Diego Roel

1980, Argentina

Del libro Andréi Rubliov (2020) inspirado en el gran pintor de iconos ruso cuya vida retrató Andréi Tarkovski en la película homónima (1966).

EL GLOBO

(Otoño de 1400)
  
¿Ves las veloces nubes blancas
allá abajo?
 
La tierra se aleja más y más.
  
Volando va desnuda
una sola palabra en el paisaje.
Dormida va.
  
¿La ves?
 
Ya pasamos las rocas de la altura,
los jaguares del sol,
la franja donde la muerte deposita
los últimos dientes de la calavera.
  
Hermano, abre los brazos.

Cartel de película; collage propio

Tłum. Ada Trzeciakowska

BALON

(Jesień 1400)
 
Widzisz te prędkie, białe chmury
tam w dole?
 
Ziemia oddala się coraz bardziej.
 
Płynie nagie
pojedyncze słowo w krajobrazie.
Płynie uśpione.
 
Widzisz je?

Wznieślismy się już ponad skały,
jaguary słońca,
smuga ziemi, gdzie śmierć odkłada
ostatnie zęby czaszki.
 
Bracie, otwórz ramiona.

Ángel Bonomini

1929-1994, Argentina

Oficio y finalidad

Repetir una y otra vez
aquello de que se carece
a fin de que a fuerza de insistirlo
quede creado:
dibujar en el aire
hasta que el sonido del rasgo
se convierta en silencio.
Y así, cada piedra contenga su rostro:
y cada instante de sordera contenga su voz;
y cada partícula de obscuridad
revele el sol de su presencia,
y cada gota de muerte
devenga semilla.
Se trata de buscar la palabra
para callarla.

Fotogramas de Hand Held Day de Gary Beydler. «La imagen interna que está en el espejo funciona como contrapunto del poderoso ilusionismo del cine, recordándonos sobre todo que nos están mostrando un lugar en el que no podemos entrar del todo. Este espacio interno es cronológicamente sincrónico respecto a ese marco mayor, pero espacialmente está colocado en otro espacio» (PUNTO DE VISTA 2018 (1): CORRESPONDENCIAS, PELÍCULAS COMO CARTAS. GARY BEYDLER por Benjamin Lord)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Fach i zadanie

Powtarzać raz por raz
to, czego nam brak
by, siłą nalegań
zostało stworzone:
rysować w powietrzu
kreski i linie aż
przemienią się w ciszę.
I tak, każdy kamień zawrze swą twarz:
a każda chwila głuchoty zawrze swój głos;
a każda cząstka ciemności
objawi słońce swej obecności,
i każda kropla śmierci
stanie się zalążkiem.
To kwestia szukania słowa
po to, by zbyć je milczeniem.

Pablo Figueroa

1993, Puerto Rico

El poema viene de «Nova Provincia», debut literario del joven escritor portorriqueño Pablo Figueroa, a quien el gran amor por la poesía polaca llevó a aprender la lengua y recorrer el país entero durante sus viajes. Pablo es co-fundador y co-editor de la editorial independiente Gacela Del Ático, sus traducciones de Zagajewski se publicaron en la revista digital Círculo de Poesía.

VISITA A LA CIUDAD DE ZAGAJEWSKI

Qué ciudad es esa
que no aparece en los mapas

no existe y a la vez
está en todas partes

podría ser París Houston
a las seis de la tarde
o Gliwice pero también
Cracovia y Lvov

cómo llegar a ella
de dónde partir

a través de las hojas
de una lengua extraña
a una desconocida

de la mano de una guía
de una traducción

la ciudad de Zagajewski:
dos ciudades donde se encuentran
los amaneceres y la lluvia
iglesias antiguas calles
largas familias con secretos
y revelaciones

una ciudad muda
que despierta con el canto del mirlo
de sus poetas
y permite dar paseos
hasta muy entrada la noche
cuando nos llega un eco de los bosques

nunca he estado en esa ciudad perdida
pero siempre estoy yendo a ella

una ciudad ajena
que se confunde en la memoria
(aun así me pertenece)

que guarda silencio y permite
escuchar esa otra voz
del más allá

pero también
del más acá

Collage propio

Wiersz z debiutanckiego tomiku młodego portorykańskiego pisarza «Nova Provincia», którego wielka miłość do polskiej poezji skłoniła do nauki języka i przemierzenia całego kraju podczas podróży. Pablo jest współzałożycielem i współredaktorem niezależnego wydawnictwa Gacela Del Atico, jego przekłady wierszy Adama Zagajewskiego opublikował magazyn internetowy Círculo de Poesía.

Trad. Ada Trzeciakowska

W mieście Zagajewskiego

Co to za miasto
nie pojawia się na mapach

nie istnieje i zarazem
jest wszędzie

mógłby to być Paryż Houston
o szóstej wieczorem
lub Gliwice, ale też
Kraków bądź Lwów

jak się tam dostać
skąd wyruszyć

kartami
obcego języka
w nieznane

trzymając się przewodnika
i przekładu

miasto Zagajewskiego:
dwa miasta, zamieszkane przez
wschody słońca i deszcz
kościoły, stare uliczki
wielkie rodziny ich sekrety
i objawienia

nieme miasto
które budzi się ze śpiewem kosa
swych poetów
i pozwala na spacery
do późnej nocy
gdy echo z lasu dociera do nas

nigdy nie byłem w tym zaginionym mieście
choć zawsze ku niemu zmierzam.

obce miasto
które rozmywa się w pamięci
(mimo to należy do mnie)

które milczy i pozwala
posłyszeć ten drugi głos
z zaświatów

ale też
ten stąd

Jesús Urzagasti

1941 – 2013, Bolivia

con LaReversible

COYOACÁN

Sabía que debía caminar de una esquina a otra
aligerado del peso formal que delata a los viajeros
ya no tienes país me dije y caminas por un bello país
sin sombra ni recuerdos de paisajes florecientes
al fin volverás a ser una entidad muda y melancólica
debajo todo es húmedo y no fluye ninguna amenaza
para el que gobierna su locura y se abandona al sueño
arriba el cielo es luminoso y las aves sólo son aves
para estos sonidos apenas se necesita un mediador
un caminante que nunca escuchó nada en la tierra
un caballo y un tren una plaza y una vaga librería
quizás así responderías feliz a las voces de ayer
todo es un sueño para el equilibrista venido a menos
los sones de una orquesta popular el niño la manzana
el muerto con su violín el callado árbol de la noche
cruzo de una esquina a otra y veo cuatro policías
nunca estuve aquí nunca estuve allá nunca estuve
el aire es útil y la mecánica de los sueños también
nunca llegué a saber tanto de mí nunca me lo dijeron
será por eso que estiro los brazos y siento el agua
y desciendo como todo el mundo y me acomodo el ojo
como un inofensivo intruso que ha de retornar al hotel

Retrato de Christoffer Relander

Trad. Ada Trzeciakowska

COYOACAN

Wiedziałem, że powinienem spacerować od rogu do rogu
uwolniony od formalnego ciężaru zdradzającego podróżnych
nie masz już kraju mówiłem sobie i idziesz po pięknym kraju
bez cienia i wspomnień o kwitnących krajobrazach
w końcu ponownie staniesz się niemą i melancholijną istotą
pod spodem wszystko jest wilgotne i nie stanowi zagrożenia
dla tego, kto panuje nad swym szaleństwem i pogrąża się we snach
w górze niebo jest rozświetlone, a ptaki są tylko ptakami
takim dźwiękom wystarczyłby tylko pośrednik
wędrowiec, który nigdy nie słyszał niczego
jakiś koń i pociąg jakiś plac i byle jaka księgarnia
może wtedy z radością odpowiedziałbyś na wczorajsze głosy
wszystko jest snem dla niespełnionego ekwilibrysty
przygrywka ludowej kapeli dziecko jabłko
nieboszczyk ze skrzypcami ciche drzewo nocy
przechodzę z rogu na róg i widzę czterech policjantów
nigdy mnie tu nie było nigdy mnie tam nie było nigdy nie było
powietrze jest przydatne, podobnie jak mechanika snów
nigdy nie dowiedziałem się tyle o sobie nigdy nie powiedzieli mi tego
dlatego zapewne wyciągam ramiona i czuję wodę
i schodzę na dół, jak wszyscy inni, i wytężam wzrok
jak nieszkodliwy intruz muszący wracać do hotelu

Gioconda Belli

1948 – , Nicaragua/España

Hoy, el régimen de Daniel Ortega ha retirado la nacionalidad a 94 escritores, activistas, defensores de derechos humanos, ambientalistas y miembros de la oposición, entre otros a la poeta Gioconda Belli.

Luciérnagas

A las cinco de la tarde
Cuando el resplandor se queda sin brillo
Y el jardín se sumerge en el último hervor dorado del día
Oigo el grupo bullicioso de niños
Que salen a cazar luciérnagas.
 
Corriendo sobre el pasto
Se dispersan entre los arbustos,
Gritan su excitación, palpan su deslumbre
Se arma un círculo alrededor de la pequeña
Que muestra la encendida cuenca de sus manos
Titilando.
 
Antiguo oficio humano
Este de querer apagar la luz.
 
¿Te acordás de la última vez que creímos poder iluminar
La noche?
 
El tiempo nos ha vaciado de fulgor.
Pero la oscuridad
Sigue poblada de luciérnagas.

Ilustración de Naeemeh Naeemaei (Irán); Gioconda Belli

Świetliki

O piątej wieczorem.
Kiedy światłość traci swe lśnienie
A ogród nurza się w ostatnim złotym żarze dnia
Słyszę wrzawę grupki dzieci
Na wyprawie po świetliki.
 
Biegnąc po trawie
Rozpierzchają się wśród chaszczy,
Piszczą z ekscytacji, pod palcami małe olśnienia.
Krąg zamyka się wokół małej,
Unosi rozjarzony żłobek dłoni
Cały rozmigotany
 
Starym ludzkim odruchem jest
Chęć zgaszenia światła.
 
Pamiętasz, wierzyliśmy, że możemy rozświetlić
Noc?
 
Czas skradł nasz blask.
Lecz ciemność
wciąż zamieszkują świetliki.



Juan Manuel Inchauspe

1940-1991, Argentina (nota)

***

Y los días y las horas en esta ciudad
me circundan como el negro círculo
de un estanque sobre cuya lisa superficie
la muda y afiebrada rama de mi vida
consigue, a veces, oscilar…

Fotografías de Arno Rafael Minkkinen

Tłum. Ada Trzeciakowska

***

A dni i godziny w tym mieście
otaczają mnie jak czarny krąg
stawu, na którego gładkim lustrze
niemej i trawionej gorączką gałęzi mego życia
udaje się, czasem, rozkołysać…

Pablo Anadón

1963, Argentina

RELEYENDO A SEFERIS EN LA NOCHE

Releyendo a Seferis en la noche
Después de tantos años, mientras duerme
Una joven mujer junto a tu almohada
Y entre los labios pende, ya apagada, la pipa.

Recostada a sus pies, la gata negra
Sueña también, también suspira a veces
Como si se quejara. En la ventana
Se arremolinan ciegas las estrellas.

Cuánta vida perdida en estos años,
Cuánto daño que hiciste y que te han hecho,
Cuánta obra no escrita, cuánta inútil

Dispersión en el viento de la época…
Pero vuelve, más hondo ahora, su verso:
“En el fondo soy cosa de la luz”.

Campos en Povedilla (sierra de Alcaraz)

NOCĄ CZYTAJĄC NA NOWO SEFERISA

Nocą czytając na nowo Seferisa
Po tych wszystkich latach, gdy śpi
U twego boku młoda dziewczyna
A z ust zwisa, już wygasła, fajka.

Rozciągnięta u twych stóp, czarna kotka
Również śni, czasem również wzdycha
Jakby się skarżyła. A za oknem
Kłębią się tłumy ślepych gwiazd.

Ileż straconego przez te lata życia,
Ileż krzywd wyrządziłeś i tobie wyrządzono,
Ileż niepisanych utworów, ileż niepotrzebnych

Rozproszeń w wichrach naszych czasów…
Lecz powraca, sięgając głębiej, jeden wers:
«W głębi duszy bliżej mi do światła».

Juan Manuel Inchauspe

1940-1991, Argentina (nota)

***

He tratado de reunir pacientemente
algunas palabras. De abrazar en el aire
aquello que escapa de mí
a morir entre los dientes del caos.
Por eso no pidan palabras seguras
no pidan tibias y envolventes vainas llevando
en la noche la promesa de una tierra sin páramos.
Hemos vivido entre las cosas que el frío enmudece.
Conocemos esa mudez. Y para quien
se acerque a estos lugares hay un chasquido
de látigo en la noche
y un lomo de caballo que resiste.

Fotogramas de Jauja de Lisandro Alonso, fotografías de Sandra Bartocha y de Isabella Ståhl

Tłum. Ada Trzeciakowska

***

Cierpliwie próbowałem złożyć
kilka słów. Objąć w powietrzu
to co ode mnie ucieka
by zginąć między zębami chaosu.
Zatem nie proście o słowa pewne
nie proście o ciepłe i szczelne strąki, niosące
w nocy obietnicę ziemi bez pustkowia.
Żyliśmy wśród rzeczy, które zimno ucisza.
Znamy tę utratę mowy. A na tego, kto
zbliży się do tych miejsc czeka trzask
bicza w nocy
i grzbiet konia stawiającego opór.

José Emilio Pacheco

1939-2013, México

CRÍTICA DE LA POESÍA

He aquí la lluvia idéntica y su airada maleza
La sal, el mar deshecho…
Se borra lo anterior, se escribe luego:
Este convexo mar, sus migratorias
y arraigadas costumbres,
ya sirvió alguna vez para hacer mil poemas.

(La perra infecta, la sarnosa poesía
risible variedad de la neurosis,
precio que algunos pagan
por no saber vivir.
La dulce, eterna, luminosa poesía.)

Quizá no es tiempo ahora.
Nuestra época
nos dejó hablando solos.

Fotografías de Josef Koudelka (1938 -, Checoslovaquia/Francia)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Krytyka poezji

Oto jednostajny deszcz i jego gniewne gąszcze
Sól, morze rozmącone…

Skreślamy powyższe i piszemy:
To wypukłe morze, jego tułacze
i głęboko zakorzenione zwyczaje
,
posłużyło już do stworzenia tysiący wierszy.

(Zakażona suka, parszywa poezja
śmieszna odmiana nerwicy,
cena, którą płacą niektórzy
za to, że nie potrafią żyć.
Słodka, wieczna, świetlista poezja).

Może to nieodpowiednia pora.
Nasza epoka
zostawiła nas mówiących do siebie.

Juan Manuel Inchauspe

1940-1991, Argentina (nota)

los tuyos

Has llorado, en secreto, a los tuyos.
Lenta, inexorablemente, los has visto partir
alejarse para siempre.
Has sentido, en tu corazón
el desprendimiento de una rama que cae.
Y luego has borrado
las huellas de esas lágrimas,
has contenido en el límite infranqueable
los bordes de tu propio dolor
y lo has devuelto a tu pobre vida,
a los días siguientes, a las horas
para que permanezca allí.
Oculto
como una invisible y constante
cicatriz.

Fotografías de Masao Yamamoto

Tłum. Ada Trzeciakowska

Twoi bliscy

Opłakiwałeś, w tajemnicy, swych bliskich.
Powoli, nieubłaganie, widziałeś jak odchodzą
na zawsze znikają.
Czułeś, w sercu
jak odrywa sie spadająca gałąź.
A potem wymazałeś
ślady tych łez,
trzymałeś w ryzach
krawędzie własnego bólu
by przesiąkło nim twe biedne życie,
kolejne dni, godziny
by tam tkwił.
Ukryty
jak niewidzialna i wieczna
blizna.

Juan Manuel Inchauspe

1940-1991, Argentina (nota)

***

Me voy temprano y regreso muy tarde
cuando la noche ha hecho ya
gran parte de su trabajo
y no queda tiempo para detenerse a mirar.
 
Así paso los días. Como si lo mejor de mí
estuviera paralizado y muerto
o mejor como si no hubiera existido nunca.
 
Nada más que este rostro hipnotizado.
Como un pájaro nocturno
alguna palabra escala mi sangre.
 
Entiendo que debo quemar mis manos una vez más.
 
Abro el cuaderno y escribo rápidamente.
 
Todo arde.

Video propio

Tłum. Ada Trzeciakowska

***

Wychodzę wcześnie i wracam późno
gdy noc już wykonała
większość swych prac.
a czasu brak, by stanąć i się przyjrzeć.
 
Dni mijają mi tak. Jakby najlepsza część mnie
leżała porażona i martwa,
lub może wcześniej jej nie było.
 
Tylko ta zahipnotyzowana twarz.
Jak nocny ptak
słowo pnie się krwiobiegiem.
 
Czas raz jeszcze sparzyć ręce.
 
Otwieram brulion, piszę.
 
Płonie świat.

Carina Sedevich

1972-, Argentina

Bronislawa Wajs

Un sol como el que Papusza quería
para limpiar la tierra y los pulmones
de las criaturas, sube. Entonces
recibo tus palabras como si pronunciaras
otro idioma. —¿En qué lengua te escribí
durante años?— Muevo los labios
como la gitana al negar sus versos

de Cuando la muerte sorprendió a Fassbinder

Fotogramas de Papusza dirigida por Joanna Kos-Krauze y Krzysztof Krauze

Tłum. Ada Trzeciakowska

Bronisława Wajs

Słońce jak to, którego chciała Papusza
by oczyścić ziemię i płuca
stworzeń, wznosi się. Wtedy
odbieram twoje słowa jakbyś mówił
innym językiem. —W jakim języku pisałam do ciebie
przez tyle lat? —Poruszam ustami
jak Cyganka, która wypiera się swoich wierszy.

Raúl Zurita

1950 -, Chile

escena 472

El Paraíso vacío

Pero antes del final yo quería
todavía decirte algo más
de mis poemas,
contarte que abajo
sus movimientos son como
los flujos y los reflujos
del mar, escúchame Zura
yo necesitaba
todavía decirte que abajo
mis poemas son siempre el mar

Entonces ya al final proyectándose en los paredones del
mar como una película muda iba emergiendo el Paraíso

Mostrando miles de imágenes de Chile triturado debajo de
las cataratas con fotogramas de convoyes militares de
playas atestadas de gente de prisioneros hundidos entre
las olas

Mostrando las huecas rompientes las rodadas cataratas
donde millones de rostros con las bocas abiertas caían
girando mudos igual que una película insonora
iluminando abajo los oscuros paredones del mar como
una desolada alba como una desolada aurora como
un desolado cielo sobre el Paraíso vacío del amanecer

Tłum. Ada Trzeciakowska

Poezja Zurity jest opłakiwaniem martwych, płaczem nad przeklętym losem kraju -ofiary wojskowego reżimu. Stąd tez i jej forma, niczym nieustający, powracający lament. Za rządów Pinocheta zaginęli i zginęli prawie wszyscy przyjaciele poety. Zurita jest stałym kandydatem do literackiej nagrody Nobla. Chce by jego poezja stała się częścią natury, podlegała tym samym procesom korozji, wymywania się, wypalania przez słońce, stąd od wielu lat przygotowuje instalacje na zboczach gór, klifów czy pustyni Atacama.

SCENA 472

Pusty Raj

Ale przed końcem chciałem
jeszcze powiedzieć ci coś
o moich wierszach,
opowiedzieć ci, że pod spodem
ich poruszenia są jak
przypływy i odpływy
morza, posłuchaj mnie Zura
potrzebowałem
jeszcze powiedzieć ci, że pod spodem
moje wiersze są zawsze morzem.

Wtedy już pod koniec, wyświetlając się na ścianach morza
niczym niemy film powoli wyłaniał się Raj.

Ukazując tysiące obrazów zgniecionego Chile pod wodospadami
za pomocą zdjęć konwojów wojskowych
zatłoczonych plaż więźniów tonących wśród
fal

Ukazując puste falochrony, staczające się wodospady
gdzie miliony twarzy z otwartymi ustami spadły w dół
obracając się bezgłośnie jak film pozbawiony dźwięku
oświetlając ciemne ściany morza poniżej, niczym
niepocieszony świt niczym niepocieszony brzask niczym
niepocieszone niebo nad pustym Rajem poranka.


Javier Raya

1985 – 2 de octubre de 2022, México


Irritado de rito…

a Tomás Segovia

Irritado de rito,
hastiado de la vuelta
siempre derretida
hacia el mismo espacio,
con la misma cadencia
de alas que son hojas,
de ríos que son polvo
de ramas que son vuelo,
voy sin ti por las márgenes buscando mis pedazos.

Fotograma de la experimental Emotion (1966) de Nobuhiko Obayashi (1938-2020)

Rozdrażniony rytuałem…

Tomasowi Segovii

Rozdrażniony rytuałem,
znużony powrotem
zawsze niecierpliwym
ku tej samej przestrzeni,
z tą samą kadencją
skrzydeł będących liśćmi,
rzek będących pyłem
gałęzi będących lotem,
chodzę bez ciebie po obrzeżach szukając kawałków siebie.

Roberto Juarroz

1925-1995, Argentina

Quinta Poesía vertical

(en recuerdo de Alejandra Pizarnik)

54

La avalancha de los muertos,
la avalancha de los que se suicidan
por su mano o por otra,
porque vivir es un suicidio,
la avalancha de las sombras
que en vano amontonamos
en los rincones de la tierra,
la avalancha de lo que no sabemos ni pensar,
hace que cada tanto extendamos un brazo
y hagamos una señal en el vacío.

Y aunque el brazo no resiste
y se desmorona como los gestos de los tímidos,
la señal queda rodando por el aire
como un golpe de viento,
como la hilacha de un fúnebre planeta
que gira hacia algo menos que el olvido.

Sólo un desequilibrio de las cosas,
un fugaz desnivel inexplicable
permite todavía
este naufragio sin barco, sin mar y sin playa,
sin espectador, sin fondo y sin náufrago,
esta historia que nadie cuente y nadie escucha,
esta falla sin importancia del abismo.
Sólo queda la señal como un detalle.

Fotografías de Francesca Woodman

Tłum. Ada Trzeciakowska

Piąte Poezje pionowe

(pamięci Alejandry Pizarnik)

54

Lawina umarłych,
lawina tych, którzy się zabijają sami
własną lub cudzą ręką,
bo życie to samobójstwo,
lawina cieni
które na próżno składamy
w szczelinach ziemi,
lawina tego, o czym nawet myśleć nie umiemy,
sprawia, że co chwilę wyciągamy rękę
i w próżnię wysłyłamy znaki.

I chociaż ramię nie daje rady
i rozpada się jak gesty ludzi nieśmiałych,
znak krąży w powietrzu dalej
jak podmuch wiatru,
jak strzęp żałobnej planety
wirując ku czemuś mniej niż zapomnieniu.

Tylko brak równowagi wśród rzeczy,
ulotna, niewytłumaczalna nierówność
nadal zezwala na
tę morską katastrofę bez statku, bez morza i bez plaży,
bez widza, bez dna i bez rozbitka,
tę historię, której nikt nie opowiada i nikt nie słucha,
tę zapadlinę bez grozy otchłani.
Zostaje tylko znak jak drobna pamiątka.

Cristina Peri Rossi

1941, Uruguay/España

ALEJANDRA ENTRE LAS LILAS

He de morir de cosas así*
ALEJANDRA PIZARNIK
(suicidada el 27 de setiembre de 1972)

I

Quizás fuera el nombre
dulce de Alejandra
o esas lilas de los muros
soplando en la noche densa
o fuera
la nocturna cacería
de palabras deslizándose
en el vidrio
que te precipitó a la muerte
en la solitaria
duración de un grito
a medianoche
cómplice de nombres oscuros
impronunciables.

X

Después de haberte leído
los puntos y las comas
las metáforas tristes
y las niñas que llevabas
a lomos de los versos
sus pubis rosados
humedeciéndote el vestido
y los silencios
ah los silencios
esos silencios
que las niñas no hacen
porque gritaban
cuando tú las invitabas
a andar en barca
o cuando les regalabas
caballitos de juguete.

*VÉRTIGOS O CONTEMPLACIÓN DE ALGO QUE TERMINA

Esta lila se deshoja.
Desde sí misma cae
y oculta su antigua sombra.
He de morir de cosas así.

Collage a partir de un fotograma de Liberté de Albert Serra

Trad. Ada Trzeciakowska

Alejandra wśród bzów

Od czegoś takiego muszę umrzeć.*

ALEJANDRA PIZARNIK
(samobójstwo 27 września 1972)

I

Może było to
słodkie imię Alejandra
albo tamte liliowe bzy murów
które natchnęły cię gęstą nocą
czy też
nocne polowanie
na słowa prześlizgujące się
po szkle
tym co popchnęło cię ku śmierci
w samotnej
przeciągłości krzyku
o północy
wspólniczce ciemnych
niewymawialnych imion.

X

Po przeczytaniu ciebie:
te kropki i przecinki
smutne metafory
i dziewczęta, które woziłaś
na grzbiecie wersów
ich różowe łona
zraszające ci sukienkę
i ciche pauzy
ah pauzy
te pauzy
których dziewczęta nie robią
bo krzyczały
kiedy zapraszałaś je
na spacer łódką
lub gdy dawałaś im w prezencie
koniki na biegunach.

*ZAWROTY GŁOWY LUB KONTEMPLACJA CZEGOŚ, CO SIĘ KOŃCZY

Bez zrzuca płatki.
Sam od siebie odpada
i ukrywa swój prastary cień.
Od czegoś takiego muszę umrzeć.

David Huerta

1949 – 3 de octubre de 2022, México

México pierde en dos días a sus dos grandes poetas, David Huerta y anteyer, Javier Raya con apenas 37 años.

El Remolino

Adentro, en las rajadas claridades
del remolino, el artista beckettiano
se agazapa, se curva, hecho un ovillo
de uranio, despidiendo toscos perfumes
de fenomenología. Sobre sus espaldas,
la tarde es un vaho de polimorfismo
perverso. El artista beckettiano
cierra los ojos para ver
la transparencia interior,
un dispositivo cómico que ha inventado
para contrarrestar el dolor de cabeza.
Circunda la escena
un teatro filosófico: alma, tiempo,
espacio, trascendencia, muescas
de sílabas. Samuel Beckett deja de escribir,
mete la mano en el remolino
y saca bolsas llenas de frías efigies
–monedas o máscaras de yeso.

Fotografía de la mano de William Kentridge por Daniel Ochoa de Olza

Tłum. Ada Trzeciakowska

Wir

Wewnątrz, wśród rozszczepionych jasności
wiru, Beckettowski artysta
kuli się, skręca, zwija w kłębek
uranu, wydzielając szorstkie wonie
fenomenologii. Na jego barkach,
wieczór jest wyziewem perwersyjnego
polimorfizmu. Beckettowski artysta
zamyka oczy chcąc dojrzeć
wewnętrzna przejrzystość,
wymyślony przez niego komiczny mechanizm
zwalczający ból głowy.
Scenę otacza
filozoficzny teatr: dusza, czas,
przestrzeń, transcendencja, karby
sylab. Samuel Beckett przerywa pisanie,
sięga ręką do wiru
i wyciąga siatki pełne zimnych podobizn
-monet lub gipsowych masek.

Javier Raya

1985 – 2 de octubre de 2022, México

Anúdame este grito

Anúdame este grito, huella
pura de viento, semillas
que serán balas: germinación
del bosque de la muerte. Dale, pues,
forma al torbellino: aire más
que sílaba, cuerpo más
del espasmo, hervidero
por lo que le falta de anuncio,
de ángel, mi deudo, deuda de mi carne
contraída, nudo de carne y rostro
en el centro de una mujer,
trenza de tu esqueleto, frágil
y sonoro abecedario, idioma
mío, mi nacionalidad
es tu patria de fantasmas.
Turba savia en el árbol congelado,
no respiras, planeta pequeñito
bramando sordo
bajo las raíces encontradas
de un hombre y una mujer
fundando una estirpe de fantasmas.

de Alharaca (2018)

Obra de Marian Bogusz

Zawiąż mi na supeł ten krzyk

Zawiąż mi na supeł ten krzyk, dziewiczy
ślad wiatru, nasiona
które będą kulami: kiełkujące
lasem śmierci. Nadaj, zatem,
kształt wirowi: powietrze raczej
niż sylaba, ciało bardziej
ze spazmu, charkot
w miejsce zwiastowania,
anioła, moja krew, dług mojego ciała
ściągnięty, supeł z ciała i twarzy
w samym środku kobiety,
warkocz twojego szkieletu, kruchy
i dźwięczny alfabet, język
mój, moja nacja
jest twoją ojczyzną duchów.
Mętne soki w zamarzniętym drzewie,
nie oddychasz, maleńka planeto
skomląc głucho
pod splecionymi korzeniami
kobiety i mężczyzny
dających początek linii duchów.

Juan Gelman

1930-2014, Argentina

no cesa

A ver si esta pena se deshace
en cuatro pájaros, uno
que toque tu cristal
con mano suave. Es
lo oculto que a veces
saca cabeza y pía
en el incendio de lo andado.
Tanto se vive sin vivir.
Bracea la medialma en órbitas
de voces, frases, la marea
de lo que se perdió.
Allá lo arriba, aquí
la lengua del burlado.
Una inocencia pasa
a horcajadas de la culpa, cae
el otoño en
la muerte íntima.

Dibujos de Judith Roston Freilich

Tłum. Ada Trzeciakowska

Nie ustaje

Zobaczmy, czy ból się rozpadnie
na cztery ptaki, jeden
niech dotknie twej szyby
łagodnym ramieniem. Jest
tym co ukryte, co czasem
wystawia łepek i kwili
w pożodze tego co przebyliśmy.
Przeżywamy tyle nie doświadczając.
Półduszy macha skrzydłami na orbitach
głosów, zdań, pływów
tego, co utracone.
Tam, to co w górze, tu
język wyszydzonych.
Niewinność uchodzi
okrakiem na winie, jesień
zapada w
intymną śmierć.

Manuel del Cabral

1097 – 1999, República Dominicana

En colaboración con LaReversible de Carlos Vitale.

AIRE DURANDO

¿Quién ha matado este hombre
que su voz no está enterrada?

Hay muertos que van subiendo
cuanto más su ataúd baja…
Este sudor… ¿por quién muere?
¿por qué cosa muere un pobre?
¿Quién ha matado estas manos?
¡No cabe en la muerte un hombre!
Hay muertos que van subiendo
cuanto más su ataúd baja…
¿Quién acostó su estatura
que su voz está parada?

Hay muertos como raíces
que hundidas… dan fruto al ala.
¿Quién ha matado estas manos,
este sudor, esta cara?
Hay muertos que van subiendo
cuanto más su ataúd baja…

1. Fotogramas de Tierra (1930) de Aleksandr Dovzhenko;

2 y 3. Tierra en trance (1967) y Dios y el diablo en la tierra del sol (1964) de Glauber Rocha;

4 y 5. ¡Qué viva México! (1932) de Serguéi Eisenstein

Tłum. Ada Trzeciakowska

ZACHOWANE TCHNIENIE

Kto zabił tego człowieka
którego głosu nie pogrzebano?
 
Są zmarli, którzy tym wyżej się wznoszą,
im niżej ich trumnę się opuszcza…
Ten pot… za kogo umiera?
w imię czego ginie nędzarz?
Kto zabił te ręce?
Śmierci nie pojmuje człowiek!
Są zmarli, którzy tym wyżej się wznoszą,
im niżej ich trumnę się opuszcza…
Kto w niej złożył swą postać
że jego głos na górze pozostał?
 
Są zmarli jak korzenie,
co zagrzebane… owocują skrzydłami.
Kto zabił te ręce,
ten pot, tę twarz?
Są zmarli, którzy tym wyżej się wznoszą
tym niżej ich trumnę się opuszcza…

Idea Vilariño

1920-2009, Uruguay

Decir no

Decir no
decir no
atarme al mástil
pero
deseando que el viento lo voltee
que la sirena suba y con los dientes
corte las cuerdas y me arrastre al fondo
diciendo no no no
pero siguiéndola.

Collage propio («L’Atalante» de Jean Epstein; cuadro de Gerhard Richter)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Mówiąc nie

Mówiąc nie
mówiac nie
przywiązać się do masztu
lecz
pragnąć by wiatr go przewrócił
by syrena wypłynęła i zębami
przecięła sznury i ściągnęła mnie na dno
mówiąc nie nie nie
i płynąc w ślad za nią

Eugenio Montejo

1938-2008, Venezuela

En el bosque

En el bosque, donde es pecado hablar, pasearse,
no poseer raíz, no tener ramas,
¿qué puede hacer un hombre?

La soledad no basta para engañar al viento,
de ningún brazo se construye una puerta,
la piel, las uñas nunca sirven
para un nido de pájaros.

Y el viento lo sabe.

En el bosque, quien no ha logrado ser un árbol,
solo puede llegar de parte del otoño
a pedir unas hojas,
mejor si lleva harapos de mendigo,
algún morral raído, un palo, un perro
y ninguna esperanza.
Verá como lo trata el viento,
cómo su ofrenda le llenará las manos.

Fotos propias. Aranjuez.

Tłum. Ada Trzeciakowska

w lesie

W lesie, gdzie grzechem jest rozmawiać, przechadzać się,
nie posiadać korzeni, nie mieć gałęzi,
co może robić człowiek?

Samotność nie wystarczy, by zwieść wiatr,
z ramion nie da się wystrugać drzwi,
paznokcie ani skóra nie nadają się
na ptasie gniazdo.

I wiatr to wie.

W lesie, ten, komu nie udało się być drzewem,
może przychodzić tylko z jesienią
by prosić o liście,
najlepiej w żebraczych łachmanach,
z postrzępioną sakwą, psem, kijem
i pozbawiony nadziei.
Zobaczy, jak potraktuje go wiatr,
jak jego dar napełni mu ręce.