1951-2018, Polonia
Trad. Ada Trzeciakowska
Frenesí de los cuerpos azules
Saturno azota con el frío a la Tierra
El hielo se desliza dentro de mi corazón
se instala cómodamente en el ojo
mientras refrigera los sueños
El tiempo me corroe a partir de los pies
en silencio
trotando va a por el vecino
Apaga los brillos, ahoga las palabras
Esconde en la manga las alegrías
Y sin embargo, el frenesí se extiende por los planetas
que se ríen, se ríen sin parar.
Observo en el espejo a mis amigos
algo más diminutos, algo más sumisos
se deshacen en medias sonrisas, medios sueños,
gestos y poses insignificantes
La vida pasa sin prisa,
sin sonrisas y sin tristezas,
sin pecados y sin miedos,
sin alegrías,
sin odios,
sin amor.
Szał niebieskich ciał
Saturn zimnem Ziemię smaga
Lód się w moje serce wkrada
W oku chętnie się sadowi
I marzenia moje chłodzi
Czas od pięt mnie cicho zjada
Truchtem biegnie do sąsiada
Gasi blaski dusi słowa
Radość do rękawa chowa
A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się, śmieją się, śmieją
A planety szaleją, szaleją, szaleją i śmieją się, śmieją się, śmieją
Patrzę w lustro na przyjaciół
Jacyś mniejsi pokorniejsi
W półuśmiechach, w półmarzeniach
W gestach, pozach bez znaczenia
Życie płynie bez pośpiechu
Bez uśmiechu i bez grzechu
Bez smutku, strachu, bez radości
Bez nienawiści, bez miłości