1968 – , Polonia
Trad. Ada Trzeciakowska
Próxima parada Marymont
En la luna de enfrente ve que no está.
Ha cumplido los cuarenta y es transparente.
En los vagones del metro gotea tap, tap, el invierno.
Tiene la misma edad, aquel tío, pero sigue con la mirada
a otra, veinte años más joven, ella es el aire,
en la luna de enfrente ve, que no está.
Penetrante como una nubecilla que la luz pulverizará
en un millón de copos de nieve, cuando inicie la vida,
en el suelo del metro gotea, tap, tap, en secreto,
se ve resumida en los compañeros de viaje,
este acaba de subir, aquel ya baja,
ha cumplido los cuarenta y es transparente,
mamá con un chiquillo, gugu gaga gigi,
sonríe preciosa, una escena bonita,
en la luna de enfrente ve, el tiempo no existe,
En el suelo del metro gotea, tap, entre los dedos,
próxima parada Marymont parece una broma,
han cumplido los cuarenta y son transparentes
para los asientos del metro. A ella le dieron las cartas
antes de que naciera. A él, cuando haya faltado un día.
En la luna de enfrente ven que están en todas partes.
En los vagones del metro, gotea, tap, tap, el invierno.
Fotografía de Denise Grünstein
Następna stacja Marymont
W szybie naprzeciwko widzi, że jej nie ma.
Skończyła czterdziestkę i jest przezroczysta.
Na wagony metra kapie, kap kap, zima.
Jest w jej wieku, ten facet, ale wodzi wzrokiem
za dwadzieścia lat młodszą, ona jest powietrzem,
w szybie naprzeciwko widzi, że jej nie ma.
Przenikliwie jak chmurka, którą światło zetrze
w milion płatków śniegu, kiedy ruszy życie,
na podłogę metra kapie, kap kap, skrycie,
widzi się na skróty we współpasażerach,
ten dopiero wsiada, a tamta się zbiera,
minęła czterdziestkę i jest przezroczysta,
mama z małym chłopcem, gugu gaga gigi,
ładnie się uśmiecha, urocza to scena,
w szybie naprzeciwko widzi, czasu nie ma,
na podłogę metra kapie, kap, przez palce,
następna stacja Marymont wydaje się żartem,
stuknęła im czterdziestka i są przezroczyści
dla krzesełek w metrze. To rozdało karty
jej przed urodzeniem. Jemu, gdy nie będzie.
W szybie naprzeciwko widzą, że są wszędzie.
Na wagony metra kapie, kap, kap, zima.