Raúl Zurita

1950 -, Chile

AUSCHWITZ

Era una linda mañana de sol en Auschwitz y tú
me dijiste “no puedo creer que esté acá con el
chico de mis sueños, pellízcame para saber que
es verdad, sí hazlo, amor”.
Se veía el crematorio con su enorme chimenea y
te respondí “son nuestros últimos minutos” y tú
dijiste “es tan bello morir con quien se ama, oh
sí que lo es, amor”.
Más acá la estación tenía un aire funerario y en
informaciones me dijeron que podíamos pagar
la entrada con tarjeta de crédito.
Maldita economía –le dije a mi chica– estoy en
blanco.
El viento comenzó a encarnizarse con nuestras
cenizas y flotamos sobre una casa de ladrillos
rojos. Nacimos en América.

Cordilleras invisibles cubrían ahora el definitivo
amanecer.

*
El tren a los campos se bamboleaba de lo lindo
y por las rendijas del vagón se alcanzaban a ver
países quemados y nubes de cenizas alejándose
en el viento.
Le pregunté a mi chica si no le encontraba un
aire familiar y ella respondió “oh si, nuestras
cenizas se mezclarán como en los puentes de
Madison, y será tan bello amor”.
El portero me dijo: usted está en problemas. Me
dirigí entonces a los del vagón y les pregunté:
¿tengo problemas yo? ¿es que tengo acaso la
cara de un tipo que tiene problemas?
Paramos frente a una vieja usina y nos sacamos
la ropa. Luego cubrimos con nuestros cuerpos
una ciudad arrasada.
El tren llegó a Auschwitz al amanecer. Un río
de cenizas cruzaba ahora los puentes.

Ganas o pierdes, le dije a mi chica, esas son las
reglas acá en América.

*
Auschwitz, gritó el inspector haciendo sonar el
silbato. Afuera hacía un frío de pelarse y mi
chica me preguntaba.
A la salida había un puesto de hot dogs llamado
“Perro Judío”, tiendas de jabones y largas filas
esperando su turno.
La cámara de gases era una casa con duchas y
paredes pintadas de color frambuesa. Love,
exclamó mi chica mirándola: ¡Pero si es el
dormitorio de mamá!
La cama estaba ya deshecha e hicimos el amor
frente a los ángeles de la muerte con rapidez y
furia.
Después entramos a la sección “Crematorios”.
Todavía alcanzaste a decirme
“Love is a many splendored thing”.

Fotogramas de A hidden life de Terrence Malick (2019)

Tłum. Ada Trzeciakowska

Poezja Zurity jest opłakiwaniem martwych, płaczem nad przeklętym losem kraju -ofiary wojskowego reżimu. Stąd tez i jej forma, niczym nieustający, powracający lament. Za rządów Pinocheta zaginęli i zginęli prawie wszyscy przyjaciele poety. Zurita jest stałym kandydatem do literackiej nagrody Nobla. Chce by jego poezja stała się częścią natury, podlegała tym samym procesom korozji, wymywania się, wypalania przez słońce, stąd od wielu lat przygotowuje instalacje na zboczach gór, klifów czy pustyni Atacama.

Oświęcim

Był ładny słoneczny poranek w Oświęcimiu, a ty
powiedziałaś do mnie «Nie mogę uwierzyć, że
jestem tu z chłopakiem moich marzeń,
uszczypnij mnie, chcę wiedzieć, czy dzieje się to
naprawdę, proszę, kochanie».
W rodku stacji panowała pogrzebowa atmosfera. A
w informacji powiedziano mi, że możemy zapłacić za
wejście kartą kredytową.
Cholerna ekonomia – powiedziałem do niej – nic nie mam.
Wiatr zaczął smagać i pastwić się nad naszymi
prochami i unieśliśmy się nad domem z czerwonej
cegły. Urodziliśmy się w Ameryce.

Niewidzialne kordyliery przesłaniały teraz ostateczny
świt.

*
Pociąg jadący do obozów przyjemnie się chybotał
a przez szpary w wagonie można było dostrzec
pogorzeliska i chmury popiołu odpływające
z wiatrem.
Zapytałem dziewczynę, czy nie wydaje się jej znajoma
ta atmosfera, odpowiedziała «ach, tak, nasze prochy
zmieszają się jak na mostach Madison, to będzie
taka piękna miłość».
Dozorca powiedział do mnie: ma pan kłopoty.
Zwróciłem się wtedy do ludzi w wagonie i zapytałem ich:
Czy mam kłopoty? Czy przypadkiem wyglądam
na faceta z kłopotami?
Zatrzymaliśmy się przed starą gazownią i zdjęliśmy
ubrania. Potem przysłoniliśmy naszymi ciałami
zrównane z ziemią miasto.
Pociąg dotarł do Oświęcimia o świcie. Mostami
płynęła rzeka popiołów.

Wygrywasz albo przegrywasz, powiedziałem do niej, takie
są zasady w Ameryce.

*
Oświęcim – krzyknął rewizor, dmuchając w
gwizdek. Na zewnątrz można było zamarznąć, a moja
dziewczyna zadawała pytania.
Przy wyjściu stała budka z hot dogami o nazwie
„Żydowski pies”, sklepy z mydłem i długie kolejki
czekających na swoją kolej.
Komora gazowa była domem z prysznicami
i pomalowanymi na kolor malinowy ścianami.
Love! krzyknęła moja dziewczyna, patrząc
na nią: „Ale to przecież sypialnia mamy!
Łóżko było już rozścielone, a my kochaliśmy się
pod nosem aniołów śmierci z impetem i
furią.
Potem weszliśmy do sekcji „Krematoria”.
Zdążyłaś powiedzieć mi jeszcze
“Love is a many splendored thing”.


Deja un comentario

Related Post

Juan GelmanJuan Gelman

1930-2014, Argentina El bosque En el borde de la locura hayun bosque de pasiones cortasque quien toca se quema. No esvacío de palabras,rayos que peinan su pelambreen una cama fría.

Tomasz RóżyckiTomasz Różycki

Segundo hipótico* Si es por amor, nos será perdonado, quedarán atrás las camas deshechas y ciudades iniciadas, cortinas entreabiertas, cosas apenas tocadas y algunos platos sucios. Si es por amor,