Luis Cernuda

1902 – 1963, España

Sentimiento de otoño

Llueve el otoño aún verde como entonces
Sobre los viejos mármoles,
Con aroma vacío, abriendo sueños,
Y el cuerpo se abandona.

Hay formas transparentes por el valle,
Embeleso en las fuentes,
Y entre el vasto aire pálido ya brillan
Unas celestes alas.

Tras de las voces frescas queda el halo
Virginal de la muerte.
Nada pesa ganado ni perdido.
Lánguido va el recuerdo.

Todo es verdad, menos el odio, yerto
Como ese gris celaje
Pasando vanamente sobre el oro,
Hecho sombra iracunda.

Trad. Ada Trzeciakowska

Jesienne wrażenie

Pada jesień wciąż zielona jak wtedy
Na zielone marmury,
O zapachu pustki, otwierając sny,
a ciało siebie poddaje.

Są formy przezroczyste gdzieś w dolinie,
Urok w fontannach,
A wśród ogromu bladego powietrza lśnią
Błękitne skrzydła.

Po niedawnych głosach zostaje dziewicza
Poświata śmierci.
Nic nie ciąży co zdobyte czy stracone.
Wątłe idzie wspomnienie.

Wszystko jest prawdą, prócz nienawiści, surowej
Jak te szare kłęby
toczące się daremnie nad złotem, co
Gniewnym cieniem się stała.

Fotos propias (provincia de Albacete)

Luis Cernuda

1902 – 1963, España

Belleza oculta (en Ocnos)

Pisaba Albanio ya el umbral de la adolescencia, e iba a dejar la casa donde había nacido, y hasta entonces vivido, por otra en las afueras de la ciudad. Era una tarde de marzo tibia y luminosa, visible ya la primavera en aroma, en halo, en inspiración, por el aire de aquel campo entonces casi solitario.
Estaba en la habitación aún vacía que había de ser la suya en la casa nueva, y a través de la ventana abierta las ráfagas de la brisa le traían el olor juvenil y puro de la naturaleza, enardeciendo la luz verde y áurea, acrecentando la fuerza de la tarde. Apoyado sobre el quicio de la ventana, nostálgico sin saber de qué, miró al campo largo rato.
Como en una intuición, más que en una percepción, por primera vez en su vida adivinó la hermosura de todo aquello que sus ojos contemplaban. Y con la visión de esa hermosura oculta se deslizaba agudamente en su alma, clavándose en ella, un sentimiento de soledad hasta entonces para él desconocido.
El peso del tesoro que la naturaleza le confiaba era demasiado para su solo espíritu aún infantil, porque aquella riqueza parecía infundir en él una responsabilidad y un deber, y le asaltó el deseo de aliviarla con la comunicación de los otros. Mas luego un pudor extraño le retuvo, sellando sus labios, como si el precio de aquel don fuera la melancolía y aislamiento que lo acompañaban, condenándole a gozar y a sufrir en silencio la amarga y divina embriaguez, incomunicable e inefable, que ahogaba su pecho y nublaba sus ojos de lágrimas

Ukryte piękno (w Oknos)

Albanio przekroczył już próg dzieciństwa i miał opuścić dom, gdzie się urodził, na przedmieściu. Popołudnie marcowe było cieple i jasne, wiosnę czuło się już w zapachu, w blasku, w chęci do życia, w wietrze z pól.
Znajdował się w pokoju jeszcze nie umeblowanym, który miał być jego pokojem w nowym domu. Powiew wiatru wnosił przez otwarte okno młody, czysty zapach natury, ożywiając zieloność i złocistość światła, potęgując blask popołudnia. Oparty o framugę okna, w tęsknocie za czymś nieznanym, długą chwilę spoglądał na pola.
Jakby intuicją bardziej niż zmysłami po raz pierwszy w życiu pojął piękno tego, na co patrzyły jego oczy. I wraz z ujrzeniem tego tajemnego piękna przeniknęło do jego duszy dojmujące uczucie samotności, dotychczas mu nie znane, żeby tam zostać na zawsze.
Ciężar skarbu, który natura mu powierzyła, był zbył wielki dla jego jeszcze dziecinnej duszy. To bogactwo wydawało się wzbudzać w nim poczucie odpowiedzialności i odczuwał silną chęć ulżenia mu poprzez rozmowy z innymi. Lecz powstrzymywała go, zamykając mu usta, dziwna wstydliwość, jak gdyby ceną owego dam były melancholia i samotność, które miały mu towarzyszyć, skazując go na rozkosz i cierpienie przeżywania w milczeniu gorzkich i boskich uniesień, nieprzekazywalnych i niewyrażalnych, powodujących ucisk w sercu i zasnuwających oczy łzami

A %d blogueros les gusta esto: