Krystyna Dąbrowska

1979, Polonia

Trad. Ada Trzeciakowska

Ausencia

Os perdí, días, semanas.
La calle de los fresnos amarillos en octubre.
En noviembre, el juego de grises tan silencioso que hasta
una sola ramita encarnada era un grito.
Os perdí, últimos días de diciembre, época
de regalos. Qué di, qué recibí, no lo recuerdo.
No, recuerdo: ángeles de cabellos verdes,
de los que me habló el poeta,
tallados por su padre, daltoniano.
Ninguna iglesia los quiso. Me perdí
la noche que echaba chispas, como si alguien soldara
ruidosamente el año viejo con el nuevo. Y la nieve
me la perdí, y nieva tan poco.
Mi gato caza los copos arremolinándose.
Y no sé cuándo, gato, has perdido la más rebelde
de tus cejas, cuyo arco te tapaba el ojo:
tu mundo siempre fue arañado por ella.
Ni cuándo ha empezado a brotarte
en el mismo lugar la misma ceja.

Os perdí días, semanas, meses.
Fui un espejo tapado por el luto.

Pero nosotros te vimos.
Y te contaremos a ti.

Fotografía de Sally Mann del libro At Twelve (1988)

Nieobecność

Przegapiłam was, dni, tygodnie.
Ulicę żółtych jesionów w październiku.
W listopadzie tak cichą grę szarości, że nawet
jedna krwista gałązka jest krzykiem.
Przegapiłam cię końcówko grudnia, czasie
prezentów. Co dałam, co dostałam, nie pamiętam.
Nie, pamiętam: zielonowłose anioły,
o których opowiedział mi poeta,
wyrzeźbione przez jego ojca, daltonistę.
Żaden kościół ich nie chciał. Przegapiłam
noc sypiącą iskry, jakby ktoś hałaśliwie
spawał stary rok z nowym. I śnieg
przegapiłam, a pada tak rzadko.
Mój kot poluje na wirujące płatki.
I nie wiem kiedy, kocie, zgubiłeś najbardziej krnąbrną
ze swoich brwi, której łuk przesłaniał ci oko –
twój świat był zawsze przez nią zadraśnięty.
Ani kiedy zaczęła ci kiełkować
w tym samym miejscu taka sama brew.

Przegapiłam was dni, tygodnie, miesiące.
Byłam lustrem zakrytym w żałobie.

Ale my ciebie widziałyśmy.
I opowiemy cię tobie.

Deja un comentario

Related Post

Adam GórskiAdam Górski

1976 – , Polonia (Cracovia) *** Qué hermoso contraste.De la cara de la chica negraRebota la tristeza de la luzY abrazaLa colada tendida, dondeCaen las manzanas de la memoria. Huele