1941 – , Estados Unidos
Trad. Ada Trzeciakowska
Boceto primaveral 2
Un hombre dice: lilas frente a las casas blancas, dos gorriones, uno rayado, en un abedul mermante, y no encuentra manera de expresarlo.
Para ser anhelada, dijo Thorstein Veblen* -desesperado en Palo Alto- una cosa debe ser inservible, es decir, surgir de «una adaptación selectiva de formas a propósito de un desperdicio ostensible «.
Así que intentamos no tirar nada, como Keith, quien preparándonos la cena, tal como lo hacía su abuela en Jamaica -sin dejar nada; la cocina estaba tan limpia al final como cuando empezaba- aprovechó hasta los caparazones de gambas y las hojas de zanahoria,
y cuando tratamos de expresar nuestra admiración dijo: «Escuchad, debería enviaros al corral a por un clavo oxidado para enriquecer la sopa en hierro».
La primera tentación de Sakyamuni** fue el deseo, pero se dio cuenta de que conducía a la realización y luego, otra vez al deseo, así que la superó fácilmente.
Por haberla podado mal en años sucesivos, la rosa trepadora ha echado, entre los grandes capullos rosa pálido, unas blancas rosas silvestres.
Supongamos que, antes de decir plateado, luz de luna o hierba mojada, cada poeta tuvo que aceptar la responsabilidad por la inocencia de todo el sufrimiento en la tierra,
porque aprendió en aritmética, durante las largas jornadas escolares, que si quedaba algo,
tenías que llevarlo. La rosa silvestre parece ingrávida, mientras a los capullos grandes les pesan la riqueza y la tristeza de Europa
porque imitan la agonía, pétalo a pétalo, de las personas que los cultivaron.
Puedes oír cómo canta el dolor en los nervios de las cosas -no es un cántico-.
La cabeza de la gacela se tornó -tres chacales están devorando sus entrañas y ella está mirando-.
*Sociólogo y economista estadounidense. En «Teoría de la clase ociosa» explica que el producto no necesita tener un valor por sí mismo. Le basta con un valor atribuido por su novedad, escasez, rareza o cualquier otra circunstancia. De esta forma cumple la premisa de que cuanto más elevado es su precio, más demandado es.
** Uno de los nombres del Buda


Tłum. Mieczysław Godyń
Szkic wiosenny 2
Mężczyzna mówi: krzewy bzu na tle białych domów, dwa wróble, jeden prążkowany, na rzednącej brzozie – i nie potrafi ująć tego w zdanie.
Aby zaskarbiać sobie szacunek – głosił w Palo Alto zrozpaczony Thornstein Veblen – rzecz musi być bezużyteczna, stanowić owoc „selektywnej adaptacji form w celu ostentacyjnego marnotrawstwa”.
Staramy się więc niczego nie wyrzucać, wzorem Keitha, który przyrządzając dla nas obiad tak, jak to robiła na Jamajce jego babcia, niczego nie marnował; pod koniec gotowania kuchnia była równie czysta, jak na początku; wykorzystał nawet pancerzyki krewetek i nać marchwi,
a kiedy próbowaliśmy okazać mu swój podziw, odparł: „Słuchajcie, powinienem was wysłać na podwórko po jakiś zardzewiały gwóźdź do zupy, żeby miała więcej żelaza”.
Pierwszą pokusą Sakjamuniego była żądza, zobaczył jednak, że prowadzi ona do zaspokojenia, a później znów do pożądania, łatwo się więc z nią uporał.
Ponieważ w ciągu kilku kolejnych lat źle ją przycinałem, pnąca róża wypuściła między wielkimi bladoróżowymi pąkami kilka dzikich białych kwiatków.
Być może każdy z poetów, zanim wypowiadał słowa w rodzaju srebrny albo księżyc czy mokra trawa, musiał się zgodzić na przyjęcie odpowiedzialności za wszelkie niewinne cierpienie na ziemi,
bo w ciągu długich szkolnych dni wszystkich ich uczono na lekcjach arytmetyki, że jeśli coś zostaje, powinno być
przeniesione. Dzika róża wygląda jakby nic nie ważyła, ale kwiaty floribundy są ciężkie bogactwem i smutkiem Europy,
gdyż naśladują umieranie – płatek po płatku – ludzi, którzy je wyhodowali.
Słychać, jak w nerwach rzeczy zawodzi cierpienie; to nie jest pieśń.
Gazela odwróciła głowę; trzy szakale wyżerają jej wnętrzności, a ona na to patrzy.
Spring Drawing 2
A man says lilacs against white houses, two sparrows, one streaked, in a thinning birch, and can’t find his way to a sentence.
In order to be respectable, Thorstein Veblen said, desperate in Palo Alto, a thing must be wasteful, i.e., «a selective adaptation of forms to the end of conspicuous waste.»
So we try to throw nothing away, as Keith, making dinner for us as his grandmother had done in Jamaica, left nothing; the kitchen was as clean at the end as when he started; even the shrimp shells and carrot fronds were part of the process,
and he said, when we tried to admire him, «Listen, I should send you into the chickenyard to look for a rusty nail to add to the soup for iron.»
The first temptation of Sakyamuni was desire, but he saw that it led to fulfillment and then to desire, so that one was easy.
Because I have pruned it badly in successive years, the climbing rose has sent out, among the pale pink floribunda, a few wild white roses from the rootstalk.
Suppose, before they said silver or moonlight or wet grass, each poet had to agree to be responsible for the innocence of all the suffering on earth,
because they learned in arithmetic, during the long school days, that if there was anything left over,
you had to carry it. The wild rose looks weightless, the floribunda are heavy with the richness and sadness of Europe
as they imitate the dying, petal by petal, of the people who bred them.
You hear pain singing in the nerves of things; it is not a song.
The gazelle’s head turned; three jackals are eating his entrails and he is watching.