Olga Tokarczuk

1962 – , Polonia

Fragmento del nuevo libro de ensayos de la Premio Nobel 2018 titulado El narrador tierno. He traducido la tercera parte del capítulo titulado » Máscaras de los animales». El libro se publicó en Polonia en diciembre y aún no se ha traducido al castellano.

Trad. Ada Trzeciakowska

El narrador tierno

Máscaras de los animales (frag.)

El sufrimiento de un ser humano me resulta más fácil de soportar que el de un animal. El hombre tiene un estatus ontológico propio y elaborado, proclamado para todos, lo que lo convierte en una especie privilegiada. Tiene la cultura y la religión en las que apoyarse en el sufrimiento. Tiene sus propias racionalizaciones y sublimaciones. Tiene a un Dios que finalmente lo salvará. El sufrimiento humano tiene sentido. Para el animal, no hay consuelo ni alivio, porque no le espera ninguna salvación. Tampoco tiene ningún sentido. El cuerpo del animal no le pertenece. El alma no existe. El sufrimiento del animal es absoluto, total.
Si intentamos profundizar en esta condición gracias a la capacidad humana de reflexión y compasión, se revelará todo el horror del sufrimiento animal y, por lo tanto, un aterrador e insoportable horror del mundo.
(…)
Me impresionó mucho lo que dijo Jane Goodall. Una vez observó a los chimpancés bañándose bajo una pequeña cascada del bosque. Los vio jugar, nadar, comunicarse. Pero también cómo sentados miraban el fluir del de agua, cómo observaban las gotas caer, cómo, inmóviles y sumidos en silencio, seguían con la mirada las olas.
Goodall habló con inusitada emoción sobre la sensación que la acompañó entonces. Tuvo la impresión de que algo importante y profundo ocurría en esos animales que fijaban la mirada en la corriente. Sintió que participaban en la experiencia del cambio y, por tanto, del paso del tiempo. Por supuesto, aunque las palabras «contemplar», «pensar», «reflexionar» vienen a la mente por sí solas y he de andar con rodeos para evitarlas, estar atenta y seguir la memorable recomendación de Lloyd Morgan sobre la primacía de los mecanismos más simples en la interpretación del comportamiento animal. Sin embargo, Jane Goodall se despreocupó de las indicaciones de este Ockham de la etología y dejó clara su suposición: al observar a los chimpancés, vio que en su comportamiento había una especie de contemplación del movimiento, que ellos también tenían la capacidad de reflexionar, de estar-en-el-tiempo de una manera más profunda y desgarradora. Que, tal vez, ellos también experimentan algo cercano a nuestra experiencia religiosa.
(…)
Cuando era joven, empecé a tener la impresión de que los animales eran una suerte de disfraz y máscara. Que debajo de sus hocicos peludos y picos había otra «cara». Alguien distinto. Lo descubrí con Saba, una perra que vivía bastante bien como vagabunda, valiéndose del comedor escolar. Era única e inteligente, y de algún modo nítida por sí sola. Después ya no lo vi tan claro, pero esa sospecha me ha acompañado hasta hoy.

Fotografías de Isabel Muñoz y Portek en la imagen de mi hermana

Czuły narrator

Maski zwierząt (fragm.)

Cierpienie człowieka łatwiej jest mi znieść niż cierpienie zwierzęcia. Człowiek ma własny, rozbudowany, rozgłoszony wszem wobec ontologiczny status, co czyni go gatunkiem uprzywilejowanym. Ma kulturę i religię, żeby wspierały go w cierpieniu. Ma swoje racjonalizacje i sublimacje. Ma Boga, który go w końcu zbawi. Ludzkie cierpienie ma sens. Dla zwierzęcia nie ma ani pociechy, ani ulgi, bo nie czeka go żadne zbawienie. Nie ma też sensu. Ciało zwierzęcia nie należy do niego. Duszy nie ma. Cierpienie zwierzęcia jest absolutne, totalne.
Jeżeli spróbujemy wejrzeć w ten stan z naszą ludzką zdolnością do refleksji i ze współczuciem – odkryje się cała groza zwierzęcego cierpienia, a tym samym przerażająca, trudna do zniesienia groza świata.
(…)
Ogromne wrażenie zrobiło na mnie to, co mówiła Jane Goodall. Obserwowała kiedyś kąpiące się pod małym leśnym wodospadem szympansy. Widziała, jak się bawią, pływają, komunikują. Ale też jak siedzą i przyglądają się strumieniowi płynącej wody, jak obserwują spadające krople, jak w milczeniu i bez ruchu przesuwają wzrokiem po falach.
Goodall z niezwykłym wzruszeniem opowiadała o przeczuciu, które jej wtedy towarzyszyło. Miała bowiem wrażenie, że w tych wpatrzonych w nurt zwierzętach dzieje się coś ważnego i głębokiego. Że uczestniczą w doświadczeniu zmiany, a więc i upływu czasu. Oczywiście, choć słowa „kontemplować”, „myśleć”, „zastanawiać się” nasuwają się tutaj same i trzeba bardzo lawirować, żeby ich uniknąć, muszę być czujna i stosować się do pamiętnego zalecenia Lloyda Morgana o pierwszeństwie najprostszych mechanizmów w interpretacji zachowań zwierząt. Jane Goodall jednak nie przejmowała się wskazaniami tego Ockhama etologii i jasno wyraziła swoje przypuszczenie – obserwując szympansy, widziała, że był w ich zachowaniu jakiś rodzaj zadumy nad ruchem, że i one mają zdolność do refleksji, do bycia-w-czasie w jakiś głębszy, przejmujący sposób. Że, być może, one też doświadczają czegoś na kształt naszego przeżycia religijnego.
(…)
Kiedy byłam mała, zaczęłam mieć wrażenie, że zwierzęta to jakiś rodzaj przebrania i maski. Że pod ich owłosionymi pyskami i dziobami kryje się jakaś inna „twarz”. Ktoś inny. Odkryłam to na Sabie, suce, która bezdomna żyła sobie całkiem dobrze, korzystając ze szkolnej kuchni. Była niepowtarzalna i bystra, i jakaś sama w sobie wyraźna. Potem już nie widziałam tego tak jasno, ale to podejrzenie pozostało mi do dzisiaj.

Deja un comentario

Related Post