1977 – , Polonia
¡Feliz Navidad! Que la paz sea con vosotros, con los vivos, los muertos, los que van a nacer…
Adam Zagajewski Tres ángeles


1977 – , Polonia
¡Feliz Navidad! Que la paz sea con vosotros, con los vivos, los muertos, los que van a nacer…
Adam Zagajewski Tres ángeles
1977 – , Polonia/España
Como hoy cumplo años comparto mi texto escrito hace unas semanas…
(catálogo de la exposición del pintor Juanjo Jiménez)
Como si de una proyección de los viejos sueños se tratara, de los sueños grabados en el interior de los blancos y pulidos cráneos de las bestias, de los cuadros de Juanjo Jiménez asoman fragmentos imprecisos de un mundo casi perdido. Los cráneos emiten una luz fría, envueltos en ella flotan unos paisajes jamás vistos, se oyen murmullos escuchados hace siglos, los bosques se perfilan de pronto y se sumen de inmediato en lo más profundo de las nieblas. Con recogimiento piadoso las trenzas de las raíces beben las nubes que gotean por la corteza de un árbol gris. El verdor se apaga y se cubre de canas. La tierra quiere descansar de la luz, se pone del otro costado y se tapa con un manto de nieve. Por entre las hojas del pino -tan llenas de vida, tan llenas de muerte (si se pudiera aplicar u término intermedio ¿eternidad, reposo, inmutabilidad?)- afluye una extraña e inexplicable tristeza. Una línea roja de sangre corta el paisaje, la textura cambia, los sueños orgánicos son devorados por el óxido, por unos elementos ajenos y abstractos. La violenta injerencia del pintor a través de las formas geométricas pertenecientes a otra categoría ontológica rompe el sueño eterno. Lo artificial agresivo invade el hábitat de las bestias. Estas son las imágenes del mundo que estamos a punto de perder, empápate de ellas, deja que tu cráneo las sueñe a los que vendrán después. Date prisa, vete al Norte.
(katalog wystawowy dla malarza Juanjo Jimeneza)
Niczym z projekcji prastarych snów, snów wyrytych we wnętrzu wypolerowanych i bialusieńskich czaszek bestii, z obrazów Juanjo Jimeneza wyłaniają się niesprecyzowane fragmenty prawie utraconego świata. Czaszki emitują zimne światło, a nad nimi, w lodowej poświacie, unoszą się nieznajome pejzaże, dochodzą nas szepty słyszalne wieki temu, nagle zarysowują się lasy by pogrążyć się nieomal natychmiast w najgłębszej z mgieł. W nabożnym skupieniu warkocze korzeni piją chmury skraplające się na korze szarego drzewa. Zieleń przygasa i pokrywa się siwizną. Ziemia pragnie odpocząć od światła, obraca się na drugi bok, nakrywa kołdrą ze śniegu. Spośród sosnowych igieł tak pełnych życia, tak pełnych śmierci (gdyby tylko istniało jakieś pośrednie określenie jak wieczność, spoczynek, niezmienność) napływa niezwykły i bliżej nieokreślony smutek. Czerwona linia krwi przecina pejzaż, zmienia się faktura, organiczne sny pożera rdza, obce i abstrakcyjne kształty. Brutalna ingerencja malarza za pośrednictwem form geometrycznych przynależących do innej kategorii ontologicznej przerywa wieczny sen. Agresywna nienaturalność wdziera w środowisko bestii. To właśnie są obrazy ze świata o krok od utracenia, przesiąknij nimi, pozwól by twoja czaszka śniła je dla tych co nadejdą po nas. Pośpiesz się, kieruj się na Północ.
1977 – , Polonia/España
Resulta que ha habido un malentendido.
Se tomó literalmente lo que era sólo una prueba.
Los ríos volverán a sus orígenes,
El viento dejará de dar vueltas.
Los árboles no brotarán y volverán a sus raíces.
Los viejos correrán tras la pelota,
Se mirarán en el espejo y serán otra vez niños.
Los muertos se despertarán sin comprender.
Hasta que todo lo andado se desandará.
¡Qué alivio! Respirad, los que tanto habéis sufrido.
«Este mundo» Czeslaw Milosz (Trad. Xavier Farré)
Y si todo lo ocurrido se deshace,
los ancianos gatean como cachorros,
la tierra succiona el verdor de los helechos,
la carne de las cerezas huele a flores,
las ocas rezuman las nieblas de primavera.
¿Qué pasará con la fe y la esperanza
en aquel sentido inabarcable
que ha de dignificar la existencia?
Temo que el lúcido
saberme ensayado
por una categoría celeste
tiña mi mundo de
tristeza granate
imborrable.
Fotogramas de El color de la granada de S. Parajanov
Okazuje się, że to było nieporozumienie.
Dosłownie wzięto, co było tylko próbą.
Rzeki zaraz wrócą do swoich początków,
Wiatr ustanie w krążeniu swoim.
Drzewa zamiast pączkować będą dążyć do swoich korzeni.
Starcy pobiegną za piłką,
Spojrzą w lustro i znowu są dziećmi.
Umarli przebudzą się, nie pojmujący.
Aż wszystko, co się stało, wreszcie się odstanie.
Jaka ulga! Odetchnijcie, którzyście dużo cierpieli.
«Ten świat» Czesław Miłosz
A gdy się wszystko odstanie
starcy będą raczkować jak szczenięta,
ziemia z paproci wyssie zieleń,
czereśni mięso zapachnie kwiatem,
gęsi pochłoną wiosenne mgły.
Co z naszą ufnością
w ten sens nieobejmowalny
co trwaniu nadaje godności?
Czy to nie tak, że próba,
kategoria niebieska,
mój świat podbije
granatu smutkiem
niezmywalnym?
Foto propia. Povedilla.
1977 – , Polonia
Las dos puertas del mundo
están abiertas:
abiertas por ti
en la doble noche.
Las oímos golpear y golpear
y llevamos lo incierto,
llevamos el verdor a tu siempre.
Epitafio para François en “Con varia llave”
Paul Celan
Todo acto de lectura comporta un peligro al entregarnos unas llaves maleables a las noches, limbos, abismos y soles lejanos. En el hastiado refugio de lo real, en apariencia indestructible, de golpe, rompen a florecer las fisuras como patas de arañas, mientras que, asombrados, nos damos cuenta de que los relojes no se derriten, ni el creador, siquiera, pretende eternizar el instante. Al contrario, en las ruinas de lo que fue lo real nuestro, incluso la muerte deja de estar segura de ser inmortal, imperecedera. Leer el lienzo, separar los párpados es dar nuestro consentimiento a la imagen para que nos aguijonee, arrastre, fascine. El pintor-araña acecha detrás de los hilos relucientes, deja entreabierta la puerta por la que rezuman mares rojos y luces sobrenaturales; se filtra el silencio del holandés errante varado y el canto de la ballena voladora; sopla el viento gris y calla la nieve. La experiencia sensorial deviene una llave más, esta vez, nos abre para reconstruir un diálogo olvidado, devolver los pasos perdidos a las selvas y paisajes intuidos, añorados y temidos. Fascinados, de rodillas, solos y diminutos nos encogemos en aquel mundo tan antiguo como distópico, donde la pulsión oblicua que nos atraviesa sin anestesia alguna certifica su veracidad. La araña es un animal sabio y honesto, tiende puentes pastosos al verdor que llevamos dentro. Y este verdor, como aprendimos con la araña, para ser verdadero, jamás puede ser solamente de color verde.
Cuadros de Pepe Enguídanos
Dwoje drzwi świata
zostało otwartych:
otwartych przez ciebie
w mroku.
Słyszymy je jak uderzają i uderzają
i niesiemy to co niepewne,
niesiemy zieleń w twoje zawsze.
Epitafium dla François w «Od progu do progu» (1955)
Paul Celan
Każdy akt odczytywania tekstu niesie ze sobą niebezpieczeństwo wręczając nam rozciągliwe klucze do nocy, czyśćców, przepaści i dalekich słońc. W dusznym schronie rzeczywistości, pozornie niezniszczalnym, zakwita nagle siatka pęknięć cienkich niczym pajęcze nóżki, podczas gdy my, zadziwieni, pojmujemy, że zegary nie ciekną, a twórca nawet nie zamierza utrwalać chwili. Przeciwnie, w ruinach tego czym była nasza rzeczywistość, nawet śmierć przestaje być pewna swojej nieśmiertelności i niezniszczalności. Odczytywanie płótna, rozdzielenie powiek to udzielenie pozwolenia obrazowi, na to by nas ukąsił, porwał, zafascynował. Malarz- pająk czyha za połyskującą nicią i zostawia niedomknięte drzwi przez które sączą się czerwone morza i nadnaturalne światła; przenika szparą cisza okrętu widma osadzonego na mieliźnie i śpiew latającego wieloryba; dmie szary wiatr i milczy śnieg. Bodźce zmysłowe stają się następnym kluczem, tym razem, otwierającym nas na odzyskanie utraconego dialogu, podróż do źródeł czasu w przeczuwane, wytęsknione i napawające grozą puszcze i pejzaże. Porażeni, na kolanach, samotni i malutcy, kurczymy się w tym świecie tak starym jak dystopijnym, gdzie ukośny impuls, który przeszywa nas bez żadnego znieczulenia poświadcza o jego prawdziwości. Pająk, stworzenie mądre i uczciwe, rozwiesza miękkie i soczyste mosty nad zielenią, którą w nas nosimy. A zieleń ta, tak jak nauczyliśmy się od pająka, by być prawdziwa nie może składać się jedynie z tonów zielonych.