1976 – , España
El Valle de la Quietud
No hay riscos que el viento no haya modelado ni hadas que no espolvoreen azúcar glass en el vuelo ni mariposas que no liben de las aguas alegres del Valle de la Quietud. Allí bebiste tú, donde bailan las almas que ves y abrazas. Y demonios como hierbas malas por este valle no se arrastran. Sólo héroes apolíneos y ángeles y ángelas. Y desde el promontorio ves el puente, el puente sobre el agua, el agua quieta de cisnes que vuelan en tu mirada como en el aire, más ligeros que el mismo aire y que ellos mismos, atrapados en tu memoria omnívora, ingrávidos astronautas de guantes de purpurina. Recordando el verde y el azul Tierra. Allá, el Valle de la Quietud, donde jamás dio alcance guerra alguna. Lento tempo de belleza. Templo de arcoíris y azul cielo y copas de verde hoja. Verdes hojas que arrancar. Collar, brazalete, cinturón, corona, alas de hojas silvestres y tréboles de cuatro hojas en lugar de plumas de tristes pétalos.
Tłum. Ada Trzeciakowska
Dolina Spokoju
Nie ma skał, których nie ukształtowałby wiatr, ani wróżek, które, w locie nie prószyłyby słodkim pyłem, ani motyli, które nie spijałyby wód radości w Dolinie Spokoju. Stamtąd zaczerpnąłeś ty, stamtąd, gdzie pląsają dusze, dostrzegasz je i utulasz. A demony nie rozrastają się niczym chwasty po tamtej dolinie. Jedynie apolińscy herosi, anioły i anielice. Ze pagórka dostrzegasz mostek, most nad wodą, spokojną wodą łabędzi, które unoszą się w twoim spojrzeniu niczym w powietrzu, lżejsze niż samo to powietrze, lżejsze niż one same, schwytane w sieci twojej wszystkożernej pamięci, astronauci w stanie nieważkości w brokatowych rękawicach. Pamietający zieleń i błękit Ziemi. Tam, w Dolinie Spokoju, której nigdy nie dosięgnęła żadna wojna. Powolne tempo piękna. Świątynia z tęcz, nieba błękitu i koron zielonych liści. Zielonych liści, czekających zerwania. Naszyjnik, bransoleta, pas, korona, skrzydła z dzikich liści i czterolistnej koniczyny w miejscu smutnopłatkich piór.