
kwiatami mandragory
Prześlizguje się chmurami doskonałość płaczu
a baranki ssą wymiona deszczu
Planeta ze snu rozpościera się wśród pół
Falami źródła płyną ostatnie odbicia
Jak ostatnie przytomne słowa konającego
Podczas gdy ty rzucasz czary, spoglądam
poprzez ozdobne i fatalne kosteczki
Naszej miłości.

Los corceles de fuego, también conocida como Sombras de los antepasados olvidados. La película completa subtitulada al español.

Max Blecher

1909-1938, Rumanía

Trad. Joaquín Garrigós

Poema

1

Tu mirada interior lleva una barca y me la envía
cargada de terciopelo de ojos negros y diamantes
menudos de tantos sueños y tantos abismos ayer al anochecer
se ahorcó un ángel en un momento de felicidad
y sus alas caídas chirrían bajo tus pies en
la nieve cuántas flores cuántas ramas cuántos dedos.

Tłum. Ada Trzeciakowska

Wiersz

1

Twoje wewnętrzne spojrzenie niesie łódź i mnie ją wysyła
obciążoną aksamitem czarnych oczu i maleńkich diamentów
tylu snów i tylu przepaści wczoraj o zmroku
powiesił się anioł w chwili szczęścia
a jego opadłe skrzydła chrzęszczą pod stopami w
śniegu ile kwiatów ile gałęzi ile palców.

Fotograma de La jetée de Chris Marker

Videopoema a base de escenas de L’Atalante de Jean Vigo (1934) puestas en el orden y contexto distintos.