José Ángel Valente

1929-2000, España

Suite para un muerto

1

Cuando la palabra no llega a la palabra
no hagamos gestos, sombras, ademanes.

Cuando el hombre no alcanza a su cabeza
se asoma al mundo por el triste ombligo.

Cuando el verso a mitad de trayectoria
se quiebra y cae, callémonos.

2

Triste es sobrevivir a nuestra muerte.
Alguien puede llegar, darnos ahora
la palabra de pase a la esperanza,
y sorprendernos hórridos, helados,
momificados, insepultos.

3

Sobre este árbol,
seco símbolo inerte,
cantó un ave real
la esperanza que tuvo.

4

Cayó de su vacío a su vacío.
Creyose libre porque andaba a saltos.

Incapaz fue de alzar una palabra
de poderosa luz contra la muerte.

5

Canto lo que me pasa, dice el mudo.

y 6

Difícil era andar entre el sarcasmo
del cobarde o del necio.
Más difícil vivir hasta los bordes
con fe que acrecentada devolviera
al hombre su verdad, virtud al canto.

de Elogio del calígrafo. Ensayos sobre arte.

Collage propio

Tłum. Ada Trzeciakowska

suita dla zmarłego

1

Gdy słowo nie dociera do słowa
nie czyńmy gestów, cieni, grymasów.

Gdy człowiek nie dostaje do głowy
na świat wygląda smutnym oknem pępka.

Gdy wers w połowie drogi
łamie się i upada, uciszmy się.

2

Smutno przeżyć naszą śmierć.
Ktoś może nadejść, podrzucić nam
słowo przepustkę do nadziei,
i przyłapać nas budzących grozę, zamarzniętych,
zasuszonych, niepogrzebanych.

3

Na tym drzewie,
zmurszałym, uschłym symbolu,
królewski ptak śpiewał
pieśń żywionej nadziei.


4

Spadał z pustki w pustkę.
Uznał, że jest wolny, bo przecież podfruwa.

Nie zdołał wznieść ani słowa
potężnego światła przeciwko śmierci.

5

Zamieniam w śpiew to, co mi dolega- mówi niemowa.

i 6

Trudno było poruszać się między sarkazmem
tchórza lub głupca.
Jeszcze trudniej żyć, z wiarą
po brzegi, która powiększona przywróciła
człowiekowi jego prawdę, a moc pieśni.

José Ángel Valente

1929-2000, España

Conversación entre Antoni Tàpies y José Ángel Valente

J. Á. V.: Hay un testimonio que se da en el proceso de beatificación de san Juan de la Cruz, que, como sabes, me interesa mucho…Uno de los testigos que hablan en el proceso de beatificación dice que varios frailes caminaban con san Juan de la Cruz y vieron por el camino unos palacios preciosos. Se los señalaron, pero él siguió andando, aunque a la tercera indicación se volvió y dijo: nosotros no hemos venido para ver, hemos venido para no ver.
A. T.: Es algo que me ha interesado desde muy joven: no describir la nada, que es imposible, pero sí encontrar un mecanismo que por lo menos la sugiera al espectador. Es lo que intento hacer cada día, mi máxima aspiración artística.
J. Á. V.: Tú has escrito: «Un día traté de llegar directamente al silencio». Justamente ese silencio sería la nada, el lugar de la materia interiorizada. Creo que eso es lo que tú querías significar con esa idea…
A. T.: No es un capricho, es que debería comprenderse la importancia que tiene ese silencio.
J. Á, V.: Por desgracia, eso no siempre se comprende. Entre nosotros, y en España, es un tema que ha sido mal enfocado. Tan pronto tomas determinado tipo de posiciones dicen: «Bueno, ése es un místico». El místico quiere llenar el vacío de Dios, tú lo quieres llenar de realidad, de una realidad superior a la inmediatamente perceptible.
A. T.: Se cree que ese estado, que también se puede calificar con una palabra que está muy denostada, el éxtasis, es quedarse colgado como de una nube para siempre. Cuando la verdad es que se trata de un estado transito rio. Pero entonces vuelves a la realidad y la comprendes mejor. Y te hace ver más claramente la unidad universal de todas las cosas. Que la sociedad sepa que esto es útil, que debajo de todo esto hay un vacío que no es absolutamente nada. Sabiendo esto se estimula un espíritu más comprensivo y solidario entre los hombres y con la naturaleza.
J. Á. V.: La relación con la naturaleza está muy condicionada por eso: mirar un árbol, confundirse con el árbol, hacer que ese árbol que miras sea distinto de todos los árboles del universo. Se tiene así acceso a la identidad del mundo natural. Es una experiencia que lleva al hombre más allá de las ocupaciones diarias. El hombre necesita esa dimensión, que es algo de lo que tú también hablas cuando dices que necesitas el arte como un apoyo de la meditación. Pero creo que tú vas más lejos, porque pasas de la meditación a la contemplación. Gran parte de tu arte, y voy a utilizar otra palabra desacreditada… es contemplativo. Lo que creo que hay en definitiva en tu obra es una contemplación única de la materia, como acaso no se haya producido antes en el arte contemporáneo. No tratas de manipular la materia, sino de dejar que ésa se manifieste. 

de Elogio del calígrafo. Ensayos sobre arte.

Antoni Tàpies (Suite, 1993) y foto propia (árboles)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Rozmowa z Antonim Tàpies

J. Á. V.: Istnieje pewne świadectwo złożone w procesie beatyfikacyjnym św. Jana od Krzyża, które, jak wiesz, bardzo do mnie zaciekawiło… Jeden ze świadków, który przemawiał w procesie beatyfikacyjnym, opowiadał, że kilku braci szło ze św. Janem, kiedy po drodze ujrzeli kilka przepięknych pałaców. Pokazali mu je, ale on poszedł dalej, choć przy trzecim zawołaniu zawrócił i powiedział: nie przyszliśmy by widzieć, przyszliśmy by nie widzieć.
A. T.: Jest to to jedna z rzeczy, która mnie interesują od najmłodszych lat: nie opisywać nicości, co jest niemożliwe, ale znaleźć mechanizm, który by ją widzowi przynajmniej zasugerował. To właśnie staram się robić każdego dnia, jest to moja najgłębsza artystyczna aspiracja.
J. Á. V.: Piszesz: «Pewnego dnia próbowałem dojść bezpośrednio do ciszy». Właśnie ta cisza byłaby nicością, miejscem uwewnętrznionej materii. Myślę, że właśnie to chciałeś tym konceptem przekazać?
A. T.: To nie kaprys, chodzi o to, żeby zrozumieć wagę tej ciszy.
J. Á. V.: Niestety, nie zawsze jest to rozumiane poprawnie. Między nami, i w Hiszpanii, jest to temat, do którego mamy złe nastawienie. Jak tylko przyjmujesz określony rodzaj postawy mówi się: „No cóż, on jest mistykiem”. Mistyk chce wypełnić pustkę po Bogu, ty chcesz wypełnić ją rzeczywistością, rzeczywistością przewyższającą to, co bezpośrednio dostrzegalne.
A. T.: Uważa się, że ten stan, który można też określić bardzo pogardzanym słowem ekstaza, polega na unoszeniu się niczym na chmurze ponad wszystkim i pozostaniu w tym stanie na zawsze. A prawda jest taka, że jest to stan przejściowy. Potem powracamy na ziemię i dzięki temu doświadczeniu wyraźniej dostrzegamy uniwersalną jedność wszystkich rzeczy. Niech społeczeństwo ma świadomość, że jest to stan pomocny, że pod tym wszystkim jest pustka, która jest absolutnie niczym. Mając tego świadomość możliwe jest poczucie większego zrozumienia i solidarności między ludźmi i z przyrodą.
J. Á. V.: Nasza stosunek do natury jest w dużym stopniu od tego zależny: patrząc na drzewo, stajemy się jego częścią, sprawiamy, że owo drzewo, staje się inne niż pozostałe drzewa we wszechświecie. W ten sposób możemy utożsamiać się ze światem przyrody. Jest to doświadczenie, które wynosi człowieka ponad jego codzienne zajęcia. Człowiek potrzebuje tego wymiaru, o czym również wspominasz, mówiąc, że potrzebujesz sztuki jako wsparcia dla medytacji. Ale myślę, że posuwasz się dalej, ponieważ przechodzisz od medytacji do kontemplacji. Wiele twoich dzieł – i użyję tu kolejnego skompromitowanego słowa – jest kontemplacyjnych. Myślę, że ostatecznie w twojej sztuce rodzi się się pewna unikalna kontemplacja materii, która być może do tej pory nie miała miejsca w sztuce współczesnej. Nie próbujesz manipulować materią, lecz pozwalasz jej się przejawić. 

w Pochwała kaligrafa. Eseje o sztuce.

José Ángel Valente

1929-2000, España

Me cruzas, muerte, con tu enorme
manto de enredaderas amarillas.

Me miras fijamente.
                                Desde antiguo
me conoces y yo a ti.

Lenta, muy lenta, muerte, en la belleza
tan lenta del otoño.

Si ésta fuese la hora
dame la mano, muerte, para entrar contigo
en el dorado reino de las sombras.

de Fragmentos de un libro futuro

collage propio (Francesca Woodman y foto propia)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Mijasz mnie, śmierci, pod ogromną
peleryną z żółtych pnączy.

Przyglądasz się.
                              Od dawien dawna
znasz mnie, a ja ciebie.

Wolna, wolna, śmierci, w
powolnym w pięknie jesieni.

Jeśli to ta godzina
podaj mi rękę, śmierci, bym wkroczył z tobą
w złotą krainę cieni.

José Ángel Valente

1929-2000, España

Imágenes tardías

A las niñas les crecen largas piernas, delicadas orejas, incandes­centes vellos, moluscos sumergidos, muslos húmedos, cabelleras doradas por el viento de otoño, insondables ojeras, párpados y pétalos, cinturas inasibles, precipitados límites del cuerpo hacia la lenta noche del amor, su infinita mirada.

Fotogramas de Moonrise Kingdom

Tłum. Ada Trzeciakowska

Późne obrazy

Dziewczętom wyrastają smukłe nogi, delikatne uszy, rozżarzony puszek, sekretnie skryte perłopławy, wilgotne uda, warkocze złocone jesiennym wiatrem, niezgłębione kręgi pod oczami, powieki i płatki, nieuchwytne talie, krawędzie ciała osuwające się ku powolnej nocy miłości, jej nieskończonemu spojrzeniu.

José Ángel Valente

1929-2000, España

Octubre

Hay una leve luz caída
entre las hojas de la tarde.
No podemos hollarla.
                                              Dame
tu mano y cruza
de puntillas conmigo
para nunca pisarla,
para no arder tan tenue
en sus dormidas brasas
y consumirte lenta
en el perfil del aire.

Foto propia

Tłum. Ada Trzeciakowska

Październik

Pada nikłe światło
między liśćmi popołudnia.
Nie wolno nam go zdeptać.
                                            Podaj mi
rękę i przejdź
ze mną na palcach tak,
aby nigdy nie nastąpić na nie,
aby nie spłonąć tak wątło
w jego uśpionym żarze
i spalić się powoli
w profilu powietrza.

José Ángel Valente

1929-2000, España

Latitud

No quiero más que estar sobre tu cuerpo
como lagarto al sol los días de tristeza.
 
Se disuelve en el aire el llanto roto,
al pie de las estatuas
recupera la hiedra
y tu mano me busca
por la piel de tu vientre
donde duermo extendido.
 
El pensamiento melancólico
se tiende, cuerpo, a tus orillas,
bajo el temblor del párpado, el delgado
fluir de las arterias,
la duración nocturna del latido,
la luminosa latitud del vientre,
a tu costado, cuerpo, a tus orillas,
como animal que vuelve a sus orígenes.

Henri Rousseau El sueño (1910)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Szerokość

Chcę tylko ułożyć się na twoim ciele
jak jaszczurka na słońcu w dni smutku.

Rozpływa się w powietrzu przerwany szloch,
stopy posagów
odzyskuje bluszcz
a twoja dłoń szuka mnie
na skórze na brzuchu twoim
gdzie śpię wyciągnięty.

Melancholijne myśli
rozciągają się, ciało, nad twoim brzegiem,
pod drżeniem powieki, szczupły
strumień arterii,
nocne trwanie serca bicia,
świetlista szerokość brzucha,
u twojego boku, ciało, nad twoim brzegiem,
jak zwierzę, które powraca do swych źródeł.