1976, Polonia
EL PASEO
1.
Pszen: unas diez casas
Que se caen y vuelven a crecer
De construcción siempre distinta,
De distintos materiales.
Y, sin embargo, las mismas puertas, ventanas,
Y techos. El incubar éste y no otro
Pedazo de tierra, el no desplazarse
Siquiera cien metros, durante cinco siglos,
El trabajo sobre la permanencia, una señal desgastada
Para aquel que pase cerca.
2.
En los ojos el sol,
Las estacas de la cerca.
Al fondo del sendero lateral
Se yergue una casa de madera.
Sus ventanas,
mirándome de lejos,
cerradas. Entre los pinos
El crujido de una ramita caída.
Un hombre en la puerta verde
Ajeno como un ángel
Me contempla largo rato
Y vuelve la cara
Llamando hacia la ventana
En la que aparece una mujer
Que le responde desgañitándose
A voz en grito.
3.
De vuelta por los prados
Lanzo un cuchillo
Una y otra vez pensando en
Lo que he soñado
Esta noche. El cuchillo cae
Entre las hierbas altas.
No está.
Collages propios con imagen de Pszen (de Google Maps)
SPACER
1.
Pszeń- może z dziesięć domów
Rozpadających się i wyrastających znowu,
O coraz to innej konstrukcji,
Z innych materiałów.
A jednak tak samo drzwi, okna,
I dachy. Wysiadywanie właśnie tego a nie innego
Kawałka ziemi, nie przesunięcie się
Nawet o sto metrów, przez pięć wieków,
Praca nad trwaniem, wytarty znak
Dla przechodzącego obok.
2.
W oczach słońce,
Sztachety płotu.
W głębi bocznej ścieżki
Stoi drewniany dom.
Jego okna
Patrzące na mnie z oddali,
Zamknięte. W sosnach
Trzask spadłej gałązki.
Obcy jak anioł
Facet przy zielonej furtce
Przygląda mi się długo
I odwraca twarz
Wołając do okna
W którym pojawia się kobieta
Która odkrzykuje mu coś
Całym gardłem.
3.
Wracając przez łąki
Rzucam nożem
Raz po raz myśląc o tym
Co śniło mi się
Tej nocy. Nóż wpada
W wysokie trawy.
Nie ma go.