Michel Foucault

1926-1984, Francia

Trad. Elsa Cecilia Frost

Las palabras y las cosas

Capítulo 9.5

Este doble movimiento propio del cogito moderno explica por qué el «pienso» no conduce a la evidencia del «soy»; en efecto, tan luego como se muestra el «pienso» comprometido en todo un espesor en el que está casi presente, que anima, si bien en el modo ambiguo de una duermevela, no es posible hacerlo seguir por la afirmación de que «soy»: ¿acaso puede decir, en efecto, que soy este lenguaje que hablo y en el que mi pensamiento se desliza al grado de encontrar en él el sistema de todas sus posibilidades propias, pero que, sin embargo, no existe más que en la pesantez de sedimentaciones que no será capaz de actualizar por completo? ¿Puedo decir que soy este trabajo que hago con mis manos, pero que se me escapa no sólo cuando lo he terminado, sino aun antes mismo de que lo haya iniciado? ¿Puedo decir que soy esta vida que siento en el fondo de mí, pero que me envuelve a la vez por el tiempo formidable que desarrolla consigo y que me levanta por un instante en su cumbre, pero también por el tiempo inminente que me prescribe mi muerte? Puedo decir con igual justeza que soy y que no soy todo esto; el cogito no conduce a una afirmación del ser, sino que se abre justamente a toda una serie de interrogaciones en las que se pregunta por el ser: ¿qué debo ser, yo que pienso y que soy mi pensamiento, para que sea aquello que no pienso, para que mi pensamiento sea aquello que no soy? ¿Qué es, pues, ese ser que centellea y, por así decirlo, parpadea en la abertura del cogito pero que ni está dado soberanamente en él y por él? ¿Cuál es, pues, la relación y la difícil pertenencia entre el ser y el pensamiento? ¿Qué es este ser del hombre y cómo puede hacerse que este ser, que podría caracterizarse tan fácilmente por el hecho de que «posee pensamiento» y que quizá sea el único que lo tenga, tenga una relación imborrable y fundamental con lo impensado?

Fotos de la instalación de William Kentridge The Refusal of Time

Tłum. Tadeusz Komendant

Słowa i rzeczy

Rozdział 9.5

Ten dwojaki ruch, właściwy Cogito współczesnemu, wyjaśnia, dlaczego „myślę» nie prowadzi w nim do oczywistości „jestem». Istotnie, skoro „myślę» zostało wciągnięte w tę gęstość, gdzie jest na poły obecne, skoro dwuznacznie ożywia ją, wyrywając z półsnu, nie może być już potem bezpośrednią afirmacją „jestem» – czy naprawdę mogę twierdzić, że jestem mową, którą mówię i gdzie ma myśl się ślizga, zanim odnajdzie w niej system właściwych sobie możliwości, skoro mowa ta istnieje tylko w ociężałości osadu, niemożliwego do zaktualizowania w całości przez myśl? Czy mogę powiedzieć, że jestem pracą, która stanowi dzieło mych rąk, skoro ta wymyka mi się nie tylko wtedy, gdy ją ukończyłem, ale zanim do niej przystąpiłem? Czy mogę powiedzieć, że jestem życiem, jakie czuję w głębi piersi, skoro osacza mnie ono nie tylko właściwym sobie czasem, na chwilę wynoszącym mnie na grzbiecie fali, ale i czasem groźnie bliskim, przypisującym mi śmierć? Równie dobrze mogę powiedzieć, że jestem i nie jestem tym wszystkim; Cogito nie prowadzi do afirmacji bycia, lecz otwiera serię pytań bycia dotyczących: czy trzeba, żebym był – ja, który myślę i jestem swym myśleniem – abym był tym, czego nie myślę, i aby moje myślenie było tym, czym nie jestem? Czym zatem jest owo bycie, które rozbłyskuje i, by tak rzec, migocze w otwarciu Cogito, choć nie jest suwerennie w nimi poprzez nie dane? Jaki jest związek i trudna przynależność bycia i myślenia? Czym jest byt człowieka i jak to się dzieje, że ten byt, który można tak łatwo scharakteryzować poprzez fakt, że „dysponuje myśleniem» i być może rozporządza nim jedynie w odniesieniu do siebie, ma niezatarty i fundamentalny związek z tym, co niemyślane?

A %d blogueros les gusta esto: