Diane Wakoski

1937 – , Estados Unidos

UNA ESTACIÓN ROTA

Cuando yo tenga 55
y tú, 43,
y ambos nos sintamos ligeramente
nostálgicos,
cuando la pasión no nos haya abandonado,
sino que se haya metido bajo tierra,
como las hormigas,
y dejado montoncitos de polvo
junto a los agujeros de entrada
como recuerdos del trabajo realizado,
quizá volvamos
a encontrarnos
en un bar,
acaso
en Wyoming,
y nos sonriamos,
y quizá nos toquemos una vez,
                                                       por la discreción exigible,
y tú me preguntes por
mi marido,
y yo, por tu encantadora esposa,
y los dos mascullemos
que se encuentran
muy bien,
estupendamente,
a sabiendas de que se trata de irrelevancias
importantes,
y, como las hormigas,
sigamos llevando un bocado
de tierra,
palabras sobre las montañas y la poesía y la lealtad
y el arte de construir.

Cuando,
dentro de 20 años,
vivamos
como lo hacemos ahora,
separados,
y nuestras cartas solo lleguen en una estación rota,
en intervalos entre amantes o trabajos o mentiras,
nos permitiremos, alguna vez,
decir cosas como «el amor solo ocurre una vez
y nunca funciona»,
y luego

la sensiblería nos hará sonreír.

Las hormigas se mueven en filas muy largas, como las cintas del pelo
de tus hijas, y se llevan
trozos de pastel o cadáveres
de gusanos a sus túneles.
Construyen y comen,
y rodean, en zigzag, los obstáculos que se encuentran en el camino.

Los niños las miran en el colegio.
Nosotros las pisoteamos.
Los pequeños mamíferos se las comen.
No me puedo imaginar un futuro
distinto 
del pasado.

de Esperando al Rey de España (2022)

Fotogramas de Los jóvenes amantes (Les jeunes amants) de Carine Tardieu (2022)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Przerwany CYKL

Kiedy skończę 55 lat
a ty 43
i oboje poczujemy się odrobinę
nostalgiczni,
kiedy namiętność nas nie opuści,
lecz zejdzie pod ziemię,
jak mrówki,
pozostawiając kopczyki drobnego pyłu
wokół wejściowych otworów
jako pamiątkę po poprzedniej pracy,
być może
spotkamy się wtedy
w jakimś barze,
może
w Wyoming,
uśmiechając się do siebie,
może raz się dotkniemy,
                                              by zachować pozory dyskrecji,
i zapytasz mnie o 
mojego męża,
a ja o twoją śliczną żonę,
i wymamroczemy kilka słów
o ich zdrowiu
i szczęściu,
z góry wiedząc, że tego typu ważne sprawy są
nieistotne,
i jak mrówki
dalej będziemy napełniać usta
grudkami drobnej ziemi,
słowami o górach, poezji, lojalności
i sztuce budowania.

Kiedy,
za 20 lat,
będziemy żyć
tak jak teraz,
osobno,
nawet nasze listy będą przychodzić tylko w cyklach przerywanych,
załamaniach między kochankami, pracą lub wymysłami,
może pozwolimy sobie raz
na stwierdzenie typu:
«miłość zdarza się tylko raz,
i nigdy się to nie uda»
po czym

uśmiechniemy pod nosem rozbawieni własnym sentymentalizmem.

Mrówki wędrują się długim sznurem, jak wstążki do włosów
twoich córek, unosząc
ładunki słodkiego ciasta lub ciał
larw na dół do swoich tuneli.
Budują i jedzą,
omijając przeszkody na swej drodze.

Dzieci obserwują je w szkole.
My depczemy je stopami.
A małe ssaki je pożerają.
Nie wyobrażam sobie przyszłości
innej
od przeszłości.

Z tomiku Czekając na króla Hiszpanii (1976)


Un docufantasy basado en la biografía de Diane Wakoski. Jesseca Ynez Simmons nos lleva de un viaje metafórico a través de la psique de la poeta utilizando su poesía como mapa.

A Broken Season

for Jim

When I am 55
and you 43
and we both find ourselves slightly
nostalgic,
when passion has not deserted us,
but gone underground
like ants,
leaving little hills of fine dirt
above the entrance holes
as a reminder of past work,
maybe we
will meet
in some bar,
perhaps
in Wyoming,
smiling at each other,
maybe touching once,
                                                      out of some required discretion,
and you will inquire about
my husband,
and I, about your beautiful wife,
and we will mumble assurances
of their health
and pleasure,
knowing such things are important
irrelevancies,
and like the ants
we will continue carrying our mouthful
of fine earth,
words about the mountains and poetry and loyalty
and the craft of building.

When,
20 years from now,
we live
just as we do now,
separately,
even our letters coming only in a broken season,
times between lovers or jobs or invention,
we might indulge once
in a statement like,
“love only happens once,
and it never works out,»
and then

smile at our own sentimentality.

The ants travel in long strings, like your daughters’
hair ribbons, carry
loads of sweet cake or the bodies of
maggots down into their tunnels.
They build and eat,
zig-zagging around obstacles in their paths.

Children watch them in school.
We tread them underfoot.
Small mammals eat them.
I cannot imagine a future
any different
from the past.

from Waiting for the King of Spain (1976)

Marta Bocek

1990, Polonia/Chequia (Czeski Cieszyn)

Trad. Ada Trzeciakowska

La esencia

Una poeta amiga cuenta,
como de madrugada, antes del alba,
intercambiaba miradas con un corzo.
Se contemplaron durante largo rato.
No pudo dormir, la nieve centelleaba,
el silencio hacía vibrar el camino en medio.
Luego el corzo la invitó a la lejanía
que se extendía sobre el dique. Se alejó corriendo.

Dice que escribió muchos poemas,
ahora prefiere observar a los animales,
sacar fotos, admirar, sin palabras.

También es poesía, la originaria.
Y su esencia:
algo está y se aleja.

Imagen de Laura Makabresku (2)

Istota

Znajoma poetka opowiada,
jak wczesnym rankiem, przed świtem,
wymieniała spojrzenia z sarną.
Patrzyły na siebie długo.
Nie mogła spać, śnieg iskrzył,
droga pomiędzy wibrowała ciszą.
Potem sarna zaprosiła ją w dal
rozciągającą się nad zaporą. Odbiegła.

Mówi, że napisała wiele wierszy,
teraz woli oglądać zwierzęta,
robić zdjęcia, podziwiać, bez słów.

To też poezja, najwcześniejsza.
Jej istota:
coś jest i odbiega.


Roman Honet

1974 -, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

CLASES DE ALQUIMIA NOCTURNA

he fundido el negro de cada ornamento
eso es posible, la humedad que forma bultos autótrofos
en los vestíbulos de los baños, lavazas en las que devino
el tiempo de los males irrecuperables o de las vacaciones. aún
estás ahí, entre las zarzas junto al río
aún brilla tu equipaje,
una sombra —estatua portátil de la sangre—. pienso:
verano que mueve los relojes en los trigales,
bosque subtropical, nunca
jamás te encontraré. oh chispa. oh ironía.
d/retenida en mí para siempre,
cada noche muerta de una forma distinta

RODZAJE NOCNEJ ALCHEMII

z każdej ozdoby wytopiłem czerń,
to jest możliwe, wilgoć tworząca samożywne bryły
w przedsionkach łaźni, pomyje, w które zmienił się
czas bezpowrotnych chorób czy wakacji. jeszcze
tam stoisz, w krzewach ostrężyn przy rzece
błyszczy się jeszcze twój bagaż,
cień — przenośny posąg krwi. myślę:
lato przesuwające zegary w zbożu,
subtropikalny las, nigdy cię
nie spotkam. iskro. ironio.
zatrzymana we mnie na zawsze,
każdej nocy martwa inaczej

Ryszard Krynicki

1943 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

***

auroras, albas, signos secretos,
un viaje como lectura de un libro en lengua extranjera
sobre lugares conocidos
en una página sin número del mundo despierto en un sueño sin sueños
leo este viaje desde el final en un idioma desconocido

de Acta de nacimiento (1969)

Video propio

***

zorze, świty, tajemne znaki,
podróż jak czytanie obcojęzycznej książki
o znanych miejscach,
na nieliczbowanej stronie świata zbudzony w bezsennym śnie
Czytam tę podróż od końca w nieznanym języku

z Akt urodzenia (1969)

Adam Górski

1976 – , Polonia (Cracovia)

Trad. Ada Trzeciakowska

***

el pájaro
encerrado en la cabeza de un hombre
atrapado en su propio cerebro
el pájaro alimentado por una familia atenta
a través de una ventana sin tapar
con la pulpa de los afectos necesarios
cuando se posa
suele haber luz en el exterior
pero ahora se extiende la noche cuyo color
es indescriptible
que ilumina el árbol y las estrellas
que trae alegría al hombre
que alimenta con una especie de éxtasis
a los dos

William Kentridge

***

ptak
zamknięty w głowie człowieka
uwięzionego we własnym mózgu
ptak karmiony przez troskliwą rodzinę
przez jedno odsłonięte okno
miąższem koniecznych uczuć
kiedy siada
na zewnątrz jest zwykle widno
ale teraz jest noc której koloru
nie da się opisać
która oświetla drzewo i gwiazdy,
która przynosi człowiekowi radość
która karmi rodzajem ekstazy
ich obu

Z tomiku Ślady. Kroki (2016)

Małgorzata Skwarek-Gałęska

Poemas de Małgorzata Skwarek-Gałęska forman parte del libro Hechas de barro y sol que tuve el placer de traducir. Es una antología en la que participan treinta poetas de Perú y Polonia, una antología hecha por mujeres con mujeres cuyas vidas transcurren en dos realidades opuestas, pero sus corazones laten igual. Entre 30 autoras de 60 poemas están: Roxana Crisólogo Correa, Giovanna Pollarolo, Gloria Mendoza Borda, Lourdes Aparición y de Polonia: Anna Maria Mickiewicz, Katarina Lavmel, Katarzyna Dąbrowska, Daria Lisiecka. El libro está a la venta en Amazon en formato epub.

1956, Polonia (Łódź)

Trad. Ada Trzeciakowska

couru*

corre corre dice el instinto
—cuando el mundo se desmorona— ¿adónde?

con desesperación detienes la mente
el ardor agarra con sus dientes tu camisa
es un reflejo que la transmisión hizo inmortal
aún hoy retumba en el alma de la humanidad

corre corre cuando se derrumban
las paredes de una casa familiar improvisada
cuando los ojos de la bestia se asoman de una cara familiar
cuando te agarras a un clavo ardiendo

corre dice tu instinto
—y si te dieras la vuelta—
¿existirá el mundo
y tú te petrificarás?

*paso corrido – en la danza son pequeños pasos rápidos hacia delante

Collage propio a partir de los fotogramas de 400 golpes de François Truffaut

*couru

biegnij biegnij mówi instynkt
– gdy świat się rozpada- dokąd?

rozpaczliwie powstrzymujesz głowę
żar chwyta zębami koszulę na plecach
to odruch uwieczniony przekazem
do dzisiaj tłucze się echem w duszy ludzkości

biegnij biegnij gdy rozpadają się
ściany znanego domu skleconego byle
gdy oczy bestii wyglądają ze znanej twarzy
gdy łapiesz za brzytwę

biegnij mówi instynkt
– a gdyby tak obrócić się-
czy świat będzie istniał
i skamieniejesz?

z tomiku «… i….» (2012)

*pas couru – pomocniczy ruch, taneczny bieg, wykorzystywany do połączenia części tańca

Małgorzata Skwarek-Gałęska

1956, Polonia (Łódź)

Trad. Ada Trzeciakowska

nuestros hogares están en nosotros

nuestros hogares están en nosotros
paredes opacas
puertas que deambulan impredecibles
ventanas como espejos en cuartos oscuros
encuadrando sombras espectros

a veces el alba llega con el viento
borra de improviso las manchas de la noche
de una paleta abandonada de súbito
de una partitura llena de genes 
revueltos de forma rara en el pentagrama

nuestros hogares están en nosotros
sea como sea llegaremos hasta ellos
conteniendo las ganas de huir
abriendo puertas para que penetre el color
para poder entrar y salir hacia la vida

nuestros hogares están en nosotros
esperan

Collage propio (a partir del fotograma de Exile de Rithy Panh)

nasze domy są w nas

nasze domy są w nas
nieprzejrzyste ściany
drzwi wędrujące nieprzewidywalnie
okna jak lustra w ciemnych pokojach
ujmujące w ramy cienie mary

czasami świt dociera wiatrem
niespodzianie wywabiając plamy nocy
z palety nagle odłożonej
z partytury pełnej genów
dziwnie pomieszanych na pięciolinii

nasze domy są w nas
czy do nich trafimy
poskramiając chęć ucieczki
czy otworzymy drzwi by wpuścić barwę
by móc wejść i wyjść w życie

nasze domy są w nas
czekają

z tomiku «… i….» (2012)

Łukasz Jarosz

1978 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

ROTONDA (Rondó)

Agua humeante de la piscina, un ojo de vidrio -la puerta-.
Detrás el cruce y el acero. De este lugar
todavía puedo sacar algo, de esta mirada,
de los árboles que encalvecen: tiraba el balón a los chavales,
columpiaba a los niños risueños, me adhería al viento.
Me propuse no jurar nunca hacer promesas
Como voy a morir, no debo amar.
Como amo, no debo morir.
Ahora observo cómo el tiempo se ablanda, la pantalla sobre el agua
marca cada vez menos grados en el exterior.
En un momento volveremos, nos rodeará el duro aire.
Subiremos al coche mi hija y yo, ella cansada
de tanto empujar el agua pesada, clorada
se quedará dormida a medio camino.

Collage propio

Rondo

Parująca woda basenu, przeszklone oko – drzwi.
Za nimi skrzyżowanie i stal. Z tego miejsca
mogę jeszcze coś wyciągnąć, z tego spojrzenia,
łysiejących drzew: rzucałem piłkę chłopakom,
huśtałem śmiejące się dzieci, przylegałem do wiatru.
Wpajałem sobie, by nigdy się nie zarzekać, nie przysięgać.
Skoro umrę, nie powinienem kochać.
Skoro kocham, nie powinienem umierać.
Teraz patrzę, jak mięknie czas, wyświetlacz nad taflą
wskazuje coraz niższą temperaturę na zewnątrz.
Za chwilę powrócimy, otoczy nas twarde powietrze.
Wejdziemy z córką do auta, która zmęczona
odpychaniem ciężkiej, chlorowanej wody
zaśnie w połowie drogi

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

1962 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Contrabandista

escribo poemas cada vez más oscuros cuando es
de día y me pongo delante de la hoja de papel rechazando
palabras huecas la inspiración la inspiración no existe damas
y caballeros el papel es el residuo de la noche

el papel es el residuo de muchas muchísimas noches
cuando los ausentes escriben poemas cada vez más oscuros
cállate tú mismo eres un payaso que se
afana rechazando la inspiración obsesiones preceptos:

«recuerda honrar a tus muertos tanto
a los de ayer como a los de hoy renunciando a las palabras huecas».
las palabras huecas no existen, damas y caballeros, en el choque
con el lugar vacante de quien se supone que falta

en el sueño y a quien aún no le han crecido las esperadas uñas
y por tus uñas reconocerás cuánto te mereces a ti mismo
y a los demás y en qué grado esta mugre bajo las uñas bajo la lengua
es tuya ya que quieres pasarla de contrabando al campo de

la poesía

Foto propia

Szmugler

piszę coraz ciemniejsze wiersze gdy jest
dzień i zasiadam do papieru odrzucając
pustosłowie natchnienie natchnienia nie ma panie
i panowie papier to jest pozostałość z nocy

papier to jest pozostałość z wielu wielu nocy
gdy nieobecni piszą coraz ciemniejsze wiersze
zamilcz sam jesteś błazen który się
sili odrzucając natchnienie obsesje nakazy:

„pamiętaj abyś czcił swoich zmarłych zarówno
wczorajszych jak i dzisiejszych rezygnując z pustosłowia”
pustosłowia nie ma panie i panowie w zderzeniu
z nieobsadzonym miejscem po kimś kogo ponoć zabrakło

we śnie i komu dotąd nie wyrosły spodziewane paznokcie
po paznokciach zaś poznasz ile jesteś wart siebie
i innych i na ile ten brud pod paznokciami pod językiem
jest twój że go chcesz przeszmuglować w dziedzinie

poezji

Marcin Świetlicki

1961 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

79′

Por supuesto que no hay amor.
No lo hay y nunca lo ha habido.
Ni siquiera las cosas que hicimos
de ningún modo rozaban el amor.

Por supuesto que no hay amor.
Me equivoqué.
Me equivoqué.

Por supuesto que no hay amor.
Ya puedes respirar con alivio,
puedes inspirar e instalar
los restos de tu calor
en los restos del calor del mundo.

Marcin Świetlicki fotografiado por Marek Szczepański

79′

Oczywiście, że nie ma miłości.
Nie ma, i nigdy nie było.
Nawet to, cośmy robili
W żadnym calu nie zahacza o miłość.

Oczywiście, że nie ma miłości.
Pomyliłem się.
Pomyliłem się.

Oczywiście, że nie ma miłości.
Można już odetchnąć,
Można wetchnąć
resztki swojego ciepła
w resztki ciepła świata…

Julia Fiedorczuk

1975 , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

***[Camino. Salida]

Nosotros, los infectados, debemos renovar sin cesar la llamada.
Si no, desapareceremos.
Nos va a engullir la noche oscura de erizos y hormigas.
Nos saldrá el moho.
Y nos absorberá la tierra.

Nosotros, los infectados, debemos renovar sin cesar la llamada.
Dejar que este mortífero mar penetre en nosotros.
Porque cuesta creer en un vacío que nadie puede ver.
Cuesta no buscar. Aunque sólo sea a ciegas.
Seas quien seas, dame tu voz.

Seas quien seas, dame tu cuerpo de la lengua
y el día. Extiende tus manos, por favor.
Te voy a tocar leve como el tiempo.

Seas quien seas dame tu cuerpo de la noche.
Voy a lamer la sal de tus párpados fríos.

Y verás el mundo.

Nosotros, los infectados, debemos empezar todo de nuevo.
Así que déjame amar tus tinieblas.
Lo que crece en ti, que florezca en mí.
Y la fruta de estas flores que te sacie.

Seas quien seas, te llevo conmigo.
Vámonos.
Si no, desapareceremos.
Mira, aquí hay un camino.

Y aquí no hay mapas.

Foto, hecha por mi hermana Olga.

*** [Droga. Wyjście]

My, zarażeni, musimy stale ponawiać wezwanie.
Inaczej znikniemy.
Wchłonie nas ciemna noc jeży i mrówek.
Przerośniemy pleśnią.
I wsiąkniemy w grunt.

My, zarażeni, musimy stale ponawiać wezwanie.
Wpuszczać w siebie to zabójcze morze.
Bo trudno uwierzyć w pustkę, której nikt nie widzi.
Trudno nie szukać. Choćby po omacku.
Kimkolwiek jesteś podaj mi swój głos.

Kimkolwiek jesteś podaj mi swoje ciało języka
i dnia. Proszę, wyciągnij dłonie.
Dotknę cię lekko jak czas.

Kimkolwiek jesteś podaj mi swoje ciało nocy.
Zliżę sól z twoich chłodnych powiek.

I zobaczysz świat.

My, zarażeni, musimy wszystko zaczynać od nowa.
Więc pozwól, że ukocham twój mrok.
Co w tobie rośnie, niech we mnie zakwita.
A owoce tych kwiatów niech ciebie nasycą.

Kimkolwiek jesteś biorę cię ze sobą.
Chodźmy.
Inaczej znikniemy.
Popatrz, tu jest droga.

A tu nie ma mapy.




Ewa Lipska

1945 – , Polonia

Clase magistral de la descripción por ausencia…

Trad. Ada Trzeciakowska

del viaje

El diario de viaje no fue escrito.
No se empleó el arma blanca de la descripción.
El estallido de la bomba en el aeropuerto
No fue acompañado por la explosión de la palabra.
No desfiguré el paisaje
con el circunstancial del lugar.
No puse punto final
sobre la cuenca del río Mississippi.
Tampoco bajé de las colinas californianas
por los grados superlativos de los adjetivos.
Ni un solo signo de exclamación irrumpió en el papel
mientras me paraba a orillas de los océanos.
A veces el impulso perverso de escribir
me despertaba por la noche
y me alcanzaba un bolígrafo.
Afortunadamente
la memoria
tampoco hizo
nada.

Z podróży

Dziennik podróży uległ nienapisaniu.
Nie użyta została biała broń opisu.
Na szczęście wybuchowi bomby na lotnisku
nie towarzyszyła eksplozja słów.
Nie pokaleczyłam krajobrazu
okolicznikiem miejsca.
Nie postawiłam kropki
nad dorzeczem Missisipi.
Nie schodziłam z kalifornijskich wzgórz
po najwyższych stopniach przymiotników.
Ani jeden wykrzyknik nie wdarł się na papier
gdy stałam nad brzegami oceanów.
Niekiedy przewrotna chęć zapisu
budziła mnie w nocy
i podawała mi pióro.
Na szczęście
nie dopisała mi
niczego
pamięć.

Julian Kornhauser

1946, Polonia

Faena

Quería ser poeta
se puso a escribir

pero las palabras que componía
no significaban nada

no lograban encadenarse
revoloteaban torpemente
sus alas

las modificó algunas veces
creyendo que lo conseguiría

ignorando, sin embargo
que debía olvidarse por un tiempo
de sí mismo

que era necesario inventar un lenguaje
que lo derrotara

irrevocablemente

Fotograma de Winter Sleep de Nuri Bilge Ceylan

Trud

Chciał zostać poetą
zabrał się do pisania

słowa które układał
nic jednak nie znaczyły

nie umiały się związać
trzepotały nieporadnie
skrzydłami

kilkakrotnie je zmieniał
wierząc że mu się uda

nie wiedział jednak
że musi zapomnieć na chwilę
o sobie

że musi wymyślić język
który by go pokonał

nieodwołalnie

Stanisław Grochowiak

1934- 1976, Polonia

Paisaje

Así que he aquí mi tierra Patria mía
Todo lo eterno en mí – se debe a estos pepinos
A estas flores pálidas que desmenuzan voraces
gorriones flacos como esqueletos

Todo en mí que abre este paisaje
Con un caballo cuyos cascos se clavan en el cielo
Con una rosa enorme como una vaca
Con un molino de viento marchito

Y por fin un hombre – empina la botella
Bebe ávido hasta la última gota
Y llora
Jesús
María
Jesús
María
Jesús
María
Jesús

Fotograma de El caballo de Turín de Béla Tarr

Pejzaż

Więc oto ziemia moja Ojczyzna
Wszystko we mnie co wieczne – z tych oto ogórków
Z tych bladych kwiatów szarpanych żarłocznie
Przez chude jak szkielety wróble

Wszystko co we mnie otwiera ten pejzaż
Koniem sterczącym w niebo kopytami
Różą znienacka ogromną jak krowa
Wiatrakiem zeschłym

I wreszcie człowiek – z flaszki pionowej
Ostatnią kroplę chciwie wypija
Płacze
Maryja
Jezus
Maryja
Jezus
Maryja
Jezus
Maryja

Marzanna Bogumiła Kielar

1963- , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

***

Fragua un hueco para anidar
en el nudo de la noche
-la memoria de alas oscuras­­­­-

de Lobos (2023)

Fotograma de Exile (2016) de Rithy Panh

***

Wykuwa dziuplę lęgową
w pniu nocy —
pamięć, ciemnoskrzydła

z tomiku Wilki (2023)

Łukasz Jarosz

1978 – , Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Caso (Casualidad)

Ya hace demasiado frío para leer. Cierro los ojos
frente este lugar, un mundo gobernado por
gente fea y desconocida, me acerco al radiocasete
y bajo la música. No puedo sentirme feliz
porque no puedo estar en otro lugar que no sea éste.
Que estoy enfermo, me di cuenta cuando
me desperté junto a la ventanilla del autobús en que
recorría por las noches de punta a punta esta ciudad
que respira silenciosamente, oscura como el hígado.

Przypadek

Jest już za zimno, żeby czytać. Zamykam oczy
nad tym miejscem, światem, którym rządzą
brzydcy, obcy mi ludzie, podchodzę do magnetofonu
i ściszam muzykę. Nie mogę czuć się szczęśliwy,
bo nie potrafię być w innym miejscu niż tu.
Że jestem chory, uświadomiłem sobie, gdy
przebudziłem się przy szybie autobusu, którym
wieczorami jeździłem z końca w koniec tego cicho
oddychającego, ciemnego jak wątroba miasta.

Artur Międzyrzecki

1922-1996, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

A FONDO

A fondo: bizancio Sigue:
son monedas romanas Sigue:
son ánforas griegas Sigue: son huesos de arcaicos son huesos
de animales es cabeza de mamut esqueleto de ictiosaurio
Sigue:
es arena grava ceniza Sigue: es carbón
Sigue:
es agua subterránea es grava es piedra es caliza
sigue:
son mis manos vacías blancas de tiza

Fotogramas de El cuaderno de barro. Miquel Barceló y el pueblo Dogón (2011) de Isaki Lacuesta

W GŁĄB

W głąb: bizancjum Dalej:
to rzymskie monety Dalej:
to greckie amfory Dalej: to kości praludzi to kości
zwierząt to łeb mamuta szkielet ichtiozaura
Dalej:
to piach żwir popiół Dalej: to węgiel
Dalej:
to wody podziemne to żwir to kamień to wapń
Dalej:
to moje puste ręce ubielone kredą

v

Zbigniew Jankowski

1931, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Sueño

Chapoteando un pato se escapaba de la oscuridad,
enredó sus alas
en el mazut del sueño.

Encima de él con los juncos blancos silbaban las gaviotas.
La bahía se acurrucó en los brazos de la costa.

Alguien con cien ecos exigió: tradúcelo.
Y deslizó la hoja del alba
bajo mis dedos pegados con mazut dedos.

Collage propio a partir de la imagen de Katia Chausheva

Sen

Kaczka wypluskiwała się z ciemności,
zaplątała skrzydła
w mazucie snu.

Białą trzciną świstały nad nią mewy.
Zatoka skuliła się w ramionach brzegów.

Ktoś w stu echach żądał: przetłumacz to.
I podsuwał kartkę świtu
pod moje mazutem posklejane palce.

Zbigniew Jankowski

1931, Polonia

En memoria de Eva María Perona Martínez (1977-2023, Albacete)

Ewuniu, Evita mía, del alma más noble y más bella sonrisa, madre coraje de un corazón inmenso en que nos refugiamos todos: niños, adultos, pajaritos. Gracias por todo. Descansa en paz, descansa sin dolor: lo que nos has dado no será olvidado, bonica.

Trad. Ada Trzeciakowska

Tuyo – mío

Todo de ti, aunque
lo cojo sin más, es como si
brotase de la tierra, lo arrojara el mar.
Hablo y ya lo puedo abrazar.
Rozo algo con anhelo – ya lo estoy portando.

Y es tanto – que no pregunto de dónde.

Sólo cuando en la orilla tropiezo con la raíz
del dolor en mi pecho,
lo suelto de las manos
y como recién salida del agua,
me detengo encogida en la desnudez
de la primera palabra.

Moje – Twoje

Wszystko od Ciebie, chociaż
biorę zwyczajnie, jakby
wyrosło z ziemi, wyrzuciło z morza.
Mówię i już przygarniam.
Dotknę pragnieniem – już niosę.

A tyle – że nie pytam skąd.

Tylko gdy na brzegu potknę się o korzeń
bólu w piersi,
wypuszczam z rąk
i jakbym dopiero wyszedł z wody,
staję w skurczonej nagości
pierwszego słowa.

Zbigniew Jankowski

1931, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

La mujer de negro

La mujer de negro llora en la orilla
y ahora de ella
como de un clavo doblado
cuelga la imagen del mar.

En el muro inclinado de la tarde
se dibujan grietas de gaviotas.
Los patos se desmoronan como yeso
con un chapoteo inerte.
Inesperadamente, desde arriba
se asoma el fondo.

Sólo el cliché sobre el viento que gime
no desilusiona.

Fotografía de Anna Niemiec, fotograma de La jetée de Chris Marker

Kobieta w czerni

Kobieta w czerni płacze na brzegu
i teraz na niej
jak na zgiętym gwoździu
wisi obraz morza.

W pochylonej ścianie wieczoru
rysują się mewie pęknięcia.
Kaczki osypują się jak tynk
z bezwładnym pluskiem.
Niespodziewanie z góry
pokazuje się dno.

Tylko banał o zawodzącym wietrze
nie zawodzi.