1938 – 16 de febrero de 2021 , España
UN mal poema ensucia el mundo. Ensayos sobre poesía (1988-2004)
Cantamos al propio misterio. Queda por decidir desde dónde cantar, y esa es la búsqueda que cada poeta realiza a su manera. En esto consiste el estilo, la voz propia, esa voz que hay que encontrar si se quiere ser escuchado. El lugar desde el cual yo lo intento es un lugar en el tiempo. Es el instante durante el cual se conecta el mundo con el sentimiento. El instante del fogonazo, cuando se ilumina lo que es opaco y oscuro. Intento ejercer una inteligencia sentimental a través de la poesía, a la cual no pienso que le quede más característica para identificarse respecto de la prosa que la concisión y la exactitud. Es la más exacta de las letras en el mismo sentido que las matemáticas son la más exacta de las ciencias. Y si se trata de un mal poema, ensuciará el mundo, como una bolsa de basura dejada en medio de la calle. Porque un mal poema no es neutral, sino que contribuye a ensuciar, a desordenar el mundo, igual que un buen poema contribuye de algún modo al orden y la higiene del mundo. Aunque sepamos que al fin predominará la basura: así lo asevera el segundo principio de la termodinámica, que es un principio serio y terrible, que también establece la relación entre vejez, gloria y muerte.
Dejar constancia de lo que se ha sentido en un momento dado, o sea, intentar conservarlo contra el desgaste del tiempo, es una de las defensas más elementales contra la angustia por el carácter efímero de nuestra vida. Darwin escribió que «el deseo de señalar un acontecimiento cualquiera con un montón de piedras en el punto más alto de los alrededores parece ser una pasión inherente a la humanidad». Cada poema señala un hecho en mi vida, pero la intención al escribirlo va más allá. Su finalidad última es que haya alguien en algún lugar que, al leerlo, se dé cuenta de que también es él o ella quien ha puesto un montón de piedras en algún lugar elevado de su propia vida para señalar algún episodio interior.

Fotografía de Juan Manuel Castro Prieto
Tłum. Ada Trzeciakowska
Zły wiersz zaśmieca świat. Eseje o poezji (1988-2004)
Opiewamy naszą własną tajemnicę. Pozostaje zdecydować, z którego miejsca mamy ją opiewać, i właśnie to jest poszukiwanie, które każdy poeta powinien prowadzić na swój własny sposób. Na tym polega styl – na własnym głosie, głosie, który trzeba odnaleźć, jeśli chce się być usłyszanym. Miejsce, z którego ja staram się to robić, to miejsce w czasie. Jest to moment, w którym świat łączy się z uczuciem. Moment rozbłysku, kiedy to, co nieprzezroczyste i ciemne, jest rozświetlane. Staram się ćwiczyć inteligencję emocjonalną poprzez poezję, która, jak sądzę, nie ma żadnej innej cechy charakterystycznej odróżniającej ją od prozy niż zwięzłość i dokładność. Jest to najbardziej precyzyjny z rodzajów literackich w tym samym sensie, w jakim matematyka jest najprecyzyjniejszą z nauk. A w przypadku kiepskiego wiersza będzie on zaśmiecał świat, jak worek pełen śmieci pozostawiony na środku ulicy. Bo zły wiersz nie jest neutralny, lecz przyczynia się do zanieczyszczania, do gmatwania świata, tak jak dobry wiersz przyczynia się w jakiś sposób do utrzymania ładu i higieny świata. Nawet jeśli wiemy, że w końcu przeważą śmieci: tak mówi druga zasada termodynamiki, która jest prawem głębokim i straszliwym, i ustanawia także związek między starością, chwałą i śmiercią.
Zapisywanie tego, co w danej chwili odczuwaliśmy, czyli próba ocalenia tego przed niszczącym działaniem czasu, jest jednym z najbardziej elementarnych sposobów obrony przed cierpieniem wynikającym z efemerycznej natury naszego życia. Darwin napisał, że «pragnienie uczczenia każdego wydarzenia za pomocą stosu kamieni ułożonego na najwyższym wzniesieniu w okolicy wydaje się być pasją właściwą rodzajowi ludzkiemu». Każdy wiersz odnosi się do jakiegoś wydarzenia z mojego życia, ale zamysł, jaki przyświecał mi przy jego pisaniu, wykracza poza nie. Jego ostatecznym celem jest to, aby gdzieś znalazł się ktoś, kto czytając go, uświadomi sobie, że oto i on właśnie ułożył kupkę kamieni na jakimś wzniesieniu w swoim życiu, aby zaznaczyć pewien wewnętrzny epizod.