1964, Polonia
¡Feliz cumpleaños al poeta!
Intenta ser Dios
Mezclando tres variedades de té en una caja de hojalata,
cuando el tiempo se detuvo en un lugar
no del todo bien elegido, turbio, con tufillo a cadáver,
en un lugar donde saqué de un bonito sobre negro
una carta mordaz y algo estúpida de Ana María, y algo perjudicado
habiéndome entregado al amparo de esta lata, de este té, me puse a
no existir como de costumbre en caso de pena,
me dormí en mis adentros como una piedra, en particular la piedra
bajo tierra.
Intenta ser Dios, dijo la primera
criatura con la que me tropecé enrollando en el dedo
las gomas de mis nervios. Ponte bajo la misma luz
que aquel caballo pastando bajo la esfera candente.
Sé como un animal y una estrella arrojados a un solo cuerpo.
Recoge del suelo el guijarro blanco con forma de barco,
de ahora en adelante llévalo siempre contigo.
Mira cómo una mujer experimenta el placer,
cómo un río encuentra alivio en el mar.
Escribe poemas contra los tanques, poemas que depuren
los vertidos industriales.
Mira de cerca el ojo encendido de una polilla.
Déjale al tren. Déjale que te lleve a la ciudad,
no te opongas por mucho que te repugne la ciudad.
Con los ojos cerrados, entra al río de los coches
– darás a luz una isla repleta del grito aviar de los cláxones-.
Viaja a algún lugar cercano, por la ventanilla del autobús
mira a los muchachos guapos y a las niñas sobrenaturales
que salen de la escuela Curie-Skłodowska nº 8
en Krotoszyn. Mantén la calma, la calma.
El aire necesita tiempo para adaptarse a tu forma,
envolverte como nácar, atraparte como en ámbar.
Imágenes del proyecto de Jorge Suárez-Quiñones Rivas
SPRÓBUJ BYĆ BOGIEM
Mieszając trzy gatunki herbaty w blaszanym pudełku,
kiedy czas zatrzymał się w miejscu
nienajlepiej wybranym, błotnistym, o trupim zapaszku,
w miejscu, w którym wyjąłem z ładnej czarnej koperty
ostry i dość głupi list od Anny Marii, i trochę skrzywdzony,
oddawszy się w opiekę tej puszce, tej herbacie, zacząłem
swoim zwyczajem nie istnieć na wypadek żalu,
zasnąłem w swoim wnętrzu jak kamień, zwłaszcza kamień w ziemi.
Spróbuj być Bogiem, powiedziała pierwsza
napotkana istota nawijając na palec
gumki moich nerwów. Stań w tym samym świetle
co tamten koń pasący się pod rozgrzaną kulą.
Bądź jak zwierzę i gwiazda rzucone w jedno ciało.
Podnieś z ziemi biały kamyk w kształcie łódki,
zawsze odtąd noś go przy sobie.
Zobacz, jak kobieta doznaje rozkoszy,
jak rzeka znajduje wytchnienie w morzu.
Pisz wiersze przeciw czołgom, wiersze oczyszczające ścieki przemysłowe.
Przyjrzyj się z bliska świecącemu oku ćmy.
Pozwól pociągowi. Niech cię zabierze do miasta,
nie stawiaj oporu choć miasto się mierzi.
Z zamkniętymi oczami wejdź do rzeki samochodów
– urodzisz wyspę pełną ptasiego krzyku klaksonów.
Wyjedź gdzieś niedaleko, zza szyby autobusu
popatrz na ładnych chłopców i nadprzyrodzone dziewczęta
wychodzące ze szkoły nr 8 im. Curie-Skłodowskiej
w Krotoszynie. Zachowaj spokój, spokój.
Powietrze potrzebuje czasu, by dostosować się do twojego kształtu,
obudować cię jak masa perłowa, zamknąć jak w bursztynie.