1923-1997, Inglaterra/Estados Unidos
Trad. Lisa Rose Bradford
Los mudos
Esos gruñidos que los hombres usan
al cruzarse con una mujer en la calle
o en la escalera del subte
para decirle que es hembra
y que su carne lo reconoce,
¿son una especie de melodía,
un canto algo feo, cantado
por un pájaro de lengua partida
pero lanzados en pos de música?
¿O son rugidos asfixiados
de un sordomudo atrapado en un edificio
que lentamente se llena de humo?
Ambos, tal vez.
Esos hombres por lo general
no parecen ser capaces de hacer más que gemir,
sin embargo, una mujer, a pesar de sí misma,
sabe que le rinden homenaje:
si careciera de toda gracia
pasarían en silencio:
entonces no es sólo para decirle que ella es
un cálido agujero. Es una palabra
en lengua-pena, nada que ver con lo
primitivo o una lengua-prima;
una lengua magullada, contagiada, precipitada
hacia la decrepitud. Ella quisiera
deshacerse del homenaje, dis-
gustada, y no puede,
sigue zumbando en sus oídos,
cambia el ritmo de su andar,
los afiches rotos en un pasillo vacío
le hacen eco,
rechinan con el estertor del tren que arriba.
Su pulso reticente
se acelera,
pero bajan de velocidad los vagones
y se sacuden al detenerse mientras su comprensión
sigue traduciendo:
«vida tras vida tras otra vida pasa
sin poesía,
sin decoro,
sin amor.»
Tłum. Czesław Miłosz
Głuchoniemi
Te chrząknięcia mężczyzn
kiedy mijają kobietę
na ulicy albo przy wejściu do metra.
mające jej powiedzieć, że pleć jej żeńska,
i że ich ciało wic o tym,
czy są rodzajem melodii,
brzydką pieśnią śpiewaną
przez ptaka z rozciętym językiem,
choć miała być muzyką?
Albo stłumionym rykiem
głuchoniemych zamkniętych w budynku,
ktory wypełnia się dymem?
Pewnie i jedno i drugie.
Zdaje się, że tak chrząkać
to wszystko, co mogą zrobić,
ale kobieta, wbrew sobie
wie, że to wyraz hołdu,
gdyby nie to, że ma wdzięk
minęliby ją milcząc.
Bo jednak nie tylko jej mówią,
że jest ciepłą dziurką. To pomruk
żalu, nic prymitywna
mowa jaskini. Język pokorny,
pobity, niezdarny,
w rozkładzie. Ona chciałaby
odrzucić ten hołd, który ją brzydzi
i nie może.
Idzie, a to brzęczy jej w uchu,
zmienia rytm jej kroków. Podarte plakaty
w dudniących korytarzach
powtarzają to, i to zgrzyta, dygoce
kiedy nadjeżdża pociąg.
Nagle jej puls
przyśpiesza, ale wagony
zwalniają i już przystanek,
kiedy jej zrozumienie
tłumaczy ten dźwięk na słowa:
życie, jedno po drugim, mija
bez poezji,
bez urody,
bez miłości.


Robert Doisneau, Le Muguet du Métro, 1953.
The mutes
Those groans men use
passing a woman on the street
or on the steps of the subway
to tell her she is a female
and their flesh knows it,
are they a sort of tune,
an ugly enough song, sung
by a bird with a slit tongue
but meant for music?
Or are they the muffled roaring
of deafmutes trapped in a building that is
slowly filling with smoke?
Perhaps both.
Such men most often
look as if groan were all they could do,
yet a woman, in spite of herself,
knows it’s a tribute:
if she were lacking all grace
they’d pass her in silence:
so it’s not only to say she’s
a warm hole. It’s a word
in grief-language, nothing to do with
primitive, not an ur-language;
language stricken, sickened, cast down
in decrepitude. She wants to
throw the tribute away, dis-
gusted, and can’t,
it goes on buzzing in her ear,
it changes the pace of her walk,
the torn posters in echoing corridors
spell it out, it
quakes and gnashes as the train comes in.
Her pulse sullenly
had picked up speed,
but the cars slow down and
jar to a stop while her understanding
keeps on translating:
‘Life after life after life goes by
without poetry,
without seemliness,
without love.’
Una manera elegante y agria de expresar qué es eso del denostado «piropeo»….personalmente, en mi époica de juventud en la que eso era lo habitual me provocaba incomodidad y miedo…a veces parecían penes salvajes sin raciocinio…entiendo que eran humanos escasos, limitados en su desarrollo personal…pero eso poco te importa cuando te sientes agredida y se te dispara la alerta de si todo quedará en palabras o pasarán a la acción….para mí algo nefasto..
Me gustaLe gusta a 1 persona